Że co? 2020 rok może skończyć się dobrze? Sezon jesienny zapowiada się ciekawie? Pojawiły się serie, które chce się oglądać? Mogłoby się to wydawać niemożliwe, zważywszy, że poprzednie sezony miały co najwyżej po dwie lub trzy serie warte oglądania. A teraz? Tyle namnożyli dobrze zapowiadających się nowości, tyle wspaniałych kontynuacji, że będzie oglądane! Dlatego zapraszam do czytania i nadrabiania animców, za które jeszcze się nie zabraliście!
100-man no Inochi no Ue ni Ore wa Tatteiru
Yuusuke Yotsuya w jednej chwili znajduje się w klasie ze swoimi dwoma koleżankami z klasy, a w następnej zostaje przeteleportowany do świata fantasy, gdzie zostaje mu przydzielona rola... farmera. Jak się okazuje, ich trójka musi wykonać zadanie przydzielone od Mistrza Gry. Jeśli im się powiedzie - wrócą do swojego świata i za jakiś czas znowu zostaną przyzwani do kolejnego zadania. Jeśli wszyscy zginą - zginą tak na dobre. Na amen. Jak sobie poradzi farmer, posiadający za broń motykę? I czy w ogóle przejdzie misje mając u boku dwie beznadziejnie bezużyteczne koleżanki?
Wiem, że we wstępie zachwycałam się nad sezonem, ale zacznę od serii, która póki co pozostawia po sobie niesmak w każdej możliwej kategorii. 100-man no Inochi... już na wstępie zakłada, że widz wie, iż mamy do czynienia z typowym isekaiem, dlatego ignorując jakiekolwiek wyjaśnienia dotyczące świata, czy też pogłębiania relacji między bohaterami, wchodzimy prosto w akcję. Bezpłciową akcję, która aż za bardzo przypomina słabej jakości grę, co da się odczuć w drugim odcinku, gdy Yuusuke chcąc zabić trolla, po prostu próbuje zadać mu cios, ginie, odradza się, próbuje, ginie, odradza się i tak w kółko i w kółko. "Walka" pozbawiona emocji, a wręcz okropna, gdy weźmiemy pod uwagę podejście bohatera. Rozumiem, że każde chwyty dozwolone, lecz gdyby scenarzyści jeszcze jakoś to ciekawie zaprezentowali... Chociaż nie, tutaj nic się nie da uratować, ponieważ podstawy się walą! Wystarczy spojrzeć na tego bohatera, którego nijak da się opisać! Jest przeciętny, ale nawet w innych seriach przeciętne osoby mają jakieś cechy - a o tym możemy jedynie powiedzieć, że nie wie, co chce w przyszłości robić. Do tego te dwie koleżanki - bezużyteczne, irytujące i bazujące na schematach. Jednak, żeby przekonać widza, że ich beznadziejność da się usprawiedliwić, dostajemy "łzawą" historyjkę o chorobie, zawodzeniu rodziców i dobrych intencjach. A przecież wszyscy kochamy postaci z dobrymi intencjami, prawda? PRAWDA? Pojawiają się tu również gagi. Chyba. I szykuje się jakiś WIELKI plot twist. Chyba... Wspominałam już o tej godnej pożałowania grafice? A mówiłam, że jest to isekai najgorszego sortu? Nie? Ups, to teraz wiecie.
Akudama Drive
Dawno temu wybuchła wojna, która podzieliła Kanto i Kansai. Kanto zyskało przywileje, zaś w Kansai rozgłos zaczęli zyskiwać przestępcy zwani Akudamą. Przez niefortunny zbieg okoliczności niewinne dziewczę wbrew swojej woli zostaje częścią grupy, w której znajdują się najniebezpieczniejsi Akudama, a ich misją staje się coś niemożliwego.
Z początku nie czułam chęci, by w ogóle sięgać po tę serię, ale po zachęcających głosach dałam temu szansę. Bo przecież pierwszy odcinek, te dwadzieścia kilka minut, mnie nie zabije. Najwyżej po kwadransie wyłączę i zajmę się czymś innym. Jednak skończyło się na tym, że nie dość, że epizod zleciał w szybkim tempie, to jeszcze wywołał tak niesamowite wrażenia, iż może konkurować o tytuł najlepszego anime sezonu. Oczywiście bohaterowie są tutaj najlepszym, co mogło się przytrafić - pozbawieni imion, zwracający się do siebie jedynie ksywkami swoich specjalizacji ("Kurier", "Haker", "Oszustka"...). Każdy z nich różny, w mniejszym lub większym stopniu szalony i przepełniony dziwactwami, które bawią, ciekawią i przede wszystkim przyciągają widza. Taki trochę Suicide Squad, ale w ciekawszym i lepszym wydaniu. Prócz tego kreacja świata - wiele elementów science fiction, dużo technologicznych niezwykłości, w tym główną komunikacją miejską są sterowce. Dla mnie bomba! Nie wspominają jeszcze o tej cudownej wyróżniającej się grafice! Innymi słowy: jestem zakochana w Akudama Drive.
Golden Kamuy 3
Trzeci sezon gorączki złota, czyli w roli głównej: Sugimoto zwany "Nieśmiertelnym", który przeżył wszelkie śmiertelne rany oraz Asirpa wiecznie głodna ajnoska. Ich drogi poprzednio zostały rozdzielone i teraz wszystko pozostaje w rękach Sugimoto, by znów odnaleźć swą przyjaciółkę.Co z tego, że od drugiego sezonu minęły dwa lata? Zakończenie było tak mocne, że mimo tego czasu wciąż tkwiło w moich myślach i kiedy włączyłam pierwszy odcinek trzeciego sezonu, poczułam się, jakby tej dwuletniej przerwy wcale nie było! Od razu weszliśmy z buta w dalszą akcję oraz ten specyficzny groteskowy humor, za który uwielbiam tę serię. Sugimoto jak zwykle daje czadu, postaci drugoplanowe coraz bardziej zyskują na sympatii i czekam jeszcze na Asirpę oraz jej "Hinna, hinna" (piszę to, będąc jedynie po pierwszym epizodzie). Na tę chwilę uznaję Golden Kamuy 3 jako najlepszą kontynuację sezonu jesiennego.
Higurashi no Naku Koro ni Gou
Keiichi Maebara jako nowy mieszkaniec niewielkiej wioski, Hinamizawy, stara się odnaleźć w nowym środowisku. Co za tym idzie - zaprzyjaźnia się z czwórką miłych dziewczyn ze szkoły. Czas płynie beztrosko, a wielkie wydarzenie, coroczny festiwal, zbliża się wielkimi krokami. Jednak nikt nie przypuszcza, że w tej odizolowanej wiosce ukryte są przerażające tajemnice, które wraz z ujawnieniem pociągną za sobą kolejne ofiary...
Horror, za którym jeszcze nie zdążyłam zatęsknić (pierwszy sezon obejrzałam dwa/trzy lata temu) i którego kontynuację niekoniecznie chciałam. Już pominę fakt, że niniejsze Higurashi namieszało oraz zaskoczyło wielu fanów, ponieważ wszyscy zakładali, że będzie to readaptacja pierwszego sezonu, a okazało się historią opowiadaną z innej perspektywy. Z jednej strony mnie to cieszy, bo dostaniemy coś nowego w ładnej grafice (choc nie przeczę, że bardziej mnie przekonywała ta starsza, krzywa kreska nadająca więcej makabry). Za to z drugiej strony mam pewne obawy, bo tak jak dwa pierwszy sezony oglądałam z fascynacją, tak Rei (kontynuacja OVA) całkowicie mnie zawiodła. Dlatego mam nadzieję, że tutaj zostanie zachowany balans, czyli nie za dużo gryzących się wątków z Hanyuu, nie za dużo bzdurnej beztroski i trochę więcej napięcia budującego klimat. Póki co jestem zadowolona, chociaż już powoli zaczyna mi brzydnąć ta wesoła otoczka. Oczywiście, serię polecam obejrzeć dopiero po zapoznaniu się z pierwszymi dwoma sezonami.
Ikebukuro West Gate Park
W Ikebukuro istnieje pewien gang, na którego czele stoi Król. Jego prawą ręką jest Makoto, chłopak niebędący oficjalnie członkiem gangu, lecz na tyle zaangażowany, że zyskał łatkę osoby rozwiązującej wszelkiej maści problemy. Makoto stara się jak może, by w Ikebukuro rządziła sprawiedliwość, a także by panowały pokojowe stosunki między gangami. Jednak nie wszyscy zgadzają się z jego przekonaniami...Jakoś tak po zobaczeniu gangu złożonego ze zwyczajnych ludzi, którzy w publicznym miejscu nagle ubierają na siebie coś niebieskiego, przywiodło mi mimowolnie skojarzenie Durarary!! i gangu żółtych szalików. W Drrr!! między nadnaturalnymi zjawiskami kwestia gangów grała główne skrzypki i podobnie mamy IWGP, tylko tym razem bez zjawisk fantastycznych. Zwyczajni bohaterowie z nieprzeciętnymi problemami, które często zahaczają o przestępczy półświatek. I ta swojska obyczajówka ma coś w sobie, co kupuje widza. Czy to historie różnych bohaterów i Makoto, który stara się rozwiązać ich sprawy. Czy też charyzmatyczni przywódcy dwóch dużych gangów w Ikebukuro. I choc zbyt wiele się nie dzieje - póki co jest ciekawie i dobrze się ogląda.
Jujutsu Kaisen
Yuuji Itadori nie jest przeciętnym nastolatkiem - niezwykle utalentowany sportowo z ponad przeciętną siłą i szybkością mógłby podbijać świat lekkoatletyki lub innych sportów. Lecz zamiast tego uczęszcza do klubu okultystycznego, gdzie ze swoimi senpaiami odkrywa nadnaturalne zjawiska. Pewnego dnia w ręce klubu wpada przeżarty klątwą przedmiot, którego uwolnienie sprowadzi nieszczęścia i śmierć. Chcąc ochronić swoich przyjaciół, Yuuji decyduje się na śmiertelnie niebezpiecznie rozwiązanie i w rezultacie opanowuje klątwę kosztem swojego przyszłego życia.Pamiętacie tę scenę z Boku no Hero Academia, gdy All Might wręcz swój włos Midoriyi i każe mu go zjeść? Tutaj Yuujiemu nikt nie każe, a on postanawia zeżreć palec! PALEC nie włosa! I w ten sposób staje się jednością z klątwą. A tym samym dostaje misję od Szkoły Egzorcystów, by znaleźć kolejne palce i również je zeżreć. Szalone? Owszem! Lecz zarazem genialne, bo seria nie od parady jest wychwalanym ostatnimi czasy shounen. Niesamowity mroczny klimat łączy się tutaj ze świetnym humorem. Pomysł na fabułę niby wydaje się prosty i oklepany - ratowanie świata przed klątwami ("demonami") i wybraniec, który jako jedyny może pozbyć się jednej z najgorszych klątw. Jednak liczy się prezentacja pomysłu, a jest ona wybitnie dobra. Historia po trzech odcinkach wciąga, emocjonuje i zyskuje sympatię widza. Yuuji nie zalicza się do normalniejszych bohaterów shounena, od początku nie jest przeciętny i widać, że brakuje mu trochę piątej klepki i to też go wyróżnia. Oczywiście moim faworytem na tę chwilę jest Gojou (białe włosy zobowiązują!), lecz nie zmienia to faktu, że powoli każda z postaci zyskuje w moich oczach. Koniecznie trzeba obejrzeć!
Kamisama ni Natta Hi
Pod koniec wakacji Youta myśli jedynie o nadchodzących egzaminach i miłości do swojej rówieśnicy, Izanami. Jednak jego spokojne życie zostaje zmącone wraz z pojawieniem się dziwnie ubranej dziewczynki, która nazywa siebie bóstwem i obwieszcza, że za trzydzieści dni nastąpi koniec świata. Zwykły wymysł czy też przepowiednia? Lecz im dłużej czasu spędza z tajemniczą Hiną, tym więcej dziwnych rzeczy pojawia się w jego życiu.Twórcy Angel Beats, Clannad oraz Charlotte znowu zesłali nam iście ciekawą historię. Oczywiście pierwsze odcinki wypełnione są śmiechem i udanymi żartami, jednak chyba wszyscy się domyślamy, dokąd to powoli zmierza... Czysta rozpacz! Potoki łez! Dziura w sercu! Powiadam wam - to nas czeka. Cios nadejdzie. Tylko w jaki sposób? Tego jeszcze nie wiadomo. Póki co seria cudownie bawi i chociaż dla niektórych Hina może wydawać się irytującym bachorem, ja widzę w niej zabawną i intrygującą postać, której zachowanie jest zabawne. Podobnie jej pomysły sprawiające bohaterowi same kłopoty. Oglądam z czystą przyjemnością, próbując rozkminić, co też tragicznego nastąpi za trzydzieści dni.
Kami-tachi ni Hirowareta Otoko
Przez nieszczęśliwy łóżkowy wypadek Ryouma umiera i dzięki litościwym bogom odradza się w magicznym świecie jako kilkuletni chłopiec, który obiera sobie za cel: "żyć bez zmartwień". W parze z tym postanowieniem idzie ciekawość do otaczającego go świata oraz do szlamów, które postanawia badać i w nadmiernej ilości oswajać.
Jako fanka isekaiów zaliczam Kamitachi no Hirowareta Otoko jako jedną z lepszych mang tworzonych w tym gatunku. Dlatego łudziłam się, że podobnie jak w Honzuki no Gekokujou animowana adaptacja mimo niezbyt okazałej grafiki będzie zadowalająca. Po dwóch odcinkach zrozumiałam, że nic z tego. Niby historia ta sama, co w mandze (choc nieznacznie okrojona ze szczegółów), to jednak klimat i moje emocje zdecydowanie różne. Już nie chodzi o tą przykrą grafikę, ale sam sposób prezentowania fabuły nie potrafi do mnie trafić. Może przez to, że mam porównanie z pierwowzorem? A może to wina studia, Maho Film, które w tym sezonie tworzy także beznadziejne 100-man no Inochi...? W każdym razie na pewno obejrzę do końca, bo: 1) lubię tę mangę, 2) wiem, że pomysł jest dobry, 3) uwielbiam połączenie isekai-okruchy życia, 4) Ono Daisuke podkłada głos!!!, 5) I jest szansa, że w kolejnych odcinkach moje zdanie zostanie zmienione (oby).
Mahouka Koukou no Rettousei: Raihousha-hen
Drugi sezon o utalentowanym magicznie rodzeństwie i sprawie z tajemniczym napastnikiem, który pozostawia ofiary pozbawione krwi.Pod względem kategorii "szkolne" i "magia" Mahouka Koukou no Rettousei od kilu lat wydaje mi się najlepsze. Pierwszy sezon miał premierę sześć lat temu i pamiętam, że bardzo mi się podobał pomysł na połączenie magii z technologią. Do tego główny bohater, Tatsuya, zachwycał swoim talentem i chłodnym podejściem do każdej trudnej sytuacji. Teraz też oglądam nade wszystko dla Tatsuyi, ponieważ historia jako tako na razie nie porywa. Ale trzymam się nadziei, że wkrótce się to poprawi, ponieważ wątek z "Wampirem" może rozwinąć się w ciekawym kierunku.
Majo no Tabitabi
Kiedyś pewna dziewczynka o popielatych włosach postanowiła zostać wiedźmą. Wiele musiała się natrudzić, by przejść kolejne etapy, lecz ciężka praca się popłaciła, bo w końcu jej się udało. Została Popielatą Wiedźmą. Lecz to nie koniec jej marzeń, gdyż dalszym krokiem do zaznania szczęścia, było przeżycie przygód. Dlatego żegnając rodziców, wiedźma wyruszyła w podróż...
Niby na pierwszym odcinku nowej, nieznanej serii nie powinno się, aż tak emocjonować. Jednak w Majo no Tabitabi dostaliśmy taką petardę, że poruszy nawet najtwardsze serca. I tak właściwie wciąż się zastanawiam, na czym ten trik polegał. Mamy słodką małą dziewczynkę marzącą o zostaniu wiedźmą i wyruszeniu w podróż. Nie pokazują nam jak wiele trudności musiała przejść, ale cały czas podkreślany jest jej talent oraz to, że się wyróżnia, czyli mamy osobę wybitnie uzdolnioną. Później przygarnia ją nieco nierozgarnięta wiedźma-outsiderka i... tu się zaczynają emocje. Bam! Główna bohaterka dostaje wycisk psychiczny oraz fizyczny, pęka, płacze i widz również ma ochotę posmarkać w chusteczkę. A później nastaje zmiana, wstępuje nadzieja i oddychamy z ulgą, cieszymy się z osiągnięcia Popielatej Wiedźmy i ciepło w sercu zostaje. Tak to wygląda w pierwszym odcinku, który jest magią samą w sobie i właściwie tyle mi wystarczyło, bym pozytywnie nastawiła się do tej serii. Po drugim równie satysfakcjonującym odcinku jestem w stanie rzec, że seria będzie jedną z lepszych w tym sezonie i warto dać jej szansę.
Munou no Nana
Na świecie pojawiają się Wrogowie Ludzkości, przeciwko którym zwykli ludzie są bezbronni. Dlatego zostaje powołana specjalna szkoła, gdzie utalentowani uczniowie szkolą się, by w przyszłości pozbyć się zagrożenia. A wśród nich znajduje się pozbawiona niezwykłych zdolności bohaterka, która intelektem oraz manipulacją własnoręcznie zacznie pozbywać się wyznaczone cele.
Spodziewałam się klimatów podobnych do Boku no Hero Academia, szkoła z dzieciakami z mocami, którzy będą musieli walczyć ze złolami. Dlatego ogromnym zaskoczeniem było odkrycie, że mamy tu kogoś na kształt Kiry z Death Note'a! Osobę, która dzięki spostrzegawczości oraz manipulacji stara się zabić jak najwięcej dzieciaków. TAK, ZABIĆ. Nie mamy tu sielankowej historii z super mocami w tle. Zamiast tego otrzymujemy psychologiczną gierkę, tak sprytnie przemyślaną, że każde posunięcie morderczyni wydaje się godne podziwu. Jestem ciekawa, w jakim kierunku to pójdzie i czy oprócz respektu, poczuję również jakąś sympatię do póki co drażniącej bohaterki.
Noblesse
Po ponad 800 latach dochodzi do przebudzenia jednego z najpotężniejszych wampirów, Cadis Etrama di Raizela. I po tak długiej nieobecności nie jest świadomy, jak bardzo świat się zmienił. Dlatego z pomocą podwładnego Frankensteina oraz grupką licealistów próbuje przywyknąć do nowej rzeczywistości. Zaś między jedzeniem ramenu i nauką obsługi smartphone'a, musi uporać się z sekretną organizacją, Unią.
Oczywiście cieszę się, że akurat TEN webtoon otrzymał ekranizację. Cieszę się na widok Frankiego, Raizela i całej tej zgrai przystojniaków, którą mogliśmy zobaczyć już w pierwszym odcinku. Jednak z radością idą w parze również obawy... Komiks naprawdę mi się podobał pod względem humorystycznym, graficznym oraz fabularnym. Lecz tutaj nie dość, że grafika woła o pomstę do nieba, to jeszcze pierwszy epizod dla niewtajemniczonych mógł się wydać chaotyczny, ponieważ pominął wstęp. A to wszystko przez to, że pewnie nikt nie oczekiwał, że Production I. G uzna OVA z 2016 jako prequel do ówczesnej serii. Przecież mogli go powtórzyć w głównej ekranizacji - mnie by to nie przeszkadzało! Oprócz tej boleści i graficznej tragedii nie widzę na razie większych wad. Raizel i jego majestatyczne nieogarnięcia bawią, a tyle do szczęścia mi potrzeba.
Quan Zhi Gaou Shou 2
Drugi sezon o przedwcześnie emerytowanym mistrzu gry Glory, który w wielkim stylu postanawia wrócić, wygrywać i nade wszystko - dobrze się bawić.
Sądziłam, że nigdy się nie doczekam, ale po trzech latach chińska bajka doczekała się kontynuacji i owszem, cieszę się jak głupia, bo to jedyna chińska animacja, którą trawię. Głównie dzięki niezwyciężonemu bohaterowi Ye Xiu, który swoim beztroskim nastawieniem podczas zabijania innych graczy kupił moje serce. Drugi sezon ma o wiele zacniejszą grafikę, a reklamy z McDonalda przestały odgrywać równie ważną rolę, co fabuła. Jedyne, co mi przeszkadza na tę chwilę to lekki chaos po dwóch odcinkach. Pomieszanie linii czasowej, wprowadzenie akcji w niewiadomym mi momencie oraz rzucanie co rusz nowych postaci, których nie pamiętam/nie znam. Jednak myślę, że to kwestia przyzwyczajenia lub przypomnienia sobie poprzedniego sezonu. Na tę chwilę bawię się dobrze, podziwiam niesamowitą animację, zachwycam się nad poznaniem brata bliźniaka Ye Xiu oraz czekam na dalsze walki. Tak dla jasności: po pierwszym sezonie pojawiła się kontynuacja w postaci trzech specjalnych odcinków, które powinno się obejrzeć przed rozpoczęciem drugiego sezonu.
Yuukoku no Moriarty
Na brudnych ulicach XIX wiecznego Londynu dochodzi do zbrodni. Mordowani są młodzi chłopcy, przestępca wciąż hula na wolności, a rodzice są spragnieni sprawiedliwości. Nadszedł więc czas, by na scenę wyszedł młody arystokrata i geniusz, William James Moriarty, którego marzeniem jest wprowadzenie równoprawnej sprawiedliwości w tym skorumpowanym świecie. Jednak wie również, że wprowadzenie nowego porządku wymaga ofiar, dlatego nie cofnie się przed wszelkimi możliwymi środkami, przejdzie po tylu trupach, ile konieczne, byleby na końcu tej drogi dotrzeć do upragnionego celu.
Moriarty, największy nemezis Sherlocka Holmesa, który do tej pory wydawał się zwyczajnym antagonistą chcącym szerzyć chaos. Jednak ta produkcja wyjaśnia jego genezę, charakter, prezentuje z zupełnie ludzkiej strony i po prostu rozszerza jego historię, którą każdy fan Sherlocka potrzebował. Jestem jak najbardziej pozytywnie nastawiona do tej serii, ponieważ geniusz i okrucieństwo Moriarty'ego jest pasjonująco zaprezentowane, a sam klimat XIX wiecznej Anglii ma w sobie prawdziwy urok oraz brzydotę, której warto się przyglądać. Yuukoku no Moriarty trzeba obejrzeć!
Moje faworyty:
Akudama Drive
Jujutsu Kaisen
Majo no Tabitabi
Yuukoku no Moriarty
A Wy? Co w tym sezonie oglądacie?
Absolutnie nic, niedługo sezon jesienny seriali, a tak jezu tyle powrótów! Przez koronkę wszystko się poopóźniało, może stąd tyle dobroci? :D. Wyhaczyłam kilka fajnych tytułów do obczajenia :D
OdpowiedzUsuńJesień jest wyjątkowo hojna w dobrze zapowiadających się produkcjach :D Jakie serie wpadły ci w oko?
UsuńYuukoku no Moriarty na razie jestem zachwycona, i fabułą i postacią i oby utrzymało ten poziom. Choć patrząc na ilość tomów mangi to obawiam się że sezon skończy się w momencie gdy akcja zacznie się mocniej rozwijać.
OdpowiedzUsuńNamówiłaś mnie na oglądanie Akudama Drive i jestem po piątym odcinku i bawię się świetnie. Polubiłam wszystkich, nawet bohaterkę z przypadku choć zazwyczaj takie postacie mnie drażnią Zaskakująco dobrze wpasowała się w drużynę.
Dzięki za przypomnienie o istnieniu Quan Zhi Gaou Shou, nie zauważyłam że powstał drugi sezon :D Tak samo nie wiedziałam o nowej serii twórców Angel Beats
Posprawdzam jeszcze inne serie które opisałaś :)
Jesteśmy już prawie w połowie sezonu, a moje faworyty dalej się nie zmieniły :D Cieszę się, że zachęciłam do Akudama Drive - również uwielbiam każdego bohatera i łudzę się, że nie spotka ich żadna krzywda, zważywszy, że twórcy Danganronpy maczali tutaj palce... Poza tym też jestem mila zaskoczona, że Oszustka tak dobrze się sprawdza, ponieważ też zasadniczo nie przepadam za takimi postaciami.
UsuńKoniecznie sprawdź Majo no Tabitabi! Oraz Jujutsu no Kaisen!
Muszę zobaczyć na Yuukoku no Moriarty skoro polecasz no i ma wyjść manga w lutym od Waneko :)
OdpowiedzUsuńObejrzyj! Seria póki co trzyma niesamowity poziom :D A w przyszłym roku prócz mangi wyjdzie drugi sezon <3
UsuńA mnie Akudama Drive nie przekonało ;<
OdpowiedzUsuńZa to z miejsca zostałam fanką Yuukoku no Moriarty!
Och nie! Dlaczego? ;-; Co cię nie przekonało?
UsuńCieszy mnie, że fanklub Moriarty'ego rośnie :D