Ariana dla WS | Blogger | X X

niedziela, 30 października 2016

[Inne] - Pierwsze wrażenia z sezonu jesiennego 2016

Jesień zagościła w naszych domach na dobre. Dla nas oznacza to codzienne wstawanie na uczelnię, pracę oraz liczne obowiązki, których musimy się podejmować każdego kolejnego dnia. Kiedy dni są coraz krótsze chłodne wieczory spędzamy na oglądaniu nowych produkcji anime o których dzisiaj parę słów. Zapraszamy!

Animce oglądane przez Puchie [Jellyfish-chan]:


Bubuki Buranki: Hoshi no Kyojin

Nie wiem, co mnie podkusiło, ale uznałam, że jak przemęczyłam pierwszy sezon, to warto wziąć się za kontynuację, tym bardziej, że zakończenie niejako - minimalnie - wzbudziło moje zainteresowanie. No to zaczęłam i pomijając dodanie postaci, które niemożebnie działają mi na nerwy, to... jest lepiej. Zacznę od najważniejszego: wszystko jest bardziej spójne logicznie niż w pierwszym sezonie. Zaczynam sądzić, że wcześniejsze odcinki to było takie chaotyczne wprowadzenie do świata, gdzie w drugim sezonie wszystko zaczyna nabierać większego sensu. Do tego nawet graficznie lepiej ten sezon się sprawuje. I chociaż po trzech odcinkach nie mówię, że będzie to arcydzieło, to zaczynam sądzić, że otrzyma wyższą notę od poprzednika!

Cheating Craft

Cheating Craft to zbiór krótkich odcinków, trwających niecałe piętnaście minut, o dwóch grupach ludzi. Wiecie, takie anime z serii "są dwa rodzaje ludzi" - tacy, którzy się pilnie uczą i zakuwają całymi dniami (L-Type) oraz tacy, który zdobywają dobre oceny ściągając (C-Type). A w tym świecie edukacja jest wszystkim - jeżeli wylecisz ze szkoły, to najpewniej skończysz na ulicy. Dlatego lepiej uczuć się pilnie albo być naprawdę dobrym w ściąganiu, bo warunki testów są ekstremalne! Sądzę, że może być to ciekawa parodia systemu edukacji, choć po zaledwie trzech odcinkach dostrzegam liczne mankamenty, których w przypadku recenzji nie ominę.

Kiitarou Shounen no Youkai Enikki

Pięciominutowe odcinki, niezbyt wybitna kreska oraz animacje. Można powiedzieć, że pod tym względem seria leży. Mimo to zdecydowałam się na jej oglądanie. Krótkie odcinki zawierają zazwyczaj parę zabawnych zdarzeń, które wywołują u widza uśmiech - a więc seria nie do końca stracona. Fabularnie - nie spodziewam się żadnych zaskakujących plot twistów. Mimo wszystko chłopiec, który mieszka teraz z yokai pod jednym dachem jest oklepanym tematem. Plusem jest to, że można się dowiedzieć co nieco na temat japońskich demonów i duchów, a tu już zasługuje na uwagę.

Trickster: Edogawa Ranpo "Shounen Tanteidan" yori

Otrzymujemy dość popularny ostatnimi czasy pakiet smutnego chłopca, który non stop powtarza, jak to bardzo chce umrzeć. Problem jest taki, że jest on nieśmiertelny i do tego ma moce, które jednocześnie go chronią, a przy okazji mogą kogoś przypadkiem zabić. Trafia on jednak na bardzo pozytywnie nastawionego życia chłopaka, który pracuje do organizacji detektywistycznej, w którą wciąga wcześniej wspomnianego smutnego chłopca. Brzmi znajomo, nie? Będę oglądać serię, chociaż kreska nie jest szczególnie urodziwa, a fabularnie obawiam się czegoś niezbyt ciekawego, zakrawającego o sztampowość i przewidywalność. Niemniej spróbuję dać Tricksterowi szansę.

Animce oglądane przez Powie [Ognista strzała-sama]:


Ajin 2nd Season

Pierwszy sezon Ajina zafascynował mnie na tyle, że jak usłyszałam o wydaniu mangi w Polsce, natychmiast chciałam wykładać piniążki. Tematycznie jest to seria, która bazuje na schematach, ale rzuca też wiele nowych wątków, którym przyglądamy się z ciekawością - jednym z nich jest połączenie nieśmiertelności z pojawianiem się IBM (tych czarnych dymów bez twarzy). Czy w końcu dowiem się o co z nimi chodzi? Oczywiście, sama nie byłam pewna czy wyjdzie drugi sezon, a perspektywa poznawania dalszych losów Nagai Keia w CGI jakoś mnie nie przekonywała... Ale oto jest! Ajin 2. I jak na razie prócz złej grafiki, nieporuszających OP i ED, nadal ma w fabule coś takiego, co nie pozostawia widza obojętnym.

Haikyuu!!: Karasuno Koukou VS Shiratorizawa Gakuen Koukou

Jak to się mówi... Jak to ująć w słowach... Hm... O! Wraz z pierwszym odcinkiem trzeciego sezonu Haikyuu!! moje serce robiło cały czas głośne doki, doki. Bo to znowu siatkówka! Bo znowu humor! I bohaterowie! Chibi Hinata wymiatający na boisko, Tsukishima ze swoim nastawieniem na NIE, Suga wspierający wszystkich i o boziu! ci wszyscy ludzie, którzy przewijali się przez poprzednie sezony. Jestem wniebowzięta. I będę bardziej jeśli wyjdą kolejne sezony z większą ilością odcinków (w końcu trzeba zobaczyć Śmieciową Wojnę :3).

Occultic; Nine

Bla, bla, bla... Coś nadprzyrodzonego... bla, bla... dziewięć dziwnych osób... W zasadzie to nie wiem, co mnie skłoniło do obejrzenia pierwszego odcinka. Może ten podejrzany pentagram w tytule i tajemnica związana z tymi dziewięcioma osobami? A może po prostu nuda przeważyła i załączyłam pierwsze, lepsze, co przyszło mi do głowy. I wiecie co? Po pierwszym epizodzie: PEŁEN ZACHWYT! Wiedziałam, że klimatem coś mi to przypomina i jaki szok mnie spotkał, kiedy dowiedziałam się, że autorem historii jest ten sam człowiek, co Steins;Gate!!! Wow. Ogromne wow, bo Occultic;Nine wydaje się serią z potencjałem i masą sekretów, które muszę odkryć. Jedyne co mnie zraża to ta cycata bohaterka, która inteligencją, póki co nie grzeszy...

Nanbaka

Było już poważne Rainbow, była także ostra parodia Prison School, więc dlaczego nie może być teraz coś głupkowatego, równie osadzonego w więzieniu? Może, i jest. Nanbaka przede wszystkim bije po oczach swoimi ostrymi kolorami, migoczącymi gwiazdkami, które otaczają postaci oraz swoją bezsensownością. Ot, zapowiada się głupia komedyjka, która mam nadzieję, że swoją schematycznością nie zanudzi i zacznie się dziać coś ciekawszego niż dziwne próby ucieczki z więzienia.

Yuri!!! on Ice

Może zacznę od tego, że obawiałam się - tak! miałam obawy i nadal po części mam - że okaże się to shounen-ai, a temat łyżwiarstwa zostanie zepchnięty na dalszy plan. Jednakże póki co, dostajemy kilka podtekstów (goły tyłek Wiktora już się pojawił), kilka oczek puszczanych dla miłośniczek BL również, ale przeważa tutaj gatunek: sport. I chociaż nigdy nie oglądałam łyżwiarstwa figurowego to po obejrzeniu kilku odcinków Yuri!!! on Ice jestem wręcz zaciekawiona - nie powiem, że zachwycona, bo jazda na lodzie nie wzbudza we mnie aż takich gwałtownych emocji. Więc jestem zaintrygowana jak potoczą się losy bohaterów, jak podołają sobie z zawodami, czy Wiktor nadal będzie cudownym bishem i czy przypadkiem prawa ręka japońskiego Yuriego nie zamieni się po jakimś czasie w pasożyta (mruga porozumiewawczo do kumatych ;)... O! I jak na razie zarejestrowałam, że niniejsze anime ma znakomity opening i typuję go na razie jako THE BEST.

Animce oglądane wspólnie:

Bungou Stray Dogs 2

[Powie]: Dazai-san... Mój kochany Dazai! Jej! Radość i szczęście przepełnia moją duszę, że oto na horyzoncie pojawiła się kolejna kontynuacja serii, której kolejny sezon należał się bez sprzeciwów. Bungou Stray Dogs 2 z pokazywaniem przeszłości mojej ulubionej postaci, póki co prezentuje się cudownie i czekam niecierpliwie, aż akcja jeszcze bardziej się rozkręci, a bohaterowie pokażą się z tej bad assowej strony.

[Puchie]: Polubiłam tę serię, dlatego ucieszyłam się, kiedy pojawił się drugi sezon. Jak na razie zapowiada się całkiem ciekawie, chociaż na początku byłam zdezorientowana faktem, że sezon dotyczy przeszłości (czyż na koniec pierwszej serii nie pojawili się nowi przeciwnicy?). Okazuje się jednak, że prawdopodobnie jedynie do czwartego odcinka fabuła rozgrywa się w przeszłości Dazaiego, co stanowi ciekawy wstęp. Zobaczymy, co ciekawego wydarzy się w tym sezonie! Już nie mogę się doczekać, aby poznać dalsze historie moich ulubionych detektywów.

Drifters

[Powie]: Jako zagorzała fanka Hellsinga (wersji Madhousowej), czekałam z niecierpliwością na wydanie Driftersów. Nie wiedziałam, czego się spodziewać, nie czytałam w ogóle o czym to będzie, jednakże podejrzewałam, że trup będzie ścielić się gęsto, a krew rozleje się hektolitrami potoków. No i co? Nie myliłam się. Już po pierwszych odcinkach zginęło mniej więcej sto osób i to w sposób bardzo nieprzyjemny. A na domiar ciekawego, głównymi bohaterami są postaci historyczne (nie tylko japońskie!). I ta kreska, bogowie, jak bardzo stęskniłam się za tą kreską.

[Puchie]: Postacie historyczne - z różnych okresów - zostają przeniesione do niesamowitego, innego świata. Z jednej strony brzmi ciekawie i dlatego postanowiłam zacząć to oglądać, jednak moje zachwyty nad tą serią nie są takie, jak Powie. Jest to może i intrygująca seria, ale nie jestem zachwycona grafiką, jak również fabuła mnie dotychczas nie porwała. Oglądam, bo oglądam, ale szczególnych emocji póki co we mnie nie wzbudziło. Zobaczymy, co będzie dalej!

Watashi ga Motete Dousunda

[Powie]: Kiedy mangaczka znanych yaoi/shounen-ai rzuca się na na inny gatunek, tudzież: hetero-romans, to można przeczuwać, że nie będzie to coś zwykłego. I co? Przeczuwałam i miałam rację, bo Watashi ga Motete Dousunda jest parodią i to bardzo dobrze wykonaną. Póki co... Bohaterka, która jako otaku i yaoistką, shipuje swoich szkolnych kolegów, a kiedy sama przez przykry incydent zwraca ich uwagę w ten romantyczny sposób, wiadomo że nie wyniknie z tego nic dobrego. No bo jak to? Ona chce, żeby książę był z księciem, a nie z księżniczką. Lepiej jest, kiedy księżniczka obserwuje z boku...
Zatem: uważam że niniejsza seria jak na razie prezentuje się bardzo zabawnie i czekam na dalszy rozwój głupkowatych wydarzeń.

[Puchie]: Kiedy Powie powiedziała mi o tym anime uznałam, że to chyba nie dla mnie. Aby utwierdzić się w tym przekonaniu obejrzałam jeden odcinek, a moja szanowna przyjaciółka otrzymała falę hejtu na facebooku. Bo praktycznie wszystko po dwudziestu minutach tej serii mnie denerwowało - wszystko! Uznałam jednak, że w każdym sezonie muszę wykazywać się dozą masochizmu i będę oglądać tę serię dalej. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu na drugim zaczęłam się już śmiać z gagów sytuacyjnych, a więc może seria nie jest całkiem stracona. Niemniej po tych trzech odcinkach nie jestem w pełni zadowolona i mam parę zażaleń! Od dalszych odcinków zależy, czy uda mi się przymknąć na nie oko.

2 komentarze:

  1. Jak dla mnie w Yuri on Ice najmocniejszą stroną jest nie tylko gatunek sport, ale także "okruchy życia". Strasznie miło się tym zaskoczyłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak na razie nie spojrzałam na Yuri on Ice pod względem okruchów życia - ba! - nawet nie wpadłam na to, że to też mogą być okruchy... więc no... postaram się przyjrzeć pod innym kątem, nie tylko sportowym :3

      Usuń