Ariana dla WS | Blogger | X X

niedziela, 31 stycznia 2016

[Inne] - Pierwsze wrażenia z sezonu zimowego 2016

Po sezonie jesiennym, na temat którego miałyśmy różne zdania, przyszła pora na sezon zimowy, który możliwe, że zapowiada się nawet lepiej od poprzedniego. Czy faktycznie taki będzie i warto oglądać niektóre serie? Cóż, jeżeli chcecie poznasz nasze zdanie w tej sprawie, to zapraszamy do lektury. 

Animce oglądane przez Puchie [Jellyfish-chan]:


Akagami no Shirayuki-hime 2nd Season 

Na kontynuację Akagami no Shirayuki-hime nie trzeba było długo czekać i bardzo mnie to cieszy. Osobiście uznaję, że jest coś rozczulającego w relacji Zena i Shirayuki i bardzo im kibicuję. Do tego uwielbiam klimaty życia na zamku, a więc ta seria z miejsca podbiła moje serce. Trochę intryg, trochę zamieszania, trochę miłości i walk na miecze. Jak dla mnie - idealnie. A ponieważ bardzo chciałam się dowiedzieć, jak potoczą się dalsze losy głównych bohaterów, to na razie oglądam to z ciekawością. Czy seria w dalszym ciągu okaże się interesująca czy poziom opadnie? Cóż, mam nadzieję, że to pierwsze.

Bubuki Buranki 

Do tego anime zachęciło mnie coś, co odrzuca wszystkich innych - grafika. Jest ona specyficzna. Powiedziałabym, że nawet bardzo. Przypomina mi trochę sposób tworzenia gier komputerowych typu Danganronpa, której ekranizacja również powstała. Wiele osób ze względu na to z góry skreśla tę serię, a ja jednak uznałam, że się do niej przekonam, bo jest w niej coś oryginalnego. I przyznaję, że grafika bywa drażniąca, ale przecież nie to jest najważniejsze w oglądaniu anime, prawda? Sama fabuła jest dosyć ciekawa, choć bywa też przewidywalna i mało nadzwyczajna. Wiele wątków moim zdaniem powinno już zostać poruszone - siostra głównego bohatera - a jednak nie są. A ja z każdym kolejnym odcinkiem czekam na odpowiedź, co się stało z małą dziewczynką. Niestety wygląda na to, że będę musiała zaczekać. Ogólnie na pewno będę kontynuować oglądanie Bubuki Buranki, bo choć niektóre elementy mi zgrzytają, to coś mnie ciągnie do tej serii, a jak będzie wyglądał ostateczny rozrachunek, to się dopiero okaże. 

Dimension W

Czasami mam tak, że do samego oglądania anime przekonuje mnie plakat. Nie oglądam zwiastuna, nie czytam o czym właściwie jest ta seria, do jakiego gatunku należy. Po prostu widzę tytuł, plakat i myślę sobie: koniecznie muszę to obejrzeć. Dimension W jest jednym z takich anime. W gruncie rzeczy nie wiedziałam, co będę oglądać, póki nie miałam za sobą pierwszego odcinka. I muszę przyznać, że po trzech jestem szczerze zainteresowana. Już sam fakt, że istnieje nawiązanie do Tesli (mojej naukowej miłości) sprawiło, że na pewno obejrzę serię do końca. A tak dokładniej to ciekawi mnie ogólne powiązanie z tym fizyki, istnienia kolejnego wymiaru, nieskończonej energii oraz robotyki. Jak dla mnie jest to idealna seria warta uwagi. I mam nadzieję, że na sam koniec będę mogła powiedzieć, że warto było ją obejrzeć! 

Ooyasan wa Shishunki 

Oglądam to anime tylko ze względu na to, że odcinki trwają cztery minuty. Prawdopodobnie gdyby były dłuższe to aż tak bym się nie skupiła na Ooyasan wa Shishunki. Grafika i animacja momentami kuleje i wydaje się być zrobiona na szybko i niedokładnie. A sama fabuła nie wydaje się być szczególnie oryginalna, chociaż niektóre wydarzenia wywołują uśmiech u widza. Nie powiem, aby była to seria, którą na pewno warto oglądać, ale skoro odcinki trwają tylko cztery minuty, to co mam do stracenia?

Animce oglądane przez Powie [Ognista Strzała-sama]:


Ajin

Ta grafika kole w moje oczy, ale historia jest tak pasjonująca, że za nic jej nie porzucę. No, chyba, że pojawi się jakiś element, który porządnie mnie zirytuje, ale jak na razie nic takiego się nie zapowiada. Naruszany tutaj wątek nieśmiertelności, związanych z nimi Ajinów oraz ogólnie pojęcie człowieczeństwa wydają się tutaj na wysokim poziomie. Jestem ciekawa jak się potoczą losy głównego bohatera i czy zostanie dokładnie wyjaśniona sprawa z istnieniem Ajinów. Do tego oprawa muzyczna cudowna i na pewno zabiorę się za mangę.

Dagashi Kashi

Anime o słodyczach na pierwszy rzut oka powinno być czymś świętym. Rajem dla łakomczuchów. Mekką dla słodyczoholików. Powinno, ale niekoniecznie tak jest. Bądźmy ze sobą szczerzy: sądziłam, że Dagashi Kashi będzie taką słodką niespodzianką jak Shokugeki no Souma, tylko że zamiast czegoś WOW jak na razie dostajemy FAJNĄ serię. Nieskomplikowana, z różnymi ciekawostkami na temat słodkości, z nawet zabawnymi gagami oraz bohaterami, których oczy wyglądają jakby nie przespali kilku nocek i narkotyzowali się po kątach. Jak na razie nie jest to seria wybitna, której każdy odcinek wyczekuję z niecierpliwością, tylko miłe widowisko z dziwaczną, acz sympatyczną główną bohaterką. Wątpię, żeby wybiła się na tle innych anime z tego sezonu.

Hai to Gensou no Grimgar

Haruhiro i jego drużyna nie pamiętają niczego z przeszłości oraz nie wiedzą do końca w jakim miejscu się znajdują. Owszem, czasem zdarza się komuś powiedzieć znane/nieznane słowo, takie jak: telefon, ale nikt nigdy nie wie co ono by mogło oznaczać. Jak tu się nie poczuć zagubionym? Odpowiedź jest prosta: trzeba działać według zasad nowego świata i nie przejmować się lukami w pamięci. Tak właśnie działa drużyna Haruhiro: żeby zarobić i przeżyć muszą zabijać potwory i inne stwory, a jak na złość - idzie im to kiepsko. Ode mnie jedynie tyle, że zakochałam się w grafice. Historia dopiero się rozkręca, ale każdy pewnie już się skapnął, że jest to coś na miarę SAO/Log Horizon/Overlord. Mnie to nie przeszkadza, bo pierwszy raz mamy element: utraty pamięci i jestem ciekawa wraz z bohaterami jak potoczą się ich losy. Jedynym minusem są dość irytujące zachowania postaci, lecz mam nadzieję, że to się z czasem poprawi.

HaruChika: Haruta to Chika wa Seishun Suru

Szkoła. Orkiestra dęta. Ciężkie przeżycia bohaterów. Rozwiązywanie zagadek i odkrywanie tajemnic. Można by rzecz: takie szkolne okruchy życia z ciekawostkami i zagwozdkami nad którymi trzeba troszkę pomyśleć. Troszkę, bo jak na razie nie zdążyłam niczego rozwiązać lub chociaż wpaść na jakiś trop, przed ostatecznymi odkryciami Haruty i Chiki (bardziej Haruty, bo Chika jest za głupia). Pierwszy odcinek z jednej strony mnie zraził, bo graficzne ukazanie gry na instrumentach było straszne (i raczej nie polubię tego elementu), ale z drugiej strony zaciekawił i zyskał moją sympatię wzmianką o Edgarze Allanie Poe oraz Bachu. Zagadka była świetna, a jej rozwiązanie dość szokujące, bo nadal czuję się zdezorientowana i nie wiem czy dobrze zrozumiałam osobę, która ją stworzyła. Przy drugim odcinku moje zainteresowanie HaruChiką wzrosło, bo okazało się, że możemy poznać historię każdej postaci oraz jej powody dlaczego już nie gra, a uwierzcie mi jest to ogromnym plusem, bo bohaterowie nie są płascy i mają swoje dramaty, które chwytają za serca odbiorców. Humor również wydaje się przyzwoity, kreska ładna i cieszę się, że elementów muzycznych jak na razie nie ma w dużej mierze, tylko skupiamy się na zbieraniu ekipy grajków.

Musaigen no Phantom World

Ludzie zostali zarażeni wirusem, dzięki któremu zaczęli dostrzegać rzeczy niewidzialne, a dokładniej: zjawy. Jedne są obojętne na ludzką egzystencję, drugie przyjazne, a inne mają w zwyczaju czynić jakieś psikusy, problemy lub większe zło. Do zwalczania tych ostatnich są potrzebne dzieciaki, które dzięki wirusowi przekazanym im przez rodziców, zyskali specjalne umiejętności. I tak przykładowo mamy chłopaka, który może przez narysowanie zjawy i powiedzeniu specjalnych słów, zapieczętować ją; jedna dziewczyna potrafi zjadać te istoty, druga po wymacaniu własnego ciała panuje nad żywiołami i je niszczy, a trzecia używa własnego głosu by zmiatać je z powierzchni ziemi. No, jak dla mnie pomysł i wykonanie bardzo dobre. Jest zabawnie, dynamicznie i tak jak przy HaruChika, tak tutaj mamy pewne ciekawostki i mądrości, którymi obdarowuje nas bohater - chodząca encyklopedia wiedzy. Nic tylko czekać i oglądać z przyjemnością.

Sekkou Boys

Śpiewające starożytne popiersia, które są gwiazdami i mają własnych fanów... Śpiewające popiersia, mające własnego menadżera... Chwila. Czy tylko ja jestem zszokowana, że rzeźby gadają, rumienią się, piją kawy i dołują?! Czy tylko mi przeszło przez myśli: kto wymyślił coś tak... przerażającego? Tak, właśnie tak myślę o Sekkou Boys. Nie żartuję, to anime jest bardzo creepy, szczególnie kiedy mamy zbliżenia na twarze TYCH rzeźb. Może odzywa się we mnie jakieś traumatyczne przeżycie, ale po prostu ciarki przechodzą mi po skórze, kiedy widzę te martwe oczy wlepione zawsze w ten jeden punkt oraz kiedy słyszę słowa z tych nieporuszających się ust. Ta seria nie powinna być pod kategorią: komedia. Prędzej horror! Więc dlaczego moja trauma pozwala mi to dalej oglądać? Po pierwsze, krótkie odcinki - 8 minut - po drugie, kiedy nie ma zbliżeń na popiersia to jest nawet zabawnie (tak, przechodzę ze skrajności w skrajność), po trzecie, wspaniali seiyuu podkładają swoje głosy - mogłabym ich słuchać i słuchać... Radzę oglądać tylko przy zapalonym świetle i jeśli nie macie nic przeciwko rzeźbom.

Animce oglądane wspólnie:


Boku dake ga Inai Machi

[Powie]:

Jak dla mnie hit tego sezonu. Wątek cofania się w czasie, poszukiwania mordercy, odkrywania tajemnic i taki mroczny klimacik w tle - no jak nic, murowany sukces. Grafika i muzyka również wspaniałe. Jedyne co trzeba zrobić to: obejrzeć to anime!

[Puchie]:

Po czterech odcinkach mam wrażenie, że jest to najlepiej zapowiadająca się seria ze wszystkich, które do tej pory zaczęłam oglądać. Choć w mojej głowie już pojawiają się pewne wskazówki, kto jest winny, o co w tym chodzi i tak dalej (jedną rzecz nawet już odgadłam), to nie sądzę, aby było to wielką wadą. Na chwilę obecną jest to bardzo dobrze zapowiadające się anime, ciekawe, wydaje mi się, że oryginalne, bo nie przypominam sobie, abym spotkała się z czymś podobnym. Do tego budzi różne emocje i wywołuje u mnie zarazem uśmiech, zdenerwowanie, jak i smutek - a to działa na korzyść serii. Mam tylko nadzieję, że tego nie zepsują pod koniec, bo jednak zawsze są na to szanse.

Divine Gate

[Powie]:

Przewiduję, że to będzie słaba seria. Są bohaterowie, którzy zachowują się irracjonalnie i po prostu: głupio (nie... wcale nie mam na myśli zielonowłosej optymistki). Są sytuacje, które są bezsensu, tylko muszą być odbębnione, żeby bohater mógł pokazać na co go stać i żeby w końcu go jakoś przekonać do walki drużynowo. Melodramaty postaci nie chwytają za serce, chociaż muszę przyznać, że troszkę zrobiło mi się smutno niebieskookiego. Mamy niepotrzebną maskotkę, która po cholerę jest w tej serii (takie spostrzeżenia po dwóch odcinkach) oraz kulejącą animację w niektórych momentach. Historia również jakoś nie porywa i wątpię, żeby miała się rozkręcić - jeśli coś się zmieni na lepsze, to chyba umrę z zaskoczenia.

[Puchie]:

Po paru odcinkach mam wrażenie, że autorzy na siłę próbują nadawać tej kałuży - eghem, to jest serii - głębi. Niby taka porywająca, typowa historyjka, dzieciaki z nadprzyrodzonymi mocami, seiyuu Natsu i Graya z Fairy Tail. A tak naprawdę mam wrażenie, że ktoś próbuje nam na siłę wcisnąć słabą historię, która ma wywołać u widza współczucie. We mnie wywołuje jedynie chęć sięgnięcia po AK-47. Poza tym z oryginalnością wśród imion to się serio nie wysilili... Aoto do gościa z niebieskimi oczami, Midori do zielonowłosej dziewczyny... Jakby nie było innych japońskich imion. Cóż, na pewno POSTARAM się obejrzeć to do końca. Nie wiem czy uda mi się wytrwać, ale głęboko wierzę, że nie jest to niemożliwe.

Durarara!!x2 Ketsu

[Powie]:

No jak tu się nie cieszyć? W końcu ostatnia część drugiego sezonu uwielbianej przez nas DRRR!!, która jak na razie podtrzymuje poziom swoim poprzednim częściom. Wszelkie powiązania, relacje między postaciami, zbiegi okoliczności - to wszystko znowu jest zagmatwane i trudne do pojęcia, kiedy nie pamięta się za bardzo co się działo wcześniej. Ale to właśnie jest cudowne w tej serii i fani to kochają. My to kochamy. I czekamy na rozwiązania.

[Puchie]:

Ostatnia część drugiego sezonu, de facto można powiedzieć, że jest to piąty sezon. Niemniej zastanawia mnie czy już tutaj pojawi się zwieńczenie historii i w ostatnim odcinku cała fabuła zostanie rozwiązana. I o ile dobrze się orientuję to tak, więc czekam na wielki finał! Durararę kocham od pierwszego odcinak pierwszego sezonu, a więc dalsze przyglądanie się zagadkom jest dla mnie świetną zabawą. No bo jak tutaj się nie cieszyć, kiedy Jeździec bez głowy przemierza ulice Tokio, pewni ludzie coś knują, a do tego walki gangów ponownie się zaostrzają? Wprost nie mogę się doczekać zakończenia! Choć zapewne będę wtedy ubolewać, że to już koniec i "czemu to się już musiało skończyć, to było takie fajne".

Nijiiro Days

[Powie]:

Typowy szkolny romans z czwórką przyjaciół, gdzie każdy zapewne będzie poznawał smak miłości. Seria jak najbardziej przyjemna w oglądaniu, tym bardziej, że odcinki trwają po niecałe 15 minut. Myślę, że będzie to na poziomie Dagashi Kashi, czyli miłe dla oczu, ale nic wybitnego.

[Puchie]:

To takie urocze anime. Ale nic poza tym. Od początku nie oczekiwałam niczego nadzwyczajnego w związku z tą serią. Oglądam ją dlatego, że w okresie sesji serie, które niczego nie wnoszą do mojego życia, a jedynie pozwalają mi przestać myśleć o egzaminach. I w tym przypadku Nijiro Days się sprawdza. Można pooglądać, pośmiać się, przyjrzeć się poczynaniom głównych bohaterów. Nie jest to seria z jakimś konkretnym celem, po prostu luźne historie z wątkiem romantycznym. Na pewno będę dalej oglądać, bo jestem ciekawa poczynań tej czwórki przyjaciół.

Norn9: Norn+Nonet

[Powie]:

Dzięki Bogu nie jest to Dance with Devils, oraz wysoce prawdopodobne, że żaden harem. Po prostu kilku przystojnych bishów, kilka ładnych, denerwujących i głupich dziewcząt - szczególnie główna heroina - którzy mają jakieś tam supermoce, by ratować świat? Tak, chyba dobrze zrozumiałam, że mają szczytne cele. Ogólnie mam nadzieję, nie przerwać tej serii, chociaż wiem, że może być to ogromnym wyzwaniem ze względu na bezrozumną bohaterkę, która nawet nie wiedziała jak się nazywa... Jak można po jakimś czasie nie używania zapomnieć swoje imię?! 

[Puchie]:

Wiem, że się powtarzam, ale naprawdę: nie chce mi ktoś sprezentować tego Ak-47...? Bo jeżeli w przypadku Divine Gate mam wrażenie, że jestem w stanie znieść głębię kałuży, tak tutaj nawet moja święta cierpliwość jest niewystarczająca. Główna bohaterka to typowa heroina bez wolnej woli, która siedzi i wygląda. Najlepiej jeżeli w ogóle się nie odzywa, bo jest po prostu głupia. Jej zachowania są irracjonalne i całkowicie zbędne. Oczywiście jest pewien chłopak, który z miejsca zauroczył się jej osobą, bo urocze idiotki są widać w jego guście. Tenże pan wcale nie jest lepszy. Jego inteligencja również nie powala, ma swoją łzawą historyjkę, która nie jest zbyt ciekawa. Oczywiście są postacie, które mnie ciekawią, ale niestety główna bohaterka skutecznie sprawia, że odechciewa mi się oglądania tego. Mam wrażenie, że ta seria będzie pretendować do najgorszej w tym sezonie. Niemniej jeżeli nerwy - a może to już masochizm - mi na to pozwolą, to postaram się obejrzeć to do końca. 

Prince of Stride: Alternative

[Powie]:

Kiedyś zastanawiałam się czy anime o graniu w karty może być ekscytującym widowiskiem (mowa o Chihayafuru). Wyszło na to, że było równie intrygujące, stresujące oraz pasjonujące co Kuroko no Basket czy Haikyuu, a poziomem fabularnym przebiło wszelkie obejrzane do tej pory sportówki. Dlatego kiedy usłyszałam Prince of Stride - anime o bieganiu - nie wahałam się, bo wiedziałam, że jeśli karty wywołały we mnie tyle skrajnych emocji, to bieganie powinno również poruszyć, tym bardziej, że jest to produkcja mojego ulubionego studia: Madhouse. I chociaż pierwsze wrażenia nasunęły mi skojarzenia z Free! nie tylko jednym z bohaterów, wyglądającym i zachowującym się podobnie do Haru, ale też tą męską przyjaźnią (yaoistki pewnie już parują bohaterów), to muszę przyznać, że fabularnie prezentuje się dość przyzwoicie. Zobaczymy czy będzie to schematyczna sportówka, czy wniesie coś nowego.

[Puchie]:

Free się skończyło, Kuroko no Basket się skończyło, to przydałaby się jakaś nowa seria oparta na sporcie. Grupa chłopaków, którzy próbują osiągnąć coś w jakiejś dziedzinie, a przy tym dziewczyna, będąca pewnego rodzaju managerem grupy. Biorą udział w zawodach, aby odbudować honor szkoły, która kiedyś słynęła ze swoich biegaczy. Krótko mówiąc: historia wydaje się bardzo typowa. A główny bohater do bólu przypomina mi - jak mu tam było - z Free - mam na myśli tego, który jarał się na widok wody jak Rzym za Nerona. Ale mimo to anime o bieganiu mnie zaciekawiło i je oglądam! Na pewno nie oczekuję po nim głębokich przemyśleń i oryginalnych wydarzeń, bo łatwo przewidzieć całą fabułę, ale i tak wydaje mi się, że w ramach zrelaksowania jest to seria, której można poświęcić chwilę uwagi. Choćby po to, aby odpocząć, odmóżdżyć się i kibicować rysunkowym postaciom. 

2 komentarze:

  1. Też zaczęłam Bubuki Buranki ze względu na grafikę (i chcę się już dowiedzieć, co z tą siostrą!). Do fabuły wciąż mam pewne wątpliwości, ale wciąż oglądam. Dimension W miałam sobie odpuścić, ale na szczęście zmieniłam zdanie. Seria wydaje się być naprawdę w moim guście (chociaż obejrzałam dopiero jeden odcinek). Ooyasan miałam oglądać, bo krótkometrażówka, ale jednak mi się nie chce. Ajin planuję obejrzeć później, w całości, tak samo Boku dake. Zerknęłam na Sekkou Boys (fabuła jest tak dziwna, że nie mogłam nie sprawdzić), ale nie… to dla mnie za dużo. xD Do Divine Gate byłam pozytywnie nastawiona, ale moje zainteresowanie trochę osłabło. Kolejnej Duraraty jeszcze nie zaczęłam. Nijiiro Days jest w porządku, a Norn9 porzuciłam po 2 odcinkach. W Prince of Stride nie pokładam jakichś większych nadziei, ale jako lekka seria powinno się sprawdzić.
    Haru z Free ma wodę, Takeru woli obmacywać ludziom nogi. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze robisz - lepiej poczekać, aż Ajin i Boku dake się skończą, bo wtedy można bez przeszkód obejrzeć serie w całości od razu, a nie męczyć się tak jak ja teraz ><

      Usuń