Ariana dla WS | Blogger | X X

niedziela, 13 grudnia 2020

[Recenzja mangi] - "Koiiji"

TYTUŁ: Koiiji
AUTOR: Takako Shimura
ROK: 2014-2018
LICZBA ROZDZIAŁÓW: 50
LICZBA TOMÓW: 10
GATUNEK: Josei, Romans

OPIS

Od dwudziestu lat Mame darzy jednostronnym uczuciem swojego przyjaciela z dzieciństwa i choć kilkukrotnie wyznawała mu uczucia, on nigdy nie potrafił ich odwzajemnić. Wytrwała w swej miłości obserwowała jak Souta przez kolejne lata zmienia dziewczyny, aż w końcu żeni się z koleżanką jej siostry i sprawia jej dziecko. Jednak po kilku latach sytuacja się zmienia - żona Souty umarła, a Mame mimo trzydziestki na karku wciąż pozostaje wierna swoim uczuciom i ma nadzieję, że Souta w końcu ją dostrzeże.

FABUŁA

Naprawdę ciężko trafić na dobre historie z gatunku josei (skierowanego głównie do dorosłych kobiet). Shoujo jest od groma - można przebierać w rozmaitych opowieściach i zawsze znajdzie się coś ciekawego, zaś z josei jest problem. Niewiele do wyboru i niewiele tytułów, które przyciągają uwagę. Dlatego ostatnią recenzją mangi, jaka pojawiła się z tego gatunku na blogu, jest nieszczęsne/szczęsne Kuragehime (Klik!), a na tę chwilę z pamięci potrafię wyłowić jedynie cztery tytuły, które dobrze wspominam. Innymi słowy dobre josei jest produktem deficytowym, dlatego cieszę się, że trafiłam na Koiiji. Gorzką serię o jednostronnych uczuciach.

Właśnie tak, pierwsze, co mi przychodzi na myśl po skończeniu tej mangi to to, że skupiała się nade wszystko na ludziach cierpiących na nieodwzajemnione miłości. Nawet robi się z tego ciekawy łańcuszek, ponieważ młodszy brat Souty był zauroczony w Mame, Mame kochała się w Soucie, Souta w starszej siostrze Mame, zaś starsza siostra Mame w żonatym mężczyźnie. Tak prezentuje się główna obsada i główna gorycz tej historii, ponieważ od początku do końca obserwujemy jak ów bohaterowie idą przez życie i wchodzą w związki z pobocznymi postaciami, mimo że ich serca należą do kogoś innego. Wiele było w tym smutku, zwłaszcza przy śledzeniu losów Mame, która mimo wielu prób odkochania się w swojej pierwszej miłości, zawsze polegała. Tym samym przez dwadzieścia lat nie potrafiła wejść z nikim w poważny związek, ani ułożyć sobie niezależnego życia. Zawsze trzymała się blisko Souty, wspierała jego żonę oraz córkę i nawet przez myśl jej nie przeszło, by zniszczyć ich szczęście. Nie ten typ charakteru. Gdyby historia podchodziła pod shoujo, zapewne dostalibyśmy pasjonującą walkę o swoją pierwszą miłość. Gdyby też Mame miała inny charakter, zapewne potrafiłaby szybciej "zdobyć" Soutę. Jednak wówczas całkowicie zmieniłaby się ta historia i na pewno straciłaby swój piękny melancholijny klimat.

Poza tym mamy jeszcze Soutę, niepotrafiącego pogodzić się ze śmiercią żony, samotnie wychowującego dziecko i próbującego wyperswadować Mame, że traktuje ją jak siostrę. Młodszy brat Souty mimo że wszyscy oczekują, że poślubi Mame, postanawia na własną rękę wyrwać się z tego łańcucha. A do tego dochodzi jeszcze starsza siostra Mame, która wraca z Brazylii i sama stara się poukładać swoje skomplikowane emocje. Losy czwórki naszych bohaterów są prowadzone bardzo płynnie i na przestrzeni kilku lat - zdecydowanie miło się czytało o drobnych zmianach zachodzących w ich życiach oraz to, że potraktowano to bardzo realistycznie. Bo właśnie realizm jest kolejnym plusem tej mangi. Fabuła nie jest pchana na siłę, ma swoje przyjemne tempo, które nie nudzi, a sposób prezentowania relacji i uczuć bez wątpienia trafia w serce czytelnika. Spodobało mi się także, że autorka tak zręcznie przeskakuje w rozdziałach z teraźniejszości do przeszłości. Czasy dzieciństwa, szkolne, uniwersyteckie i dorosłe, wiele popełnianych błędów, niesłusznie podejmowanych decyzji oraz początki ich wzajemnych zauroczeń. Wszystko to połączyło się w złożoną, emocjonującą i iście fascynującą fabułę.

Warto też wspomnieć, że Koiiji to nie tylko opowieść obracająca się w kręgach rodziny Mame oraz Souty. Przybliżone zostają nam losy pobocznych postaci oraz ich punkty widzenia na ten łańcuch nieodwzajemnionych miłości. W ten sposób przyglądamy się przykładowo Haruko, żonie Souty, której udało się stworzyć z nim szczęśliwy związek i tak mocno wpłynąć na jego uczucia, że nawet po jej śmierci bohater nie potrafi się otrząsnąć; lub nowej ukochanej Shuna, młodszego brata Souty, która nie potrafi pozbyć się zazdrości względem Mame; lub też Kawadzie, agentowi nieruchomości, próbującego zbliżyć się do Mame, choć jednocześnie sam nie potrafi zrezygnować z uczuć do pierwszej miłości. Więc jak można zauważyć - podchodzi to lekko pod telenowelę, gdzie wszyscy są ze wszystkimi w jakiś sposób połączeni. Ale bez obaw, jest to znacznie przyjemniejsze i nie aż tak skomplikowane, jak mogłoby się wydawać.

BOHATEROWIE

Urok Koiiji tkwi niewątpliwie w rozterkach głównych bohaterów. Ich różnorodność pod względem charakteru, sposobu patrzenia na świat i na ludzi, ich zalety oraz wady, podejmowane decyzje... Te postaci są bardzo wiarygodne, a ich losy zdecydowanie nie pozostają nam obojętne. I nawet jeśli robią jakieś głupstwa, to i tak do samego końca darzyłam ich sympatią oraz życzyłam im jak najlepiej. Zwłaszcza Mame, która jako główna heroina sprawdziła się nieźle. Owszem, niektórzy mogą stwierdzić, że zachowywała się dosyć nierozsądnie i naiwnie nie próbując nawet zawalczyć o miłość Souty. Jednak było w tym coś urokliwego, że mimo swojego bólu, wciąż zależało jej na szczęściu ukochanego, dlatego akceptowała wszelkie jego wybory. Nawet jeśli ona nigdy nie miała zagościć w jego sercu.

Dosyć ciężko się obserwowało przez te dziesięć tomów jak Mame i Souta próbowali znaleźć dla siebie złoty środek. On się godzi ze stratą, ona stara się ułożyć swoje życie z dala od niego i w rezultacie do ostatniego rozdziału nie byłam pewna, jak to się wszystko potoczy. Czy skończą razem, czy też pójdą własnymi ścieżkami, a Mame uda się przekreślić dwadzieścia lat miłości. Autorka pod pewnymi kwestiami trochę mnie zaskoczyła, trochę zadowoliła, ale też niekoniecznie przekonała do słuszności ostatecznych wyborów bohaterów. Gorzko się zaczęło i gorzki posmak pozostał, ponieważ wydaje mi się, że niektórzy zostali zmuszeni do odczuwania namiastki szczęścia. Innymi słowy: skończyli w związkach, które w pełni ich nie usatysfakcjonują. I to jest smutne, ale też prawdziwe.

GRAFIKA

Co mi się szczególnie spodobało w konstrukcji tej mangi to z pewnością dialogi, nie aż tak rozbudowane, by zajmowały zbyt wiele czasu, a zarazem nie aż tak krótkie i niejasne, by nie trafiały w punkt. Tekst czyta się płynnie, szybko oraz łatwo pojąć, co dokładnie bohaterowie mają na myśli. Kreska jest staranna, ładna i wyróżnia się na tle innych (można ją skojarzyć z Aldnoah.Zero oraz Battery, gdzie mangaczka brała czynny udział w tworzeniu wyglądu postaci).

Bohaterowie zazwyczaj mają swoje charakterystyczne cechy i raczej nie zauważyłam, żeby ktokolwiek się powtarzał lub bym miała problem z ich rozróżnieniem. Tła są proste i bez większych udziwnień, a jako dodatkową ciekawostkę powiem, że każdy rozdział nazywa się jak znane filmy romantyczne: Love, Rosie, Duma i uprzedzenie, Pożegnanie z Afryką i pozostałe czterdzieści siedem tytułów, które z przyjemnością odkrywałam. Jedyne co mnie zastanawia, to czy miało to bezpośredni wpływ na akcję w rozdziałach, bo niestety nie zauważyłam w samej historii żadnych oczywistych nawiązań.

PODSUMOWANIE

Koiiji jest wyjątkowo emocjonującą i niezwykle fascynującą mangą, od której nie potrafiłam się oderwać. Od romantycznej i ciekawie prowadzonej fabuły, przez bohaterów, którzy zmagali się z własnymi uczuciami, do cudownej grafiki. Wszystko mi tu odpowiadało i zostawiło całkiem niemałe pole do namysłu. Jest to jedno z lepszych josei, jakie do tej pory czytałam, dlatego polecam! Warto!

OCENA

Fabuła: 8
Bohaterowie: 8
Grafika: 8
Ocena ogólna: 8

7 komentarzy:

  1. Nieodwzajemniona miłość mimo wszystko kojarzy mi się bardziej z tematyka dla nastolatek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zależy od podejścia autora :D Tutaj co prawda mamy do czynienia z dorosłymi bohaterami, ale mimo wszystko Mame jako trzydziestolatka trochę zachowuje się jak nastolatka, a dokładniej ma takie niewinne usposobienie, które kojarzy się z młodymi osobami. Co ciekawe została tu również całkiem dobrze zaprezentowana mentalność japońskiego społeczeństwa dotycząca "starych panien" czy też kwestia zawierania związków. Ogólnie polecam, bo to naprawdę ciekawie zrobiona historia ^^

      Usuń
  2. Trochę za bardzo skomplikowane relacje. Nie lubię kiedy jest jak w telenowelach :) Dlatego pomimo wieku i tego że niby josei są dla mnie, raczej gustuje w seinenach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie bałam się, że tak pogmatwam w recenzji, że przestraszę potencjalnych czytelników XD Ale uwierz mi, historia nie jest aż tak skomplikowana i zdecydowanie zalicza się do przyjemnych i krótkich czytadeł :D

      Usuń
  3. Dzięki tobie zaczęłam czytać, jestem przy trzecim tomie. Bardzo mi się podoba, kompletnie nie potrafię przewidzieć jak autor chce rozwiązać ich skomplikowane relacje ale mam nadzieję że bohaterowie odnajdą szczęście. Momentami aż ciężko się ich obserwuje gdy przez lata kręcą się w kółko ze swoimi uczuciami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest mi niezmiernie miło, że zachęciłam :D

      Też miałam takie odczucia podczas czytania - ogromna niepewność jak to się wszystko skończy i czy znajdą własne szczęście. I właściwie czasami chciało mi się płakać, gdy obserwowałam Mame, jej starania oraz stan emocjonalny, kiedy jej uczucia do Souty bywały nieodwzajemnione ;-;
      Jak skończysz, koniecznie daj znać, co sądzisz o całości :3

      Usuń