TYTUŁ ANGIELSKI: Alice in Borderland
AUTOR: Haro Aso
ROK: 2010-2016
LICZBA ROZDZIAŁÓW: 87
LICZBA TOMÓW: 18
GATUNEK: Akcja, Horror, Shounen, Psychologiczne
OPIS SERII:
Arisu Ryouhei za niedługo kończy swoją licealną przygodę, lecz nie jest tym faktem pocieszony, ponieważ wciąż nie wie, co chce w życiu robić. Jedyne na czym mu tak naprawdę zależy są jego przyjaciele - głupkowaty Chota oraz pracujący w barze Karube. Pewnej nocy, kiedy po wypiciu kilku drinków szwendają się nocą po mieście, zauważają w oddali fajerwerki. Zaś w następnej chwili ogromny wybuch. Po wybudzeniu się, odkrywają, że są cali pokryci pyłem, a miasto wygląda, jakby od kilkudziesięciu lat było całkiem opustoszałe. Nie rozumiejąc, czym jest ta nowa rzeczywistość, próbują ją poznać, a przede wszystkim w niej przetrwać, bo jak się okazuje, nie tylko oni się tutaj znaleźli i żeby przeżyć muszą brać udział w śmiertelnie niebezpiecznych grach. Tylko... czy jest sens w przetrwaniu, jeśli nawet nie mają pewności, czy wrócą do dawnej rzeczywistości?
FABUŁA:
Kiedyś, a było to dokładnie w 2014 roku, natknęłam się na bardzo ciekawie zapowiadające się OVA o tytule: Alice in Borderland i w zasadzie obejrzałam tylko pierwszy odcinek (na dwa kolejne trzeba było trochę czekać), by stwierdzić, że będzie to seria jak najbardziej w moim guście. Zapowiadała się psychologia, battle royale, tajemnice oraz zagadki podczas rozgrywek - iście me gusta. Jednak odkładałam przeczytanie mangi, do czasu aż wyjdą wszystkie rozdziały i w te wakacje nareszcie mogłam nacieszyć się historią, którą uznaję od teraz za jedną z moich ulubionych.
Imawa no Kuni Alice już na samym początku intryguje. Mamy trójkę bohaterów, którzy najpierw widzą fajerwerki, a w następnej chwili budzą się w tym samym świecie, lecz przypominającym klimatem postapo. Nie wiedzą, co się stało, gdzie i jakim cudem się tu znaleźli oraz jak mogą wrócić z powrotem. Przez pierwsze godziny jakoś nie jest im spieszno z powrotem do swojej starej rzeczywistości, która ich wykluczała i nie akceptowała, uważają, że lepiej im będzie tutaj. Jednak ich nastawienie szybko się zmienia, gdy trafiają do jedynego miejsca, gdzie działa prąd i oświetlenie. Poznają tam kobietę, która wyjaśnia im, że zaraz zacznie się gra specjalności Trefl, czyli praca zespołowa i jeśli chcą wyjść z tego żywi, muszą ją przejść. Wpierw podchodzą do tego bez przekonania, lecz kiedy okazuje się, że naprawdę mogą zginąć w grze, próbują rozwiązać zagadkę. Po wykonaniu zadania każde z nich otrzymuje kartę z trójką trefl oraz wizę, która gwarantuje im kilkudniowy spokój. Zasady w Borderland są proste - musisz grać, by zyskiwać karty i wizę. Kiedy wiza wygaśnie, a ty nie zagrasz - giniesz. Jeśli nie przejdziesz gry - giniesz. Proste? Teoretycznie tak.
Co mnie zainteresowało w zasadach tego świata, to głównie rozgrywki zależne od kart. Każda gra ma poziom trudności, który symbolizują liczby na karcie, przykładowo 2 kier będzie prostsza niż 10 kier. Do tego dochodzą cztery rodzaje gierek (tak zwane specjalności). Trefl oznacza grę zespołową, Karo - wymaga inteligencji, Pik - potrzebna siła fizyczna, zaś Kier uważany za najgorszy typ skupia się na psychologi graczy. Ta różnorodność jest bardzo interesująca, tak samo podejście autora do poszczególnych rozgrywek. Każda jest inna, jedne wydają się dziecinne proste, drugie są bardziej podchwytliwe, a pozostałe piekielnie trudne i zawiłe. Podziwiam pomysłowość mangaki, ponieważ każdej przyglądałam się z zapartym tchem i byłam ciekawa rozwiązań, które do końca nie były dla mnie oczywiste. Ponadto często nie miałam pewności, czy przypadkiem jeden z głównych bohaterów nie zginie - uwierzcie mi, wszyscy prócz Arisu są tutaj zagrożeni i ta świadomość jest tak przytłaczająca, że czytałam, cicho się modląc: "Błagam, niech ta gra skończy się dobrze. Niech ta postać przeżyje". A jak wychodziło? Często nie tak, jak chciałam.
Mimo że naszym głównym bohaterem jest tytułowy Arisu, fabuła nie skupia się tylko i wyłącznie na jego przeżyciach. Owszem, napędza on główną oś zdarzeniową i w większej mierze skupiamy się na jego odczuciach emocjonalnych, psychice oraz działaniach. Lecz niesamowite jest również, że mamy mnóstwo opowieści pobocznych z postaciami, które w nich odgrywają rolę głównego bohatera i nie zawsze ich losy kończą się dobrze. Dzięki tym dodatkowym rozdziałom jesteśmy w stanie zapoznać się z postaciami, które wcześniej lub później odegrają większe role albo też możemy dowiedzieć się czegoś więcej o zasadach obecnego świata. Tym samym bardziej wsiąkamy w tą rzeczywistość i staje się ona o wiele bardziej złożona i fascynująca. Od tej mangi nie da się oderwać, aż do samego końca, póki nie uzyskamy odpowiedzi na męczące nas pytania. A jest ich naprawdę sporo, chociażby związane z Borderlandem. Nie raz czytelnik zastanawia się, o co tak właściwie chodzi w tych całych rozgrywkach i samym świecie? Do czego to wszystko dąży? Dlaczego się zaczęło? Czemu wybrano takie, a nie inne postaci? Pytania się mnożą, tak samo teorie spiskowe - od rozważań nad wirtualną rzeczywistością, aż do porwania przez obcych. I wiecie co? Wytłumaczenie nie jest oczywiste i choć krążyłam wokół tego rozwiązania, to tak w zasadzie do samego końca nie byłam pewna, czym jest Borderland. Według mnie wyjaśnienie jest zaskakujące a zarazem satysfakcjonujące. Byłam w stanie uwierzyć w pomysł autora. Ba! Podziwiam, że cały czas wodził mnie za nos, by na koniec walnąć młotkiem szczęścia i zaprezentować takie CUDNE! rozwiązanie. Biję pokłony.
Choć manga wydaje się zwykłym shounem skupionym na akcji i survivalu, nie brakuje tu ciekawostek, mądrości oraz ogólnego niebanalnego przekazu. Podczas czytania poznajemy bohaterów, którzy wcześniej interesowali się różnorodnymi pasjami lub posiadają potrzebne w grach umiejętności wyniesione z pracy. Dzięki temu otrzymujemy ciekawostki z różnych dziedzin, nie tylko nauki, przykładowo możemy uzyskać wiedzę, jak domowym sposobem ściągnąć odciski palców z przedmiotu. Poza tym znowu muszę pochwalić autora, tym razem za dopracowanie szczegółów - widać wielokrotnie, że Haro Aso przywiązuje uwagę do szczególików, które łatwo mogą umknąć. Przede wszystkim lubi używać tricky english, czyli słówek, które po angielsku mają kilka znaczeń i można je odczytywać w rozmaity sposób. Pokazał to przy pobocznej historii z grą zatytułowaną "Runaway" oraz przy odczytywaniu znaczenia słowa "Border". Innymi słowy: geniusz! Oczywiście, kiedy patrzymy na tytuł (Alice in Borderland) pierwszym skojarzeniem, jakie nam się nasuwa jest Alicja w Krainie Czarów. I to także jest tutaj świetnie rozegrane. Nie brakuje nawiązań do powieści Lewisa Carolla - mamy motyw kart, grę w krokieta z królową oraz symboliczną herbatkę z "kapelusznikiem". Możliwe, że jest tego więcej, tylko ja nie wyłapałam. Nie można także zignorować, że manga ma głębsze przesłania - najważniejszym z nich jest szukanie odpowiedzi związanej z sensem życia, gdzie ładną klamrą jest ostatni rozdział ukazany w formie wywiadu. Dlatego tak, jest to naprawdę przemyślana historia, która zachwyca.
Imawa no Kuni Alice już na samym początku intryguje. Mamy trójkę bohaterów, którzy najpierw widzą fajerwerki, a w następnej chwili budzą się w tym samym świecie, lecz przypominającym klimatem postapo. Nie wiedzą, co się stało, gdzie i jakim cudem się tu znaleźli oraz jak mogą wrócić z powrotem. Przez pierwsze godziny jakoś nie jest im spieszno z powrotem do swojej starej rzeczywistości, która ich wykluczała i nie akceptowała, uważają, że lepiej im będzie tutaj. Jednak ich nastawienie szybko się zmienia, gdy trafiają do jedynego miejsca, gdzie działa prąd i oświetlenie. Poznają tam kobietę, która wyjaśnia im, że zaraz zacznie się gra specjalności Trefl, czyli praca zespołowa i jeśli chcą wyjść z tego żywi, muszą ją przejść. Wpierw podchodzą do tego bez przekonania, lecz kiedy okazuje się, że naprawdę mogą zginąć w grze, próbują rozwiązać zagadkę. Po wykonaniu zadania każde z nich otrzymuje kartę z trójką trefl oraz wizę, która gwarantuje im kilkudniowy spokój. Zasady w Borderland są proste - musisz grać, by zyskiwać karty i wizę. Kiedy wiza wygaśnie, a ty nie zagrasz - giniesz. Jeśli nie przejdziesz gry - giniesz. Proste? Teoretycznie tak.
Co mnie zainteresowało w zasadach tego świata, to głównie rozgrywki zależne od kart. Każda gra ma poziom trudności, który symbolizują liczby na karcie, przykładowo 2 kier będzie prostsza niż 10 kier. Do tego dochodzą cztery rodzaje gierek (tak zwane specjalności). Trefl oznacza grę zespołową, Karo - wymaga inteligencji, Pik - potrzebna siła fizyczna, zaś Kier uważany za najgorszy typ skupia się na psychologi graczy. Ta różnorodność jest bardzo interesująca, tak samo podejście autora do poszczególnych rozgrywek. Każda jest inna, jedne wydają się dziecinne proste, drugie są bardziej podchwytliwe, a pozostałe piekielnie trudne i zawiłe. Podziwiam pomysłowość mangaki, ponieważ każdej przyglądałam się z zapartym tchem i byłam ciekawa rozwiązań, które do końca nie były dla mnie oczywiste. Ponadto często nie miałam pewności, czy przypadkiem jeden z głównych bohaterów nie zginie - uwierzcie mi, wszyscy prócz Arisu są tutaj zagrożeni i ta świadomość jest tak przytłaczająca, że czytałam, cicho się modląc: "Błagam, niech ta gra skończy się dobrze. Niech ta postać przeżyje". A jak wychodziło? Często nie tak, jak chciałam.
Mimo że naszym głównym bohaterem jest tytułowy Arisu, fabuła nie skupia się tylko i wyłącznie na jego przeżyciach. Owszem, napędza on główną oś zdarzeniową i w większej mierze skupiamy się na jego odczuciach emocjonalnych, psychice oraz działaniach. Lecz niesamowite jest również, że mamy mnóstwo opowieści pobocznych z postaciami, które w nich odgrywają rolę głównego bohatera i nie zawsze ich losy kończą się dobrze. Dzięki tym dodatkowym rozdziałom jesteśmy w stanie zapoznać się z postaciami, które wcześniej lub później odegrają większe role albo też możemy dowiedzieć się czegoś więcej o zasadach obecnego świata. Tym samym bardziej wsiąkamy w tą rzeczywistość i staje się ona o wiele bardziej złożona i fascynująca. Od tej mangi nie da się oderwać, aż do samego końca, póki nie uzyskamy odpowiedzi na męczące nas pytania. A jest ich naprawdę sporo, chociażby związane z Borderlandem. Nie raz czytelnik zastanawia się, o co tak właściwie chodzi w tych całych rozgrywkach i samym świecie? Do czego to wszystko dąży? Dlaczego się zaczęło? Czemu wybrano takie, a nie inne postaci? Pytania się mnożą, tak samo teorie spiskowe - od rozważań nad wirtualną rzeczywistością, aż do porwania przez obcych. I wiecie co? Wytłumaczenie nie jest oczywiste i choć krążyłam wokół tego rozwiązania, to tak w zasadzie do samego końca nie byłam pewna, czym jest Borderland. Według mnie wyjaśnienie jest zaskakujące a zarazem satysfakcjonujące. Byłam w stanie uwierzyć w pomysł autora. Ba! Podziwiam, że cały czas wodził mnie za nos, by na koniec walnąć młotkiem szczęścia i zaprezentować takie CUDNE! rozwiązanie. Biję pokłony.
Choć manga wydaje się zwykłym shounem skupionym na akcji i survivalu, nie brakuje tu ciekawostek, mądrości oraz ogólnego niebanalnego przekazu. Podczas czytania poznajemy bohaterów, którzy wcześniej interesowali się różnorodnymi pasjami lub posiadają potrzebne w grach umiejętności wyniesione z pracy. Dzięki temu otrzymujemy ciekawostki z różnych dziedzin, nie tylko nauki, przykładowo możemy uzyskać wiedzę, jak domowym sposobem ściągnąć odciski palców z przedmiotu. Poza tym znowu muszę pochwalić autora, tym razem za dopracowanie szczegółów - widać wielokrotnie, że Haro Aso przywiązuje uwagę do szczególików, które łatwo mogą umknąć. Przede wszystkim lubi używać tricky english, czyli słówek, które po angielsku mają kilka znaczeń i można je odczytywać w rozmaity sposób. Pokazał to przy pobocznej historii z grą zatytułowaną "Runaway" oraz przy odczytywaniu znaczenia słowa "Border". Innymi słowy: geniusz! Oczywiście, kiedy patrzymy na tytuł (Alice in Borderland) pierwszym skojarzeniem, jakie nam się nasuwa jest Alicja w Krainie Czarów. I to także jest tutaj świetnie rozegrane. Nie brakuje nawiązań do powieści Lewisa Carolla - mamy motyw kart, grę w krokieta z królową oraz symboliczną herbatkę z "kapelusznikiem". Możliwe, że jest tego więcej, tylko ja nie wyłapałam. Nie można także zignorować, że manga ma głębsze przesłania - najważniejszym z nich jest szukanie odpowiedzi związanej z sensem życia, gdzie ładną klamrą jest ostatni rozdział ukazany w formie wywiadu. Dlatego tak, jest to naprawdę przemyślana historia, która zachwyca.
BOHATEROWIE:
Imawa no Kuni Alice prezentuje nam rozmaity wachlarz bohaterów, gdzie każdy odgrywa co ważniejszą rolę. Zmagają się z problemami (tymi z przeszłości i z teraźniejszości), różnią się charakterami, podejściem do życia oraz celami, które napędzają ich do dalszej walki. Z pozoru różnorodni, a tak naprawdę łączy ich wszystkich jedna rzecz: poczucie niedopasowania w poprzednim świecie i w społeczeństwie. Taka jest jedna z teorii Arisu, który próbuje do samego końca odkryć przyczyny pojawienia się w tym miejscu tych wszystkich ludzi. Nie da się nie przywiązać do postaci, które swoją historią lub podejściem do pewnych spraw lub też działaniami zyskują w naszych oczach. Weźmy takiego Chishiyę, niby cwany typek myślący jedynie o sobie, ale podziwiałam go za inteligencję i wyrachowanie. Usagi, jako ta silna, lecz noszącą w sobie ból. Albo też Mira, spostrzegana tu za największe zło, wydała mi się fascynującą kobietą z wieloma tajemnicami, których niestety nie odkryjemy. Historie tych wszystkich bohaterów szczerze do mnie trafiały. Kiedy poznawałam motywy ich działań albo przeszłość, która ukształtowała ich w taki sposób, nie potrafiłam się na nich gniewać i razem z nimi przeżywałam te wszystkie wzloty oraz upadki.
Co mnie też przekonało w tej historii, to głównie psychologia. Stan umysłów poszczególnych postaci - coś pięknego. Gdy obserwujemy zmagania Arisu z kolejnymi grami, a także wydarzenia oraz osoby, które wpływają na jego myślenie, powoli dostrzegamy zmiany, jakie w nim zachodzą. Ewolucja uczuciowa oraz psychologiczna Arisu jest tutaj porządnie rozbudowana. Bohater nie raz przeżywa załamania, miewa napady depresyjne i czasami nie widzi sensu w dalszej walce, ale w bardzo realny sposób jakoś się z tego otrząsa - pomagają mu w tym inni lub też sam zaczyna postrzegać pewne sprawy z różnych punktów widzenia. Podziwiam jego zachowanie w chwilach stresowych albo kiedy musi działać pod presją - wówczas wykazuje się silną wolą. Do tego od początku do końca dostaje porządne życiowe lekcje kształtujące jego charakter. Haro Aso zadbał o swojego protagonistę i nie bał się ukazać go zarówno w chwilach słabości, jak i siły. Wątków psychologicznych nie brakuje także w poszczególnych grach, zwłaszcza tych specjalności Kier - przyglądanie się zachowaniom ludzkim w krytycznych warunkach było fascynujące i zarazem przerażające.
Co mnie też przekonało w tej historii, to głównie psychologia. Stan umysłów poszczególnych postaci - coś pięknego. Gdy obserwujemy zmagania Arisu z kolejnymi grami, a także wydarzenia oraz osoby, które wpływają na jego myślenie, powoli dostrzegamy zmiany, jakie w nim zachodzą. Ewolucja uczuciowa oraz psychologiczna Arisu jest tutaj porządnie rozbudowana. Bohater nie raz przeżywa załamania, miewa napady depresyjne i czasami nie widzi sensu w dalszej walce, ale w bardzo realny sposób jakoś się z tego otrząsa - pomagają mu w tym inni lub też sam zaczyna postrzegać pewne sprawy z różnych punktów widzenia. Podziwiam jego zachowanie w chwilach stresowych albo kiedy musi działać pod presją - wówczas wykazuje się silną wolą. Do tego od początku do końca dostaje porządne życiowe lekcje kształtujące jego charakter. Haro Aso zadbał o swojego protagonistę i nie bał się ukazać go zarówno w chwilach słabości, jak i siły. Wątków psychologicznych nie brakuje także w poszczególnych grach, zwłaszcza tych specjalności Kier - przyglądanie się zachowaniom ludzkim w krytycznych warunkach było fascynujące i zarazem przerażające.
GRAFIKA:
Kiedy spojrzymy na dwie ilustracje poniżej pierwsza z pierwszego rozdziału oraz druga z trzynastego tomu, pojawia się szok, ponieważ ta czarnowłosa postać to nie kto inny jak główny bohater. Zmiana w wyglądzie o sto osiemdziesiąt stopni? Zdecydowanie. Tam, gdzie na pierwszej widnieje szczurkowaty, fajtłapowaty chłopczyk, tak na drugiej mamy silnego, zdecydowanego protagonistę, który wydaje się walczyć o swoje. Zmiana w prezencji Arisu następuje bardzo szybko, ponieważ już po kilku pierwszych rozdziałach autor decyduje się nadać mu charakteru. I to jest bez dwóch zdań dobra przemiana. Znacznie bardziej przemawia do mnie bohater z późniejszych chapterów niż ten z pierwszego, który przypomina NPC. Ewolucja kreski w przeciągu następujących rozdziałów nie jest niczym nadzwyczajnym, ale kiedy się pojawia, to zazwyczaj na lepsze. W niniejszej mandze jest to spostrzegane na plus.Ogólnie nie jest to jakaś wyróżniająca się grafika, ale klasyfikuje się do tych z grup: "Ładne", i"Bardzo dobre". Szczegółowość jest zaletą - te wszystkie drobiazgi w tłach robią wrażenie. Tak samo różnorodność bohaterów - nie ma takich samych postaci lub chociażby podobnych. Wszyscy posiadają jakieś cechy charakterystyczne. Komiks wykonany na medal.
PODSUMOWANIE:
Alice in Borderland stał się jedną z moich ulubionych mang przede wszystkim ze względu na przemyślaną, zaskakującą historię, budowę świata, różnorodnych bohaterów mających znaczenie, psychologię głównego bohatera oraz niebanalne przesłanie. Czytało mi się fenomenalnie, nie zabrakło emocjonowania się nad losami postaci, nawet tych pobocznych, i jestem pod ogólnym wrażeniem pomysłowości mangaki. Przecudna manga, którą z całego serca polecam!
Czy można kupić gdzieś tą mangę po polsku? Jak tak to gdzie?
OdpowiedzUsuńNiestety nie wydano jej w Polsce :/ Można ją znaleźć jedynie na angielskich stronach.
UsuńHej, po pierwsze chciałem napisać, że cieszę się, że trafiłem na tego bloga, jest na prawdę super i na pewno już na stałe będę na niego zaglądał �� trafiłem tutaj właśnie przez Alice in Borderland.
OdpowiedzUsuńNo i właśnie mam pytanie odnośnie Alice in Borderland. Jak się może domyślasz trafiłem tutaj przez serial, który pojawił się ostatnio na Netflixie.
A tak w ogóle oglądałaś już serial na Netflixie? ��
Cały serial obejrzałem w zasadzie w ciągu jednego dnia, tak mnie wciągnął,że nie mogłem się oderwać od oglądania. Serio jeden z lepszysz seriali jakie kiedykolwiek oglądałem.
No ale jednocześnie dla mnie bardzo smutny. Chodzi mi o odcinek 3 kiedy to w grze Wilk i owce giną Karube, Chota i Shibuki. Ja wiem że to tylko serial ale tak przeżywam ta scenę, że nie mogę �� od kiedy ja obejrzałem to cały czas mi smutno. Nie wiem dlaczego, ale po pierwsze to była dobrze zrealizowana moim zdaniem, wszystko się do tego przyczyniło i historia i scenografia i muzyka. Ehh... No a przede wszystkim to jaka potrafi być piękna siła prawdziwej przyjaźni, że Karube i Chota poświęcili swoje życie dla Arisu aby mógł dalej grać w tej chorej grze. No serio jedna z takim bardziej wzruszających i emocjonalnych scen jakie oglądałem w całym swoim życiu.
No i dlatego mam w związku z tym pytanie. Bo w życiu obejrzałem już wiele anime, seriali opartych na anime czy mandze, kilka mang też miałem okazję przeczytać. No i wiem że w anime i mandze wszystko jest możliwe. Ale tej mangi nigdy nie czytałem. Więc swoją wiedzę opieram tylko o serial.
No i czy mogłabyś mi odpowiedzieć na pytanie. Nie wiem jak to napisać. Może to trochę śmieszne. Ale może na koniec całej serii okazuje się że to tylko fikcja, jakiś sen czy coś i Karube, Chota i Shibuki no i inni gracze jednak żyją czy coś w tym stylu. No nie wiem. Bo jakoś tak mnie to dotknęło że nie mogę się jakoś pogodzić ze śmiercią Karube, Choty i Shibuki. Karube jakoś tak polubiłem najbardziej i to była dla mnie okropnie wzruszająca scena. Następny sezon ma być w 2021/2022 i nie doczekam chyba bez odpowiedzi �� także bardzo proszę ��
A tak w ogóle może mogłabyś też polecić coś takiego właśnie jak Alice in Borderland. Coś podobnego i równie dobrego. Bo zacząłem oglądać wczoraj też Sworth Art Online na Netflixie no i nawet mi się spodobało, w sumie tematyka podobna, że gracze muszą przejść grę do końca żeby się z niej wydostać. Ale oczywiście jak się pojawia jakaś postać która południe to zaraz ja uśmiercają ��
No i mam nadzieję, że dotarłaś do końca tego komentarza, trochę mnie poniosło ale musiałem to napisać, bo mnie męczy cały czas czy Karube, Chota i Shibuki zginęli no już tak na dobre czy to może tylko jakaś jedna wielką fikcja i na koniec okaże się że wszyscy żyją i pojawia się ponownie.
I takie komentarze uwielbiam! :D
UsuńNiestety nie mam dostępu do Netflixa, dlatego wciąż wyszukuję, czy nie pojawi się gdzieś indziej w Internetach, bo naprawdę nie mogę się doczekać, żeby sprawdzić, jak historia radzi sobie z prawdziwymi osobami ^^ Ale po twojej reakcji, mogę jedynie przypuszczać, że scenarzyści i aktorzy spisali się na medal :D Jeśli faktycznie powstanie drugi sezon - wątpię, żeby zrealizowali cały materiał źródłowy do końca, chyba że wytną kilka scen... :/
W pełni cię rozumiem, jest to jedna z najsmutniejszych scen, która tak mocno odciska piętno na Arisu, że przez całą historię nie potrafi tego przeboleć. To wydarzenie znacząco też wpływa na jego "przemianę". Było to piękne i druzgocące - poświęcenie trzech dla jednego, a w tym wszystkim najbardziej zaskoczyła mnie Shibuki ;-; Odpowiadając na twoje pytanie, niestety to był ich ostateczny koniec. Polecam przeczytać mangę (niestety jedynie w wersji angielskiej), bo jej zakończenie zdecydowanie dało mi po mózgu i w pełni usatysfakcjonowało (podrzucam jakby co link > http://www.mangago.me/read-manga/imawa_no_kuni_no_alice/). I co ciekawe, dzisiaj odkryłam, że mangaka tworzy sequel z tym samym bohaterem *o* Nie wspominając o trzydziestu rozdziałowym spin-offie!
Sword Art Online również nadrobiłam w tym roku, ale seria jakoś specjalnie mnie do siebie nie przekonała :/ Jeśli chodzi o anime z motywem przenoszenia się do innego świata to szczerze polecam: Log Horizon, Overlord i Tensei shitara Slime Datta Ken. Jeśli zaś chcesz coś przybliżonego do Alice in Borderland, czyli z wątkiem survivalowym polecam mangi: Doubt (wydane przez JPF), Jinrou Game (po angielsku), Tomodachi Game (po angielsku). Ewentualnie z psychologicznych anime polecam: Danganronpe, Bokurano (ale jest naprawdę dramatyczne i nie da się nie płakać), Kaijiego oraz Deadman Wonderland (choc lepsze w wersji mangowej, wydane przez Waneko). Powiem też szczerze, że tak stricte podobnej serii do Alice in Borderland do tej pory nie znalazłam. Ale to też świadczy o wyjątkowości tej historii :3
Hej, przepraszam, że tak późno Ci odpisuję, ale miałem kilka takich tam spraw i problemów i nie było kiedy odpisać.
UsuńPo pierwsze to chciałem Ci życzyć Wesołych Świąt. Dużo zdrowia, szczęścia i uśmiechu. Żeby te święta były wesołe, radosne i spędzone w miłej i spokojnej rodzinnej atmosferze. Chociaż to w tym roku trudne przez koronawirusa.
Po drugie to dziękuję, za linka to mangi Alice in Borderland no i polecenie innych tytułów.
Log Horizon już mnie wkręcił, bardzo mi się podoba :) Ale najpierw skończę LH i wtedy przejdę do innych anime z listy. A co do mangi to przymierzam się do Bokurano bo właśnie potrzebuje przeczytać teraz coś takiego co jest takie silne emocjonalnie.
A co do Sword Art Online to powiem Ci że ja się właśnie mega wkręciłem, i kończę już oglądać anime, no na prawdę nie spodziewałem się że tak mi się spodoba. A Log Horizon jest takie trochę podobne, w sensie że wszystko też się dzieje z świecie tych gier wirtualnych ale fajnie się ogląda jedno i drugie anime i że mogę sobie porównać o podobnej tematyce :)
No niestety też zasmucilas mnie tym że to ostateczny koniec Karube, Chota i Shibuki :( ehh, przeżyłem ten smutek jeszcze raz jak napisałaś że to nie była tylko fikcja tylko że całkiem odeszli :(
No bardzo smutna ta historia. Żal mi bardzo Arisu, że trafił do takiego chorej gry, w której stracił swoich przyjaciół. No zaskakujące właśnie było że Shibuki też się poświęciła. Mimo iż jak się rozpoczęła gra to szybko jako wilk uciekła przed resztą i chciała Ich poświęcić dla własnej korzyści.
I nie daje mi tylko jedno spokoju. No bo to była gra typy kier, więc ta grająca na emocjach uczestników. Ciekawe czy mogliby ją przejść i przeżyć wszyscy razem. Ehh...
To tak jak z Plażą, gdzie rozegrała się gra typu kier gdzie Momoka została znaleziona martwa i wszyscy szukali wiedźmy choć na koniec okazało się że to właśnie Momoka jest ta wiedźmą i w sumie wychodzi na to, że też tak jakby chyba się poświęciła dla pozostałych.
No ale nie będę pisać Ci jak się skończył serial, w którym miejscu bo mam nadzieję, że będziesz miała miała możliwość sama go obejrzeć i sobie porównać :)
A jeszcze odnośnie tej strony z mangami. To przepadałem na tej stronie. Jest tyle mang, że szok. Że nie wiedziałem co przeglądać najpierw.
No i chciałem się jeszcze Ciebie zapytać czy to jest jakoś tak że się tam płaci jakaś subskrypcję, żeby przeczytać wszystkie części danej mangi czy one są tam dostępne za darmo? Bo chciałbym właśnie zacząć już sobie kilka mang czytać no i nie wiem jak to tam działa :)
Również ci życzę wesołych świąt (chociaż jest już po xd) oraz szczęśliwego nadchodzącego nowego roku :D
UsuńDobrze że zacząłeś Log Horizon bo akurat w styczniu wychodzi trzeci sezon, więc będzie co oglądać ^^ Co do SAO - kończysz dopiero pierwszy sezon czy Alicization?
Gry typu Kier bardziej bym określiła jako psychologiczne i właściwie też kiedyś rozważałam inne warianty tej konkretnej gry. Przykładowo jak by to wyglądało, gdyby uczestnikami były zupełnie obce sobie osoby - wówczas nie byłoby takiego ciosu emocjonalnego, a sama rozgrywka przepełniona byłaby większą akcją. Poza tym tak, szkoda Arisu, zwłaszcza że wielokrotnie jest podkreślane w historii że tak właściwie nie ma celu w życiu, a tym samym nie widzi sensu w dalszej walce. Dlatego podziwiam że mimo wszystko stara się iść dalej.
Serial zapewne obejrzę w styczniu, gdy już wrócę że świątecznej gorączki :3
Na mangago możesz czytać za darmo ile chcesz i co chcesz. Jednak najlepiej się zalogować, bo bez logowania czasem wyskakuje pełno reklam. A tak z ciekawości - co planujesz czytać? :>
Witam,
OdpowiedzUsuńJa także jak przedmówca trafiłam tutaj totalnie przypadkiem. Z tematem mang oraz anime dopiero zaczęłam się zaznajamiać niedawno. I niedawno własnie tez trafiłąm na ten serial, który mnie także jak przedmówcę zachwycił. Też miałąm nadzieję,że to tylko sen bo smierci tej trójki też nie mogłam przeboleć. Bardzo podoba mi się zaprezentowany w niej świat.
Bardzo dziękuję za podanie podobnych tytułów a także linka do magi. Muszę koniezcnie przeczytać.
pozdrawiam
Karolina
Zatem witamy w świecie w anime! <3
UsuńAutor naprawdę się postarał przy tworzeniu reguł tego świata i najbardziej zachwycający jest system gier oraz relacje między bohaterami :D
Przeczytaj koniecznie! :3
Jak chcesz sprawdzić Alice na netflixie to napisz do mnie to dam Ci dostęp :) tak na święta w prezencie
Usuń:-) Dziękuję za powitanie :-) Totalnie nie wiedziałam czego się spodziewać i ten świat mnie pochłonął. Własnie zaczełam mangę :-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i życzę spokojnego i dobrego Roku 2021
Również życzę spokojnego, zdrowego i obfitującego w wiele dobrych mang roku! :3
UsuńHej na wstępie dziękuję za link do mangi oraz twój wkład w ten materiał, chciałem również polecić mange i anime które już pewnie znasz Czyli NGNL ;P mam również pytanie do Ciebie podobno można byli przejść każdą grę bez uświęcania kogo kolwiek z graczy (krupier musiał umrzeć niestety wtedy) ale jeśli to prawda to jak przejść grę w wilkiem bez straty kogo kolwiek ? A serialu cały czas pokazywali hasło "owce muszą się chowac" ale nie wiem czy to ma jakieś znaczenie bo moja 1 myśl była taka co gdyby wszyscy spojrzelicw lustro albo tafle wody ? ;p życze miłego dnia i czekam na twoją opinię;)
OdpowiedzUsuńTak, znam NGNL i uznaję za jedną z ciekawszych serii :D Zbieram się do przeczytania pierwowzoru. Poza tym przyznam, że długo myślałam nad tym problemem, nad rozwiązaniem gry 7 Hearts. Szukałam nawet pomysłów na forach i tam też proponowali twoje rozwiązanie z odbiciem. Lecz zasadniczo wydaje mi się niezbyt dobre. Gdyby o to chodziło, w mandze pokazaliby chociaż fragment tafli wody, ale nic takiego tam nie dostrzegłam. Pojawiła się również teoria, że można było w jakiś sposób ściągnąć "obroże", ale to też wydawało mi się niezbyt przekonujące. Inna zaś głosiła, że już na początku Chota popełnił błąd, bo gdyby do końca został wilkiem, a reszta działałaby zgodnie z zasadami, mimo wszystko by przeżyli (oczywiście, uznaję to za najmniej wiarygodne). Przykro mi, ale naprawdę nie mam pomysłu jakby to mogli przejść we czwórkę :/
UsuńJa ogólnie zakochałem się w tej serii ponieważ uwielbiam takie motywy zagadek, gier, ale bardzo mało osób zna wgl No Game No life, osobiście nie dawno kończyłem 6 część novelki, ale nie będę Ci spolerował :)
UsuńZ tego typu jest jeszcze super Anime Kakegurui :)
Co do kwestii wygranej w anime próbował ściągnąć obrożę jednak nie dał rady ;/ ale z ciekawości mam prośbę opisz nam ładnie grę z Kierem ale np Damą, Królem czy którąś z kart starszych :)
Jeśli podobało ci się Kakegurui, polecam Kaijiego, którego uznaję za serię o wiele lepiej prezentującą element hazardu i niebezpieczeństw z nim związanych :D
UsuńWolałabym nie spoilerowac, zwłaszcza, że w mandze najwyższą grą z Kiera jest Królowa. Jest to też ostatnia gra, jaką Arisu przechodzi w mandze i można by rzec, że wprawiła w największe zaskoczenie ^^ Polecam zajerzec do mangi!
Troszkę ci tutaj spamuje ten post niepotrzebnie, ale co tam ;)
OdpowiedzUsuńWiesz nie sam hazard nie tak naprawdę intryguje a sposób tego jak można wygrać/rozegrać daną grę i to w tak banalny sposob.
W kakegurui np gra z wykładaniem kart i wymuszonym tasowaniem (że karty były rozdawane w takiej samej kolejności).
W NGNL ciężko znaleźć coś realnego dla normalnego człowieka bo np (zapisanie tego jak porusza się NPC jetlst wręcz nadkudzkie) ale są to policzenie kart w tzw oczku już jest realne ;) rozegranie 1 gry w kamień papier nożyce też jest łatwe ;)
Nawet w Fakty Tail gra w magicznym okregu, której według jej twórcy nie można było wygrać a pierwsza znalazła logiczny sposob, po prostu nie mrugała a robił to jej rywal ;) mogła też nie chodzić itd unikać tego co robił on ;)
Death Note jedna wielka zagadka i to co wyprawiał L i light czy tam Raito "kwestia wymowy";) (mówię o nich bo nie cierpkie Neara i blondasa wybacz jeśli Cię urazilem) ale kwestie schowania nitatnika, akcji z TV i zdobyciem informacji że light jest w Japonii takie proste a takie skuteczne ;)
To jest dla mnie fascynujace ;)
A jeśli mogę spytać jakie wartości ? Przysłowia czy cytaty Cie zainspirowały ? Pomogły w życiu czy hobby ?
Ja mogę podać jedna z reguł Lee czy Guy z Naruto "samoreguly" nie zrobię 200 brzuszków zrobię 500 okrezen. Dzięki podobnemu myśleniu udało mi się zrobić mój rekord życiowy w półmaratonie ;)
Gdy za dzieciaka oglądałem Digimony pamiętam jak dziś ze tylko Tai nakarmił Agumona (chyba tak się pisze) i on ich uratował a inne były smutne głodne do teraz zawsze dziele się jedzonkirm nawet gdy ktoś naprawdę nie chce zjeść wolę by zostawił niż miał udawać że nie achfe być naprawde glodny ;)
Oglądałaś galactik football albo anime z sławnym bramkarzem Markiem Evansem tam świetnie widać że najważniejsze to robić to co się kocha i sprawia ci radość nie można robić czegoś by być tylko najlepszym, takiego Evansa można porównać z Kamilem Stochem po jego wypowiedziach, liczy się tylko możliwość dobrego skakania ;)
Kończę na tym bo mnie znienawidzisz za taka długa odpowiedź ;)
Spokojna głowa, uwielbiam komentarze zwłaszcza te nawiązujące tematyką do bloga :D Więc jakakolwiek dyskusja o anime/mandze/Japonii jest tu mile widziana.
UsuńZatem bardziej cię interesują zagadki/problemy do rozwiązania. Myślę, że mogłaby ci przypaść do gustu Danganronpa (zagadki morderstw i dobra argumentacja), Hyouka jako mistrz tajemnic i ciekawych rozwiązań, Code Geass jako seria podobna do Death Note i mimo wszystko będę się upierała przy Kaijim, w którym również jest dużo kombinowania :3
Myślę, że z każdego anime/mangi/książki zawsze wynoszę chociaż jakąś drobnostkę, jakąś myśl, która nawet podświadomie może mi utkwić w głowie i jakoś wpłynąć na moje dalsze życie. Tak ogólnie dzięki fikcyjnym historiom nauczyłam się patrzeć na problemy zawsze z różnych stron. Widzę te przysłowiowe "dwie strony medalu", dzięki czemu nawet jak się z kimś kłócę, rozumiem jego punkt widzenia. Zaś jeśli miałabym przytoczyć pewne myśli, wnioski, nauki lub motywacje wyciągnięte z poszczególnych serii, to np. Dumbbell nan Kilo moteru? natchnęło mnie do ćwiczeń w domu (wiem, może banalny przykład, ale jest to ostatnie anime, jakie zmotywowało mnie do jakiegoś działania). Lub wnioski wyciągnięte z różnych shoujo: że zawsze lepiej powiedzieć coś wprost niż żeby miały powstać niedomówienia i nieporozumienia, przez które pojawia się później wiele problemów. Lub też z Alice in Borderland wyciągnęłam myśl, że nawet jak się nie widzi celu w swoim życiu, nie oznacza to, że się nie znajdzie. Oczywiście jak mówię, z każdej serii, jaką widziałam/czytałam mogłabym wysnuć konstruktywny wniosek, w który wierzę, ale zajęłoby to zbyt wiele czasu ><
Oglądałam Galactic Football i Inazumę Eleven (ale pojedyncze odcinki). Sportówki mają to do siebie, że motywują do pozytywnego patrzenia na różne sprawy. Dla mnie na pewno taką serią jest Haikyuu, pewnie dlatego że siatkówka to sport mojego życia :D Stąd znajduję tam wiele frajdy, ale też optymizmu i nade wszystko chęci!
Dzięki za komentarz ^^
Hej!
OdpowiedzUsuńWidze, ze od jakiegos czasu juz nie publikujesz postow ale i tak sprobuje a moze ktos odpisze.
Wczoraj skonczylam drugi sezon Alice in Borderland (netflix) i wywalilo mnie z kapci, doslownie. Jestem pod mega wrazeniem i nadal nie moge dojsc do siebie. Totalny majstersztyk.
I tutaj jest moje pytanie... Nadal czuje niedosyt i zastanawiam sie czy warto mimo obejrzenia serialu przeczytac jeszcze mange? Sa jakies watki ktorych serial nie poruszyl? Czy raczej niczym nowym juz sie nie zaskocze?
Z gory dzieki za odpowiedz!