Ariana dla WS | Blogger | X X

wtorek, 3 listopada 2015

[Recenzja mangi] - "Fairy Tail Zero"


TYTUŁ: Fairy Tail Zero
AUTOR: Hiro Mashima
ROK: 2014-2015
LICZBA ROZDZIAŁÓW: 13
GATUNEK: Shounen, Magia, Fantasy

OPIS SERII: 

Każdy, kto dotarł odpowiednio daleko w mandze lub anime Fairy Tail wie, że gildię założyła Mavis Vermilion. Nastoletnia dziewczyna była wybitnym taktykiem, co udało jej się doskonale przedstawić w trakcie dwóch Wojen Handlowych. Jednak, jak doszło do założenia tej gildii? To właśnie tą historię przedstawia manga Fairy Tail Zero. 

Mavis jako dziecko należała do gildii Red Lizard, gdzie spłacała dług swoich rodziców. Była traktowana jak śmieć, jednak nigdy nie płakała, ponieważ wierzyła, że wtedy nie spotka wróżek. Pewnego dnia doszło do tragedii, w trakcie której Blue skull napadło na wyspę Tenrou. Od tamtej pory jedynymi ludzkimi mieszkankami tego miejsca były Mavis oraz Zeira (córka mistrza gildii Red Lizard). Dziewczynki były tam całkiem same, dopóki nie na wyspę nie przybyli łowcy nagród. Yury Dreyar, Warrod Sequen oraz Precht Gaebolg chcą zdobyć pewny kamień, który znajduje się na wyspie Tenrou. To właśnie ta historia połączy ich losy z Mavis i zaprowadzi do Magnolii. 

FABUŁA: 

Fairy Tail to prawdopodobnie mój ulubiony tasiemiec. To też prawdopodobnie jedyna manga, którą aż tak bardzo przeżywam i na której kolejne rozdziały czekam z niecierpliwością każdego tygodnia. Kiedy w trakcie arcu Tenroujimy pojawia się Mavis zaczęłam się zastanawiać nad tym, że faktycznie gildia musiała kiedyś powstać i jakoś musiało do tego dojść. Wiedziałam, że odpowiedzialna była za to mała dziewczynka, ale nigdy nie znałam szczegółów. Dlatego ucieszyłam się, kiedy powstała ta manga, która miała przedstawić, jak doszło do stworzenia mojej ukochanej gildii.

Poznanie dzieciństwa Mavis oraz jej fascynacji wróżkami, pozwala nam dowiedzieć się, dlaczego gildia właściwie nazywa się tak, a nie inaczej. Pamiętacie słowa Makarova: "Czy wróżki mają ogony? Czy wróżki w ogóle istnieją? Tak jak one, to miejsce jest wieczną zagadką. Nigdy nie kończącą się przygodą!"? To właśnie Mavis powiedziała je po raz pierwszy przy założeniu gildii. Dzięki tej mandze dowiadujemy się, się trochę na temat ojca Makarova, Warrona, jednego ze świętych magów oraz Prechta, który został potem mianowany drugim mistrzem Fairy Tail. Ta historia ukazuje nam, skąd wzięła się ich magia, dlaczego Mavis jest dzieckiem oraz jaka jest historia gildii w Magnolii. Myślę, że w związku z tym, dla każdego fana Fairy Tail ta manga powinna znaleźć się na liście "must read".

Bardzo podobało mi się to, że w krótkich rozdziałach przedstawiono historię gildii jeszcze sprzed znanych nam czasów. Dzięki temu dowidzieliśmy się trochę lepiej o tym, skąd wzięła się magia Mavis oraz jej przyjaciół, którzy nie od początku byli magami. Zdecydowanie ta historia jest fajna do przeczytania, o ile ktoś jest zaznajomiony z fabułą Fairy Tail do co najmniej wątku wyspy Tenrou.
Oczywiście są pewne elementy dość przewidywalne dla fabuły, których można się domyślić już w pierwszym rozdziale, ale wydaje mi się, że nie jest to wielka skaza.

BOHATEROWIE: 

O Mavis wiemy... Trochę. Wiemy, że była pierwszym mistrzem Fairy Tail, wybitnym strategiem wojennym oraz pozytywnie nastawioną do życia dziewczynką. Nie wiemy jednak: dlaczego wygląda jak dziecko, skąd się wzięła jej magia, jaka jest jej przeszłość, dlaczego wyspa Tenrou, skąd zna Zerefa oraz kilka innych. Dzięki Fairy Tail Zero w końcu poznajemy odpowiedzi na te pytania, nawet jeżeli wcześniej się nad nimi nie zastanawialiśmy. Myślę, że to wielki plus, ponieważ dzięki temu dowiadujemy się więcej na temat tej trzpiotki. Wydaje mi się, że dzięki tej historii Mavis stała mi się trochę bliższa.

Ucieszyło mnie również to, że wśród bohaterów poznajemy kolejnego Dreyara (Laxus moją miłością). Co prawda Yury drastycznie różni się charakterem od swojego syna, wnuka i prawnuka, ale nie zmienia to faktu, że staje się osobą bardzo ważną dla gildii oraz Mavis, a jednocześnie nie nudzi czytelnika. Choć mnie momentami denerwował, ale był to zamierzony cel Mashimy, ponieważ jego pokręcony charakter był konieczny dla dalszych wydarzeń.

Jeżeli chodzi o Warroda czy Prechta, to na ich temat wiemy trochę mniej. Nie są oni szczególnie przedstawieni w trakcie tej mangi, ale również trochę się o nich dowiadujemy. Choć, jak mam być szczera, to chciałabym dowiedzieć się trochę więcej na temat Prechta. Niby od początku jest strasznym gburem, ale ucieszyłabym się, gdybym poznała trochę większy kawałek jego historii. 


GRAFIKA: 

Osobiście bardzo lubię kreskę Mashimy. Podoba mi się to, jak rysuje, a więc nie mam nic do zarzucenia. Ba! To prawdopodobnie jedyne rozdziały Fairy Tail, w których nie ma kobiet o wielkich biustach, choć fan service również się znajdzie. Bo w końcu zawsze musi być jakaś nagość, aby niektórzy się tym jarali, a inni hejtowali.

Nie narzekam ani na tła, ani na kreskę. Postacie są o wiele ładniejsze niż w przypadku anime (naprawdę w tej drugiej serii w ogóle się nie postarali). Jest sporo szczegółów, ładne wykończenia - nie mam się do czego przyczepić. I co tu więcej mówić?

PODSUMOWANIE: 

Manga jest zrobiona w ten sam sposób, co Fairy Tail. Czyta się ją lekko i szybko, a przy okazji poznaje szczegóły dotyczące serii. Myślę, że dla fana tej serii, który już wie o istnieniu Zerefa, Mavis oraz Prechta jest to manga warta uwagi. Jednak jeżeli ktoś jeszcze nie miał do czynienia z Fairy Tail, to lepiej żeby tego na początku nie czytał - może za bardzo nie zrozumieć, o co właściwie chodzi, ponieważ Fairy Tail Zero ewidentnie jest przeznaczone dla fanów serii. 


OCENA:

Ocena fabuły - 9
Ocena bohaterów - 9
Ocena grafiki - 10
Ocena ogólna - 9,5

4 komentarze:

  1. Jakoś nie potrafię się przekonać do Fairy Tail. Obejrzałam może ze dwa odcinki i nie ciągnie mnie do kolejnych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest dla każdego :) Tym bardziej, że to tasiemiec, a ten fakt niektórych po prostu odrzuca już na wstępie.

      Usuń