Ariana dla WS | Blogger | X X

niedziela, 8 listopada 2015

[Recenzja filmu] - ''Toki wo Kakeru Shoujo''

TYTUŁ: Toki wo Kakeru Shoujo
TYTUŁ ANGIELSKI: The Girl Who Leapt Through Time
TYTUŁ POLSKI: O dziewczynie skaczącej przez czas
ROK: 2006
STUDIO: Madhouse
CZAS TRWANIA: 97 minut
GATUNEK: Przygoda, Dramat, Sci-Fi, Romans

OPIS FILMU:

Podróże w czasie wydają się czymś nieosiągalnym, czymś nierealnym, ale to, że nie ma dowodów, iż ktoś nie przybył z przyszłości i nie poinformował nas o tym machając ręką przed nosem i mówiąc: ,,Hej, jestem z przyszłości, za pięć lat zginiesz" to nie oznacza, że takie zjawisko, maszyna nie zaistnieje. Podróże w czasie mogą być możliwe o czym przekonała się nasza główna bohaterka Makoto, która przez pewien incydent nabyła zdolność cofania się w przeszłość. O kilka minut, ale zawsze to coś. W ten oto sposób, nie boi się wykorzystywać tej umiejętności wielokrotnie w momentach, które jej nie sprzyjają, przykładowo tu siostra zjadła jej budyń, więc cofnie się czasie i zje go szybciej, tam nie chce odbyć jakiejś niewygodnej rozmowy, a jeszcze indziej wpada w kłopoty, więc naturalną koleją rzeczy cofnie się tak, żeby uniknąć tej sytuacji. Tylko jak to zawsze bywa z bawieniem się czasem, pojawiają się konsekwencje drobnych wybryków Makoto i zanim dziewczyna się obejrzy, okaże się, że do niektórych decyzji nie będzie się dało ponownie powrócić i zmienić...


FABUŁA:

Ogólnie uwielbiam wszelką tematykę związaną z podróżami w czasie - Steins;Gate moim faworytem wśród anime - pokazywanie konsekwencji związanych ze zmienianiem przeszłości i wywierających wpływ na przyszłe zdarzenia, ukazywanie alternatywnych światów, a także dojrzewanie bohaterów, którzy uświadamiają sobie własne błędy i próbują je naprawić - czy skutecznie? różnie to bywa. To co mnie najbardziej urzekło w Toki wo Kakeru Shoujo to troszkę inne podejście do tej tematyki. Sposób w jaki głupiutka Makoto wykorzystuje umiejętność cofania się w czasie, tudzież wariackie bieganie i krzyczenie było z początku zabawne, bo tu po cofnięciu wydarzeń wylądowała w śmietniku, tam zleciała ze schodów, a jeszcze indziej przeturlała się przed przyjaciółmi - po prostu śmiech przed ekranem. Przyglądanie się jej poczynaniom jak zmieniała drobne rzeczy w swoim życiu i starała się jakoś wymigać z drobnych kłopotów - również zapewniało uśmieszki, szczególnie gdy sprawa dotyczyła zjedzenia swojego budyniu, czy uniknięcia potrącenia przez kolegę z klasy, który nigdy nie patrzy przed siebie... Sytuacja nieco się zmienia, gdy widz wraz z bohaterką uświadamiają sobie, że te z pozoru małe rzeczy, które zostały zmienione, maja znacznie poważniejszy wpływ na przyszłość niż mogłoby się na początku wydawać. Nie wdając się w szczegóły, ten zabieg troszkę przypominał mi Angel Beats, gdzie najpierw jest pełno śmiechu, a później masz ochotę zwinąć się w kłębek i płakać, płakać i płakać... Gdy już widzimy, że problemy Makoto są poważne, to odbieramy jej wariackie bieganie i krzyki jako coś desperackiego, coś poruszającego serce. Jej próby naprawienia błędów i powrócenie do samego początku są tak emocjonalne, że ta gorycz zaczyna w nas coraz bardziej wzrastać, aż w końcu przy samym zakończeniu wylewa się potokami łez - tak, przyznaję, płakałam, smarkałam i łkałam jak małe dziecko.
Oczywiście, nie jest tak, że cały film jest jakiś porywający. Bywają momenty monotonne, które musiały zostać odbębnione przez scenarzystów i były tak nudne, że chciało się je pominąć. Przez większą część wszystko jest utrzymane w spokojnych i zabawnych klimatach, dopiero na koniec akcja staje się żwawsza i bardziej dramatyczna. Co się tyczy zakończenia, to sama nie wiem, czy było satysfakcjonujące - możliwe że chciałabym większe rozwinięcie jak się potoczyły dalsze losy postaci...

BOHATEROWIE:

Jedyne czego żałuję to to, że główna heroina, Makoto, nie była zbytnio rozgarnięta. No, powiedzmy sobie szczerze: była głupia i ta głupota wręcz z niej biła. Do tego dochodzi jej dziecinność, która była najbardziej irytująca, gdy w pobliżu znajdował się Chiaki. Dziewczyno! Ogarnij się i pomyśl o uczuciach innych! Tyle dobrze, że w przeciągu tych niecałych 97 minut bohaterka trochę dojrzewa emocjonalnie i stara się stawiać czoło swoim problemów - to jest bardzo dobra rekompensata za chwile, kiedy chciało się ją udusić. Przechodząc teraz do męskich przyjaciół Makoto, to bez dwóch zdań Chiaki wygrywa - niby wkurzający typek, z wiecznie naburmuszoną miną i zawsze zachodzący za skórę Makoto, ale ja go kocham. Tak po prostu. Kocham. Braterską sympatią obdarzałam Kousuke, który nie był aż taki bishowaty, ale miał porządny charakter. Fajnie byłoby mieć takiego bestfrienda. Przede wszystkim to właśnie te trzy postaci odgrywają znaczące role i to na nich się skupiamy, owszem, pojawiają się drugoplanowe osoby, które czasem doradzają, czasem sprawiają większe kłopoty i to właśnie oni są przełomem dla bohaterki.

GRAFIKA:

Nic wybitnego. Jeśli chodzi o bohaterów to taka ułomna kreska - czasem miękka, czasem kanciasta i niedorobiona. Za to tła, krajobrazy... CUDO! Miałam na czym zarzucić oko. Chwile kiedy Makoto cofała się w czasie i była w tym między wymiarowym miejscu, także były świetnie ukazane. Myślę, że kreska przede wszystkim została przystosowana do dynamiki i ruchu, dlatego też na tym polu spisała się idealnie.

MUZYKA:

Szczerze powiedziawszy nie przysłuchiwałam się soundtrackowi - czyli nic porywającego, bo w przeciwnym razie słuchałabym na okrągło - i tylko jedna piosenka zapadła mi w pamięć. Miła, melancholijna i przywołująca wspomnienia z filmu:


PODSUMOWANIE:

Toki wo Kakeru Shoujo jest skierowany przede wszystkim dla widzów lubiących temat związany z konsekwencjami cofania się w czasie i zmieniania przeszłości. Nie powiem, żeby temat był jakoś nazbyt dojrzały, ale należałoby na niego popatrzeć właśnie takim okiem. Nakłania do głębszych przemyśleń, rozbudza emocje i wyciska łzy. W jakiś sposób przywiązałam się do bohaterów, którzy w krótkim odstępie czasu dojrzewają - szczególnie Makoto, która uczy się na własnych błędach. To co najważniejsze: nie żałuję, że obejrzałam ten film, bo szczerze go polubiłam i mam nadzieję, że jeszcze do niego wrócę, by znowu porozmyślać nad zakończeniem i rozkleić się (T^T).

OCENA:

Ocena fabuły: 8
Ocena bohaterów: 7
Ocena grafiki: 5
Ocena muzyki: 5
Ocena ogólna: 7


11 komentarzy:

  1. Uwielbiam ten film, uwielbiam! Jeden z moich ulubionych japońskich filmów animowanych. No i świetnie się go ogląda w kinie i cieszę się, że właśnie w ten sposób go poznałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem ciekawa jakby to było zobaczyć jakąkolwiek japońską animację na dużym ekranie *o* Zapewne wrażenia lepsze :)

      Usuń
  2. Trochę więcej napisałabym o muzyce... Ale to moje zboczenie w kwestii recenzowania anime, o muzyce w niektórych mogłabym napisac osobną notkę.
    Nie widziała filmu, choć wszyscy zachwalają. Mam taki problem, że filmy są dla mnie zwyczajnie za długie i nudze się pdoczas oglądania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie problem taki był, że muzyka nie wpadała w ucho, żeby móc ją później zapamiętać - dlatego tak skąpo napisane :P
      Powinnaś obejrzeć jakiś film, nie wszystkie są długie :D

      Usuń
  3. Czo to so te ,,konfrontacje" z podstrony ._.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za niedługo się dowiesz :*

      Usuń
    2. Ale ja jestem niecierpliwa :C

      Usuń
    3. W takim razie jest to dla ciebie idealny trening :3 Be patient...

      Usuń
    4. Ewentualnie, że się wtrącę, tłumaczyłam ci pod jednym z postów, co to są konfrontacje. Możesz się wykazać i to odnaleźć :P

      Usuń
  4. Obejrzałam go już jakiś czas temu i właściwie nie zachwycił mnie jakoś szczególnie. Po części pewnie przez niedojrzałość głównej bohaterki. Poza tym zwykle mam raczej mieszane uczucia w stosunku do produkcji o podróżach w czasie właśnie przez to, jak wielką różnicę mogą wprowadzić małe zmiany. Takie to już moje małe natręctwo. Ale jak tak czytałam Twoją recenzję, to trochę miłych momentów z tego anime też mi się przypomniało. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oglądałam bardzo dawno temu i bardzo mi się podobało. xD Zresztą filmy od tego reżysera ogólnie zawsze przypadają mi do gustu, więc można powiedzieć, że jestem jego fanką. xD hah

    OdpowiedzUsuń