Po gorzkich wrażeniach z sezonu zimowego, nadszedł czas, żeby z otwartymi ramionami powitać wiosenne nowości. A jak się okazało, nie tylko w nowych i ciekawych seriach można przebierać, lecz także w starych acz ubóstwianych kontynuacjach, gdzie wśród nich znajdziemy dwa intrygujące isekaie oraz dwie komedie romantyczne. Moi drodzy - dzieje się w tym sezonie! Dlatego nadrabiajmy i oglądajmy!
Aharen-san wa Hakarenai
Dance Dance Danseur
Myślałam, że dostaniemy coś podobnego do Ballroom e Youkoso, jednak zamiast tańców towarzyskich, tym razem mamy balet. Sztuka nieprosta i wymagająca wielu poświęceń. Nie jestem wielką fanką baletu, ale zawsze doceniam serie, które coś mnie mogą nauczyć i choc nie wiem, czy wszystko jest tutaj poprawnie przekazywane, to jednak świat tego tańca staje się dla widza przystępniejszy. Kreska jest póki co na tyle mocnym atutem, że wszelkie ruchy, układy ciała, mimika i ogólnie dynamika prezentują się naprawdę ładnie oraz estetycznie. Więc tak: sama kwestia baletu oraz grafiki sprawiają, że warto tą serią się zainteresować. Co jednak z fabułą i bohaterami? Junpei jest... okropnym głównym bohaterem. Samo jego zachowanie i próby dopasowania się do oczekiwań innych irytują. Oczywiście rozumiem, z czego to wynika, ponieważ aspekt psychologiczny również gra tutaj ważną rolę. To, że odreagowuje śmierć ojca, tym że próbuje pokochać jego zainteresowania oraz próbuje stać się "męskim mężczyzną" jak to od niego wymagają. Rozumiem presję. Rozumiem próbę wpasowania się w normy. Jednak nie zmienia to faktu, że denerwuje swoim podejściem do baletu oraz do bohaterki. Drugi odcinek przelał czarę i w sumie, jeśli bohater nie zmieni się z małpy w człowieka, to nie wiem, czy przetrwam do końca. Bo najwidoczniej seria przede wszystkim chce się skupić na problemach Junpeia oraz jego relacjach, niekoniecznie szczerych i niekoniecznie przyjemnych w oglądaniu.
Gaikotsu Kishi-sama, Tadaima Isekai e Odekakechuu
Największym zaskoczeniem przy tej serii okazał się opening, którego wykonawcą jest nie kto inny jak Pellek. Znany youtuber coverujący wiele utworów z anime. Oczywiście nie powiem, że utwór podchodzi pod arcydzieło (nawet do niego nie sięga), ale miła jest świadomość, że japońskie studia coraz przychylniejszym okiem zwracają uwagę na youtubowych wokalistów z talentem i dają im szansę na wzięcie udziału w takim przedsięwzięciu. Co do samej serii, isekai jak isekai i na tę chwilę nie widzę tu nic, co by go wyróżniało na tle oklepanych fantasy. Owszem, bohater ma bardzo sympatyczny charakter i seiyuu również wykazuje się przy każdej możliwej okazji. Jednak przygody Arca są na tę chwilę tak nijakie, a czasem wręcz nużące, że mam obawy, że sam bohater nie udźwignie tej serii. Zwłaszcza, że w tym sezonie pojawiły się o wiele ciekawsze isekaie.
Honzuki no Gekokujou: Shisho ni Naru Tame ni wa Shudan wo Erandeiraremasen 3rd Season
Nic mnie tak nie cieszy w tym wiosennym zestawieniu jak właśnie ten trzeci sezon o Myne, zreinkarnowanej maniaczce książek, która w isekaiowe serie wprowadza powiew świeżości i oryginalności. W sumie seria zaczyna się dokładnie tam, gdzie zakończyliśmy drugi - Myne wydała swoją pierwszą książkę i jest na dobrej drodze, by rozwinąć ten świat także w innych dziedzinach. Jednak nie brakuje też pewnych nieprzyjemnych konsekwencji wynikających z jej talentów i jak mogliśmy zaobserwować do tej pory, problemy wydają się ciężkie w rozwiązaniu. Jestem ciekawa jak to się wszystko potoczy, a jeszcze bardziej ciekawią mnie nowe pomysły naszej upartej bohaterki. Oczywiście zachwycam się przy każdym odcinku i żałuję, że otrzymamy ich tylko niespełna dziesięć.
Recenzja sezonu pierwszego: Honzuki no Gekokujo
Kaguya-sama wa Kokurasetai: Ultra Romantic
A oto kolejna uciecha w postaci naszej uwielbianej rady studenckiej. Irracjonalne pojedynki, zabawne podteksty, pasjonujące zbliżenia i wojna, która dalej nie została rozstrzygnięta. Najbardziej zadowolona jestem głównie z tego, że seria z każdym sezonem trzyma poziom, nie nudzi i ciągle potrafi rozbawiać. Ogląda się z przyjemnością i wiem, że nie ma, na czym się tu zawieść.
Komi-san wa, Comyushou desu. 2nd Season
Co jak co, ale powrotu Komi-san niekoniecznie się spodziewałam, co nie znaczy, że nie chciałam. Pierwszy sezon oglądało się całkiem przyjemnie, chociaż występowały tam sceny niepotrzebnie przedłużane, które traciły na dynamice, z jakiej słynie manga. Ogólnie jest to ciekawa, zabawna i urocza komedia romantyczna. Z pewnością polecam, chociaż niekoniecznie w animowanej odsłonie.
Otome Game Sekai wa Mob ni Kibishii Sekai desu
Naprawdę nie chcę opisywać tu szczegółów związanych z grą, do której trafił bohater. Bo zasadniczo wydaje się ona naprawdę g*wnianą grą z beznadziejną fabułą i bohaterami. Magia, walka na mechy, ładni, acz płytcy faceci, władcze dziewczyny sprawujące rządy w tym świecie - pojawia się tutaj wiele różnych elementów, pozornie niepasujących do siebie, wręcz gryzących się ze sobą. I w sumie dalej nie wiem, co o tym sądzić. Poza tym z jednej strony mamy sceptycznego i ironicznego bohatera, który próbuje ugrać coś dla siebie, a tym samym okazuje się to ciekawym wątkiem. Interesująca jest także sytuacja ze zmianą wydarzeń i różnicami między grą a tym światem. Jednak z drugiej strony wciąż mi się wydaje, że to będzie zwyczajny średniak. Seria nie ma w sobie żadnych fajerwerków i raczej taka pozostanie do końca.
Paripi Koumei
Na początku miałam takie: "Meeeh, chiński strateg odrodzony w Japonii, który będzie się bawił w knajpach. To nie dla mnie". Później posłuchałam opening. Opening słuchałam przez kilka dni i w końcu stwierdziłam, że dobra, zobaczmy. Pierwszy odcinek nie zachęcił, lecz z drugim przyszło swoiste zauroczenie. Urok rzuciła ambitna Eiko, której energia wpływa bardzo pozytywnie na klimat serii, a także podejście Kongminga i jego strategie pokazały, że dzieją się tutaj sympatyczne rzeczy, warte oglądania. Paripi Koumei wydaje się bardzo specyficzne, ponieważ nie dość, że odwrócony isekai to jeszcze zamiast ratowania świata mamy piosenkarkę amatorkę, która jest wybijana na sam szczyt z pomocą historycznej postaci. Dziwne to, ale wciągające. Oczywiście sam temat Trzech Królestw jest mi mało znany, ale kojarzę, że Japończycy fascynują się tym okresem. Niestety dla mnie, kiedy za każdym razem Kongming robi historyczne wspominki albo dyskutuje z właścicielem klubu, bywają to najnudniejsze fragmenty, które diametralnie zwalniają tempo fabuły. Piosenki Eiko również niekoniecznie wpadają w ucho, lecz jak mówiłam, seria sama w sobie ma swój urok i warto się nią zainteresować. Jako isekai wyróżnia się w tym sezonie. Nie oczekuję zbyt wiele, ale w ostateczności potrafi sprawić frajdę.
Shokei Shoujo no Virgin Road
I nareszcie coś innego! Całkowicie zaskakujący isekai, który oferuje zupełnie inny pomysł na ten gatunek oraz stara się wyjść ze schematów. Co mi się spodobało? Oczywiście oprócz pomysłu na świat, gdzie przywołani Japończycy stanowią zagrożenie, przez co muszą być eliminowani, to również sama bohaterka zachwyca swoją kreacją. A to wszystko dlatego, że Menou nie ma litości i wykonuje swoje zadanie solidnie. Do tego sama w sobie stanowi zagadkę, ponieważ w jakiś dziwny sposób jest powiązana z nowo przywołaną, Akari, która ma bardzo ciekawą zdolność, cofania czasu. A skoro może cofać czas, to niekoniecznie da się ją zlikwidować. Spodziewam się po tej serii sporo frajdy. Oferuje wiele nowych rozwiązań i mam nadzieję, że jeszcze niejednokrotnie zaskoczy.
Spy x Family
Jak każdy - czekałam i doczekać się nie mogłam, ponieważ już od dawna głośno się robiło na temat mangi. Czytać jej nie zaczęłam i to nawet wyszło na dobre, bo mogę na świeżo zapoznać się z animowaną wersją i być zaskakiwana najbliższymi wydarzeniami. SpyxFamily jest niezwykle rozczulające, zabawne oraz emocjonujące. Stworzenie rodziny z trzech nieznajomych, do tego ze szpiega, zabójcy i telepaty okazało się bardzo dobrym pomysłem, a każdy odcinek potwierdza to, że seria zasługuje na zachwyt. Humor jest na odpowiednim poziomie, bohaterowie zyskują wręcz od razu sympatię widza, a nieustanna akcja sprawia, że odcinki zlatują w błyskawicznym tempie. Zdecydowanie jest to jedno z lepszych anime sezonu!
Summertime Render
Summertime Render jest jedyną poważną serią tego sezonu. Psychologiczny thriller podchodzący pod sci-fi? To właśnie tutaj doświadczymy. I zasadniczo tego mi właśnie od dawna brakowało. Czegoś zawiłego, mrocznego i tajemniczego, gdzie każdy odcinek skrywa niewiadomą i potrafi zaskoczyć niezwykłymi plot-twistami. Póki co obejrzałam dwa odcinki (z dwudziestu pięciu zapowiedzianych) i przy tych dwóch epizodach zostawałam za każdym razem wbita w fotel. Klimatem podchodzi mi trochę pod Higurashi, zaś niektóre rozwiązania fabularne przypominają mi Boku dake ga Inai Machi. Ogólnie - odbieram tutaj wszystko bardzo pozytywnie. Jestem także ciekawa, w jakim kierunku to pójdzie i czy anime zamknie w sobie całą historię ze skończonej mangi. Oby się tak zdarzyło. A na tę chwilę polecam, bo zbyt mało się mówi o tej serii.
Tate no Yuusha no Nariagari Season 2
Ja i Bohater Tarczy mamy bardzo skomplikowaną relację (o czym szczegółowo możecie poczytać w recenzji pierwszego sezonu). Z jednej strony ciekawi mnie świat i pomysł na fabułę, a z drugiej ta seria robi wszystko tak, bym darzyła ją niechęcią, irytacją i czasem nawet nienawiścią. Nie oczekuję zbyt wiele po drugim sezonie, ale mam tylko jedną małą nadzieję, że bohaterowie choc trochę zmądrzeją. Że przestaną być egocentrycznymi gnojkami widzącymi czubki własnych nosów i nareszcie przejrzą na oczy. A poza tym jestem ciekawa, czy zostaną tu wyjawione informacje dotyczące Fal, bo na tę chwilę jest to najbardziej zastanawiająca kwestia.
Recenzja pierwszego sezonu Tate no Yuusha no Nariagari
Tomodachi Game
Licealista Yuuichi bardzo ceni sobie swoich przyjaciół, z którymi tworzy piątkę najbardziej zaufanych osób. Wszyscy są wobec siebie szczerzy... a raczej, tak im się wydawało do momentu, kiedy z klasy znika dwa miliony jenów, a następnego dnia ich piątka zostaje uwikłana w grę, gdzie nagrodą jest dwadzieścia milionów. Jak się okazuje jeden z nich narobił sobie długu, ukradł klasowe pieniądze i zapisał ich do tej rozgrywki. Zaufanie między przyjaciółmi zostaje nadszarpnięte, a jeśli nie chcą skończyć z większym długiem, muszą wymyślić sposób, by oszukać zdrajcę.
Kilka miesięcy temu miałam okazję poczytać kilka rozdziałów mangi i moje wrażenia były podobne, jak przy oglądaniu adaptacji - jestem oczarowana psychologiczną rozgrywką oraz ukazywaniem prawdziwych twarzy ludzi, którzy pozornie na co dzień zachowują się jak najświętsi. To "obieranie" bohaterów z kłamstw i niedopowiedzeń wydaje się najlepszym elementem serii. Podobnie te niespodziewane, acz przemyślane zagrania Yuuichiego, którego wciąż nie potrafimy rozgryźć. Nie jest to battle royale, bo w żadnym przypadku nie mamy do czynienia z grami, w których ludzie umierają (póki co), ale podchodzi to bardziej pod serie związane z hazardem, takie jak Kaiji czy Kakegurui. Ogląda się to bardzo dobrze, zwłaszcza jak się przymknie oko na niektóre żenujące zachowania postaci. Polecam, bo niezwykle wciąga.
Moje faworyty:
Honzuki no Gekokujo 3
Spy x Family
Summertime Render
Tomodachi Game
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz