Ariana dla WS | Blogger | X X

poniedziałek, 11 marca 2019

[Inne] - Bla bla #7, czyli wydajcie to, a wam zapłacę

Nasze polskie wydawnictwa z roku na rok wydają coraz więcej mangowych nowości - z jednych miewam ogromną uciechę, z drugich mniej, a innymi w ogóle się nie interesuję. I choć mamy ostatnimi czasy na naszym rynku wysyp popularnych serii, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie, to niestety nie da się ukryć, że MNIE wciąż jest mało. Na pewno każdy z nas, kto czyta mangi także po angielsku, natrafił na parę tytułów, które chciałby zobaczyć na swojej półce, lecz polskie wydawnictwo jeszcze nie odważyło się ich wydać. Stąd też chciałam poniżej przytoczyć kilka serii, które z chęcią kupiłabym w papierowej wersji, gdyby pojawiły się na naszym rynku.

Alice in Borderland

Arisu Ryouhei za niedługo kończy swoją licealną przygodę, lecz nie jest tym faktem pocieszony, ponieważ wciąż nie wie, co chce w życiu robić. Jedyne na czym mu tak naprawdę zależy są jego przyjaciele - głupkowaty Chota oraz pracujący w barze Karube. Pewnej nocy, kiedy po wypiciu kilku drinków szwendają się nocą po mieście, zauważają w oddali fajerwerki. Zaś w następnej chwili ogromny wybuch. Po wybudzeniu się, odkrywają, że są cali pokryci pyłem, a miasto wygląda, jakby od kilkudziesięciu lat było całkiem opustoszałe. Nie rozumiejąc, czym jest ta nowa rzeczywistość, próbują ją poznać, a przede wszystkim w niej przetrwać, bo jak się okazuje, nie tylko oni się tutaj znaleźli i żeby przeżyć muszą brać udział w śmiertelnie niebezpiecznych grach. Tylko... czy jest sens w przetrwaniu, jeśli nawet nie mają pewności, czy wrócą do dawnej rzeczywistości?

Na pewno każdy zna chociaż jeden Battle Royale, chociażby taki Doubt Yoshiki Tonogai, Mirai Nikki, czy też seria Danganronpa. Pojawiające się tam kwestie przetrwania oraz walki między sobą ludzi, którzy nie znają powodów, dlaczego ktoś każe im brać udział w śmiertelnie niebezpiecznych grach są elementami, za którymi przepadam w tych historiach (głównie też przez tajemnice i psychologię). Ciężko znaleźć coś oryginalnego przy tym wysypie Battle Royalów, ale twórcy starają się jak mogą, by ich seria czymś się wyróżniała. Alice in Borderland zdecydowanie się wyróżnia. I jest najciekawszą i bardzo przemyślaną historią z tego gatunku. Więcej o tej mandze możecie poczytać w recenzji:

Recenzja mangi (KLIK!)

Blue Sky Complex

Motochika - spokojny, opanowany typ, który pewnego dnia na prośbę nauczyciela udaje się do biblioteki. Tam spotyka delikwenta, Natsukiego, z którym nawiązuje pewną relację.

Rzadko się zdarza, by jakiekolwiek yaoi czy shounen-ai przekonał mnie do siebie. Historia oraz bohaterowie muszą mieć w sobie naprawdę to coś, by zyskać ode mnie szczerą aprobatę. I Blue Sky Complex jest właśnie tą mangą, która trafiła w moje zwyrodniałe serce. Teraz pytanie brzmi - czy ktokolwiek pokusi się na wydanie?

Gekkan Shoujo Nozaki-kun

Chiyo Sakura jest pogodną dziewczyną, która jest zakochana w swoim koledze, Nozakim-kun. Kiedy dochodzi do wyznania miłosnego z jej strony, w odpowiedzi otrzymuje od niego autograf, co wywołuje u niej niemałą konsternację. Lecz jak się okazuje chłopak jest znanym mangaką tworzącym shoujo mangi. A przez chęć zbliżenia się do niego, Chiyo postanawia zostać jego asystentką.

Gekkan Shoujo Nozaki-kun, czyli jedna z najlepszych komedii romantycznych, która powinna zawitać w Polsce. Zrywanie ze schematami, wyśmiewanie się z typowych zagrań w romansach (rower dwuosobowy to już memowy klasyk), czy też nieporozumienia rodzące inne nieporozumienia. Seria zasługuje na uznanie!

Golden Kamuy

Po wojnie rusko-japońskiej Nieśmiertelny Sugimoto stara się wypełnić obietnicę przyjaciela i zdobyć pieniądze, które podaruje żonie zmarłego. Po usłyszeniu od pewnego pijanego dziadka historii o ukrytym złocie i więźniach-uciekinierach, mających na swojej skórze wytatuowaną drogę do skarbu, postanawia ich odszukać. Pomaga mu w tym Asirpa, dziewczyna z ludu Ajnów, pragnąca pomścić swojego ojca. Jednakże nie tylko oni obiorą sobie za cel znalezienie więźniów. Wyścig o złoto właśnie się zaczyna!

Skoro już rzucamy się w Polsce na popularne serie, to może rzućmy się na Golden Kamuy? Na Nieśmiertelnego Sugimoto oraz ajnoską dziewczynkę biegającą z łukiem i kochającą jedzenie? Sami przyznajcie, że chcielibyście zobaczyć te wszystkie dziwactwa w wersji papierowej!

Grand Blue

Z powodu rozpoczęcia studiów Iori Kitahara przeprowadza się do swojego wujka prowadzącego działalność związaną z nurkowaniem. W jego niewinnych myślach kształtują się obrazy słodkich koleżanek ze studiów i spokojnego życia, lecz niestety piękna sielanka nie jest mu dana. Już po przestąpieniu sklepu wujka natrafia na gołych do rosołu facetów, którzy piją na umór, a skoro Iori jest nowy... musi przejść chrzest. Dzika studencka popijawa kończy się jego pobudką przed uczelnią. W samych majtkach. Ale to dopiero początek jego przyszłych przygód związanych ze studenckim życiem oraz nurkowaniem (tak naprawdę cała historia obraca się wokół libacji alkoholowych).

Wydaje mi się, że jest niewiele serii o studentach (głównie pokazują licealistów), a jeśli już się pojawiają to są... grzeczne. Tak, można tak to ująć. Inaczej sprawa ma się z Grand Blue, gdzie jest pokazana dzika strona studentów - imprezy alkoholowe, spotkania z dziewczynami, podejście do seksu. I choć same studia nie odgrywają tutaj znaczącej roli, pojawia się kwestia klubów, w tym przypadku - klubu nurkowania. A kiedy dorzucimy, że jest to jedna z najśmieszniejszych komedii, która co chwilę obdarowuje nas gagami, wychodzi na to, że jest to bardzo oryginalna seria.

Haikyuu!!

Jako dzieciak Hinata zainspirował się Małym Gigantem - siatkarzem niskiego wzrostu, który dawał radę znacznie wyższym od siebie przeciwnikom. Chcąc iść w jego ślady zaczyna grać w siatkówkę. Niestety w gimnazjum poznaje smak porażki oraz króla boiska, Kageyamę, którego postanawia w przyszłości pokonać. Jednak plany się zmieniają, kiedy rozpoczynając liceum, wstępuje do drużyny i tam spotyka ponownie swojego nemezis. Od tej pory dwóch nieprzepadających za sobą chłopców będzie musiała razem pokonać swoje słabości i z pozostałymi zawodnikami stać się najlepszą drużyną w Japonii.

Jeśli już mamy Kuroko no Basket, to może powitajmy również siatkarzy z Haikyuu!!? Serię znacznie ciekawszą i niewprowadzającą wątków fantastycznych do sportówki (tak jak w Kuroko pojawia się  absurdalny zone). Jeśli miałabym się odważyć na zbieranie jakiejś mangi o sporcie, to na pewno wybrałabym historię o Hinacie i Kageyamie.

Hananoi-kun to Koi no Yamai

Pewnego dnia Hotaru jest świadkiem zerwania dziewczyny z chłopakiem. Hotaru jest osobą, która nigdy nie była zakochana i która twierdzi, że nie potrzebuje miłosnej relacji, akceptuje swoje przeciętne życie i nie smuci się nad byciem wiecznym samotnikiem. Sytuacja się zmienia, gdy wracając do domu, dostrzega na ławce tego samego chłopaka, który dostał kosza. Ze współczucia nachyla nad nim parasolkę i z grzeczności upomina, że może złapać przeziębienie. Niby zwykła sytuacja, bez żadnych podtekstów. Jednak na drugi dzień w szkole chłopak (Hananoi-kun) prosi ją o bycie jego dziewczyną. Hotaru odmawia, lecz to go nie zraża i dalej próbuje przekonać dziewczynę do swojej szczerej miłości.

Nowy, pozornie creepy romans, który odkryłam w wakacje, ale jak już pisałam jestem nim zachwycona! Chłopak podchodzący pod yandere, twierdzący, że w życiu można prawdziwie kochać jedynie jedną osobę i ona próbująca go zrozumieć oraz zaakceptować. Niech żyją spaczone romanse!

Heroine Shikkaku

Każda dziewczyna chce być główną bohaterką romansu, a szczególnie Hatori, która od kilku lat jest zakochana w swoim przyjacielu z dzieciństwa, Ritcie, i z utęsknieniem czeka, aż uświadomi sobie, że to ona jest główną bohaterką i to z nią powinien przeżyć piękny romans. Była pewna swego, spodziewała się, że tylko ona się liczy, jednak... zostaje odsunięta na drugoplanowość, kiedy Rita zaczyna chodzić z przeciętną Adachi. Czy może być coś gorszego?

Jako fanka nietypowych romansów nie mogę zrobić nic innego jak polecać je innym. A jeśli chcecie się dowiedzieć o wyjątkowości Heroine Shikkaku, zapraszam do recenzji:

Recenzja mangi (KLIK!)

Houseki no Kuni

Daleka przyszłość... Na planecie żyją nieśmiertelne istoty, które zewnętrznie wyglądają jak ludzkie dziewczyny, lecz wewnątrz zbudowane są z różnej twardości minerałów. Ich zadaniem jest obrona przed Lunarianami, mieszkańcami Księżyca, których celem jest porwanie minerałowych dziewczyn i wykorzystanie w sobie tylko znany sposób.

Mająca jedynie 300 lat Fos jest bardzo energiczną 'dziewczyną', której wszędzie jest pełno i mimowolnie lubi pakować się w kłopoty. Jako że jej twardość jest najmniejsza, często się rozkrusza i nie jest zdolna do walki. Dlatego dostaje zadanie by prowadzić encyklopedię. Jednak jak się później okazuje nawet proste i nudne zadanie przytłacza żywiołową Fos, która przez swoje ADHD zostaje uwikłana w coraz to niebezpieczniejsze przygody.

Houseki no Kuni ostatnimi czasy również było na topie i dziwię się, że nikt z naszych wydawnictw nie pokusił się na wydanie. Szczególnie, że jest to bardzo wyróżniająca się historia oraz kreska. Więcej o serii znajdziecie w recenzji:

Recenzja anime (KLIK!)

HunterxHunter

W tym świecie istnieją Łowcy. Łowcy zajmują się stawianiem czoła wszelkim niebezpieczeństwom, potworom lub też kryminalistom, za których dostają solidne wynagrodzenie. Prawie każdy chce być Łowcą, lecz niewielu z nich przechodzi egzaminy, a jeszcze mniej dożywa później starości. Dwunastoletni Gon jest zdeterminowany by stać się Łowcą, tak, jak jego ojciec, który zostawił go w dzieciństwie. Podczas podróży na egzamin poznaje uczącego się lekarza, Leorio, szukającego zemsty Kurapikę oraz byłego skrytobójcę, Killuę. Razem stawią czoła rzeczom nieprzewidywalnym i śmiertelnie niebezpiecznym.

To jest dla mnie najbardziej zastanawiające... Skoro wydajemy Naruto, One Piece, Dragonball oraz Bleach, to dlaczego nie HunterxHunter? Przecież to klasyk wśród shounenów! I to taki zupełnie niebajkowy jak wspomniane wyżej serie! Pełno tutaj brutalności, gore, zboczeńców, a ponadto znajduje się tutaj nieschematyczna historia pełna napięcia i nieprzewidywalności. Do tego bohaterowie - cud, miód! Nic tylko wydać!

Inu x Boku SS

Ririchiyo Shirakiin z pewnych powodów postanawia przeprowadzić się ze swojego rodzinnego domu, do posiadłości "Maison de Ayakashi". Budynek rządzi się swoimi prawami i przykładowo tylko nieliczne jednostki mogą tu mieszkać, a tym, którym się uda, otrzymują swojego SS (Secret Service), czyli innymi słowy: bodyguarda. Dla Ririchiyo zostaje przydzielony przyjazny Soushi Miketsukami, któremu nie przeszkadza jej zły nawyk, jakim jest nieumyślne mówienie szorstkich, wrednych acz prawdziwych słów. Wspólnie będą próbowali znaleźć między sobą porozumienie, a także poznają innych specyficznych mieszkańców posiadłości, która skrywa niejeden mały sekret.

Tym razem nadnaturalny romans, który odnalazłby się na półce między Jak zostałam bóstwem!? a Strażnik domu Momochi. Więcej o mandze w recenzji:

Recenzja mangi (KLIK!)

Kakukaku Shikajika

Akiko ma marzenie, by stać się sławnym mangaką i zadebiutować jeszcze w szkole, następnie by jej ulubiony aktor zagrał bohatera w adaptacji jej mangi i by na koniec wyszła za niego za mąż. I choć marzenia łatwo przychodzą, to motywacje i umiejętności już nie. Dlatego przez pewne okoliczności trafia pod skrzydła Senseia, który wprowadza ją w świat sztuki i daje nieźle popalić. Jednak jak się z latami okazuje - wiele zawdzięcza temu ostremu nauczycielowi.

Kakukau Shikajika jest autobiograficzną mangą, w której autorka oddaje hołd swojemu nauczycielowi. Bardzo poruszająca, życiowa i trafiająca do serca historia. Jedna z takich mang, którym z góry stawia się ocenę 10 na 10.

Komi-san wa, Comyushou desu.

Komi-san jest traktowana w szkole niczym bóstwo, które zstąpiło z niebios, by nacieszyć oczy nędznym śmiertelnikom. Zawsze poważna, dystyngowana i całkowicie nieprzystępna. Jednak prawda wygląda tak, że Komi jest zwyczajną licealistką, która chce mieć przyjaciół, LECZ przez swoją chorobliwą nieśmiałość i niemożność wypowiedzenia chociażby jednego słowa wydaje się to zadaniem wręcz niemożliwym. I tu właśnie pojawia się Hitohito Tadano, któremu jako pierwszemu udaje się zrozumieć problem dziewczyny i stara się jej pomóc.

Czego mi jeszcze brakuje na naszym rynku? Mang 4-koma. Dlatego gdybyśmy mieli się skusić na cokolwiek, to na pierwszy strzał wybrałabym kochaną przez wszystkich Komi-san.

Kuragehime

Pewnego dnia Tsukimi jako miłośniczka meduz próbuje ocalić jednego z parzydełkowców - próba ta idzie dosyć niepomyślnie, dlatego z pomocą przychodzi jej zniewalająca piękność. Piękność, która później okazuje się przebranym w damskie fatałaszki mężczyzną, który wiążę z dziewczyną i jej dziwnymi współlokatorkami większe plany...

Seria troszkę podchodzi pod Paradise Kiss, ale swoją dziwacznością i humorem znacznie ją przewyższa. Poza tym to już jest druga seria tej samej autorki, którą proponuję w tym zestawieniu (pierwszą była Kakukaku Shikajika).

Lovely Complex

Risa Koizumi ma 170 cm wzrostu.
Atsushi Otani - 156 cm.
Oboje próbują znaleźć miłość swojego życia trzymając się swoich przekonań, że mężczyzna powinien być wyższy, a kobieta niższa. A do tego oboje zawiązują sojusz, dzięki któremu wzajemnie sobie pomogą. Co z tego wyjdzie? Niezwykle śmieszna komedia!

Kolejny romans, do którego mam ogromny sentyment, tym bardziej mi drogi, że utożsamiam się problemem wzrostowym, a tym samym miłosnym, z główną bohaterką.

Machida-kun no Sekai

Machida-kun wydaje się idealnym synem, bratem i uczniem. Wszyscy darzą go szacunkiem i mają do niego przyjacielski stosunek, a to z tego powodu, że Machida kocha ludzi. Każdego bez wyjątku. 

Ponownie mało znana obyczajówka, która uczy, jak zobaczyć w drugim człowieku człowieka. Stosunek Machidy do każdego jest z lekka naiwny, ale też godny podziwu. Z miłą chęcią postawiłabym go obok Sakamoto desu ga?, chociaż obie mangi różnią się gatunkiem (lecz nie zmienia to faktu, że niniejsza dwójka okularników pokazuje klasę samą w sobie).

Misumisu

Rodzina Nozaki przeprowadza się z Tokio do małego miasteczka na typowym zadupiu, gdzie wszyscy wszystkich znają i trochę niechętnie przyjmują obcych. Ale nie ma co się martwić na początku, prawda? Nowe miasto, nowa szkoła, nowe towarzystwo, nowy start. Jak życie pokazuje: dzieci są okrutne, dlatego przez pewne okoliczności Nozaki zostaje kozłem ofiarnym, nad którym wszyscy w klasie się znęcają, a ona jak na spokojną dziewczynę przystało - nie odpowiada na zaczepki, myśląc, że w końcu im się to znudzi. Bynajmniej sprawa coraz bardziej się zaostrza, aż w końcu nadchodzi tragedia, a po niej prawdziwa seria nieszczęść.

Thriller (a może nawet horror) psychologiczny również jest czymś, czego mi brakuje w Polsce. Owszem, mamy przesyt Junjiego Ito, ale jak ktoś nie przepada za tym autorem, to czym innym ma się zadowolić? Więcej o Misumisu w recenzji:

Recenzja mangi (KLIK!)

Mob Psycho 100

Shigeo "Mob" Kageyama jest uzdolnionym esperem wiodącym całkiem przeciętne życie. Swoich mocy używa jedynie w przypadkach skrajnych, kiedy wykonując pracę dorywczą jako pomocnik znakomitego egzorcysty, korzysta z nich do pozbywania się złych duchów.

Należę do tych osób, które prace ONE-a doceniają bez względu na jego kreskę. Kocham One Punch Mana i równą miłością obdarzam Mob Psycho 100, który również zasługuje u nas na wydanie. To byłby czysty zysk i ogromna radość fanów.

Saiki Kusuo no Psi-nan

Każda przeciętna osoba, chociaż raz w życiu zapewne pomyślała sobie: Jak fajnie byłoby mieć super moce. Jak cudownie byłoby móc latać, czytać ludziom w myślach, używać telekinezy, teleportować się itd. itp. Kto by nie chciał posiadać choć jednego takiego daru? Zapewne osoby, które się z nim urodziły, takie jak przykładowo Saiki Kusuo. Różowowłosy chłopak, który jest najpotężniejszym i najbardziej utalentowanym esperem, ale dla własnego świętego spokoju zachowuje to w tajemnicy i próbuje wieść normalne życie nastolatka. Niestety, nie pomagają mu w tym bardzo specyficzne osoby, które prócz natrętnego naruszania jego strefy komfortu, nieświadomie zmuszają Saikiego do ciągłego korzystania ze swoich mocy. Czy jest szansa na zwyczajne życie, kiedy otaczają cię sami idioci pakujący siebie (a także ciebie) w kłopoty?

I jeszcze jedna manga o esperze tylko tym razem czysto parodiowa. Więcej o Saikim Kusuo w recenzji:

Recenzja anime (KLIK!)

Saint Oniisan

Wszyscy lubimy gdybać. Co by było gdyby wylądowali na Ziemi kosmici...? Co by się stało, gdyby przejść ścieżką numer dwa, a nie jeden? Czy gdybym przesunęła ten kubek troszeczkę dalej, nie oblałabym się herbatą - na szczęście zimną? Gdyby, gdyby, gdyby. A teraz dam Wam prawdziwą zagwozdkę: Co by było gdyby... Jezus i Budda postanowili wziąć sobie wakacje we współczesnych czasach i pojawili się w Japonii? Cóż, wyszłaby z tego niezła historia opatrzona ogromną dawką humoru.

Zdaję sobie sprawę, że Saint Oniisan wywołałby ogromną falę kontrowersji, ale jako chrześcijanka potrafię zachować dystans i wciąż nieźle się bawić przy perypetiach Jezusa oraz Buddy we współczesnej Japonii XD.

Recenzja filmu (KLIK!)

Skip Beat!

Kyouko jest nieśmiałą, głupiutką dziewoją, zawsze oddaną swojemu ukochanemu przyjacielowi z dzieciństwa Shoutarou, którego postrzega jako kogoś najprzystojniejszego, najzdolniejszego i ogólnie najwspanialszego na całym ziemskim globie. Tak zostało przyjęte, że tam gdzie Shoutarou tam Kyouko i ten fakt można zauważyć szczególnie wtedy, gdy idealny Shou postanawia wyjechać do Tokio, by tam zostać gwiazdą estrady. Jak można przewidzieć: nasza oddana bohaterka wyrusza razem z nim. I wszystko mogłoby przebiegać jak w cudownie cukierkowym romansidle, że on spełnia swoje marzenia, zakochuje się w głupiutkiej przyjaciółce z dzieciństwa i żyją długo i szczęśliwie, płodząc słodkie dzieciaczki... Mogłoby, ale niestety tak nie jest. Owszem, Shou spełnia swoje marzenie i staje się bożyszczem nastolatek, a Kyouko robi jako jego pomoc domowa, ale po jakimś czasie wychodzi na jaw prawdziwe oblicze Shou, który w rozmowie ze swoją menadżerką przyznaje, że Kyouko nic dla niego nie znaczy i jest jedynie dziewczyną do wykorzystania. Normalna shoujo dziewoja zaczęłaby lamentować, a łzy lałyby się potokami. Jednakże w przypadku Kyouko smutek zostaje zastąpiony nienawiścią i chęcią mordu. Według niej nie ma nic lepszego jak zemsta, która jak powszechnie wiadomo - najlepiej smakuje na zimno...

Z tej racji, że manga wciąż wychodzi i na ten moment ma ponad czterdzieści tomów... Owszem, mógłby być problem z wydawaniem. Lecz liczy się historia, prawda? A Skip Beat ma naprawdę niesamowitą fabułę i bohaterkę, która w showbiznesie daje z siebie wszystko.

Recenzja anime (KLIK!)

Smells Like Green Spirit

Historia przyjaźni oraz odkrywania swojej tożsamości w niewielkim miasteczku.

Bardzo urocze, przepełnione emocjami yaoi, do którego miło się wraca. A skoro są to tylko dwa tomy... Może ktoś podszepnie Dango albo Studiu JG, że warto?

Sukitte Ii na yo

Mei Tachibana nie ma żadnych przyjaciół i ogólnie niezbyt dobrze radzi sobie z ludźmi. Zawsze na uboczu, z dala od niepotrzebnych więzi, które jedynie sprawiają ból. Jednak wszystko się zmienia, kiedy przez nieporozumienie zrzuca kopniakiem ze schodów Yamato Kurosawę, popularnego i przystojnego chłopaka, za którym wszyscy szaleją. To właśnie w tamtym momencie Yamato zaczyna się interesować Mei i dzięki niemu dziewczyna powoli zmienia swoje nastawienie do miłości, przyjaźni i do samej siebie.

Poważniejszy romans, o którym mogliście ostatnio przeczytac w re

Recenzja mangi (KLIK!)

Taiyou no Ie

Rodzice są ważnym elementem życia każdego człowieka. To oni wychowują, karmią, ubierają, dbają, rozpieszczają, utulą do snu, ukarzą, kiedy zrobimy coś złego, nagrodzą, kiedy zrobimy coś dobrego, nauczą nas jak żyć w społeczeństwie i będą kochać po wsze czasy. Rodzice i ogólnie rodzina to skarb bezcenny! Jednak... Co zrobić, kiedy przez pewne okoliczności rodzina się rozbije? Jak ją poskładać z powrotem, jak naprawić te poluźnione więzi? Jak sprawić, by wszystko było dobrze...? 
Z odpowiedziami i rozwiązaniami zmagają się Mao - dziewczyna zostawiona przez matkę i ignorowana przez ojca - oraz Hiro - chłopak, któremu rodzice zmarli, a rodzeństwo wyjechało do krewnych. Oboje rozbici, oboje nieszczęśliwi i pragnący na nowo zaznać szczęścia rodzinnego.

O samotności, szukaniu szczęścia rodzinnego i miłości, która ocala. Więcej o przeuroczej Taiyou no Ie w recenzji:

Recenzja mangi (KLIK!)

Terra Formars

Drużyna Annex I, składająca się z setki kobiet oraz mężczyzn genetycznie zmodyfikowanych, zostaje wysłana na Marsa, by tam odnaleźć lekarstwo na szerzącą się na ziemi śmiertelną chorobę. Jednak żaden z członków załogi nie jest przygotowany na spotkanie z tamtejszym zagrożeniem.

Nie wiem, co jest takiego w tej historii, ale gdy oglądałam anime i widziałam te wszystkie niespodziewane śmierci, mnóstwo gore, pełno tajemnic i bohaterów stawiających czoła tym przerażającym istotom, tchnęło mnie, że to się prawie niczym nie różni od Shingeki no Kyojin. No dobra, różni się sporo, ale są tu podobne klimaty! A skoro Atak Tytanów jest na topie, to czemu nikt nie kibicuje temu?

Tomo-chan wa Onnanoko

Chłopczyca Tomo Aizawa w końcu odważa się na wyznanie uczuć swojemu przyjacielowi z dzieciństwa, który dopiero niedawno uzmysłowił sobie, że Tomo jest dziewczyną. Niestety wyznanie zostaje odebrane zupełnie nieromantycznie, dlatego dziewczyna musi znaleźć jakikolwiek sposób, by Jun zaczął widzieć w niej pleć żeńską.

A gdyby tak wydano już Komi-san (wspomnianą powyżej), to następną 4-koma mogłaby być Tomo-chan. Humorystyczne, urocze i rozbrajające pod każdym względem, zwłaszcza kiedy pozna się watę cukrową i prawdziwe zło w postaci dystyngowanej dziewczynki.

Uchi no Maou Kamimasen yo

W tym świecie ludzie posiadają za zwierzaczki domowe fantastyczne stworzenia, przykładowo licealista Yuuhei musi zajmować się swoim pupilem Szatanem, królem demonów. Jak można przewidzieć - zadanie to nie jest proste.

Czterotomowa lekka komedia, która nieźle potrafi ubawić, zwłaszcza kiedy Szatan miewa swoje humorki.

Watashitachi no Shiawase na Jikan

Historia o niedoszłej samobójczyni, która dostaje za zadanie odwiedzać w więzieniu mężczyznę skazanego na śmierć. Razem, na nowo odkrywają chęci do życia.

Ambitna, poruszająca do łez, jednotomowa historia, która swoim przesłaniem trafia nawet w te najchłodniejsze serca. Tak się złożyło, że przedstawiam ją na końcu, ale to ją jako pierwszą od dawna chciałam zobaczyć na swojej półce. Tyle dobrze, że wydano w Polsce książkę, jednak mangowa wersja również by się przydała.


A co Wy chcielibyście zobaczyć na waszych półkach, choć wydawnictwo jeszcze tego nie wydało?

7 komentarzy:

  1. Super notka!
    Moim największym mangowym marzeniem jest właśnie Mob Psycho 100 i ubolewam, że JPF (albo w sumie ktokolwiek inny) nie zapowiedział tej serii, i muszę ratować się francuskimi tomikami. Myślałam, że może z okazji drugiego sezonu coś ruszy do przodu, ale zapowiedzi jak nie było, tak nie ma...
    Oprócz tego byłabym najszczęśliwszą osobą na świecie, gdyby zapowiedziano u nas Oyasumi Punpun, albo w sumie cokolwiek innego od Inio Asano. Uwielbiam tego autora i ubolewam, że mamy go tak mało na naszym rynku.
    Chętnie jeszcze zobaczyłabym Blood Lada, bo to fajna historia, i styl mangaki totaaalnie jest w moim guście. Mam cztery tomy w wydaniu angielskim (2w1, czyli w sumie 8), ale chętnie kupiłabym całą historię w polskiej wersji. Mam sentyment do tej serii. :D
    W sumie chyba nie mam już żadnych innych szczególnych życzeń? Chętnie zobaczyłabym u nas Nazo no kanojo x, ale to niestety raczej niemożliwe. ;<

    Wydaje mi się, że na Haikyuu niestety nie ma szans, przynajmniej na razie. :( Kuroko sprzedawało się Waneko źle, a sportówki ogólnie niestety nie są u nas popularnym gatunkiem. Chociaż sama nie jestem zainteresowana tą serią, to trzymam kciuki, może kiedyś się uda!
    O Hananoi-kun to Koi no Yamai pierwsze słyszę, ale okładka wygląda uroczo, także na pewno bym się skusiła!
    Kakukaku Shikajika, Komi-san wa, Comyushou desu i Kuragehime znam z widzenia, też na pewno dałabym szansę przynajmniej pierwszemu tomikowi każdej serii.
    Oglądałam kilkanaście odcinków Lovely Complex - nigdy nie dokończyłam tej serii, ale była przeurocza i wspominam ją naprawdę miło (a nie przepadam za romansami!). Na pewno bym kupiła.
    Misumisu kiedyś chyba czytałam (?), i niewiele pamiętam oprócz tego, że działy się tam jakieś złe rzeczy ze znęcaniem i gwoździami, ale na pewno bym kupiła, totalnie moje klimaty, no i za mało takich rzeczy na polskim rynku.
    Saint Oniisan również jest bardzo sympatyczne, i chociaż nie robię sobie większych nadziei na wydanie tej mangi w Polsce (właśnie z powodów, które wymieniłaś), tak na pewno bym kupiła. Zastanawiam się w sumie nad sprowadzeniem tomików zagranicznych, ale nigdy nie potrafię się za to zabrać, może kiedyś przy okazji jakiejś wycieczki uda mi się kupić.
    Hmm, z tego co pamiętam, to ktoś chciał już wydać u nas Watashitachi no Shiawase na Jikan, ale było to niemożliwe licencyjnie. Szczegółów nie pamiętam, ale też żałuję, bo swego czasu czytałam skany, i chętnie postawiłabym ten tytuł na swojej półce. :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też myślałam, że skoro drugi sezon to ktokolwiek pokusi się na Moba - a tu blada dupa i nic. Pozostaje nam dłużej czekać...

      Od Inio Asano wiem, że wydano Dziewczynę znad morza (Kotori), zaś Oyasumi Punpun również mogliby wydać, ale osobiście ta manga aż tak mnie nie porwała ><.

      Oj, tak, Blood Lad był spoko i również dobrze go wspominam :D Ale niestety mangi też bym nie kupiła, już prędzej pokuszę się na czytanie online.

      Nazo no Kanojo x w ogóle nie kojarzę o.o A dlaczego niemożliwe? Polskie wydawnictwa potrafią czasem zaskoczyć!

      Też mi się wydaje, że Haikyuu!! nie ma szans T^T

      A z jakiej strony zamawiasz zagraniczne wydania? Może też powinnam się pokusić na anglojęzyczne ><

      Usuń
    2. Ja tylko mam nadzieję, że kiedykolwiek Moba się doczekamy! Oby jak najszybciej, ale wystarczy w ogóle. XD
      Tak, wszystko od Asano wydane na naszym rynku już mam!
      Nazo no kanojo x polecam, przyjemne anime. Nie wydaje mi się, aby zostało wydane, ponieważ to dosyć stary i długi tytuł, chociaż bardzo przyjemny i naprawdę miło bym się zaskoczyła, gdyby ktoś się pokusił. No, ale naprawdę mi się nie wydaje. ;>
      BookDepository!

      Usuń
  2. O boże ile mang :O Spodziewałam się kilku, max 5-6, a tu taaaaka lista! Chciałabym znać tyle mang, ale póki co jestem kompletnym laikiem i mimo wszystko częściej sięgam po tradycyjne książki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie polecam!
      Każdy z nas był niegdyś laikiem, więc nie ma się czym przejmować :3

      Usuń
  3. Długa notka z tego wyszła. :o
    Haikyuu powitałabym z radością. :3
    Miałam się zabrać za Nozakiego (mangę, anime widziałam), ale jakoś cały czas odkładam na później. Heroine Shikkaku też mam w planach. I na Houseki no Kuni miałam zerknąć. Hmm, jak się nad tym zastanowić, to faktycznie dziwne, że wciąż nikt się nie pokusił na HunterxHunter.
    Ooo! Też mam spory sentyment do Lovely Complex! Mangi jednak nie dokończyłam... Może powinnam to nadrobić. ^^
    Mob! Kiedy w trakcie pierwszej serii anime zerknęłam na mangę, trochę ciężko było mi przełknąć kreskę, ale myślę, że tym razem już by mi nie przeszkadzała. I Saiki! Tak! Saikiego koniecznie!
    To mi przypomina, że miałam obejrzeć Saint Oniisan. A Watashitachi... byłoby dobrym dopełnieniem do książki. Popieram! :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co! Jak już wymieniać to wymienić wszystko!
      Też mnie zastanawia, dlaczego tak znamienitego shounena jakim jest HxH nikt nie chce wydać :< może chcieli, ale były jakieś problemy...
      Nadrób Lovely Complex!
      Właśnie, a ja mogłabym się w końcu zabrać za książkę watashitachi... Bo cały czas odkładam i odkładam ><

      Usuń