Ariana dla WS | Blogger | X X

wtorek, 12 września 2017

[Inne] - Konwentowo #1

ASUCON 2017


CO TO ZA KONWENT?

Asucon to najstarszy konwent anime i mangi w Polsce, który powstaje od 1999 co roku z przerwą w latach 2015-2016. 9-10 września 2017 impreza powróciła! W tym roku odbyła się ona w III Liceum Ogólnokształcącym im. Stefana Batorego w Chorzowie. Tegoroczna konwencja przeniosła uczestników w przyszłość, gdzie mieszkańcy żyją w miastach ukrytych pod kopułami...

ORGANIZACJA

[Puchie]: To był dla nas czwarty Asucon, a więc można powiedzieć, że mamy niejakie tło dla tej imprezy. Konwent odbył się w Chorzowie, do którego dojazd nie jest jakoś szczególnie zawiły. Może faktycznie lepiej dla wszystkich, gdyby udało się zorganizować imprezę w Katowicach, jak w poprzednich dwóch edycjach, jednak miejsce samo w sobie nie było złe. Dostanie się tam zajęło trochę więcej czasu, ale i tak jest to najlepsza możliwa opcja po Katowicach.
Na teren konwentu można było dostać się bez problemu, jeżeli wcześniej zadbano o zarezerwowanie wejściówki w systemie Ramiel. Dzięki przedpłacie wstęp był tańszy, a poza tym uniknęłyśmy długiego czekania w kolejce. Zresztą nawet nie jestem pewna, czy utworzył się kolejkon.

[Powie]: Potwierdzam - zszokowało mnie, że nie było długiej na kilkanaście metrów kolejki jak za czasów PRL-u. Kiedy przyjeżdżałyśmy ostatnim razem, to nie dość, że kolejka była długa, to jeszcze był chaos przy rejestracjach i organizatorzy najwyraźniej sobie nie radzili. Teraz to było: przyjazd, wejście, odebranie wejściówek i... żadnych problemów. Dlatego brawa dla poprawy organizacji!

[Puchie]: Sleep roomy były dwa, trzeci utworzył się nieoficjalnie. Sale były nieszczególnie duże, biorąc pod uwagę, że część ludzi umiejscowiła się do spania na korytarzu. Jednak w końcu każdy znalazł swój kawałek podłogi, gdzie mogli rozłożyć się z materacem, karimatą i śpiworem.

[Powie]: Ach to sławetne spanie na sali gimnastycznej... Jeden z moich ulubionych elementów konwentu. Czy było wygodnie? Oprócz tego, że byłam ściśnięta jak sardynka w śpiworze i miotałam się jak szatan w nocy, cały czas mając wrażenie, że ktoś mnie kopie w udo (to była kopiąca mnie walizka), to nie: nie polecam spania na podłodze. Moje nogi nie wytrzymały podłogowej presji. Czy było komfortowo? Cóż, spanie przy obcych ludziach nie było tak złe jak myślałam.

[Puchie]: Na wstępie, razem ze szczegółowym programem, każdy uczestnik otrzymywał mapę szkoły, więc nie bez problemu można było się odnaleźć (chociaż mimo długich godzin na terenie placówki Powie dalej się gubiła). Co jednak nas zaskoczyło: w poprzednich latach wejściówki był zalaminowane. W tym roku był to kawałek kartonika na smyczy, który Powie co najmniej dwa razy się przerwał i spadł na ziemię.

[Powie]: Jak już tłumaczyłam Powie: kartonik na smyczy był minusem. Tak, sam z siebie się przerwał, co na pewno nie było moją winą. Nie było! (Tak naprawdę było). Ale za to papier w informatorach był lepszej jakości niż ostatnio! A to idzie na plus.

[Puchie]: Ważnym aspektem był stosunkowo wysoki poziom czystości konwentu. Jasne, nie można powiedzieć, aby w niedzielę pod koniec imprezy panował idealny ład i porządek, jednak nie panował powszechny syf.

[Powie]: Tak. Syfu nie było. Jak ostatnio... Homo otakusy, aż tak nie śmieciły, zaś organizatorzy zadbali o dosyć częste wymienianie worków.

[Puchie]: Zdarzały się opóźnienia z rozpoczęciem niektórych paneli, jednak o tym poczytacie w następnych podpunktach, gdzie szczegółowo opisujemy atrakcje, w których wzięłyśmy udział: zarówno ich plusy, jak i potknięcia
Ze słyszenia wiem, że nie odbyły się niektóre panele ze względu na nieobecność prowadzącego. Niestety takie elementy zawsze się zdarzają i nie jest to wina samych organizatorów.

STOISKA

[Puchie]: Wystawców było sporo i to różnorodnych, bo nie tylko związanych z anime oraz mangą! Można było spotkać sporo stoisk, na których można było zakupić mangi, np. Komiksiarnia, Waneko. Każdy znalazłby dla siebie kubek związany z ulubionym anime, grą, a nawet serialem. Chętni mogli zaopatrzyć się w peruki, soczewki, podkładki pod kubki, torby, plecaki, spódnice inspirowane Harrym Potterem i Gwiezdnymi Wojnami, przypinki, suszone słodkie ziemniaczki o smaku moreli, Pocky, mochi, rysunki przedstawiające ulubionych bohaterów, zamówić własny portret itd.
Asucon oferował szerokie spektrum ciekawych dla uczestników produktów. Każdy znalazł coś dla siebie. Nie sposób wymienić wszystkiego, co można było tam zakupić! Pod tym względem konwent był dobrze zorganizowany. Można było się targować, dostać niektóre produkty w zniżkowych cenach albo zakupić coś, co na co dzień nie tak łatwo dostać.

[Powie]: Jak to moja babcia określiła: Prawie jak odpust dla dzieci. Nie przeczę, że rzucałam się na wszystkie stoiska minimum trzy razy i gdybym miała więcej piniążków na pewno poszalałabym bardziej.
Kubeczki <3 Aż dziw, że nikt nie stłukł

Podkładeczki

MANGI!

WIĘCEJ MANG!!!

Rysuneczki bardzo zdolnych artystów

ATRAKCJE


PANELE:

Przez dziurkę od klucza
Prowadząca: Ilona Trzop


[Powie]: Czyli pierwszy cosiek, na który postanowiłyśmy się wybrać. Był to konkurs screenshotowy (a co, jak już zaczynać konwent to z grubej rury). Konkurs polegał na tym, że losowało się numerki, od 1 do 102, i trzeba było wybrać stopień trudności, od 1 do 3, gdzie jeden oznaczało, że obrazek jest w całości widoczny i jeśli się zgadło dostało się jeden punkt. Jeśli zaś wzięło się trzy, to widoczność była minimalna, ale po odgadnięciu dostawało się trzy punkty. Proste? Proste!
Najpierw to było takie: dobra, nie stresuj się, dasz radę. Puchie nie chce brać udziału - trudno. Będziesz strzelać i może nie zginiesz. JEDNAKŻE! Podczas zapisywania drużyn okazało się, że można w parach, a nawet w czwórkach jak to zrobiła jedna drużyna. Puchie się zlitowała i postanowiła mi pomóc (^^). Pierwsze pytanie to było takie wypróbowanie naszego szczęścia - wzięłyśmy screena za dwa - i okazało się bardzo proste, bodajże bardzo dobrze widoczny Elric Edward. W następnej rundzie już bardziej ośmielone brałyśmy za trzy. Ogólnie screeny nie były trudne, znalazło się tam sporo popularnych serii i pełno shounenów z tasiemców. Wybrane obrazki zawsze zawierały jakieś charakterystyczne dla serii postaci, dlatego odgadywanie nie sprawiało zbytniej trudności (no dobra, przyznaję, że nie odpowiedziałyśmy na dwa lub trzy screeny, więc aż tak łatwo nie było). Później było przeliczanie punktów i wręczanie nagród. Trzy pierwsze miejsca były nagradzane mangami. Pierwsze miejsce mogło wybrać sobie, co chce wziąć; drugie tak samo, zaś trzecie dostawało, co zostało. I z tym wiążę się dość ciekawa historia, gdzie moje ogarnięcie sięga szczytu...

[Puchie]: Pozwólcie, że w tym miejscu podejmę tę historię. Z jakiegoś powodu Powie umknęła informacja, że zajęłyśmy pierwsze miejsce i była przekonana, że jesteśmy trzecie. Mimo to podeszłyśmy do biurka (bo tak albowiem zarządziłam), aby nagrodę przeznaczoną za pierwsze miejsce odebrać. Po tym zdarzeniu Powie jeszcze kilka razy powtórzyła, jakie to zabawne, że zgarnęłyśmy nagrodę za pierwsze miejsce. Ja nie widziałam w tym nic zabawnego, póki nie dodała "przecież zajęłyśmy trzecie miejsce". Wtedy też nastąpił mój facepalm, słowo wyjaśnienia i ogromna radość Pow.
Ogółem konkurs ten przedstawił nasze cudowne komunikowanie się bez słów. Kiedy inne drużyny odgadywały swoje screeny, my odbywałyśmy dialogi na zasadzie "To jest to, nie?", *kiwnięcie głową*. Zresztą Hetalię rozpoznałyśmy na zasadzie: "Ej, to jest to anime... to takie, no, o państwach." I dobrze, że Powie skojarzyła tytuł, bo prawdopodobnie byłybyśmy co najwyżej drugie.
Sama organizacja konkursu była sprawna. Nie było żadnych opóźnień, nagrody przygotowano i dobrano cenowo względem zajętego miejsca. Prowadząca miała jedynie problemy z touchpadem laptopa, ale to po prostu złośliwość rzeczy martwych, która nie wpłynęła negatywnie na konkurs. Był on pełen zabawnych sytuacji, gagów oraz ciekawych dialogów, także dla mnie: na plus.

[Powie]: Jaaa... Nie wiem co mi się w głowie uroiło, ale naprawdę byłam święcie przekonana, że zajęłyśmy trzecie miejsce. Dlatego przez dobrą godzinę dziwiłam się, że mogłyśmy wybrać nagrodę jako pierwsze i że wybrałyśmy tę przeznaczoną dla pierwszego miejsca. Ale zrzuciłam to całe nieporozumienie na organizatorkę, gdyby Puchie mi nie wytłumaczyła, chyba w ogóle nie skojarzyłabym faktów. Więc moi drodzy, pamiętajcie: Jestem największym nieogarem.
A oto nagroda za zajęcie 1 miejsca.

Czym jest dla Was post apo? Bo koniec świat to dopiero początek!
Prowadzące: Akamuna & Dora


[Powie]: Jak tylko zobaczyłam: post apo, stwierdziłam, że nie ma bata, muszę iść. Puchie jako osoba wszelako miła poszła ze mną, chociaż tematem się nie interesuje. Jak się okazało - bardzo się nie interesuje, bo wyszła po kilkunastu minutach i prawie gdzieś omdlała z wrażenia (wina dusznego pomieszczenia). Ogólnie to miała być pogadanka o tym wyśmienitym gatunku nie tylko w mandze i anime, ale również w grach i innych popkulturowych dziełach. Prowadzące były miłe, zabawne, jedna nawet miała super cosplay post apokaliptyczny; do tego przyznały bez żenady, że to ich pierwszy w życiu panel, który prowadzą, dlatego byłam wyrozumiała. S t a r a ł a m się być wyrozumiała. Sądziłam, że jeśli przygotowuje się panel i opowiada się o danych seriach to jakieś pojęcie o nich trzeba mieć, że trzeba opowiadać - nawet pierdoły - z polotem, byleby coś opowiadać. Prowadzące ograniczyły się do wspominania o jakiejś serii i dyskutowania z uczestnikami - to nie było złe, dobrze było posłuchać różnych głosów i różnych opinii na temat przykładowo: Metra, Stalkera, The Walking Dead, Resident Evil czy innych, które zainteresowani uwielbiali lub karcili. To, co wydało mi się złe, to fakt, że jedna z prowadzących podając przykłady anime post apo czasem nie wiedziała o czym dana seria jest, albo obejrzała w serii jeden odcinek i wypowiadała się na jej temat, albo rzucała tytułem, który kiedyś obejrzała, ale dokładnie nie wie o czym to było, albo mówiąc o fabule przekręcała fakty, albo też zaliczała do post apo serie, które z post apo nie mają nic wspólnego, chociażby taki Zombie Loan. O jakie jeszcze serie zaliczyliśmy? Przykładowo: Shingeki no Kyojin, High School of The Dead, Coppelion, czy też Owari no Seraph i Tengen Toppa Guren Lagann. Tematycznie to nie był zły panel, ale oczekiwałam czegoś ciekawszego i lepiej zorganizowanego.

Pułapki wychowania - sportowe anime okiem pedagoga
Prowadząca: Aleksandra Błaśkiewicz

[Powie]: Czyli najlepszy panel ever, na jaki mogłyśmy się wybrać. Trwał dwie godziny i skupiał się na psychologicznych problemach znanych bishów ze sportówek. Prowadząca spisała się na złoty medal, naprawdę przesympatyczna kobieta, która przybliżała nam w bardzo interesujący i prześmiewczy sposób zawód pedagoga i ten moment, kiedy spaczenie zawodowe karze ci się zastanawiać nad problemami nastolatków w anime. Przygotowała się znakomicie, ponieważ swoje przykłady omówiła w oparciu o wiele materiałów źródłowych: anime, mangi, light novelki, informacje od mangaków, dlatego też rzucała informacjami jak z karabina maszynowego. Było naprawdę zabawnie: razem z Puchie uśmiałyśmy się wielokrotnie, ponieważ pani Aleksandra-kocham-Aomine ma genialne poczucie humoru, a swoim: Da się? Da się! będzie mi się kojarzyła przez dłuższy czas. Na swoim panelu skupiła się głównie na dwóch seriach: Kuroko no Basket oraz Haikyuu!, ale nie zabrakło także Keppeki Danshi Aoyama-kun. I w ten sposób przedstawiła nam jak to Aoyama-kun nie radzi sobie z zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi; Midorima jest eksternalistą, co się wiążę z jego obsesyjną wiarą w horoskopy; Aomine nie otrzymał odpowiedniego wsparcia ze strony trenera; Tsukishima ma zaburzoną motywację przez swojego starszego brata; Kenma w żadnym przypadku nie jest asocjalny jak to fandom nagłaśnia; zaś Oikawa nie jest narcyzem, tylko troskliwym bishem dbającym o swój wygląd.
Mogłabym tej kobiety słuchać przez wiele godzin tym bardziej, że była chętna na omawianie przypadków z shoujo i yaoi. Genialny panel! Iście genialny!
Można zajrzeć do niej na stronę: ladyseara.tumblr.com

Konkurs Muzyczny "Time Attack" - Muzyka z Anime
Łukasz "Luke The Ripper" Kopel


[Puchie]: Pierwotnie chciałam przygotować dla Powie banner i tylko jej kibicować. Jednak okazawszy się, że drużyny konkursowe powinny być dwuosobowe, postanowiłyśmy połączyć siły. Mój talent do wyłapania muzyki z shounenów i talent Powie do animowego jaka to melodia. Momentami było... cóż, ciężko. Niektóre melodie były nam całkowicie obce. Co więcej! Przeczytane przez organizatora tytuły brzmiały jak z kosmosu. W momencie, w którym przedstawiono OST miałam wrażenie, że jesteśmy stracone. A już na pewno wtedy, kiedy pomyliłam soundtrack Fairy Tail i Naruto (niby ten sam twórca, ale to marne usprawiedliwienie). Inne osoby z kolei zdawały się doskonale orientować w utworach, które były prezentowane, a my czasami patrzyłyśmy na siebie z pytaniami wymalowanymi na twarzach.
Okazało się jednak, że nie byłyśmy (jak się spodziewałam) czwarte. Nie zostałyśmy też trzecie, co wydawało mi się pomyłką. Ba! Nie wyczytano nas nawet jako drugie! A jako pierwsze, co było dla mnie tak szokujące, że do teraz nie potrafię dojść do siebie. A jednak! Udało się!
Pomysł i organizacja konkursu były naprawdę udane. Wszystko zadziałało jak powinno, zaczęło się o czasie, a pytania były wyrównane. Jedne można śmiało uznać za szalenie trudne, a inne były oczywiste po pierwszej nucie. Forma składanki również była dobrym pomysłem, ponieważ oszczędzała czas i nerwy, ponieważ zabrakło szukania wylosowanego numeru utworu.

[Powie]: Bosz, ja już na początku powiedziałam: To będzie rzeź. I tak jak pierwsza runda z op była całkiem-całkiem, to druga, z OST-ami, okazała się krwawą masakrą. Strzelałam w prawie wszystkim. Puchie zerkała tylko na mnie co ja tam za brednie wpisuję, a ja wpisywałam to, co mój wewnętrzny psycholog mówił. A mówił mi tak: Ej, ty, ogarnij się, facet układał tę listę muzyki, więc albo to będą jakieś słodkie dziewczynki albo mechy i coś starego. Dlatego przy OST-ach wpisywałam albo Love Live (bo popularne) albo jakieś starocie i shouneny. I wiecie co? Kilka razy trafiłam tymi starociami i shounenami, ale jak na złość nigdy nie pojawiło się Love Live... Trzecia runda z ed spoko, zaś czwarta gdzie jechaliśmy utworami od '87 do 2016... Ułaaa... Pojawił się Ghost in the Shell, czy też Yuri on Ice. Ale o naszym zwycięstwie przeważyło pewnie moje strzały na ślepo, odpowiedź Puchie o Katekyo Hitman Reborn OST oraz moje wykłócanie się, że istnieje japońska wersja Paranoia Agent (a brzmi ona MOUSOU DAIRININ). Bawiłyśmy się świetnie, a prowadzący spisał się swoją składanką.

Wygrane kupony! Wymienione na poduszkę w kształcie ośmiornicy, kubek oraz przypinkę

Zło to moje drugie imię, ale to nie moja wina, że taki jestem - czyli usprawiedliwianie złoczyńców i czarnych charakterów
Prowadzący: Szymon "Dżonsi" Brandys


[Puchie]: Ten panel był ostatnim, na który wybrałyśmy się w tym roku. Zapowiadał się intrygująco, ponieważ obydwie uważamy czarne charaktery za ważne w tworach kultury postacie. Zawsze zwracam ogromną uwagę na to, jak został wykreowany główny antagonista i lubię, kiedy jest niejednoznaczny. Dlatego w trakcie tego panelu wszystko we mnie krzyczało.
Po pierwsze uważam, że godzina, a właściwie niecała uwzględniając opóźnienie, to za mało na taki temat, który wydaje mi się, że został spłaszczony. Głównym zamysłem było pokazanie, że współczesna popkultura uwielbia usprawiedliwiać zachowania czarnych charakterów i przedstawiać ich jako nie-tych-złych a zranionych. Zdaniem prowadzącego nie jest to odpowiednie.
Z kolei wszystko we mnie się buntowało, ponieważ: zawsze jest powód dla którego dana osoba podejmuje się złych czynów (psychopatie pierwotne, wtórne, traumatyczne wydarzenia, uszkodzenie fizyczne mózgu etc.), a więc przedstawienie czarnych charakterów jako kogoś z niewesołą przeszłością jest logiczne. Ba! Urozmaica postać, pokazuje ją jako kogoś pełnego szarości, intrygującego, z głębią.
Dla mnie, kiedy postać jest zła w sposób bajkowy, tzn. jest zła, bo jest zła, oznacza kogoś nudnego. Twórca w takim przypadku się nie postarał. Dlatego odświeżanie czarnych charakterów z produkcji Disneya i dodawanie im czegoś więcej jest ciekawym zabiegiem.
Żałuję, że musiałyśmy się po panelu zbierać od razu do domu. Gdyby nie tramwaj, najchętniej wdałabym się w dyskusję z prowadzącym, ponieważ wiele razy w jego ciągu logicznym znajdowałam luki. Przypuszczalnie, gdyby na panel było trochę więcej czasu, to i temat zostałby bardziej rozwinięty.

[Powie]: Moim żalem jest jedynie to, że w głównej mierze skupiono się na postaciach z Disneya, a sądziłam, że przeanalizujemy różnorodne przypadki i z anime i z filmów.

Co do innych paneli, to było ich pełno i trochę żałuję, że o tak mało zahaczyłyśmy. Gdyby nie były tak późno w nocy, to na pewno udałabym się na panel o Hellsingu czy One Punch Manie. Smuteczek.

POKAZ COSPLAY:

[Powie]: Kiedy okazało się, że aula może pomieścić tylko dwieście osób strasznie się zbulwersowałam, jednak posłusznie udałyśmy się pół godziny wcześniej, by postać w już niewielkiej kolejce. A teraz czas na mój wielki ochrzan organizatorów: ponieważ nie dość, że człowiek stoi w tej cholernej kolejce prawie godzinę, bo wpuszczali z dwudziestominutowym opóźnieniem, to do tego osoby, które były pierwsze w kolejce i czekały tę godzinę, zostały gdzie posadzone? Na kijowym końcu! Tak! Kazali na usiąść z tyłu, gdzie osoby będące na końcu kolejki mogły sobie usiąść w pierwszych rzędach i mieć lepszą widoczność. Gdzie tu cholerna sprawiedliwość?!
Co do samego cosplayu, to odbyło się trzynaście występów plus krzesło i foka Andrzej, gdzie prowadzący poradził sobie bardzo dobrze zarówno z zapowiedziami cosplayerów jak i bawieniem widzów. Cosplayerzy spisali się znakomicie, stroje były cudowne, a prezentacja na dobrym poziomie. Szanuję ich, że odważyli się wyjść na scenę i pokazać się przed publiką. Do moich ulubieńców należy głównie grupa, która wystawiła scenkę z Naruto oraz para z Akatsuki no Yona (jakie to było kochane).
Prócz samego pokazu, na korytarzach można było zapolować na równie ciekawych cosplayerów, którzy mieli genialne stroje i byli przesympatyczni, kiedy prosiło się ich o zdjęcia.

Stream do pokazu cosplay: >klik<

Puchie ze świetnymi cosplayami Kakashiego i Rin z Naruto.
Powie z Victorem (bo z Victorem zdjęcie to przymus wewnętrzny!)

WYSTĘP TANCERZY Z OGNIEM:


[Puchie]: Od dziecka uważałam tancerzy z ogniem za niesamowitych ludzi. Ich występy zawsze mnie zachwycały i tym razem było podobnie. Co prawda pokaz był bardzo krótki i miał kilka potknięć (cytując za Powie, jakby momentami robione niedokładnie) oraz rozpoczął się ze sporym opóźnieniem... Pod względem technicznym nie mogę powiedzieć, że był to występ idealny. Jednak biorąc pod uwagę emocje jakie wzbudzał, było to ciekawe urozmaicenie konwentu, które mogłabym obejrzeć jeszcze raz.


KONCERT NANOKARRIN:


[Puchie]: NanoKarrin znałam wcześniej (zresztą, jest ktoś, kto ich nie zna w fandomie?), aczkolwiek jakoś nigdy nie byłam zachwycona ich twórczością. Niby subskrybuję, niby posłucham, ale nigdy nie uważałam się za szczególną fankę. Koncert bardziej ciekawił Powie niż mnie, jednak sama też byłam zainteresowana jak to wyjdzie (teoretycznie na żywo zawsze jest nieco gorzej niż na nagraniu, nie?).
Cóż, byłam pozytywnie zaskoczona. Co prawda ominęłyśmy początek koncertu ze względu na występ tancerzy z ogniem, jednak zdążyłyśmy na większość. Okazuje się, że niektóre piosenki prezentowane przez NanoKarrin na koncercie bardziej podobały mi się na żywo, niż w wersji na YouTubie!
Grupa, która pojawiła się na Asuconie była przecudowna. Jest to niezwykle utalentowana grupa pełna entuzjazmu, do której od razu odczuwało się sympatię. Ich występy były naprawdę dobre, ale tym, co mnie zachwyciło najbardziej, jest wersja I see fire, która podbiła moje serce bardziej niż oryginał (albo raczej w przeciwieństwie do oryginału). Słuchając tego miałam dreszcze i chyba nie tylko ja, biorąc pod uwagę niesamowite owacje, które otrzymała wokalistka.
Za ogromny atut występu uważam prowadzącego. Seraskus był rozbrajający w swoich zapowiedziach, prezentował super poczucie humoru i od razu przyciągał uwagę konwentowiczów.

[Powie]: Mi też podobali się bardziej na żywo niż na YouTubie. Dopiero patrząc na nich na scenie, mogłam z uznaniem stwierdzić: O, ci ludzie naprawdę mają głos. Słuchało się cudownie, a prowadzący, Seraskus, bosz... uwielbiam gościa, dał cudowny popis swoją gadką szmatką i rozbawianiem publiki.


Stream z koncertu dla zainteresowanych: >klik<



PLANSZÓWKI:


[Puchie]: Od kiedy zaczęłam studiować, gram w planszówki częściej niż przez resztę mojego wcześniejszego życia. Dlatego bardzo ucieszyła mnie możliwość kilku rozgrywek na konwencie.
Zacznę od tego, że panowie odpowiedzialni za koordynację sali byli przemili. Zachęcali do udziału w grach, także w turniejach, prosto i przejrzyście tłumaczyli zasady oraz doradzali gry. W takiej pozytywnej atmosferze od razu człowiekowi milej spędzało się czas. Nawet jeżeli ponosiło się sromotną porażkę!
Gry można było wybierać z ogromnego stosu. Było kilka bardziej znanych mi tytułów, jak także ogrom nowych, których żałuję, że nie miałyśmy czasu poznać. Jednakże kilka rozgrywek, które udało nam się stoczyć można zdecydowanie uznać za udane. Faworytem został Jaipur, niezbyt skomplikowana gra na handlowanie towarami oraz wielbłądami.
Sala nigdy nie była pusta, a więc znalezienie towarzystwa do gry nie stanowiło problemu. Gdyby popytać, na pewno udałoby się znaleźć towarzystwo do takich gier jak Munchkin czy Sabotażysta. A przy okazji była to dobra okazja do poznania nowych osób.

[Powie]: Hi, hi, hi... Cóż, ja planszówki wspominam bardzo dobrze, bo jak się okazało granie o późnej godzinie dodaje mi chyba many szczęścia. Nie chwaląc się, rozłożyłam na łopatki Puchie w Jaipurze, która okazała się znakomitą karcianką, do tego miło było zagrać w Bąbelsy? Chyba tak się nazywała ta gra. Polecam.
Fajnie, że pojawiły się właśnie takie atrakcje jak gry planszowe, karaoke, mata do tańca, gry konsolowe, czy też Osu, wolne rysowanie oraz origami. Nie brałyśmy we wszystkim udziału, a i tak nasz czas był zapełniony.
Jaipur

JEDZENIE:


[Puchie]: Na terenie konwentu można było zaopatrzyć się w Bubble Tea od Yoppo, które nas nieszczególnie interesowało, jednak większość uczestników z chęcią zaopatrywała się w kubeczki napoju. Dla osób, które chciały napić się normalnej herbaty, była otwarta herbaciarnia Teoria. Tam też funkcjonował mini bar sushi (Hidamari Sushi), gdzie od razu zakupiłyśmy onigiri. Pierwszy raz, gdy jadłyśmy tę japońską potrawę i już teraz jestem nią zachwycona. Każdemu, kto będzie miał okazję kiedyś spróbować onigiri: polecam.
Organizatorzy zadbali o współpracę z lokalną pizzerią. Co prawda nie korzystałyśmy z ich usług, jednak patrząc po liczbie pudełek, które dało się znaleźć na konwencie: ludzie chętnie kupowali i wykorzystywali zniżkę dla konwentowiczów.
Oczywiście na terenie szkoły funkcjonował przez weekend sklepik, można było tam zamówić sobie obiad (kotlet z frytkami), zapiekanki, ciepłe napoje, drożdżówki i kanapki. Także na śmierć głodową nie można było narzekać.
Ciekawą rzeczą, której nigdy wcześniej nie widziałam był automat z Pocky. Jeżeli ktoś zachciał zjeść te japońskie słodycze w środku nocy, gdy stoiska były już zamknięte: nic straconego! Można było w standardowych cenach kupić produkty.




APLIKACJA

[Puchie]: Jak wiemy, wszystko jest teraz zmechanizowane. W telefonach znajdziemy każdego rodzaju aplikację, a organizatorzy konwentów muszą iść z duchem czasu. W związku z tym powstała aplikacja Asucon 2017.
Z początku byłam nią rozczarowana. Właściwie to spodziewałam się, czegoś "wow", a po pobraniu aplikacji w przeddzień konwentu dostałam licznik czasu, który podobno wcześniej nawet się mylił. Jedyną opcją był wybór ciekawostki dnia, które w moim przypadku nie działały. Pojawiało się białe tło, a czasami logo poprzedniej edycji Asuconu. Ogółem: nic dobrego. Z nastawieniem, że takie coś będzie mi towarzyszyło przez następne dni, odpaliłam aplikację ponownie, już po godzinie rozpoczęcia konwentu.
Wtedy też okazało się, że proponowana aplikacja nie była wcale złym rozwiązaniem! Aplikacja umożliwiała w menu głównym cztery rzeczy: grę, program, BWO i info. Zaczynając od początku: gra była powiązana z konwencją, gdzie trzeba było trochę pokombinować, aby grać. Ja co prawda w pewnym momencie się zacięłam, z jakiegoś powodu aplikacja nie czytała kodu QR, ale wolę założyć, że była to moja nieudolność, a nie błąd aplikacji.
Za bardzo dobre rozwiązanie uważam umieszczenie w aplikacji programu konwentu. Można było zobaczyć tam cały program: jego opis, gdzie się odbywał i o której. Następnie taki podpunkt można było dodać do swoich atrakcji, aby z łatwością zorientować się, na jaki panel w następnej kolejności warto się wybrać. Mapa co prawda trochę zawodziła, ale to jest już inna kwestia.
BWO umożliwiało zapoznanie się z nazwiskami organizatorów, gości, patronów oraz wystawców, a info prezentowało regulamin, numery alarmowe oraz pokazywało, jak nie umrzeć z głodu.
Podsumowując, co prawda aplikacja czasami zawodziła, ale dla mnie najważniejsza rzecz (Twoje atrakcje) działała sprawnie i ogólnie uważam takie rozwiązanie za dobry pomysł.

ATMOSFERA

[Puchie]: Już na samym początku zostałyśmy miło przywitane. Od pierwszych chwil można było nawiązać znajomości, choćby w łazience, gdzie przygotowywali się cosplayerzy. Hej, każde miejsc do poznania kogoś nowego jest dobre!
Na każdym dotychczasowym konwencie ludzie byli przemili i nie inaczej było tym razem. Konwentowicze z chęcią wdawali się w rozmowy z przypadkowymi osobami na korytarzu. Bardzo podobała mi się swoboda, z jaką można było porozmawiać z każdym na tematy interesujące obydwie strony, a także poruszyć kwestie całkiem od czapy. Każda jedna osoba była pozytywnie nastawiona, pomocna i interesująca.
W związku z tym: zabrakło dziwnych, krępujących albo niepokojących sytuacji. Różne rzeczy mogą się zdarzyć, a tym razem, ja nie miałam do czego się przyczepić. Każda osoba była przeurocza i z chęcią spędziłabym w ich towarzystwie nieco więcej czasu.

[Powie]: Zgadzam się.

FANTY


[Powie]: Powiem tyle: mój portfel zubożał o dobre kilkadziesiąt złotych, ale było warto. Oj, było. Niczego nie żałuję, no może, prócz tego, że w jednej sprawie mogłam się lepiej potargować...
Pierwsze, co kupiłam to mangi. Miałam cel i go zrealizowałam i na moją półeczkę wylądował piętnasty tomik Służącej Przewodniczącej oraz piąty i ostatni tom Exitus Letalis. Dodatkowo, bo Puchie nie chciała, zgarnęłam Gdy zapłaczą cykady, wygrane w screenówkowym konkursie. Jupi!
Skoro w wakacje miałam hyzia na punkcie Mystic Messenger to pierwsze co mi się rzuciło z tej serii, musiałam zakupić. Między innymi wykonany przez Joanna Went Bananas rysunek mojego husbanda, Zenny'ego. Waaa! Tyle szczęścia! Wisi sobie teraz na moim biurku i spogląda figlarnym okiem. Ogólnie polecam rysunki tejże dziewoi, bo wie, co robi i wychodzi jej to przepięknie.
Prócz tego natrafiłam na stoisko przesympatycznego kolesia, Plexa Fantasy Stuff, który urzekł mnie breloczkami z pleksy oraz świecącymi cosiami, które postanowiłam kupić. BO JAK TU NIE ZAKUPIĆ ŚWIECĄCEGO CHIBI VICTORA?!!! JAK?! Nawet sobie nie wyobrażacie jak to wspaniale błyszczy! I jakie to cudowne! I zwracające cały czas moją uwagę.
I na koniec, w ostatnich godzinach, po wygraniu muzycznego konkursu, wymieniłam trzydziestu złotowy kupon na kubek z One Punch Manem oraz przypinką z tą łyską glacą.
NICZEGO NIE ŻAŁUJĘ!!!
Zen <3
Victor i Mika <3
VICTOR x2 <3
One Puuuuuuuuuunch!


Zmienia kolor!!!

[Puchie]: Starałam się być oszczędna w swoich zakupach i postawić na rzeczy, które będą miały znaczenie. Na szczęście udało mi się zmieścić w moim niewielkim limicie (nie chciałam zbankrutować) i tak oto prezentuje się mój haul.
W pierwszej kolejności zakupiłam podstawkę pod kubek inspirowaną Moriartym z Sherlocka od BBC. Wiem, niezbyt związane jest to z anime i mangą, jednak jestem ogromną fanką tej postaci i czułam, że ta podstawka jest niezbędna do mojej dalszej egzystencji.
Jako drugie zamówiłam u Kukenn swoje chibi, które miało uwzględnić w sobie moją wewnętrzną meduzę. I artystka spisała się rewelacyjnie, ponieważ stworzyła cudowny rysunek, który wywołuje we mnie ochy i achy. Szczególnie strój, który bezwzględnie przypomina moje ukochane stworzonka.
Konwent bez loterii to nie konwent. Za dwa losy udało mi się wygrać cukierka oraz przypinkę z Izayą z Durarara.
Jako fanka słodyczy nie mogłabym opuścić tej szkoły bez Pocky. W związku z tym wylądowały w mojej torbie te o smaku Oreo (i są genialne, najlepsze Pocky ever).
Zwieńczenie moich zakupów stanowi pluszowa ośmiornica, którą zdobyłam za wygraną w "Time Attack". Nazwałam ją Ouji-sama (mimo sugestii uczestnika konwentu, aby nazwać go po prostu Tentacle). 

PODSUMOWANIE

[Puchie]: Wracając miałam wrażenie, że na niektóre elementy konwentu jestem już za stara, jakoś z nich wyrosłam i po prostu musiałam sobie odpuścić te formy rozrywki. Jednak cała reszta dalej mnie szalenie ciekawi i sprawia, że doskonale się bawię. Mimo zmęczenia i bólu głowy czerpałam radość z towarzystwa innych fanów A&M, ciekawych atrakcji oraz barwnych stoisk. Jeżeli Asucon odbędzie się również za rok, to na pewno się wybiorę!

[Powie]: Taaak, ludzie się starzeją, nawet homo otakusy. Tak jak Puchie pod pewnymi względami czułam się trochę za stara, chociażby tak wczesna godzina pójścia spać. Normalnie jak stare babuchy! Bawiłam się świetnie, jestem zadowolona z moich fantów oraz z atrakcji, jakie zaliczyłyśmy, trochę mnie kręgosłup boli po spaniu na podłodze, ale no... Na pewno pojadę za rok, jeśli się odbędzie. Polecamy wybranie się na przyszły Asucon!

POLECAMY

Na sam koniec kilka osób, które naszym zdaniem zasługują na uwagę i którymi warto się zainteresować!

NanoKarrin

Lady Seara

Weronika Kukenn Śmiganowska

Joanna went bananas

Komiksiarnia

Plexa Fantasy Stuff

13 komentarzy:

  1. Ciekawa relacja :) fajne zdjęcia :). Jedna mała nieznacząca uwaga (tak, wiem, czepiam się :P) autoportret wykonuje się samemu, a ktoś inny może nam zrobić portret - więc tak właściwie autoportretu nie można było zamówić :P. Ale to tylko taki mały drobiazg :). Przyjemnie czytało się Waszą relację :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, taki błąd! To żadne czepialstwo. Dzięki za zwrócenie uwagi, zaraz to poprawię :)
      I również dziękujemy za miłe słowa!

      Usuń
    2. Ach i zapomniałam... gratuluję wygranej w obu konkursach :) co do strzelania OSTów... może warto zagrać w totka :P?

      Usuń
    3. Dzięki :D
      Ten totek nie jest złym pomysłem, ale coś czuję, że szczęście do strzelania się wyczerpało i na losie rozminiemy się z każdą cyfrą o jeden xD

      Usuń
  2. Witam.
    Bardzo chętnie przedyskutuję mój panel - "Zło to moje drugie imię...".
    Pragnę ten temat rozwinąć dlatego każda sugestia i uwaga jest dla mnie cenna.
    W razie czego jestem dostępny na FB.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakoś nigdy mi nie pasuje data Asuconu, a trochę szkoda, bo tylko jakieś 4h drogi :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Podjęłam decyzję - pojadę na konwent, żeby wziąć udział w jakichś konkursach XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każda motywacja jest dobra :D
      W takim razie możemy się spotkac za rok na Asuconie (jeśli będzie), bo my zapewne tak zagościmy :3

      Usuń
  5. Bardzo ciekawa relacja. :) Te akrylowe lampki są świetne, z chęcią postawiłam bym coś takiego u siebie na półeczce. Gorąco Pozdrawiam Fejwsi. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Oho, wprawdzie dopiero dzisiaj dostałem linka do relacji, niemniej miło słyszeć, że dobrze się bawiłyście na moim konkursie muzycznym. Tym samym, jeśli pohawicie się na tegorocznym Asuconie, gorąco zapraszam na kolejną edycję (robię na każdym Asu, więc i teraz trzeba było).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczaki mrożone! Miałyśmy nadzieję jechać w tym roku ponownie na Asucon, ale przez to przesunięcie terminów i wypadnięcie różnych spraw, niestety nie podołamy :/ A szkoda, bo doskonaliłam się w muzyce z anime i byłam już przygotowana na nowe konkursy XD

      Usuń