Ariana dla WS | Blogger | X X

wtorek, 22 sierpnia 2017

[Recenzja manhuy] - ''1/2 Prince''

TYTUŁ: 1/2 Prince
TYTUŁ ALTERNATYWNY: Half Prince
AUTOR: Hong Chong Choi & Wo Yu
ROK: 2007 -2014
LICZBA ROZDZIAŁÓW: 82
LICZBA TOMÓW: 16
GATUNEK: Fantasy, Komedia, Akcja, Przygoda, Gra, Romans, Shounen, Gender Bender

OPIS SERII:

Second Life jest nową grą RPG, w której gracz ma odczuwalność na wirtualny świat w 99%. Co to dokładnie znaczy? Prócz widzenia, słyszenia i odczuwania świata gry, jakby to była rzeczywistość, grający ma możliwość poruszania się w postaci, jakby to było jego własne ulepszone ciało. Czyli jak zostanie dźgnięty nożem, poczuje trzydziestoprocentowy ból; jak wykorzysta zbyt wiele HP zmęczenie i niemożność do walki gwarantowana. Second Life jako dosłownie Drugie Życie zapewnia graczom nową formę rozrywki, dzięki której można przeżyć swój żywot w ciekawszym, fantastycznym miejscu.

Rok 2100. Kiedy Feng Lan zostaje sprowokowana przez swojego brata bliźniaka, który bagatelizuje siłę i zdolności kobiet w grach, postanawia zagrać w Second Life i udowodnić mu, że kobieta gracz może poradzić sobie bez niczyjej pomocy. Logując się jako pierwsza na nowym serwerze, spotyka tam dziewczynę, która ma jej pomóc przy tworzeniu postaci. W rezultacie bohaterka postanawia zostać męskim elfem wojownikiem i choć jej prośba łamie zasady gry to jako pierwszy gracz otrzymuje taryfę ulgową i twórcy zgadzają się na jej wybór. I tak w męskim, przystojnym ciele Feng Lan rozpoczyna przygodę w RPG, gdzie powoli zyskuje coraz większą sławę jako Prince, Krwawy Elf.

FABUŁA:

Mówi się, że uroda to sprawa drugorzędna, że tak naprawdę liczy się wnętrze. Jednak w 1/2 Prince bez wahania można powiedzieć, że piękno jest potęgą, priorytetem! i tylko łaskawa uroda jest w stanie pomóc: w przetrwaniu, w rozwiązywaniu zadań, w zdobywaniu przyjaciół i spinaniu się po szczeblach awansów. Najpierw piękno, później hart ducha, a na samym końcu charakter. Tak wygląda hierarchia wartości w tej mandze i jest odczuwalna do samego końca. Oczywiście, wszystko z myślą, że jest zachowany żart i dystans. Bo pamiętajmy: chodzi przede wszystkim o dobry humor. Nie ważna logika, byleby było śmiesznie. I faktycznie chińska manhua ma w swoim wyposażeniu wiele zagrań, które bawią, od chociażby absurdalnego fanserwisu, który serwuje nam co rozdział Prince i reszta pięknych bohaterów, do parodiowego prezentowania gatunku, jakim jest fantasy. Uśmiać się można nieźle, lecz dopiero, gdy spojrzy się na to wszystko z przymrużeniem oka - śmiechy śmiechami, jednakże nie brakuje tutaj wielu mankamentów.

Od samego początku jesteśmy wrzuceni w wir szybko następujących po sobie wydarzeń. Feng Lan w ciele wojowniczego elfa, Prince'a, jak każdy nowy gracz musi nabić sobie levele, podszkolić się we władaniu mieczem, pozabijać kilka pomniejszych stworów i zarobić pieniądze. Szkoda tylko, że największym kłopotem zawsze okazuje się jej atrakcyjny wygląd... Przyznaję, może być to trochę irytujące, ten ciągle napędzany na nowo żart, że wszystkie kobiety w Second Life zakochują się w Princie i zachowują jak stado wygłodniałych wilków. Prócz wyjątków prawie każda kobieta-gracz wydaje się myśleć tutaj chucią, zamiast mózgiem, i z tego powodu są w większości przedstawiane jako głupiutkie laleczki, dla których liczy się jedynie bish. Bish, którego trzeba zdobyć dla siebie. Lecz czy nie tak właśnie zachowują się poniekąd niektórzy otaku, kiedy widzą pięknego mężczyznę, bądź słodką dziewczynę i mianują ich własnymi husbandami oraz waifu? Dlatego z jednej strony jest to złe i irytujące, a z drugiej całkiem zabawne, bo odzwierciedla prawdę dotyczącą stosunku otaku do postaci 2D. Wracając do Prince'a... To tak jak błyskawicznie udaje jej się zdobywać poszczególne itemy, tak w bardzo szybkim tempie zdobywa przyjaciół i wrogów.

Przygoda goni za przygodą, nowe postaci pojawiają się jak grzyby po deszczu, a cała akcja z fabułą leci do przodu, jakby goniło ją ze stu diabłów. W tej mandze nie ma zwlekania, czy owijania w bawełnę, nie ma też czasu na głębokie rozmyślania - akcja następuje za akcją, bywa często chaotycznie, ale nie ma tu miejsca na nudy czy przewijanie kilka stron do przodu. Cały czas coś się dzieje, a tu zbieranie drużyny, tam wykonywanie questa, tutaj znowu pojedynkowanie się z wrogą drużyną, tuż za rogiem szykują się walki na arenie i poważniejsze kłopoty związane z nadchodzącą wojną, nie brakuje także problemów uczuciowych, czyli kto, kogo kocha w tym trójkącie miłosnym - w przeciągu tych szesnastu tomów naprawdę dużo się dzieje, a dawka nieprzewidywalności jest całkiem wysoka. I znowu: niby miło, że autor postawił na szybką akcję, ale chyba pierwszy raz spotkałam się z mangą, która z wydarzeniami pędzi tak błyskawicznie. Nie ma czasu na jakiekolwiek zastanowienie się, czy z bohaterami będzie wszystko w porządku, ani też na głębsze odczuwanie niepokoju czy wątpliwości, ponieważ na raz i dwa mamy rozwiązania podawane jak na tacy. To prawie tak, jakby ktoś Wam zadał pytanie i zaraz na nie odpowiedział - brak czasu do namysłu i zero poczucia niespodzianki, bo wszystko jest już wiadome.

Co do rozwiązywania wszelkiej maści kłopotów, to prócz tego, że wygląd Prince'a prawie zawsze ratuje każdego z opresji, to strasznie mnie raziło, że nie ważne jak poważna była sytuacja to jej rozwiązanie okazywało się albo naiwne albo dziecinnie proste. Powiedzmy, że ktoś ma umrzeć, to nieważne co by się działo, Feng Lan zawsze go uratuje i rozstrzygnie problem natury światowej. W nakama power bym tu jeszcze uwierzyła (skutek przesiąknięcia Fairy Tailem), ale w cuda, które pojawiają się ni z pupy? W cudowne ozdrowienia, bądź niespodziewane objawienia mocy, kiedy jest się zwykłym śmiertelnikiem? (Chodzi o wątek związany z walką w rzeczywistości, nie w Second Life). Mój wewnętrzny realista się na to nie zgadza i kategorycznie mówi: nie. Co prawda, to prawda wielokrotnie można odnieść wrażenie, że manhua została stworzona dla młodszych czytelników, dlatego też nie brakuje naiwności i podejścia do spraw ważnych z żartem. Rozbrajające jest jednak to, że od początku do końca każdy szczegół jest dopracowany i w którymś momencie nabiera ogromnego znaczenia. Wydawało mi się, że 1/2 Prince będzie stawiać jedynie na chaotyczną fabułę oraz zabawę z humorem, ale nie. Tu się okazało, że wszystko jest przemyślane i ma znaczenie przy końcowej akcji.

Żałuję trochę, że tak mało uwagi przywiązano realnemu światu, w którym żyje Feng Lan. W końcu mamy 2100 rok, daleka przyszłość, rozwinięta technologia itd. itp. Ten rzeczywisty świat też miał potencjał na drugą linię fabularną, lecz niestety ograniczono go do minimum i tylko pod koniec mogliśmy odczuć, że tak, to się dzieje w przyszłości; tak, istnieje interesująca technologia. 1/2 Prince skupia się przede wszystkim na grze, której ciąg fabularny został całkiem dobrze przemyślany, zaś zakończenie dopełniło całość humorem i absurdem, który charakteryzuje tę serię.

BOHATEROWIE:

Nie będzie niczym zaskakującym, gdy obwieszczę, że Feng Lan (aka Prince) jest gwiazdą Second Life jak i zarówno samej mangi. Dziewczyna, którą w większości poznajemy w postaci chłopaka, okazuje się bardziej męska od prawdziwych facetów. To zawsze ona rzuca się bez namysłu w wir walki, ona bez oporów wykorzystuje swą urodę na płci pięknej, wymyśla znakomite strategie, zyskuje megamocnych sojuszników i ogólnie wszystko, co ważne obraca się wokół niej - jak później się dowiadujemy, nawet sam mózg gry jest skupiony na wyczynach Prince'a. Jako główna bohaterka pokazała wielokrotnie na co ją stać; niby naiwna, prosto myśląca, najpierw działająca, później zastanawiająca się nad konsekwencjami swoich czynów, z kompleksem bohatera, który musi wszystkich uratować - Feng Lan jako lekkoduch okazała się dosyć sympatyczna, choć jej niedomyślność w sprawie uczuć innych była czasami męcząca. Miło było zaobserwować jak w tempie błyskawicznym zdobywa coraz więcej sojuszników oraz umiejętności.

Jeśli chodzi o postaci poboczne, to prócz Guia cała reszta wydała się dosłownie poboczna. Przykre jest to, że otrzymujemy skąpe informacje na temat graczy z drużyny Prince'a, ich charaktery nie są specjalnie pogłębione, choć mają jakieś charakterystyczne gagi, do tego widać, że nie radzą sobie zbytnio bez instrukcji ich guru, Prince'a i kiedy nadchodzi czas wielkich decyzji, a głównej bohaterki nie ma w pobliżu, to nie są w stanie nic znaczącego uczynić. Wszelkie ich działania są zależne od Feng Lan. A szkoda, bo z chęcią przyjrzałabym się bliżej relacji Yulian i Wilczka albo Doll i jej problemom albo życiu Arctic Foxa, bo wydawało się iście fascynujące. Nie przeczę, że przydałoby się rozbudować bardziej historie postaci drugoplanowych i zrobić ich bardziej niezależnymi od Prince'a. Niemniej jednak nie zdarzyło się tak, bym jakiegoś bohatera znielubiła. Wszyscy wydali się sympatyczni, nawet jeśli grali tego złego. Lolidragon ze swoim wrzeszczeniem na Prince i doprowadzaniem go do porządku; fajtłapowata Doll, która jako nekromantka boi się szkieletów; Yulian i Wilczek, którzy zawsze służyli dobrą radą i pomocą; Meat Bun (Pyza) jako dobre dziecko z niewiadomą płcią; Wicked ze swoim 'zawsze stanę w obronie Prince'a, nie ważne co by się działo' oraz wiele innych postaci, które zwracają uwagę swoim wyglądem i jakimś typowym gagiem. Nie brakuje bishów - jest ich cała gama, chociażby taki Kenshin, jak i większość facetów, która ma w mandze swoje pięć minut. Oczywiście, nie zapomniałam o Guiu, naszym przystojniaku numer jeden, dla którego nie ważna płeć tylko to, co się kryje w duszy.

Wątek romantyczny komicznością nie odstępuje od całej reszty. Chociażby sam fakt, że Prince jest nieświadoma swoich uczuć, a prócz posiadania rzeszy zakochanych kobiet, ma dwóch adoratorów, gdzie jeden z nich nie wie, że jest dziewczyną, a drugi od ośmiu lat nie potrafi wyznać swoich uczuć. I to jest właściwie jeden z główniejszych problemów w tej mandze: jak się potoczy historia miłosna Feng Lan, kogo wybierze, z kim się romantycznie pocałuje, kiedy odkryje tajemnicę swojej płci i tożsamości, kiedy dostrzeże że jest w kimś zakochana?! Jest to iście zastanawiający wątek, który do samego końca nie zostaje jakoś głębiej pociągnięty, a jego rozwiązanie w żadnym przypadku nie jest zaskakujące - jedynym szokensem jest dalszy rozwój tej relacji. I będąc szczerą najbardziej ubawiłam się właśnie na próbach wyrwania Prince'a przez Guia, który swojego księcia wielbi i kocha. Team Gui <3!

GRAFIKA:

Uwielbiam mangi, w których widać jak z czasem kreska zaczyna się rozwijać i nabierać poważniejszego wyglądu. Rysy stają się ostrzejsze, postaci bardziej dopracowane - sztuka rysunku dojrzewa wraz z opowiadaną historią. I właśnie taki cosiek dzieje się w 1/2 Prince, gdzie największe zmiany widać w samej postaci Prince'a, który w pierwszych rozdziałach wygląda jak zagubione dziecko, a pod koniec jak wytrwały w boju bish-wojownik, którego można podziwiać z każdej możliwej strony. Styl mangaki pod pewnymi względami jest dość charakterystyczny, jednak jego kreskę nie zaliczam do najpiękniejszych, ale do znośnych. Wszystko jest rysowane prosto, miękko, słodko, pojawiają się często chibi, postaci z czasem ewoluują, jednak tła do samego końca są zaniedbane.

W Second Life rzadko można zauważyć jakieś budynki, czy tła podczas akcji - mangaka ogranicza się wówczas do kresek, których zadaniem jest pokazanie dynamiki. Jako taka dynamiczność jest zachowana, lecz sceny walki trwają krótko, dlatego postaci mają ograniczone i powtarzalne ruchy. Gdy zaś chodzi o tła w realnym świecie, to tutaj autor musiał się trochę powysilać i zademonstrować jak ta konkretna przyszłość się prezentuje - a prezentuje się dosyć okazale, szczególnie gdy chodzi o budownictwo. Image bohaterów bardzo przypadł mi do gustu, każdy ma jakiś charakterystyczny strój, który wyróżnia ich na tle 'tych mało ważnych'. Prócz tego, kiedy fabuła zaczęła wkraczać na jakieś poważniejsze pojedynki, bądź sytuacje, fantastycznie było cieniowanie bohaterów, żeby pokazać ich stan emocjonalny - gniew, power up, przerażenie, rozpacz - po prostu cuda! Kadry (jaki i sceny) następują po sobie dynamicznie, ale sposób ich przedstawiania również wywołuje gromki śmiech. Ogólnie rzecz biorąc: grafika przyjemna dla oka, bez ogromu tekstów do czytania.

PODSUMOWANIE:

Mimo, że wiem, że historia, bohaterowie i grafika zawierają sporo mankamentów, które objawiają się głównie w zbyt szybko prowadzonej akcji, naiwności w rozwiązywaniu problemów, pokazywaniu Prince'a jako pępek świata oraz zaniedbywaniu teł, to i tak jestem w stanie powiedzieć, że 1/2 Prince bardzo, ale to bardzo mi się spodobała. Może dlatego, że uśmiałam się porządnie z perypetii naszej bohaterki w ciele elfa, a może dlatego, że polubiłam kreację pozostałych postaci, które mają potencjał na swoje historie. Co by to nie było, jestem bardzo zadowolona, że natrafiłam na tę lekką, zabawną manhuę. Polecam ze względu na rozbrajający humor!

OCENA:

Fabuła: 8
Bohaterowie: 6+
Grafika: 6
Ocena ogólna: 7+

15 komentarzy:

  1. I tak mam przeczytać, ale przestraszyła mnie ta recenzja ;_; Boję się, że takie tabuny pustogłowych laseczek ciągnące z głównym bohaterem/ką będą dla mnie nie do zniesienia. Dziwny czytelnik ze mnie XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pustogłowych laseczek nie brakuje - jest ich ogrom, szczególnie na początku, ale idzie się przyzwyczaić ;)

      Usuń
  2. Chyba od 8 lat nie widziałem aby ktoś o tym wspominał...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to się mówi: stare, ale jare :D

      Usuń
    2. >stare ale jare
      >2004
      .___.
      >ogladam anime z lat 70tych i wczesnych 80tych
      >2004 = stare
      ;___;

      Usuń
    3. Zależy od punktu widzenia - 13 lat do tyłu to kupa czasu, a lata 70 i 80 to już w ogóle czasy, do których pamięcią nie jestem w stanie sięgnąć ><

      Usuń
  3. Brzmi jak fajna lektura na raz i nic więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A właśnie, że nie! Recenzja może wydać się nie, aż tak zachęcająca, ale po przeczytaniu tej manhuy jestem nastawiona, że w przyszłości jeszcze do niej wrócę, bo humor i postaci naprawdę mi się spodobały :D Dlatego nie ma co skreślać, lepiej przeczytać, tym bardziej, że jest całkiem przystępna wersja po polsku na manga-skan.pl :3

      Usuń
  4. Matko i córko. Gui. Znalazłam kiedyś jakiegoś arta z ,,1/2 Prince" (oczywiście nie wiedziałam, że to z tej manhuy) przedstawiającego Guia i od razu zapisałam. Zakochałam się na amen, niestety nigdzie nie było odnotacji z jakiego to dzieła ani jak ta postać się nazywa. Po tylu latach przybywacie z tą manguą i omg, jakiś to wielkie banan pojawił się na mej twarzy, że W KOŃCU WIEM KTO TO I MOGĘ ZASYPYWAĆ SIĘ JEGO ARTAMI. Dziękuję! <3

    A co do samej fabuły, jakoś nie za bardzo do mnie przemawia, chociaż ta kreska... (tyle pięknych postaci, jak tu dogodzić xD)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech matki i córki strzegą się boskiego Guia!
      Postać cudowna, bish nad bishami - nie dziwię się twojej fascynacji, bo jest na czym oko zawiesić ;) Cieszę się, że pomogłam. Sama czasem tak miewam, że znajduję przypadkowe obrazki i nie wiem skąd pochodzą, dlatego jeśli pomogłam osobie, która cierpi na tak samo poważne problemy jak ja, to jestem zadowolona :D
      PRZECZYTAJ - BOSKI HUMOR, FABUŁA CAŁKIEM LOGICZNIE IDĄCA, A BISHÓW JESZCZE WIĘCEJ (DUUUUUŻO PIĘKNYCH MĘŻCZYZN, KTÓRYCH ARTY MOŻESZ ŚCIĄGAĆ) <3

      Usuń
    2. O NAJWSPANIALSZA, PRZEKONAŁAŚ MNIE ;______;

      Usuń
  5. Moim zdaniem "Prince 1/2" było na początku dość przyjemną serią ale z upływem czasu trochę sie popsuło. Szczególnie ostatni rozdział mnie rozbroił, :V
    Gorąco Pozdrawiam Fejwsi. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaaak, ostatnie rozdziały trochę przewróciły mi w głowie. Masz konkretnie na myśli ten związany z główną bohaterką i jej ukochanym i ich ciążą, czy wątek z ich córką? Bo oba były z lekka rozbrajające ><

      Usuń
  6. Czytałam to, jak byłam w gimnazjum XD Jejku, ile wspomnień! To była chyba moja pierwsza manhua.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli się nie mylę to chyba też moja pierwsza manhua XD

      Usuń