Ariana dla WS | Blogger | X X

poniedziałek, 9 września 2019

[Recenzja mangi] - "Kuragehime"

TYTUŁ: Kuragehime
TYTUŁ ANGIELSKI: Princess Jellyfish
AUTOR: Akiko Higashimura
ROK: 2008-2017
LICZBA ROZDZIAŁÓW: 93
LICZBA TOMÓW: 17
GATUNEK: Komedia, Josei

OPIS SERII:

Pewnego dnia Tsukimi jako miłośniczka meduz próbuje ocalić jednego z parzydełkowców - próba ta idzie dosyć niepomyślnie, dlatego z pomocą przychodzi jej zniewalająca piękność. Piękność, która później okazuje się przebranym w damskie fatałaszki mężczyzną, który wiążę z dziewczyną i jej dziwnymi współlokatorkami większe plany...


FABUŁA:

Pamiętam, że jak oglądałam anime (a zdarzyło się to całkiem dawno, tak dawno, że nie kojarzę, na jakim wydarzeniu skończył się ostatni odcinek) zachwyt mój nie sięgał końca. A skoro tak bardzo polubiłam bajkę, koniecznością było sięgnięcie po mangę. Ogólnie zwlekałam długo i długo czekałam, aż wszystkie rozdziały będą dostępne na Internecie i kiedy w końcu nadszedł ten czas, a ja dotarłam do The End, stwierdziłam pewnie: "Anime było lepsze". Jak to anime lepsze? Przecież świętą zasadą w świecie otaku jest, że zawsze manga przewyższa jej ekranizację! Więc co ja tu próbuję ludziom wmówić? Jednak tak prezentuje się prawda. Jak wspomniałam - anime oglądałam dawno i na tamte czasy zakochałam się w tej serii na tyle, by dać jej 10/10. Lecz gdy przyszło mi zmierzyć się z pierwowzorem... Cóż, zmęczyłam się czytaniem tych siedemnastu tomów.

Sam początek jest świetny - poznajemy otaku bohaterki plus Kuranosuke w kiecce, zostajemy postawieni przed głównym problemem całej serii, czyli groźbą sprzedaży ich domu oraz obserwujemy, jak wpadają na pomysł, co zrobić, by dom jednak nie został sprzedany. A co planują? Projekty sukienek wzorowanych na meduzach, które postanawiają sprzedać za grube pieniądze. I to jest dobre, ciekawe, zabawnie przedstawione i prawdopodobnie wszystko to zostało zawarte w anime. Później wkraczamy na bardziej gmatwające się tory - otóż zagłębiamy się w tajniki związane z rozkręcaniem biznesu w branży związanej z ubraniami. Jakie ciuchy zaprojektować, by się wyróżniały i sprzedawały? Z jakiego powinny być materiału? Jak je wypromować? Na czym polega większa dystrybucja? Te i inne zagadnienia znajdziemy w dalszej części mangi. Oczywiście, nic nie jest proste i bohaterki wpadają na wiele przeszkód oraz doświadczają mnóstwo kryzysów, głównie związanych z ich słabościami. Sam pomysł, by skupić się na rozkręcaniu biznesu jest w porządku, tym bardziej, że autorka podchodzi do tego w miarę poważnie. Jednak nie powiem, żeby jakoś mnie to zachwyciło, ponieważ moda oraz projektowanie ubrań nie jest czymś, co mnie interesuje. I nawet autorce nie udało się, bym zmieniła zdanie. Dlatego fragmenty z tym związane stanowczo zwalniały tempo czytania i najzwyczajniej w świecie - nudziły. Docenić próbę opisania tej branży w miarę lekki i zabawny sposób - doceniam, jednak przez większość czasu zamiast bawić się na nich, to zdecydowanie się męczyłam.

W międzyczasie poznajemy wątki związane z bohaterkami oraz fatalny, wręcz niepotrzebny wątek romantyczny związany ze starszym bratem Kuranosuke. Naciągana relacja, która wlekła się niemiłosiernie i jedyną jej rolą było zapewnienie humoru. Wiadomo - śmiech rzecz ważna i tego tu nie brakuje. Zabawne gagi i sytuacje, często wręcz absurdalne. Za to kocha się tę serię, ponieważ potrafi rozśmieszyć, nawet gdy dzieje się coś poważnego. Mówiąc jeszcze słów kilka o zakończeniu, to odniosłam wrażenie, że manga kończy się nagle i zdecydowanie zbyt szybko. Owszem, dotarliśmy do pewnego znaczącego przełomu, ale wydawał się dopiero początkiem, by móc dalej prowadzić tę historię i mimo że męczyłam ostatnie rozdziały, to jednak zobaczyłabym dalej, jak się rozwijają perypetie dziewcząt oraz ten bezsensownie urwany trójkąt romantyczny. Czy jestem usatysfakcjonowana? Zdecydowanie nie.

BOHATEROWIE:

Wcześniej dziwaczność otaku bohaterek wydawała mi się urocza i całkiem fajna, ponieważ każda z nich czymś się wyróżniała oraz miała własne okrojone zainteresowania. Banba kocha rzeczy związane z pociągami, Jiji ma fetysz do staruszków, Chieko uwielbia kimona, Tsukimi meduzy, a Mayaya... Trzy Królestwa? (W każdym razie coś powiązanego z Chinami). Do tego wszystkie są introwertyczkami stroniącymi od "normalnych" ludzi. Jak tu ich nie polubić? Zwłaszcza, że podczas angażowania się w biznes z ubraniami, ulegają niewielkim zmianom - stają się bardziej otwarte i pewniejsze siebie. A to się ceni, bo droga do ich przemiany jest długa oraz karkołomna. Jako taką sympatię zyskują, lecz równocześnie potrafią doprowadzić do sytuacji, w których okropnie irytują. Chociażby weźmy pojawienie się Kuranosuke w ich życiu - chce im pomóc, wypruwa sobie żyły, żeby nie straciły domu, a one co? Wiedząc, że jest bogaty, jak te sępy pytają jedynie, czy przyniósł im coś do jedzenia. Najlepiej coś najdroższego. A co się stanie, jeśli nie przyniesie? Zakaz wchodzenia do ich domu! Ponadto nie raz wykazują się denerwującą głupotą i, jak późniejsze wydarzenia pokazują, potrafią pogodzić się z faktem, że przyjaciółka została sprzedana, ponieważ dzięki temu one zyskują. Takie to samolubne krowy! Dlatego też polubić jest je łatwo, a jeszcze łatwiej jest się na nie wkurzać.

Kuranosuke jako postać, która całą swoją osobą wprowadza zmiany w życiu pięciu otaku, jest zdecydowanie najlepszym elementem całej serii. Potrafi motywować, angażuje i martwi się o innych, a do tego nie wyrzeka się swojego prawdziwego ja. Chce nosić damskie fatałaszki - będzie je nosił nawet do śmierci i nie interesuje go opinia innych. Kuranosuke jest tutaj najmocniejszym akcentem, a także główną siłą napędową całej fabuły. Może też dlatego Kuragehime jest taka wyjątkowa. Co się zaś tyczy postaci pobocznych również potrafią się wyróżnić - weźmy Hanamoriego, który zawsze walnie takim tekstem, że czytelnik nie potrafi się pozbierać albo Nishę, hinduskę-realistkę. Wraz z Kuranosuke jest to genialne trio, bez którego manga zdecydowanie zdawałaby się uboższa.

GRAFIKA:

Kreska zaiste ma w sobie urok - ładnie rysowane postaci, dopracowane ubrania i bajecznie prezentowane meduzy. Jest także na swój sposób charakterystyczna dla Akiko Higashimury, która wyrobiła sobie własny, estetyczny styl. Mangaczka doskonale wie, jak przedstawić gagi i kiedy wprowadzać humor, tak by nie gryzł się z poważniejszymi scenami. Trochę gorzej jest od strony technicznej, ponieważ gdy przyjrzymy się dialogom między bohaterami, zauważymy, że teksty są naprawdę dłuuugie. Również to jest powód, przez który tak powoli brnie się przez fabułę.

PODSUMOWANIE:

Kuragehime jest mangą o otaku, rozkręcaniu własnego biznesu, szukaniu celów w życiu oraz o pielęgnowaniu własnych zainteresowań, które popchnięte w odpowiednim kierunku mogą stać się kluczem do osobistych sukcesów. Jest to dobra historia z dobrze wykreowanymi postaciami, chociaż w kilku momentach potrafi szczerze zirytować lub wymęczyć. Miło było nareszcie się dowiedzieć, jak wyglądał dalszy przebieg historii nieukazany w anime - szkoda jedynie, że zakończenie zostawiło niedosyt. Lecz co by złego nie mówić, Kuragehime jest jedną z tych historii, które się pamięta i całkiem miło wspomina. Jeśli zaś wciąż nie wiecie, czy czytać, odpowiem jedynie: obejrzyjcie anime. Anime zawiera w sobie to, co najlepsze z tej serii i gdybym w przyszłości miała wrócić do Kuragehime - również wybiorę ekranizację.

OCENA:

Fabuła: 7
Bohaterowie: 6
Grafika: 7
Ocena ogólna: 7

9 komentarzy:

  1. Mam podobne odczucia. Anime bardzo mi się podobało - nawet do tego stopnia, że był małym powodem, dla którego na chwilę wróciłam do oglądania.
    Natomiast manga zmęczyła mnie trochę swoją schematycznością. Żart powtarzany ileś tam razy w końcu przestaje być śmieszny i tak też tutaj się zadziałało. Dalej jest to ciekawa pozycja, w jakimś stopniu wyróżniająca się na tle innych, ale raczej nigdy bym do niej nie wróciła.

    Miałam również przyjrzeć się "Tokyo Tarareba Musume" tej autorki, ale trochę się tego obawiam ^^'.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Tokyo Tarareba Musume" nie czytałam, ale uwielbiam "Kakukaku Shikajika" - manga autobiograficzna autorki. Bardzo wzruszająca i zdecydowanie lepsza od Kuragehime <3 Zdecydowanie polecam :3

      Usuń
    2. Oooo, mam to przecież na mojej mangowej wish liście!
      Zapomniałam, że miała wychodzić w tym roku ^^'.

      Usuń
  2. Muszę przyznać, że nie czuję się do końca przekonana, bo to zupełnie nie mój typ historii do czytania/oglądania, ale jednocześnie mam wielką ochotę spojrzeć na anime i zobaczyć, czy przypadkiem się nie mylę (a tak bywa często, gdy mi się "wydaje", że coś mi się nie spodoba).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anime jest przyjemne i zabawne, dlatego długo się nie zastanawiaj :D

      Usuń
  3. Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo podobała mi się ta historia do pewnego momentu. Potem zaczęła mnie męczyć. Nie jestem też fanką ciuchów i pokazów mody. Ale gdyby wyszła w Polsce to bym kupiła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobne nastawienie :D Był potencjał, historia bawiła i ciekawiła, ale później potoczyła się nudnymi i irytującymi torami, które zepsuły obraz całości :/

      Usuń