Ariana dla WS | Blogger | X X

poniedziałek, 26 sierpnia 2019

[Recenzja anime] - "Dororo"

TYTUŁ: Dororo
ROK: 2019
STUDIO: MAPPA, Tezuka Productions
LICZBA ODCINKÓW: 24
GATUNEK: Akcja, Historyczne, Przygoda, Shounen, Demony

OPIS SERII:

Pewnego dnia mężczyzna zawarł pakt z demonami - obiecał im, że mogą odebrać od niego cokolwiek zechcą, a w zamian podarują mu władzę, przewagę w bitwach oraz dostatek na jego ziemiach. Demony się zgodziły i zabrały czterdzieści osiem organów z ciała nowonarodzonego syna, który, ledwo żyjący, został porzucony przez chciwego ojca. Dziecko miało zginać, jednak cudem przeżyło i po kilkunastu latach, dzięki protezom, postanawia odebrać od demonów części swojego ciała.

FABUŁA I BOHATEROWIE:

Jak pisałam w pierwszych wrażeniach sezonu zimowego, Dororo już od pierwszego odcinka wabił nas mroczną, wręcz niepokojącą opowieść o chłopcu, któremu odebrano prawie wszystko i który po latach stara się siłą odzyskać to, co mu należne. W jaki sposób? Przez zabijanie demonów. I właściwie na tym skupia się głównie fabuła - na wędrówce po Japonii, szukaniu demonów, mordowaniu ich oraz odbieraniu części ciała należących do Hyakkimaru. Brzmi prosto i banalnie, lecz kiedy przyjrzymy się poszczególnym odcinkom, to zawsze dostrzeżemy tam głębszą historię.

Zazwyczaj dotyczy pojedynczych osób, które Hyakki oraz Dororo spotykają na swojej drodze, ale zdarza się także, że problem tkwi czasami w całych wioskach. W ten sposób otrzymujemy serię z różnorodnymi postaciami, których charaktery, problemy oraz historie wpływają bezpośrednio na dwójkę naszych głównych bohaterów. Każda opowieść jest bez wątpienia wyjątkowa, a także bardzo emocjonująca. Przez pierwsze epizody pojawia się wiele tragizmu, niesprawiedliwości losu oraz rozpaczy, a widz nie potrafi pozostać obojętnym. Oglądając te odcinki, współczuje się bohaterom i czuje się ogromny żal, że w tak okropny sposób toczą się ich życia. Nie ukrywam, że przez te dramaty nie raz próbowałam powstrzymać płynące łzy, ale najzwyczajniej w świecie się nie dało.  Naprawdę - nie dało! Postaci, które teoretycznie powinny być dla mnie obojętne, ponieważ pojawiają się na odcinek lub dwa, w rzeczywistości sprawiały, że strasznie się do nich przywiązywałam i życzyłam im jak najlepiej. Cóż, koniec końców większość i tak kończyła tragicznie. Jednak nie jest tak, że seria skupia się jedynie na depresyjnych zakończeniach - im dalej pędzimy z fabułą, tym więcej happy endów dostajemy i wręcz czuje się satysfakcję, że w tym okrutnym świecie wykreowanym przez Tezukę nadal istnieje nadzieja.

Poprzez poznawanie poszczególnych osób, zmienia się również światopogląd Hyakkimaru oraz Dororo. Coraz dłużej wędrując, poznając więcej ludzi i zyskując coraz więcej części ciała, dostrzegamy zachodzące w bohaterach zmiany. Przede wszystkim widać to w Hyakkim, który od bycia zobojętniałą na wszelkie bodźce marionetką, staje się bardziej ludzki. Zaczyna odczuwać emocje, poznawać świat zmysłami, których nigdy nie posiadał oraz jego myśli przestają się skupiać jedynie na zabijaniu demonów. On sam od początku jest najtragiczniejszą postacią, dlatego miło było obserwować jak te przemiany wpływają na niego względnie pozytywnie. Co tu dużo gadać? Hyakkimaru jest przesympatyczny, godny podziwu i wart wszelkich wylanych łez. Oczywiście drugą perłą tej serii jest tytułowy Dororo, dzieciak bez rodziny, z równie smutną opowieścią, co inni, ale podchodzący do życia z zadziornością, odwagą i optymizmem. Dororo zawsze potrafił wywołać uśmiech i nic dziwnego, że stał się też iskrą w życiu Hyakkiego. Jego przemiana i wytyczenie sobie celu na przyszłość jeszcze bardziej utwierdza w fakcie, że jest to postać godna podziwu. Ogólnie rzecz biorąc ten duet świetnie się spisywał i wyciągał z serii wszystko, co najlepsze.

To, co do tej pory wymieniłam, odbieram jak najbardziej pozytywnie. Kreacja głównych i pobocznych bohaterów, prezentowanie poszczególnych demonów i sama walka z nimi, która jest zawsze dynamiczna i przepełniona akcją; fabuła skupiająca się na wędrówce i opowieściach; emocje wynikłe z losów postaci oraz mroczny klimat. To wszystko jest bez dwóch zdań dobre. Jednakże nie da się ukryć, że seria ma też swoje słabe strony. Wydaje mi się, że zgrzyty zaczynają się gdzieś w drugiej połowie, po dwunastym epizodzie, kiedy to niektóre historie drugoplanowych postaci stają się z lekka... tandetne? Sztuczne? W każdym razie niszczą klimat budowany w pierwszej połowie. Stają się niepotrzebnie przeciągane oraz naciągane, pojawiają się absurdy, to, co ma wydawać się poważne, jest po prostu śmieszne i w zasadzie zamiast efektu "wow" odcinki stają się drażniąco głupie. A szkoda, ponieważ pierwsza połowa działa na widza piorunująco, druga zaś ukazuje okropność pod każdym względem. Wystarczy przyjrzeć się wątkowi rodziny Hyakkimaru. Były momenty poruszające, ale tak właściwie każda rozgrywana tutaj akcja - potyczki brata z bratem, czy też ostateczny los brata oraz matki - podchodzą zdecydowanie pod absurd i irytację. Dało się to rozegrać inaczej i zdecydowanie lepiej.

GRAFIKA:

Do tej pory myślałam, że MAPPA wie, co robi. W końcu ma w swoim repertuarze serie, które szczycą się piękną oraz zadbaną grafiką (Zankyou no Terror, KakeguruiShingeki no Bahamut, Sakamichi no Apollon, Banana Fish). I owszem, kiedy spojrzymy na pierwszą połowę Dororo możemy umierać z zachwytu, ponieważ wszystko jest dopracowane. Lecz później wkraczamy w tę nieszczęsną... drugą... połówkę... (Ciężkie westchnięcie). Jeśli myślicie, że inne studia potrafią zepsuć, kiedy mają ograniczony budżet, to chyba nie widzieliście Dororo. W drugiej połowie wszystko staje się tutaj zaburzone. Rozmazane i ułomnie rysowane postaci, ich ruch jak w zwolnionym tempie, klatkowanie leży i człowiek w tych chwilach zaczyna się zastanawiać, czy właśnie tak studio chciało uczcić pamieć Tezuki. Poprzez szpetne ukazanie jego pracy. Ta kreska jest tragiczna! A przecież jak już się zabierali za readaptację mogli poświecić więcej pieniędzy, przecież da się utrzymać dobrą jakość graficzną przez całą serię (dowód: Kimetsu no Yaiba). MAPPA szczerze tutaj zawiodła.

MUZYKA:

Przy tym elemencie znowu wróćmy do pochwał, ponieważ cała ścieżka dźwiękowa jest wspaniała. OST-y są bardzo klimatyczne, w większości mroczne i wprowadzające niepokojące nuty. Pojawiają się także utwory kreowane na starą modłę, co idealnie wpasowuje się w dane sytuacje fabularne. Weźmy przykładowo Twelve demons, Buddha, Transmigration, Heartbeat albo Dororo. Również piosenka poświęcona Mio, Akai Hana Shiroi Hana, spełniła swoją rolę, ponieważ świetnie dopełniła jej historię. Co się tyczy openingów - obydwa były ciekawe i warte uznania, sami wykonawcy są znani i przeze mnie lubiani, ale gdybym miała zdecydować, który sprawił, że od razu się zakochałam, to oczywiście pierwszy. Podobnie jest z endingami, tylko że w tym przypadku zdecydowaną przewagę ma amazarashi i Sayonara Gokko.

PODSUMOWANIE:

Zatem Dororo można podzielić na dwie części, gdzie pierwszą ocenia się z pewnością lepiej, a drugą można uznać za mordercę dobrych wrażeń. W pierwszej otrzymujemy, co najlepsze - dobrze wykreowanych bohaterów, ciekawe i emocjonujące historie oraz piękną kreskę. W drugiej zaś absurdy, naciąganą akcję, wydarzenia, które irytują, szpetną grafikę i, co zaskakujące, satysfakcjonujące i wzruszające zakończenie. Muzyka jest genialna - tego nie da się zaprzeczyć. I gdybym tak ogólnie miała powiedzieć, czy warto zapoznać się z tą serią - bez dwóch zdań, tak.

OCENA:

Fabuła: 7
Bohaterowie: 8
Grafika: 5+
Muzyka: 10
Ocena ogólna: 8

10 komentarzy:

  1. Podpisuję się pod tą opinią obiema rękami, bardzo się zgadzam! ;)

    A ten gif z bieganiem między drzewami był chyba w całym animowym zakątku internetu po emisji tego odcinka. Dosłownie wszyscy zastanawiali się, co zaszło, że animacja wyglądała jak wyglądała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie dlatego go wybrałam xd choć w głowie mam jeszcze końcowe bitwy, gdzie kreska była tak łopatologiczna, że widz nie wiedział czy to człowiek, czy krzak XD

      Ale nie da się też nie docenić Dororo :3

      Usuń
    2. Musiałabym jeszcze raz zerknąć na te bitwy, bo nie pamiętam jak wyglądały, ale to może tylko znak, że były tak rozmazane i nieczytelne, że nie ma sensu ich pamiętać ^^

      Usuń
  2. Przyznam, że dopóki Waneko nie ogłosiło mangi, to jakoś kompletnie nie interesowałam się tym tytułem (w anime mam ogromny zastój). Jednak stopniowo coraz bardziej mnie ciekawi, tym bardziej, że internet wręcz zasypał mnie screenami a MAL cały czas wysyła spamem na maila :D. To chyba znak, hah!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A znaków trzeba słuchać! :D
      Obejrzyj, może zastój również minie :3

      Usuń
  3. Przez Ciebie nie wiem co zrobić. Po tej pozytywnej części recenzji wiem że seria raczej mi się spodoba ale nie wiem czy chcę się potem irytować tym spadkiem jakości :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że powinnaś obejrzeć, a świadomość że później jest spadek jakości nie będzie dla ciebie aż tak przykrą niespodzianką :) poza tym mimo że druga połowa jest słabsza, dalej da się doceniać Dororo jako całokształt :3

      Usuń
  4. Hyakkimaru dobra morda, tuliłbym go i dał mu jabłuszko może nawet

    OdpowiedzUsuń