Najlepsze anime
Blue Period
Najlepszy opening
Takt Op. Destiny
Wszyscy wiemy, że najlepszy opening miało w tym sezonie Arcane, ale z tej racji, że nie uznajemy tego teoretycznie za anime... Wybrałam Takt Op. Destiny, ale to nie dlatego, że kocham ten utwór i odsłuchuję go w dziesięciogodzinnej pętli. Cóż, niestety zauważyłam, że od dwóch sezonów nie znalazłam żadnych fajnych, melodyjnych utworów, które porwałyby mnie rytmami. Od wiosny nie pojawił się żaden WYBITNY opening, więc dlaczego postawiłam na Takt Op. Destiny? Przez idealne zgranie piosenki/muzyki z grafiką. Szczególne upodobanie znajduję w momencie zniknięcia Cosette oraz wyciągania dłoni ku gwiazdom przez Takta. To są piękne sekundy, które stopniowo prowadzą opening do dynamicznego zakończenia. Co się zaś tyczy wyróżnionych, na pewno sympatią obdarzam utwór z Blue Period oraz Mieruko-chan śpiewany przez główną seiyuu.
Najlepszy ending
Platinum end
Choc samo Platinum End do tej pory uznaję za serię balansującą między gniotem a czymś dobrym, to jednak ending okazał się całkiem ładnie przedstawionym utworem z ciekawie skomponowaną piosenką. I w sumie nie ma co więcej dodawać, prócz tego, że dostaje ogromnego plusa za cieniowanie postaci oraz za ukazanie głównego antagonisty serii.
Najlepszy bohater
Yatora Yaguchi
No ba, że Yatora, nasz cudowny wrażliwy chłopiec musiał wygrać w tej kategorii. Ten Yatora, który był na tyle odważny, by rzucić pewną ścieżkę rozwoju gwarantującą mu stabilną pracę i zwrócić się w stronę dopiero co poznawanej sztuki i rywalizacji z utalentowanymi geniuszami. Ten Yatora, który rozwinął swój talent ciężką pracą, który usilnie stara się zrozumieć, kim tak naprawdę jest i który nie porzuca przyjaciół, tylko wspiera ich ze wszystkich sił. Jako główny bohater spisał się wybitnie dobrze, wchodzenie z nim w tematy sztuki okazało się ogromną przyjemnością i jak już wcześniej pisałam, przyglądanie się jego działaniom stało się niezwykle emocjonalnym widowiskiem. Kibicowałam mu do samego końca i dosłownie w ostatnim odcinku poczułam się niczym dumny rodzic z dziecka, które mimo wielu trudów spełniło jedno ze swoich marzeń. Do wyróżnionych bohaterów zaliczam nade wszystko: Tadano Hitohito za bycie nadzwyczajnym wsparciem dla trudnych przypadków oraz Bojjiego za jego silny charakter.
Najlepsza bohaterka
Miko Yotsuya
Przyznam, że zastanawiałam się długo między Komi a Miko, ponieważ obie są przeurocze i obie starają się uporać ze swoimi słabościami/problemami. I mimo że pierwszą uwielbiam oraz uznaję za swojego rodzaju waifowe bóstwo, to jednak Miko kupiła mnie swoim silnym charakterem. Od samego początku zmaga się z bardzo trudną sytuacją, jaką jest widzenie przerażających duchów/demonów i wybrała sposób, który niekoniecznie bywa dla niej korzystny. Sprytnie ignoruje niechcianych natrętów, udaje, że ich nie widzi i nawet jeśli robią coś nieoczekiwanego, Miko bez zawahania stara się być niewzruszona. Zaimponowała mi jej siła, odwaga oraz przywiązanie do przyjaciółki, którą stara się uratować od każdej niebezpiecznej sytuacji.
Najbardziej irytujący bohater
Ren Yamai
Nie mogło być tak, że każdego "dziwaka" w Komi-san jesteśmy w stanie polubić lub tolerować. Pojawiło się tutaj sporo różnych charakterów, od ekspresyjnego Najimiego, przez posłuszną niczym pies Agari, do cringowej Nakanaki. Oczywiście te postaci mogą niektórych bardziej lub mniej drażnić, mogą także wzbudzać same pozytywne emocje lub skrajnie negatywne. W każdym razie nie pozostają obojętne dla odbiorców. I na pewno nie pozostaje dla mnie obojętna yandere Yamai. Lubię typ yandere, dlatego jest to dla mnie dosyć dziwne, że muszę powiedzieć, że Yamai była zbyt skrajną yandere. Robiła niesmaczne aluzje z parówką i tym, co Komi może z nią zrobić; wtrącała się w każde ważniejsze sytuacje, doprowadzała do bezsensownych konfliktów i w rezultacie pojawiała się w nadmiarze. O wiele zbyt często psuła tę serię.
Najlepsza grafika
Takt Op. Destiny
Chociaż jeszcze nie skończyłam Takt Op. Destiny to nie da się zignorować, że połączenie Madhouse oraz MAPPY zrodziło bardzo urodziwe dzieło. Kreacja postaci, zwłaszcza Muzykantek, malownicze krajobrazy Stanów Zjednoczonych oraz dynamiczne sceny walk - to wszystko przypadło mi do gustów i zachwycało, szczególnie gdy łączono to z klasyczną muzyką. Budżet musieli miec wysoki, bo przez większość czasu nie dostrzegałam żadnych mankamentów, ani niedociągnięć. Czyżby Takt Op. Destiny miało się za niedługo okazać najpiękniejszą serią roku? Jest to bardzo możliwe...
Podsumowanie
Sezon jesienny na swój sposób okazał się całkiem satysfakcjonujący. Pojawiła się wyczekiwana przeze mnie kontynuacja Mushoku Tensei, która pod żadnym pozorem nie zawiodła. Pojawiło się też, o dziwo, kilka adaptacji mang, które miałam szansę czytać kilka lat temu. Chociażby Komi-san, niezwykle zabawna komedia romantyczna, która już od dawna powinna dostać ekranizację. I cieszmy się, że drugi sezon kiedyś tam otrzymamy. Poza tym pozytywne wrażenia zrobiła na mnie Mieruko-chan, równie przerażająca w anime jak i mandze - duchy zostały zaprezentowane na złoty medal w kategorii straszności. Do tego Saihate no Paladin, które dobrze wspominałam i niestety... muszę jeszcze nadrobić, żeby wyrazić coś konstruktywnego.
W tym sezonie pojawiło się także kilka zaskoczeń. Największym z nich jest oczywiście Blue Period, mianowany najlepszą serią (o czym powyżej ^), a zaraz za nim są Ousama Ranking i Senpai ga Uzai Kouhai no Hanashi. Ta pierwsza produkcja z przeuroczym Bojjim zaatakowała mnie pod względem emocjonalnym. Już dawno nie czułam wzruszenia na drugim odcinku nieznanej mi serii, a stało się to za sprawą opowieści Kage, na której płakałam jak na całym Fruits Basket. Co się tyczy drugiej produkcji, czyli Senpai... to nie oczekiwałam zbyt wiele, a mimo wszystko anime okazało się przyjemną komedią z fajnie rozwijającymi się wątkami romantycznymi.
O Kimetsu no Yaiba mogę powiedzieć jedynie tyle, że studio mogło po prostu wyprodukować te rozszerzone odcinki, a odpuścić sobie film. Co nie zmienia faktu, że niniejszy arc oraz Rengoku również trafili w moje serce. Takt Op. Destiny większych emocji nie wzbudziło, może poza kupą śmiechu, gdy okazało się, że całe anime było po prostu reklamą dla wychodzącej gry (XD). Zaś Platinum End zaczęło się dla mnie psuć w momencie, gdy główny antagonista ukazał się niczym Power Ranger. B e z p r z e s a d y... Na razie poobserwuję, w jaką stronę pójdzie seria, lecz nie oczekuję fajerwerków. Podsumowując, jesień 2021 jako koniec sezonowego roku ukazała całkiem obiecujące serie, które na pewno na długo zostaną w mojej pamięci i prawdopodobnie wpłyną na rankingi w podsumowaniu roku, ale o tym poczytacie już niedługo ^^.
Obejrzane/oglądane:
- Blue Period 8/10
- Kimetsu no Yaiba: Mugen Ressha-hen 8/10
- Komi-san wa Comyushu desu 8/10
- Mushoku Tensei: Isekai Ittara Honki Dasu 2 7/10
- Mieruko-chan 7/10
- Senpai ga Uzai Kouhai no Hanashi 7/10
- Ousama Ranking (kontynuowane) 6/10
- Takt Op. Destiny 6/10
- Saihate no Paladin 6/10
- Platinum End (kontynuowane) 5/10
Zaczęłam kilka anime z tego sezonu, ale oczywiście żadnego nie skończyłam... Być może skończę Takt Op. Destiny - mi też ogromnie podoba się scena z wyciąganiem ręki do gwiazd w openingu - do tego stopnia, że ten kadr jest moją tapetą na laptopie ;)
OdpowiedzUsuńNie ukrywam, że też kilka muszę dokończyć >.<
UsuńI fajnie wiedzieć, że nie tylko ja uległam zachwytowi nad kadrem z Taktem <3
Blue Period mam w planach, muszę obejrzeć w końcu. Ostatni oobejrzałam Jujutsu Kaisen i się zakochałam <3. Zdecydowanie za rzadko sięgam po anime!
OdpowiedzUsuńW Jujutsu Kaisen bardzo ciężko się nie zakochać :D Polecam Blue Period, gdybyś obejrzała, podziel się wrażeniami :3
Usuń