Ariana dla WS | Blogger | X X

sobota, 12 lutego 2022

[Inne] - Pierwsze wrażenia sezonu zimowego 2022

Po całkiem udanym 2021 roku nadszedł już czas, by powiedzieć co nieco o początku 2022. O sezonie zimowym, który rozkręca się w pełni, prezentując ostatni sezon Tytanów i kontynuację Kimetsu no Yaiba. Niby po tych dwóch seriach można by poczuć się zadowolonym. Jednak co z tymi nowościami? Dlaczego wśród tylu tytułów jedynie jedno anime wybija się na tle tych wszystkich pozornych przeciętniaków? Czemu ten sezon prezentuje się tak... ubogo?

Baraou no Souretsu

Anglią wstrząsa wojna domowa - dwa potężne rody, Yorkowie oraz Lancasterowie, walczą o to, kto zasiądzie na tronie. W tych mrocznych czasach ważną rolę do odegrania będzie mieć Ryszard, trzeci syn przywódcy Yorków. Chłopak już od samych narodzin skazany był na cierpienie, zaś pole bitwy nie jest miejscem dla niego, lecz ten, kto już raz wejdzie na ścieżkę wytyczoną przez przeznaczenie choćby chciał, nie może z niej zejść...

Sztuki szekspirowskie plus zaprezentowanie jednego z największych konfliktów w Wielkiej Brytanii - w teorii brzmi to niezwykle dobrze. Lecz jak wyszło w praniu? Requiem Króla Róż już od początku jest przedstawiane jako seria bardzo pompatyczna, wzniosła, przepełniona skrajnymi emocjami i skrajnymi zachowaniami. Czyli wypada dosyć sztucznie i jak dla mnie - niezadowalająco. Wydarzenia następują po sobie w zastraszającym tempie, co powoduje, że nie można się do niczego, ani do nikogo przywiązać. Bohaterowie są na tę chwilę nijacy i kiczowi, a w szczególności nasz główny bohater Ryszard, który w ciągu dwóch odcinków stał się jedynie postacią z jedną kwestią: "Ojciec". "Ojciec to", "ojciec tamto". Wiele osób narzeka, że podobno anime źle adaptuje mangę, a znając na tę chwilę jedynie animowaną wersję, powiem, że nie widzę tutaj nic, co zapewni mi rozrywkę.

Fantasy Bishoujo Juniku Ojisan to

Dwójka przyjaciół zostaje uwikłana w intrygę nagiej bogini i w jednej chwili trafiają do alternatywnego, magicznego świata. Jeden z nich, mega przystojny Tsukasa Jinguuji, zyskuje nadludzką siłę, zaś drugi, głupkowaty Hinata Tachibana, zostaje zmieniony w przeuroczą blondynkę. By Hinata mógł odzyskać swoje dawne ciało, przyjaciele muszą uratować świat przed władcą demonów i najlepiej jak zrobią to najszybciej, bo im dłużej zwlekają, tym coraz większy pociąg odczuwają względem siebie i, nie dajcie bogowie, skończy się to miłością!

Głupkowata komedia bazująca na isekaiowych schematach? Jak najbardziej. Parodia wyśmiewająca głupie zachowania isekaiowych bohaterów? Zdecydowanie. Do tego dodajmy potencjalny materiał na romans między dwoma mężczyznami, gdzie jeden zyskał ciało kobiety. Brzmi to wybitnie zabawnie i odmóżdżająco, nieprawdaż? I takie momenty w tej serii bywają. Można się trochę pośmiać, obserwując głupkowate zachowania bohaterów, którzy prześcigają się we wzajemnym: "Na pewno nie zakochuję się w moim przyjacielu. Z pewnością to działanie tej złej bogini" albo gdy korzystają ze swoich zdolności, by wyjść z różnych tarapatów. I choc z drugiej strony bywają momenty przesadne, to mimo wszystko Fantasy Bishoujo Juniku Ojisan to ogląda się całkiem przyjemnie.

Genjitsu Shugi Yuusha no Oukoku Saikenki Part 2

Drugi sezon o realiście, który siłą został sprowadzony do innego świata, by wprowadzić ład i porządek w niezorganizowanym królestwie.

Pierwszy sezon naprawdę umilił mi czas, gdy bez myślenia mogłam przypatrywać się kolejnym działaniom Soumy - zwłaszcza przy wprowadzaniu nowoczesnych rozwiązań w średniowieczne standardy. I choc wątek militarny zaprezentowany pod koniec serii nie był, aż tak wybitny, to jednak temat strategii wyszedł tutaj korzystnie i wprowadził do teoretycznie swojskiej historii trochę zagrożeń. Co zrozumiałe drugi sezon kontynuuje wątek militarny i wplata coraz więcej polityki międzypaństwowej, co potrafi być... z lekka nużące. Oczywiście ze względu na pomysły Soumy z chęcią będę dalej oglądać Genjitsu Shugi Yuusha i mam nadzieję, że jeszcze nie jednym mnie zaskoczy.

Leadale no Daichi nite

Niegdyś przykuta do szpitalnego łóżka Cayna całe dnie spędzała w grze Leadale, lecz teraz uwolniona od swojego dawnego ciała budzi się nagle w skórze swojej wykreowanej postaci. Jak się okazuje - minęło w tej rzeczywistości 200 lat, od kiedy ostatnio się tutaj logowała i wszelkie ślady po dawnych graczach są prawie niewidoczne. Odkrywając na nowo ten świat Cayna z uśmiechem na ustach ładuje się w coraz to nowsze przygody.

Isekaie z motywem przygodowym/odkrywczym czy też skupiające się głównie na okruchach życia są odbierane przeze mnie bardzo pozytywnie. W końcu bohaterowie nie muszą stawiać czoła Władcy Demonów czy też ratować świata przed kataklizmem. Po prostu sobie żyją, natrafiają na różne przygody i spotykają ciekawych ludzi - ta swojskość ma swój urok, który widoczny jest właśnie w Leadale no Daichi nite. Cayna, nasza główna bohaterka, nie przejmuje się tym, że została odcięta od jej dawnego świata (nic dziwnego, skoro cierpiała na chorobę i większość czasu spędzała w szpitalu), dlatego tak łatwo akceptuje to, że znalazła się w swojej ulubionej grze i idąc za ciosem, postanawia zostać Poszukiwaczką Przygód. Nie brakuje tutaj humoru, przypominającego mi z leksza żarty z początku XXI wieku. Nie jest to na tę chwilę złe, ani kiczowate. Bardziej podchodzi pod "pocieszne". Takie były właśnie sytuacje z jej dziećmi. Ogółem seria zapewnia same ciepłe odczucia i miło się ją ogląda, dlatego da relaksu polecam się z nią zapoznać.

Sabikui Bisco

Postapokaliptyczna rzeczywistość, a w niej ogromne grzyby i ich zarodniki, które sprawiają, że ciało człowieka zaczyna pokrywać rdza. Bisco Akaboshi, uważany za kryminalistę, budzi strach w mieszkańcach Japonii. Wszyscy myślą, że za pomocą łuku tworzy trujące grzyby, jednak prawda wygląda zgoła inaczej - głównym celem Bisco jest przywrócenie świata do jego dawnego ładu. A żeby to uczynić, musi odnaleźć legendarnego grzyba Sabikui.

No więc grzyby. Grzyby powodujące u ludzi chorobę "rdzewienia". Grzyby uznawane za terrorystów ówczesnego świata. Brzmi absurdalnie? I tak właśnie się ogląda tę serię - z poczuciem ogromnego absurdu. Bo tu od początku nie da się uwierzyć w tę rzeczywistość. Okej, gdyby zostawili sam motyw rdzewienia, byłoby to jeszcze akceptowalne. Ale te ogromne grzyby, które pojawiają się po wystrzeleniu z łuku? Słabe, dziwne i niefajne. Do tego kolesie w garniturach i maskach różowych królików oraz hipopotamy z działkami na grzbiecie. Czemu? PO CO? Jeśli interesują was dziwne serie, śmiało zerknijcie do Sabikui Bisco. Nie da się ukryć, że seria ma ładną kreskę, ale jest BARDZO specyficzna, bardzo bezsensowna i niekoniecznie wszystkich do siebie przekona. Mnie na ten moment nie porywa, więc prawdopodobnie jeśli się nie polepszy, po prostu ją porzucę.

Shuumatsu no Harem

Po pięciu latach Reito zostaje wybudzony z kriogenicznego snu i dowiaduje się, że większość męskiej populacji wyginęła na skutek wirusa. Zniechęcony do pomysłu zapładniania każdej kobiety, stara się po pierwsze znaleźć lekarstwo na wirusa, a po drugie odszukać swoją ukochaną, która jest uznawana za zaginioną.

Nie doszukujmy się tutaj czegoś wzniosłego czy ambitnego. Seria w swym zamierzeniu miała być prawdopodobnie zwykłym hentaiem, z jakąś tam naukową fabułą, o której pewnie nikt nie myśli, gdy ma do czynienia z ciągle pojawiającymi się pół nagimi kobietami. Ale odchodząc od tematu cenzurowanych mniej lub bardziej kobiecych piersi, "fapuła" ze swoim tempem pędzi na łeb, na szyję, a sam przedstawiony świat bez mężczyzn jest wielce nieprzemyślany. Bo aż wierzyć mi się nie chce, że bez facetów nagle cały świat uległby ogromnej biedzie, a kobiety ot tak siedziałyby sobie na ulicach i nie zabrałyby się za "męskie" prace. Do tego nie podoba mi się, że przedstawiono tu kobiety jako jakieś wygłodniałe bestie, które widząc mężczyznę, od tak chcą go zaciągnąć do łóżka, a może nawet nie pofatygują się po łóżku, tylko od razu wezmą go na ulicy. To jest ten typ serii, który szczerze nie ma nic do zaoferowania prócz ładnych kobiet pełniących rolę desperatek i kobył do zapładniania.

Sono Bisque Doll wa Koi wo Suru

Co łączy skrytego licealistę i klasową piękność? Marin Kitagawa to szkolna ślicznotka, zawsze otoczona wianuszkiem znajomych. Jej kolega z klasy, Wakana Gojo, żyje w zupełnie innym świecie. Chłopak jest nieśmiały i ma niety­powe marzenie - pragnie pójść w ślady swojego dziadka i zostać rzemieślnikiem wytwarzającym tradycyjne lalki. Gdy pewnego dnia po lekcjach nastolatek ćwiczy szycie, Marin przypadkiem odkrywa jego pasję i... zadaje dosyć niecodzienne pytanie: "Uszyjesz dla mnie strój?".

Nie będzie zaskoczeniem dla tych, co na bieżąco śledzą facebookowy fanpejdż, ale dla tych, co niewiedzą  - Sono Bisque Doll wa Koi wo Suru jest właśnie tą wyjątkową, niezwykle przeuroczą, cudowną, zabawną i oryginalną serią, która wybija się na tle wszystkich nowych tytułów tego sezonu. To jest właśnie to anime, na które czeka się ten bity tydzień, by w końcu w sobotę/niedzielę zobaczyć nade wszystko charyzmatyczną Marin, by poobserwować, jak rozwija się relacja między Gojo a Marin, a także by dowiedzieć się ciekawostek związanych z cosplayowym światem. Czuć tutaj świeżością i oryginalnością. Oprawa wizualna jest przepiękna i sam klimat oddziałuje pozytywnie na odbiorcę. Chociaż pojawia się wiele wstawek ecchi, nie są one aż tak nachalne i nie stanowią głównej siły napędowej serii. Bo przede wszystkim chodzi tutaj o pasję, jej pielęgnowanie i dzielenie się z nią innymi. Polecam wszystkim, którzy nie mieli jeszcze szansy rozpocząć!

Shingeki no Kyojin: The Final Season Part 2

Ostatni sezon Ataku Tytanów wieńczący historię Erena Yeagera.

Nie da się ukryć, że z tygodnia na tydzień czeka się właśnie na tę serię. Na czas, kiedy możemy wchłonąć kolejne odkrywane sekrety i skończyć z rozwalonym mózgiem, bo to, co się tutaj dzieje jest epickie, genialne i wywołujące skrajne emocje. Nie chcę mówić zbyt wiele, żeby nikomu nie zaspoilerować (wiem, że niektóre osoby czekają, aż wszystkie odcinki wyjdą), ale to, co wyczynia Eren i jaką rolę odgrywał od samego początku... Wow. Ponadto cieszę się, że piąty odcinek przybliżył nam w końcu genezę narodzin pierwszego Tytana. Jest co oglądać i nad czym się zachwycać!

Tensai Ouji no Akaji Kokka Saisei Jutsu

Król Natry niespodziewanie zachorował i chcąc nie chcąc przekazał tymczasowo berło władzy swojemu synowi, genialnemu Weinowi, którego jedynym marzeniem jest... sprzedanie królestwa za rozsądną cenę i przeznaczenie pieniędzy na dobrą emeryturę. Niestety nie wszystko idzie po jego myśli, gdyż przez pewne osoby z sąsiednich krajów dochodzi do niespodziewanych konfliktów militarnych, a sama Natra staje się powoli centrum uwagi całego kontynentu.

Tym razem nie isekai, acz seria zbliżona tematyką do Genjitsu Shugi Yuusha no Oukoku Saikenki. Tutaj także mamy geniusza, który wbrew swojej woli został królem i głównie przez przypadek oraz łut szczęścia wychodzi mu całkiem nieźle zarządzanie krajem. Co zrozumiałe, pojawia się tu sporo wstawek komediowych, zwłaszcza gdy Weinowi przypadkiem coś się udaje, a te "cosie" zazwyczaj okazują się czymś politycznym na ogromną skalę. Poza tym nie brakuje tematów militarnych czy też właśnie politycznych, które pokazują nam czym się rządzi ten świat. Ogółem seria wydaje się miłym zapychaczem czasu, a największym plusem jest oczywiście nasz duet bohaterów.

Yami Shibai 10

Dziesiąty sezon strasznych historyjek. Co może pójść nie tak?

Nie byłabym sobą, gdybym w tym roku nie obejrzała choc jednego odcinka Yami Shibai. Moje czterominutowe guilty pleasure. To już dziesiąty sezon, a czuję się, jakby nic się nie zmieniło. Nie zrozumcie mnie źle, każdy sezon Yami Shibai miewa jeden lub dwa dobre odcinki z ciekawymi opowieściami, lecz reszta zazwyczaj bywa słaba, tandetna, niepotrzebna. Wiem, że tutaj dostanę to samo, co zawsze.

Moje faworyty:

Sono Bisque Doll wa Koi wo Suru

Shingeki no Kyojin: The Final Season Part 2

A Wy? Co w tym sezonie oglądacie? Co polecacie?

1 komentarz:

  1. Chciałam być twarda i oglądać w tym roku więcej anime, ale skończyło się na tym, że kompletnie nie mam czasy oglądać nic i gdzieś tam nadrabiam w wolnych chwilach. I tak udało mi się zacząc Attack on Titam i Mushoku Tensei, ale co do obu mam dosyć mieszane uczucia.

    OdpowiedzUsuń