Łączmy się w niedoli, bo oto nastał koniec letnich serii! Smutna, a zarazem szczęśliwa to wiadomość, gdyż z jednej strony znakomite bajki niestety albo ostatecznie się zakończyły, albo zostawiły nas z nadzieją na kontynuacje, zaś patrząc z drugiej strony - wraz z jesienią przyjdzie od groma starych, znanych serii, których nie możemy się doczekać! Dlatego żegnam lato ze spokojem ducha, ponieważ było naprawdę dobre.
Najlepsze anime
[Według Powie]: Kanata no Astra
Choć doceniam fenomen Dr. Stone i wciąż uważam Kimetsu no Yaiba jako najlepszą serię tego roku, to gdzieś między tymi dwoma tytułami zabłysła zaskakująco satysfakcjonująca historia o uczniach zagubionych w kosmosie. Kanata no Astra zachwycała już od pierwszego czterdziestu minutowego odcinka i podtrzymywała swój bardzo dobry poziom aż do zakończenia wyjaśniającego wszystkie zagadkowe oraz tajemnicze wątki. Jako przygodówka sprawdziła się doskonale, jednak najbardziej zadowalającymi elementami okazały się: budowa rzeczywistości oraz tajemnice związane z bohaterami. Bawiłam się świetnie, wiele rzeczy mnie zaskakiwało i mimo, że muzyka oraz grafika nie są nadzwyczajne - ostatecznie stwierdzam, że jest to cudowna seria.
Pełna recenzja anime - KLIK!
Najsłabsze anime
[Według Powie]: Katsute Kami Datta Kemono-tachi e
Lato potrafiło pokazać się z dobrej strony, lecz niestety nie zabrakło także takich anime, które najzwyczajniej w świecie zawiodły. W tej kategorii mogłabym bez cienia wątpliwości wytypować: Joshikausei no Mudazukai, Tejina-senpai, Isekai Cheat Magician, czy też sławetne od dawna Yami Shibai. Trzy pierwsze serie porzuciłam prawie że w trybie natychmiastowym, ponieważ po co się męczyć, kiedy można obejrzeć coś lepszego? Co się zaś tyczy Yami Shibai 7 oraz zwycięzcę Najsłabszego anime lata 2019 to ten nieszczęsny duet przemęczyłam do ostatniego epizodu. Co takiego było w Katsute Kami..., że od pozytywnych pierwszych wrażeń przemieniło się w słabą, wręcz nużącą serię, którą miało się dość już w połowie? Przede wszystkim: schematyczność - większość odcinków polegała na schemacie: zaprezentowanie człowieka-bestii od strony ludzkiej oraz dzikiej, pokonanie człowieka-bestii, smutek i morał na koniec. I to było poruszające przez pierwszą połowę. Czuło się żal do tych biednych żołnierzy, którzy skończyli jako znienawidzone oraz niezrozumiane przez wszystkich istoty. Jednak kiedy ten wątek powtarzał się co odcinek, w końcu stał się monotonny i drażniący. A im dalej zakończenia, tym robiło się jeszcze gorzej - poziom graficzny spadał, pojawiały się absurdalne walki i motywy działań, aż dotarliśmy nareszcie do poznania motywów zdrajcy i wielkiego pojedynku, niestety zwiastującego, że historia będzie się dalej toczyć. Beznadzieja! Aż dziw mnie bierze, że przetrwałam całe dwanaście odcinków.
Najlepszy opening
[Według Powie]: Dr. Stone
Jakoś ten sezon muzycznie się nie wykazał. Nie było żadnego efektu: "Wow, będę to słuchać w kółko", dlatego postanowiłam wybrać utwór, który wyróżniał się na tle innych. BURNOUT SYNDROMES znam głównie z piosenek do Haikyuu!!, gdzie "Fly High" oraz "Hikari Are" okazały się na tyle wspaniałe, że nadal odsłuchuję je regularnie. "Good Morning World!" jest bardzo chwytliwe, rytmiczne i na swój sposób odczułam w nim klimat Haikyuu!! (wierzę, że utwór również pasowałby do tej serii). Poza tym na wyróżnienie zasługują openingi z Given oraz Araburu Kisetsu no Otome domo-yo. Miło było je od czasu do czasu posłuchać.
"Good Morning World!" by BURNOUT SYNDROMES
Najlepszy ending
[Według Powie]: Katsute Kami Datta Kemono-tachi e
Tak właściwie szok z niedowierzaniem, ponieważ przed chwilą zbluzgałam tę serię i uznałam za najgorszą, a teraz będę się upierać, że posiada najlepszy ending. Ale tak się już zdarzyło przy Ito Junji: Collection, gdzie anime było tragicznie złe, a prezentowało cudowny opening. W przypadku Katsute Kami... piosenka wieńcząca każdy odcinek była klimatyczna i idealnie zgrywała się z OP. Z tej racji uznaję ją za najlepsze, co mogło nas spotkać w tym przeciętniaku.
"HHOOWWLL" by Gero & ARAKI
Najlepszy bohater
[Według Powie]: Senkuu
Przy tej kategorii nie potrafiłam zobaczyć nikogo innego jak Senkuu z Dr. Stone. Czy to przez moją fascynację nauką czy też przez upodobanie do odstających od reszty osób, Senkuu okazał się idealnie wpasować w moje gusta. Inteligentny, rzucający na prawo i lewo naukowym bełkotem, sarkastyczny, czasem sadystyczny i zahaczający o cechy antagonisty - bo jak tu nie kochać Senkuu-manipulatora? Do tego działa dla dobra postępu, więc teoretycznie dla dobra wszystkich, mocno trzyma się nadziei i nawet w bardzo ekstremalnej sytuacji znajdzie rozwiązanie. Co tu dużo gadać - zaimponował mi i dalej imponuje swoją pomysłowością. Oczywistością jest, że on w tej serii lśni najjaśniej.
Najbardziej irytujący bohater
[Według Powie]: Kazusa Onodera
Tutaj także z łatwością wytypowałam postać, która całą swoją osobą drażniła, irytowała i wywoływała chęć mordu. Kazusa z Araburu Kisetsu no Otome domo-yo. jest takim typem dziewczyny, która nie powie, co jej leży na sercu, będzie milczeć i spojrzeniami robić wyrzuty wszystkim dokoła. Bo to niby ona jest najbardziej pokrzywdzona, ona ma najwięcej problemów i ogólnie oczekuje, że wszyscy będą czytać jej w myślach. Wkurzała swoim brakiem zrozumienia i przede wszystkim tym, że nie potrafiła wyjaśnić innym, co jej nie pasuje, nie odpowiada lub co ją drażni. Taka ofiara, której losy najmniej mnie interesowały, ale jak na złość okazała się jedną z główniejszych bohaterek. Niczym nie zachwyciła i nie zaskoczyła, ponieważ nawet jej pseudo "przemiana" była chwilowa, a po tym wróciła do dawnej wnerwiającej Kazusy.
Najlepsza grafika
[Według Powie]: Dr. Stone
Kiedy chodzi o estetykę zachowywaną z odcinka na odcinek, gdzie jakość grafiki ani o jotę się nie zmienia, to zwycięża w tym sezonie: Dr. Stone. Zwłaszcza, że prezentuje świetnie skonstruowane postaci, ciekawe urządzenia budowane przez Senkuu oraz godny podziwu świat otaczający bohaterów. Często jest bardzo dynamicznie i zjawiskowo, a dodatkowo gagi również cudnie się prezentują. Byleby tak dalej!
Podsumowanie
[Według Powie]:
Był to całkiem przyjemny sezon, w którym mogłam znaleźć sporo serii wywołujących gamę emocji - mnóstwo śmiechu, ale też wyjątkowo w tym sezonie wypłakałam się za wszystkie czasy (aż przy czterech anime!). Jestem zadowolona z sezonu letniego, ponieważ mogłam lub jeszcze mogę dokończyć trzy serie zaczęte na wiosnę - Kimetsu no Yaiba dalej moim faworytem i cieszę się, że zapowiedziano film; Fruits Basket stało się jednym z moich ulubionych dramatów/romansów i nawet nie wadzi mi głupiutka oraz naiwna główna bohaterka; zaś Carole & Tuesday jakoś tak spadło w mojej ocenie prawdopodobnie przez wkroczenie na politykę (widocznie nawiązującą do tego, co się dzieje w Europie) oraz przez fabułę skaczącą po różnych pobocznych historyjkach - nie przeczę, że zrobiło się z lekka nużąco.
Jeśli chodzi o serie oglądane tylko w tym sezonie, to zdecydowanie na podziw zasługują Kanata no Astra oraz Given. O tym pierwszym wiele już pisałam, zaś Given stał się jednym z moich ulubionych shounen-ai, ponieważ pierwszy raz tak bardzo zostałam poruszona przez tego typu historię. Araburu Kisetsu no Otome domo-yo. okazało się interesującym romansem, teoretycznie mówiącym wprost o seksie wśród młodzieży, ale im bliżej końca, tym historia stawała się zbyt wymuszona. Jakby autorzy na siłę chcieli zakończyć pewne wątki, więc dali proste i niesatysfakcjonujące rozwiązania (nie wspominając o tej głupiej zabawie w kolory). Przy Dumbbell Nan Kilo Moteru? nabrałam sporo motywacji do ćwiczeń i nieźle się ubawiłam. Niestety za średniaki, które - gdyby nie wychodził odcinek raz w tygodniu, zapewne porzuciłabym gdzieś w połowie - uważam Uchi no Ko no Tame, takie Usagi Drop w świecie fantasy oraz isekai o mamuśce, gdzie fanserwis po prostu był obrzydliwy. Yami Shibai jak zwykle najlepszym horrorem roku, zaś największą porażką jest Katsute Kami Datta Kemono-tachi e. Lecz jak mówiłam - był to dobry sezon obfitujący w intrygujące oraz zaskakujące nowe serie.
Obejrzane/oglądane serie:
- Kimetsu no Yaiba 10/10
- Kanata no Astra 9/10
- Dr. Stone 8/10
- Given 8/10
- Fruits Basket Season 1 8/10
- Carole & Tuesday 7/10
- Araburu Kisetsu no Otome domo-yo. 7/10
- Dumbbell Nan Kilo Moteru? 6/10
- Uchi no Ko no Tame naraba, Ore wa Moshikashitara Maou mo Taoseru kamo Shirenai 5/10
- Tsuujou Kougeki ga Zentai Kougeki de Ni-kai Kougeki no Okaasan wa Suki Desu ka? 5/10
- Yami Shibai 7 4/10
- Katsute Kami Datta Kemono-tachi e 4/10
Najlepszym animu wszechczasów jest Legenda Aanga ;)
OdpowiedzUsuńALEŻ OCZYWIŚCIE ;)
UsuńNo, widze, ze sie rozumiemy
Usuń