Ariana dla WS | Blogger | X X

wtorek, 26 lutego 2019

[Recenzja mang] - Shoto, czyli krótko #9

Tsurezure Children

AUTOR: Toshiya Wakabayashi
ROK: 2012-2018
LICZBA ROZDZIAŁÓW: 212
LICZBA TOMÓW: 12
GATUNEK: Komedia, Romans, Szkolne, Shounen

Fabułę Tsurezure Children można opisać głównie jako: miłosne perypetie licealistów. Trafia to w sedno, a zarazem nie mówi nic, dlatego dodajmy, że są to perypetie prześmiewcze, wręcz parodiujące typowe romansowe chwyty. Brzmi lepiej i ciekawiej? Zdecydowanie. Ci, co od kilku lat przyglądają się na bieżąco wychodzącym sezonom anime, powinni skojarzyć tę serię. Dwunastu minutowe odcinki wychodziły latem 2017 roku i jak to stwierdziłam w podsumowaniu letnim 2017 - niniejsza seria była najlepszym, co mogłam wówczas oglądać. Bawiłam się nieźle i obiecałam sobie, że jak wyjdą wszystkie rozdziały mangi, na pewno po nią sięgnę. I oto jesteśmy. Po dwustu dwunastu rozdziałach, których liczba może wydać się przerażająca dla tych, co nie przepadają za długimi seriami. Z tej racji od razu was uspokoję, ponieważ Tsurezure Children zalicza się do 4-koma - typu mangi, której rozdziały są krótkie, a strony dzielą się na cztery panele z gagami, tudzież: czyta się szybko.


Lecz co jest w niej takiego wyjątkowego? Co sprawiło, że uznaję ją za jedną z lepszych mang? Przede wszystkim należę do typu osób, które uwielbiają komedię romantyczną i to najlepiej taką niebanalną. A skoro tutaj otrzymujemy parodię schematów z tego gatunku, nic dziwnego, że pokochałam ją od razu. Przez różnorodność par, co oznacza tym samym różne charaktery osób, zaprezentowano rozmaite rozwiązania - nietypowe wyznania miłosne, nieporozumienia wynikłe z gier słownych czy też tępoty niektórych postaci, pierwsze niezgrabne pocałunki i ogólne nieporadne funkcjonowanie w związku. Wszystko to, co wydaje się nam normalne i typowe, tutaj zostaje przedstawione w sposób prześmiewczy. Pojawia się mnóstwo śmiechu i chwil, kiedy rozczulamy się nad słodkością zachowań bohaterów, lecz nie brakuje także rozsądnych przesłanek oraz przestróg, które każdy zakochany lub w związku może sobie wziąć do serca. Bo pomimo że jest to parodia, to zawiera w sobie również całkiem mądre porady dotyczące miłości.

Podsumowując, wszystko się tutaj skupia na pierwszych zakochaniach, a co z bohaterami? Co można rzec o tej nietypowej gromadce? Ci, co widzieli anime, wiedzą, że postaci jest od groma, lecz w mandze jest ich jeszcze więcej. Przyznaję, że początkowo sprawiło to niemały problem - zapamiętanie każdej osoby, ich sympatii oraz cech charakteru było sporym wyzwaniem. Nie tylko dla czytelników, ale też dla samego autora, który musiał ich tak zaprezentować, by się wyróżniali. I choć niektóre postaci męskie wyglądały podobnie (wręcz jak bliźniaki), to w rezultacie stwierdzam, że mangaka sobie poradził. Na początku rozróżnianie poszczególnych osób sprawiało trudności, lecz z czasem, po kilkunastu rozdziałach, nie dało się ich już mylić (prócz wspomnianych "bliźniaków"). Każdy ma inną fryzurę, oczy, charakterystyczną minę albo jakąś ozdóbkę. Do tego ich charaktery - nie pojawiają się dwie takie same postaci, bo każdy zachowuje się inaczej i ma inny bagaż doświadczeń. Jest to godne podziwu. Tym bardziej kiedy weźmiemy jeszcze pod uwagę, że ich związki są różnorodne. Oczywiście jedne pary bardziej się lubi, inne mniej. Do moich ulubieńców na pewno zaliczam: delikwentkę oraz wyrachowanego przewodniczącego, nieśmiałą Kamine oraz nieradzącego sobie z nią Goudę, parę śmieszków, zobojętniałą na swój związek parę, czy też Patricię, dla której "ski" to "sushi" oraz jej nieogarniętego chłopaka. Ogólnie każdy jest tutaj przeuroczy i sympatyczny, ale bywały pary, które swoimi nieporozumieniami doprowadzały już do irytacji, chociażby pierwsza parka - przez całe dwanaście tomów nie potrafili ze sobą szczerze porozmawiać. Nic tylko załamać ręce.

Grafika nie jest porywająca, ale nie wymagam niczego nadzwyczajnego od 4-koma, gdzie nie ma miejsca na popisy. Dlatego powiedzmy, że kreska jest satysfakcjonująca. Specyficzna, oryginalna i jak najbardziej przyjemna dla oka. Zatem jakby na to nie patrzeć, Tsurezure Children jest godne polecenia. Manga bawi, rozczula i wyróżnia się na tle innych komedii romantycznych.

Fabuła: 7
Bohaterowie: 9
Grafika: 7
Ocena ogólna: 8


Sukitte Ii na yo

TYTUŁ ANGIELSKI: Say I love you
AUTOR: Kanae Hazuki
ROK: 2008-2017
LICZBA ROZDZIAŁÓW: 73
LICZBA TOMÓW: 18
GATUNEK: Romans, Szkolne, Shoujo

Mei Tachibana nie ma żadnych przyjaciół i ogólnie niezbyt dobrze radzi sobie z ludźmi. Zawsze na uboczu, z dala od niepotrzebnych więzi, które jedynie sprawiają ból. Jednak wszystko się zmienia, kiedy przez nieporozumienie zrzuca kopniakiem ze schodów Yamato Kurosawę, popularnego i przystojnego chłopaka, za którym wszyscy szaleją. To właśnie w tamtym momencie Yamato zaczyna się interesować Mei i dzięki niemu dziewczyna powoli zmienia swoje nastawienie do miłości, przyjaźni i do samej siebie.
Kolejna manga z cyklu: "po obejrzeniu anime, trzeba zabrać się za oryginał". Tylko że w tym przypadku anime oglądałam bodajże w roku 2012, czyli kiedy miało swoją premierę i trochę z mangą zwlekałam znowu z jednego powodu - chciałam by wszystkie rozdziały były dostępne online. Więc tak, trochę się naczekałam, ale nie żałuję. Bo dzięki temu wspomnienia z anime się zatarły i mogłam "na świeżo" zapoznać się z tą cudowną historią. Nie będzie kłamstwem, gdy powiem, że znam się na mangowych romansach bardzo dobrze - w końcu naczytałam się ich wiele, naprawdę wiele. Tych popularniejszych i tych mniej. Dlatego mogę bez zawahania stwierdzić, że Sukitte Ii na yo jest jednym z lepszych przedstawicieli tego gatunku, oczywiście kiedy doprecyzujemy, że znajduje się w kategorii: "romansu poważnego". Nie jest to komedia jak w przypadku Tsurezure Children, Tonari no Kaibutsu-kun, Dengeki Daisy, czy Kaichou wa Maid-sama. To poważny romans z poważnymi problemami, w którym nie brakuje goryczy, wzruszenia oraz dramatów trafiających w uczucia czytelnika.

Historia skupia się na relacji między zakompleksioną i niewierzącą w prawdziwą przyjaźń oraz miłość Mei, a popularnym, przyjacielskim, zawsze pomocnym i nieasertywnym Yamato. Ich znajomość zaczyna się niespodziewanie i szybko zostają parą. Owszem, może się to wydać niezbyt przekonujące, że w bardzo błyskawicznym tempie się związali - zazwyczaj nie jest to przeze mnie pochwalane. Lecz tutaj to działa. Dlaczego? Bo to, że ogłosili się parą jeszcze nic nie znaczy. Zanim naprawdę odkryją prawdziwą miłość, muszą pokonać wiele przeszkód i nie chodzi tu o sztampowe wielokąty (chociaż też się pojawiają). Problem dotyczy głównie ich samych - podejścia Mei do samej siebie oraz podejścia Yamato do innych ludzi. Mei jest bardzo zamkniętą osobą, niepewną siebie i niewierzącą w innych. Wielokrotnie na początku dziewczyna zachowuje dystans względem Yamato, ponieważ boi się odrzucenia i jest to zrozumiałe, kiedy dostrzeże się, jak bardzo się od siebie różnią. Przez całą serię obserwujemy powolną przemianę dziewczyny, gdzie głównym czynnikiem wpływającym na tę zmianę jest właśnie Yamato i jego wsparcie. Mei staje się pewniejsza, bardziej otwarta na innych, pomocna i niezależna. On sam także odkrywa w sobie nowe cechy i pracuje nad swoimi ułomnościami. Do tego razem starają się z wzajemnością zrozumieć i zbudować sprawiedliwą, zdrową relację. I to jest w tej mandze najpiękniejsze - dojrzewanie emocjonalne głównych bohaterów, ich odnajdywanie własnej tożsamości i zbudowanie związku, w którym obie strony się szanują. Naprawdę wiele musieli razem przejść, by dotrzeć do tego pięknego, wzruszającego finału. I choć zdarzały się te nieszczęsne czworokąty oraz irracjonalne zachowania głównej parki, to i tak doceniam fakt, że Mei i Yamato wiedzieli, kogo naprawdę kochają.

Jak to bywa w dobrych shoujo romansach, fabuła nie skupia się jedynie na głównych bohaterach, ale także na postaciach drugoplanowych oraz ich problemach. W ten sposób poznajemy kilku nastolatków z realnymi kompleksami, które można spotkać u współczesnej młodzieży. Pierwszą grupą są dziewczyny przewrażliwione na punkcie własnego wyglądu - pierwsza zbyt pulchna doprowadziła się prawie do chorobliwej anoreksji, druga wyśmiewana przez inne dziewczyny z powodu dużych piersi, uważa się za brzydką, czy też trzecia wysoka i pochodząca ze wsi traktowana była jak ktoś gorszy. Drugą grupą są osoby niepogodzone z własną przeszłością - bycie kozłem ofiarnym i przypadek znęcania się nad słabszymi. Wiele postaci i wiele historii, z którymi każdy próbuje sobie poradzić, czy to z pomocą Mei i Yamato, czy też samodzielnie. Przedstawione tu dotkliwe problemy są traktowane z powagą, dlatego tak samo je odbieramy i nie potrafimy ich zignorować, zwłaszcza jeśli na własnej skórze poznało się takie typy osób lub było się jedną z takich osób. Sukitte Ii na yo uczy jak sobie poradzić ze swoimi słabościami oraz stawia na zrozumienie i pokochanie samego siebie. Dlatego też uważam serię za jedną z najpiękniejszych i dojrzalszych.

Oczywiście nie jest tak, że manga jest idealnym dziełem. Zdarzały się wątki lub chwile, kiedy nie brakowało irytacji, bo przykładowo: Mei czasem przesadzała i doprowadzała do szewskiej pasji tym, że nie potrafiła się odezwać i powiedzieć, co jej leży na sercu lub Yamato zachowywał się niesprawiedliwie względem swojej dziewczyny lub też pod koniec odniosłam wrażenie, że autorka stawia niepotrzebnie ostatnią przeszkodę, jaką jest kolejny trójkąt (zbyteczne to było). Jednak, co by nie powiedzieć, skończyła z przytupem i w sposób, jaki lubię, czyli pokazanie bohaterów po kilku latach. Co się tyczy grafiki, to nie jest to zbyt piękna kreska. Mnóstwo w niej koślawości, krzywości i postaci, które wyglądają jak połamane lub jak anorektycy. Ogólnie rzecz biorąc, mogło być lepiej. Chociaż muszę również przyznać, że przez te krzywizny grafika wydaje się dosyć oryginalna dla tej autorki. Say I Love You jest wartym uwagi romansem i nie miałabym nic przeciwko, gdyby wydano go w Polsce.

Fabuła: 8
Bohaterowie: 8
Grafika: 5+
Ocena ogólna: 8

4 komentarze:

  1. Chyba wiem, co będę czytała! Nie słyszałam wcześniej zupełnie o Sukitte Ii na yo, ani o mandze, ani o anime (a to dziwne, bo miałam w swoim życiu moment, że nie czytałam i nie oglądałam nic innego) a to chyba dokładnie taki typ opowieści jaki ma bardzo specjalne miejsce w moim sercu <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest jedna z tych historii, które bez wątpienia trafiają do dziewczęcych serc <3 polecam również wersje anime że względu na cudowny wygląd Yamato >///<

      Usuń
  2. Tak! Też upodobałam sobie delikwentkę i przewodniczącego. Na razie tylko na podstawie anime, ale zdecydowanie zabiorę się też za mangę.
    Sukitte Ii na yo do tej pory nie miałam w planach (widziałam tylko kiedyś anime), ale po Twojej recenzji zaczęła mnie ta manga ciekawić. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sukitte Ii na yo to jeden z piękniejszych romansow, jakie czytałam. Taki mój osobisty klasyk :3

      A Tsurezure naprawdę przyjemnie się czyta że względu na krótkie rozdziały :D

      Usuń