Zima wróciła! Chodzi mi nie tylko o nowy sezon anime, ale o sam fakt, że znowu za oknem leży śnieg. Dla osób, które mają ferie i planują wyjazdy oznacza to ogromną frajdę. Dla tych, którzy muszą dojeżdżać autobusami na uczelnię... nieco mniejszą. Jednakże pociechę można odnaleźć w nowych odcinkach anime!
Animce oglądane przez Puchie [Jellyfish-chan]:
Słowem wstępu: ze względu na liczne zaliczenia i sesję, która dalej trwa w najlepsze, nie miałam jeszcze czasu wgryźć się w ten sezon na tyle, aby przygotować obszerne pierwsze wrażenia. Jednakże przeglądając propozycje, widzę, że znajdzie się sporo anime, które mnie potencjalnie interesuje. Ufam, że w podsumowaniu będę miała już więcej do powiedzenia (>.<").
Ogólnie to nie oglądam shoujo-ai. Właściwie jest to pierwsze anime z tego gatunku, z którym mam do czynienia. Jednakże czołówka, która poczyniła w moim przypadku za zwiastun, wzbudziła moje zainteresowanie na tyle, że postanowiłam sięgnąć do tej produkcji. Wydaje mi się, że będzie tutaj trochę cliché typowych dla... cóż, każdego romansu, jednakże liczę na jakieś elementy zaskoczenia, które zadziałają na korzyść tej produkcji. Póki co ogląda się ją przyjemnie, a ja jestem gotowa zobaczyć, co wydarzy się dalej.
Citrus
Matka Aihary ponownie wychodzi za mąż, a dziewczyna przeprowadza się do nowego miasta. To tam rozpoczyna naukę w elitarnej szkole dla dziewcząt, gdzie od razu wchodzi w konflikt z przewodniczącą, Mei. Co gorsza: dziewczyna okazuje się być nową, przybraną siostrą Aihary.Ogólnie to nie oglądam shoujo-ai. Właściwie jest to pierwsze anime z tego gatunku, z którym mam do czynienia. Jednakże czołówka, która poczyniła w moim przypadku za zwiastun, wzbudziła moje zainteresowanie na tyle, że postanowiłam sięgnąć do tej produkcji. Wydaje mi się, że będzie tutaj trochę cliché typowych dla... cóż, każdego romansu, jednakże liczę na jakieś elementy zaskoczenia, które zadziałają na korzyść tej produkcji. Póki co ogląda się ją przyjemnie, a ja jestem gotowa zobaczyć, co wydarzy się dalej.
Animce oglądane przez Powie [Ognista strzała-sama]:
Dagashi Kashi 2
Drugi sezon komediowej serii, która skupia się na słodyczach.
Pierwszy sezon był przyjemnym zabijaką czasu, gwarantującym dużo śmiechu i ciekawych informacji o japońskich słodyczach. Praktyczny brak fabuły nie przeszkadzał i podobnie jest przy kontynuacji. Odcinki trwają po 12 minut i skupiają się głównie na gagach - póki co mało zabawnych. Dobra, bądźmy ze sobą szczerzy: Dagashi Kashi 2 wydaje się niepotrzebnym sequelem, ale skoro jest - to się obejrzy. Nawet jeśli jest przeciętniakiem.
Dame x Prince Anime Caravan
Historia skupia się na Ani, księżniczce niezbyt wielkiego państwa. Jako że jej ojciec został kontuzjowany, musi w zastępstwie wziąć udział w ceremonii podpisania traktatu pokojowego z silniejszym militarnym państwem, które zagraża jej ojczyźnie. Wydaje się to prostym zadaniem, ale po zapoznaniu się z narcystycznym i ekscentrycznym księciem, Ani napotyka na swojej drodze nie lada przeszkody...
Dawno nie oglądałam męskiej haremówki. Ostatni raz był bodajże przy Norn9, który zostawił po sobie niezbyt miłe wspomnienia... No, ale nie o tym teraz mowa. Dame x Prince wabił wizją sztampowej harem serii, w której pojawią się przeróżne schematy męskich charakterów od narcyza do mimozy, który nie wie, co to uczucia, a ponadto przewidywałam, że główna heroina nie będzie grzeszyć rozumem. Takie były założenia. I na szczęście w niewielkim stopniu się pomyliłam. A dlaczegóż to? Bo heroina myśli, jej komentarze są świetne i na miejscu, jest sarkastyczna, zdystansowana i kiedy widzi idiotę, to patrzy na niego jak na idiotę i nie robi maślanych oczu tak jak inne znane panie z haremówek. Do tego jest śmiesznie. Czyżby miało się okazać, że w tym sezonie dostaniemy dobrą serię z tego nieszczęsnego gatunku? Czy książęta i Ani pokażą nareszcie charakterek? Mam nadzieję, że tak. Póki co przyjmuję Dame x Prince z otwartymi ramionami.
Death March kara Hajimaru Isekai Kyousoukyoku
29 letni programista gier, Suzuki, pracuje na najwyższych obrotach, siedząc w firmie dni i noce. Jego głównym zadaniem jest pozbywanie się z gier bugów lub innych nieprawidłowości, które zostaną zauważone przez graczy. Pewnej nocy niespodziewanie budzi się w innym świecie, w ciele piętnastolatka, jednak myśląc, że to sen przypominający grę - nie przejmuje się tym zbytnio. Dopiero gdy w jego stronę zaczyna zmierzać armia jaszczuroludzi - zdecydowanie wrogo nastawiona - Suzuki korzysta z umiejętności, jaką jest Deszcz Meteorytów. Dzięki temu leveluje na najpotężniejszą postać i nadal się nie martwiąc, zaczyna eksplorować ten nowy piękny świat.
Z moją słabością do motywów przenoszenia się ze świata rzeczywistego do gier oraz miłością do bohaterów, którzy są bossami w danym świecie, nie mogłam się powstrzymać przed entuzjastycznym powitaniem Death March. Pierwszy odcinek zapowiadał ciekawą i dynamiczną akcję, ale już przy drugim seria weszła w spokojniejsze okruchy życia oraz fantasy, gdzie liczy się poznawanie świata. Nie przeszkadzałoby mi to, gdyby nie fakt, że anime prawdopodobnie będzie dodatkowo haremówką z jednym bossem (który wydaje się całkiem w porządku) i wianuszkiem nadobnych dziewcząt (który na sto procent będą za nim szalały). Death March póki co klasyfikuje się jako fantasy średniak dla zabicia czasu.
Devilman: Crybaby
Akira Fudo zostaje poinformowany przez swojego najlepszego i jedynego przyjaciela, Ryou, że coraz więcej ludzi zostaje opętanych przez demony, a świat zmierza ku zagładzie. Razem zmierzają na imprezę (sabat), aby nagrać na kamerze demoniczną obecność i uświadomić ludzkość o czającym się niebezpieczeństwie - a raczej tak twierdzi Ryou, który ma w zanadrzu zupełnie inny plan, a główną rolę w nim ma odegrać nie kto inny jak Akira... Gdy Akira zostaje połączony z jednym z najpotężniejszych demonów, przybiera imię: Devilman i z ludzkim sercem, ale z demonicznymi zdolnościami zaczyna polowanie na inne diabły.
Netflixowy remake Devilmana z lat siedemdziesiątych! I co ja mogę rzec? Grafika do bani, ścieżka dźwiękowa niesamowicie klimatyczna (nadal nie wiem, co sadzić o rapie w każdym odcinku), postaci nie aż tak oczywiste, lecz da się wyczuć, że budowano je na schematach - oprócz Ryou. Ryou jest na zupełnie innym poziomie i ciężko go zrozumieć... Akira jako Devilman sprawdza się cudownie. Taki wrażliwy i pokrzywdzony przez los chłopaczek, który dzierży na barkach losy świata. Ogólnie rzecz biorąc Devilmana można oglądać z oczopląsem przez tę psychodeliczną i jaskrawą grafikę oraz z nieoczekiwaną... fascynacją. Ta seria jest bardzo intrygująca i ogląda się ją dobrze. Nawet jeśli brakuje czasem logiki albo akcja zostaje zbyt szybko poprowadzona to jest to dobre anime z gatunku horror.
PS Całe 10 epizodów jest dostępne na Internetach (uroki seriali Netflixa, gdzie w jeden dzień udostępniają wszystkie odcinki danej serii).
Ito Junji: Collection
Ekranizacja opowiadań japońskiego mistrza grozy, Junjiego Ito.
Kocham oglądać horrory, dlatego nawet jeśli nie czytałam nic od Junjiego Ito, postanowiłam obczaić anime... I chyba znalazłam faworyta pod względem openingu. Sama seria prezentuje się do tego czasu nienagannie. Jest mrok, jako taki klimat z dreszczykiem - pojawił się szczególnie przy opowieści o Długim śnie - oraz całkiem intrygujące pomysły, które mają nas przerażać lub obrzydzać. Przyznaję, że dla mnie te odcinki nie są straszne, ale miło się ogląda i zachęcam do zapoznania się z kolekcją Ito.
Koi wa Ameagari no You ni
Historia romantyczna o licealistce, która przez pewne okoliczności zakochała się w rozwiedzionym 45-letnim menadżerze pewnej restauracji.
Tak jak 2017 rok nie sprezentował żadnego dobrego romansu, tak sezon zimowy 2018 od razu ukazuje nam Koi wa Ameagari no You ni. Subtelna, prowadzona w wolnym rytmie seria, która miesza w sobie okruchy życia z niby romansem. I choć temat licealistek zakochujących się w starszych mężczyznach pojawia się dosyć często w japońskiej popkulturze, tak After the Rain jest prowadzone bardzo delikatnie, przez co trochę się wyróżnia na tle innych serii z takiej tematyki. Z ładną kreską, klimatyczną muzyką i bohaterami, którzy wydają się trochę zbyt nieśmiali i niedomyślni, szykuje się prawdopodobnie ładny umilacz czasu. Niech tylko relacja między Akirą a menadżerem bardziej się rozwinie, a będę w siódmym niebie.
Overlord II
Drugi sezon. Momonga wraz ze swoimi poddanymi poznaje nowy-stary świat, który niegdyś był grą. Jednak tym razem skupia się na nadchodzących bitwach...
Overlord, czyli jedna z moich ulubionych serii, z megapotężnym bohaterem, który w tym fantastycznym świecie odgrywa poniekąd rolę antagonisty. Na kontynuację trochę się naczekałam (jak powszechnie wiadomo: Madhouse miał problemy z robieniem sequeli), ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Drugi sezon rozpoczął się arciem bitwy z jaszczuroludźmi, nie jest jakiś fenomenalny, arcyciekawy i brakuje mi trochę bezpośrednich działań Momongi, lecz nie narzekam, bo klimat z poprzedniego sezonu jest utrzymany. Oglądam z przyjemnością i czekam na dalszy rozwój wydarzeń - mam nadzieję, że poleje się krew.
Poputepipikku
Dwie licealistki, szybko wpadająca w złość Popuko i spokojna Pipimi, przeżywają bardzo dziwne, wręcz absurdalne przygody. Papka z mózgu gwarantowana.
Pierwszy odcinek trolluje już od pierwszych sekund, a namnażające się ciągle memy i nawiązania do innych serii (Kimi no Nawa, Skyrim, Berserk), sprawiają, że Poputepipikku powoli przemiela mózg przeciętnego widza w kupę. Nie da się doszukać tu sensu, czy tym bardziej fabuły. Jest dziwnie, a ja wyjdę na szaleńca, kiedy powiem, że ogląda mi się to z przyjemnością. Po prostu uwielbiam te dwie dziewczynki szczególnie, gdy mają męskie głosy. I uważam, że kreska w Bob Team Epicu jest wystrzałowa. Pipimi i Popuko moimi guru. Czy to znak, że z mojego móżdżka już nic nie zostało?
Saiki Kusuo no Psi-nan 2
Drugi sezon perypetii z życia najpotężniejszego espera i bandy idiotów, która się z nim przyjaźni.
Kolejna kontynuacja, której nie mogłam się doczekać. Komedia, wręcz parodia schematów znanych z anime, z głównym bohaterem, który nie szczędzi sarkastycznych komentarzy dotyczących jego przyjaciół. Saiki Kusuo podtrzymuje humor z poprzedniego sezonu, a pokazanie w pierwszym odcinku gagów związanych z Gintamą uznaję za genialne posunięcie. Niecierpliwie czekam na dalsze zwyczajne-nadzwyczajne przygody z jego życia.
Sora yori mo Tooi Basho
Mari Tamaki jest w drugiej klasie liceum i gdy pewnego ranka się budzi, uświadamia sobie, że kiedyś snuła wielkie plany związane z tym szkolnym okresem. Nie chodzi o pierwszą miłość, planowała zrobić coś naprawdę WIELKIEGO, wręcz SZALONEGO. Dlatego kiedy dowiaduje się, że pewna dziewczyna, Shirase, ma w planach podróż na Antarktydę, postanawia do niej dołączyć.
Po zobaczeniu plakatu i przeczytaniu opisu, teraz pewnie wszyscy myślą sobie: "Cooo? Anime o słodkich dziewczynkach wyruszających na Antarktydę? Czego to ludzie nie wymyślą?". Cóż, ja też tak myślałam. Jednak kiedy spostrzegłam, że jest za to odpowiedzialne studio Madhouse, to postanowiłam dać tej serii szansę i wiecie co? To jest GENIALNE! Pierwsze odcinki skupiają się na przygotowaniach, nawiązywaniu relacji i pokonywaniu przeszkód - bo w końcu gdzie tu logika, że cztery licealistki popłyną na Antarktydę? A ja wam powiem, że logika jest i sposób, w jaki to twórca obmyślił jest bardzo wiarygodny. Do tej pory nie było jeszcze podróży statkiem, słodkich pingwinków czy lodowych gór, ale mimo to serię ogląda się z wielką przyjemnością. Każdy odcinek mija błyskawicznie, a główne bohaterki są przeurocze i sympatyczne. Nic tylko cieszyć oczy i obserwować ich poczynania z bananem na ustach.
Po zobaczeniu plakatu i przeczytaniu opisu, teraz pewnie wszyscy myślą sobie: "Cooo? Anime o słodkich dziewczynkach wyruszających na Antarktydę? Czego to ludzie nie wymyślą?". Cóż, ja też tak myślałam. Jednak kiedy spostrzegłam, że jest za to odpowiedzialne studio Madhouse, to postanowiłam dać tej serii szansę i wiecie co? To jest GENIALNE! Pierwsze odcinki skupiają się na przygotowaniach, nawiązywaniu relacji i pokonywaniu przeszkód - bo w końcu gdzie tu logika, że cztery licealistki popłyną na Antarktydę? A ja wam powiem, że logika jest i sposób, w jaki to twórca obmyślił jest bardzo wiarygodny. Do tej pory nie było jeszcze podróży statkiem, słodkich pingwinków czy lodowych gór, ale mimo to serię ogląda się z wielką przyjemnością. Każdy odcinek mija błyskawicznie, a główne bohaterki są przeurocze i sympatyczne. Nic tylko cieszyć oczy i obserwować ich poczynania z bananem na ustach.
Animce oglądane wspólnie:
Miira no Kaikata
Pewnego dnia ojciec Sory przesyła mu kolejną dziwną paczkę, a jest nią między innymi trumna z Egiptu. Chłopiec wiedząc, że szykują się kłopoty, chce jak najszybciej odesłać ją z powrotem. Tylko że zanim mu się to udaje, trumna się otwiera, a z niej wychodzi... mała słodka mumia, która chce się z Sorą zaprzyjaźnić. Co by każdy zrobił na jego miejscu? Po prostu ją zaakceptował i pokochał - i to również robi Sora.
[Powie]: Lekkie, śmieszne, pomagające w rozluźnieniu i odmóżdżeniu - szykują się dobre okruchy życia z małymi słodkimi istotkami. Chyba nie jestem jedyną, która stwierdzi, że taką mini mumię chciałby każdy - Mi jest kochana, słodka i taka do przytulania. Uznaję, Miira no Kaikata za wartą uwagi.
[Puchie]: To anime zachęciło mnie do siebie w momencie, w którym o nim usłyszałam. Od razu wiedziałam, że będzie to lekka, urocza i do tego zabawna produkcja. Może i będzie ocierać się o schematyczność, jednak póki co szczera dawka humoru oraz niezwykła sympatia względem postaci mumii sprawia, że z miłą chęcią poznam przygody głównych bohaterów. Nawet jeżeli już wiem, że nie zaklasyfikuję tej produkcji jako wybitną.
Violet Evergarden
[Powie]: O tym anime było głośno już od kilku lat. Wszyscy zachwycali się, wychwalali, mówili, że to będzie dzieło roku. I w końcu nadszedł czas, gdy Violet się pojawiła. A ja jestem w stanie powiedzieć, że: owszem, jest to najpiękniejsza grafika, jaką w życiu widziałam. Tak, fabuła przemówiła do mnie i poruszyła skrajne emocje - wzruszyłam się na pierwszych dwóch odcinkach i prawie wylałam łzy. Jak najbardziej zachwycam się wypraną z emocji Violet, a to jest jakiś wyjątek, bo zazwyczaj nienawidzę takich postaci. Ogólnie rzecz biorąc - jestem zakochana w tej serii.
[Puchie]: Kiedy jakieś anime znajduje się na Netflixie, znacząco ułatwia mi to życie. Dlatego też Violet Evergarden jest jedynym anime w tym sezonie (póki co) z którym jestem na bieżąco. Od pierwszych ujęć zakochałam się w cudownej grafice, ogromnej staranności włożonej w stworzenie teł. A że pod tym względem jestem sroką, to od razu wzięłam się za oglądanie tej serii, która jest ciekawa również pod względem fabularnym. I przypuszczam, że to anime ma ogromne szanse na bycie „tym najlepszym w sezonie‟. Jednak czy tak się stanie? Zobaczymy z czasem.
Nasze faworyty:
Violet Evergarden
Sora Yori mo Tooi Basho
A Wy, co w tym sezonie oglądacie i co polecacie?
Zachęciłyście mnie do obejrzenia Violet Evergarden (chociaż wszyscy się tak zachwycają grafiką, czy tylko mi ona wydaje się trochę przesadzona? Muszę zobaczyć jak w anime, bo to wywnioskowałam z trailera.) i do serii o dziewczynkach na Antarktydzie (ten tytuł z kolei zupełnie mi umknął XD).
OdpowiedzUsuńWydaje ci sie xd Grafika jest przepiękna! Zjawiskowa! Niesamowita! Magiczna! Istny miód dla oczu!
UsuńWłaśnie chyba wielu osobom umknęło sora yori, a to taka przyjemna seria :3 polecam, polecam :)
Lubię uniwersum Devilmana, ale tak mi nie siadła oprawa graficzna Crybaby, że poddałam się po 10 minutach XDD
OdpowiedzUsuńTak, ta psychodelia kolorów paliła moje oczy XD Ale nie znając oryginalnego Devilmana, Crybaby zachwalam :>
Usuń