Ariana dla WS | Blogger | X X

poniedziałek, 8 stycznia 2018

[Inne] - Podsumowanie sezonu jesiennego 2017

Choć jesień skończyła się już jakiś czas temu, a zima zagościła słoneczną oraz deszczową pogodą, przyszedł w końcu czas na podsumowanie sezonu jesiennego, który nie porwał swoimi produkcjami, ale jednak pokazał pazur i uraczył kilkoma niespodziankami. Zapraszam!

Najlepsze anime: Mahoutsukai no Yome


Mam świadomość, że Mahoutsukai no Yome jeszcze się nie skończyło. Zdaję sobie sprawę, że w drugiej połowie jeszcze dużo złego albo dobrego może się zdarzyć, co sprawi, że seria już nie będzie taka genialna... Ale czy tak będzie..? Wątpię. Niniejsze anime przez te dwanaście odcinków pokazało klasę, pod wszelkimi możliwymi względami. Fabuła wciąga, porusza (co odcinek nic tylko ocierać łzy), rozśmiesza (chociaż te chibi wstawki wydają się trochę nie na miejscu), oczarowuje i zastanawia nad tajemnicami, które skrywa ten magiczny świat. Bohaterowie, od Chise i Eliasa po Rutha, wróżki i inne poboczne postaci, są bardzo dobrze wykreowani i zdobyli moją sympatię. Grafika cieszy oko, a muzyka potęguje poczucie melancholii i podkreśla powagę serii. Naprawdę nadzwyczajna historia, o której będzie się pamiętać przez długi-długi czas.

Najsłabsze anime: ?


Przyznaję, że tym razem miałam problem z wybraniem sezonowego koszmarka. Żadna z serii, które dokończyłam, nie wydała się aż tak tragiczna, jak przykładowo Jigoku Shoujo w zeszłym sezonie. Gdybym miała wymienić serie, które jakoś specjalnie nie porwały i po których spodziewałam się więcej, to po pierwsze Black Clover. Anime, które niestety jest typowo bolesnym shounenem i niestety-niestety będzie miało aż pięćdziesiąt odcinków. Jak ja to przetrwam? NIE WIEM! Po drugie Inuyashiki, mogło być lepiej, mogło być bardziej przemyślane, mogło być więcej ochów i achów, bo w końcu coś oryginalnego, ale nie. Autor Gantz znowu coś sknocił przy budowaniu psychiki głównego bohatera oraz przy zakończeniu.
Jednakże tak jak mówię: żadna z tych serii nie zasługuje na miano najsłabszego anime, ponieważ mają w sobie to coś, co sprawia, że ogląda się z ciekawością.

Najlepszy opening: Inuyashiki


Co tu dużo gadać? MAN WITH A MISSION kojarzycie? Nie? A opening do Log Horizon już tak? Cóż, moja miłość do tego zespołu zaczęła się właśnie, dzięki Log Horizon i utworowi "database". Uwielbiam ich styl, głos i to, że kiedy śpiewają po angielsku to brzmi jak english nie jak engrish. Po raz kolejny zakochałam się w ich piosence i w graficznym wykonaniu przy Inuyashikim. Zdecydowanie porywający utwór, który słowami wpasowuje się w fabułę anime. "My Hero" zasługuje na wyróżnienie w tym sezonie!
Co do innych openingów to moją uwagę zwrócił jeszcze ten przy Mahoutsukai no Yome oraz przy Juuni Taisen. Pierwszy - bardzo klimatyczny i cudownie wyróżniający się na tle innych serii. Drugi z pazurem - nie dało się nie powtarzać wraz z wokalistą w kółko: rapture.

"My Hero" by MAN WITH A MISSION


Najlepszy ending: Juuni Taisen


Tutaj także bez większego zastanowienia wybrałam utwór, który zdecydowanie do mnie przemówił. Ładnie zrobiony, choć nie jestem pewna czy nie za bardzo spoilerujący, ending, który warto było odsłuchiwać po zakończeniu każdego epizodu. Do As Infinity nie jest zbyt znanym zespołem, ale jak sprawdziłam to wykonywali utwory do InuYashy, czy też do siedemnastego openingu Fairy Taila. Mam nadzieję, że rozwiną się bardziej i stworzą więcej piosenek podobnych do Juuni Taisen niż do Fairy Tail, gdzie brzmieli zbyt sztampowo.

"Keshin no Kemono" by Do As Infinity



Najlepszy bohater: Ruth


Kto by się spodziewał, że moją nową miłością tym razem okaże się postać drugoplanowa? Na pewno nie ja. Ale jak tu nie kochać Rutha, kiedy pozna się jego historię, lojalność względem dwóch osób, zachowanie na kształt starszego brata i taki beztroski charakter. Do tego jego twarz, która nie wyraża zbyt wiele emocji, ale zawsze można stwierdzić, kiedy jest szczęśliwy. Niesamowity bohater i mam nadzieję, że będzie miał swoje kolejne pięć minut w życiu Chise.

Najbardziej irytujący bohater: Asta


Kiedy pomyślałam sobie o najbardziej wnerwiającej postaci, pierwszy do głowy przyszedł mi Asta ze swoim irytującym głosem, wyglądem a la Soul ze Soul Eater, schematycznym zachowaniem głównego protagonisty prawie każdego shounena, niewyleczalną głupotą i poczuciem humoru, które wcale do mnie nie trafia. Asta jest rozwydrzonym bachorem, kalką innych bohaterów i nie ma w nim nic, co zyskałoby moją sympatię. Nawet jego ponad przeciętny entuzjazm, bardzo podobny do Natsu z Fairy Taila. Jest postacią bardzo skrzywdzoną przez autora, bo nie wyciągnął z niego nic nowego i oryginalnego.

Najlepsza grafika: Mahoutsukai no Yome


Kolejna oczywistość tego sezonu. Najlepiej można pobawić się grafiką, kiedy tworzy się serię fantasy, z magicznymi istotami, czarami i egzotycznymi tłami. Mahoutsukai no Yome jest bardzo dobrze dopracowanym anime i najzwyczajniej w świecie pięknym pod względem efektów, zagrań światłem, czy pokazaniem magicznych fenomenów. Ogląda się z przyjemnością i podziwem.

Najsłabsza grafika: Juuni Taisen & Inuyashiki


O tytuł najsłabszej grafiki walczyły dwa tytuły, w których CGI strasznie napaskudziło i pozostawiło przykre wrażenia. Mowa oczywiście o Juuni Taisen oraz Inuyashiki. Przy pierwszym jak i przy drugim CGI wykorzystywano przy scenach walk i wyglądało to tak masakrycznie, że nic tylko zasłonić oczy i poczekać, aż wrócą do standardowych kresek. Oczywiście nie jest tak, że będę tylko marudziła przy kiepsko robionych efektach 3D. Sama grafika w obu seriach prezentowała się również niezbyt zachęcająco. Twarze się rozchodziły, podobnie z sylwetkami - często wychodzące karykaturalnie. Oj, słabiutko, niechlujnie i zbyt pospolicie.

Podsumowanie


Sezon jesienny uznaję za niezbyt udany. Miałam z nim sporo problemów, od braku czasu na oglądanie na bieżąco, przez małą ilość serii, która mnie zainteresowała, do niezbyt pasjonujących animców, które sprawiłyby, że nie mogłabym się oderwać od ekranu (oczywiście Mahoutsukai no Yome podołało i przewyższyło moje oczekiwania). Mój zawód dotyczy głównie takich serii jak: Black Clover - zbyt sztampowy shounen; Inuyashiki - a zapowiadało się tak dobrze, tylko po drodze i pod koniec coś nie pykło; Juuni Taisen - przewidywalne. Za to niespodziankami okazały się zdecydowanie Blend S oraz Net-juu no Susume. Pierwsze jako słodka komedia, którą ogląda się z przyjemnością, a druga jako komedia romantyczna pokazująca nowe oblicza NEET-a. Polecam dla relaksu. Shokugeki no Souma okazało się bardzo dobrym trzecim sezonem, tylko szkoda, że przystanęli na dwunastu epizodach (na szczęście na wiosnę będzie kontynuacja). Ogólnie rzecz biorąc: sezon wyszedł słabo, ale cieszę się, że w końcu ktoś się odważył na pokazanie MahoYome.

  • Black Clover (odłożone)
  • Blend S
  • Inuyashiki
  • Juuni Taisen
  • Mahoutsukai no Yome (kontynuowane w przyszłym sezonie)
  • Net-juu no Susume
  • Shokugeki no Souma: San no Sara

A Wy, co sądzicie o sezonie jesiennym? Co Was najbardziej zachwyciło, a co zirytowało?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz