86
Serię zaczęłam, nie zapoznając się z opisem, dlatego z miłym zaskoczeniem odkryłam... że 86 zapowiada się naprawdę interesująco. Niekoniecznie jestem fanką mechów, czy też militariów, ale tutaj te elementy póki co nie przytłaczają oraz nie wioną absurdem. Na razie zbyt wiele o tym konflikcie między Republiką a Imperium się nie dowiedziałam, podobnie jak tajemnicą zostaje sektor 86 i to, że ludzie godzą się tam na bycie wykorzystywanym w zbrojnych konfliktach. Jestem ciekawa wyjaśnień oraz do czego tak właściwie fabuła będzie tu dążyć. Poza tym zazwyczaj przy seriach tego typu liczą się dla mnie również inne elementy, chociażby bohaterowie i ich relacje. Lena oraz Grabarz wydają się dobrze rozbudowanymi postaciami, których można obdarzyć sympatią. Oczywiście przewiduję tu romans, lecz jak się sprawdzi? Zobaczymy. Na razie anime plasuje się na mocne 6/10, ogląda się przyjemnie, a grafika koi oczy.
Boku no Hero Academia 5th Season
Piąty sezon o Akademii Bohaterów i ich walce ze złolami.
No tak, kolejny sezon Bohaterów, a ja jakoś nie potrafię się tym ekscytować. Może przez sezon czwarty, który owszem, wywołał wiele łez, ale nie zachwycił rozwiązaniami fabularnymi, albo też najzwyczajniej w świecie przejadłam się tym uwielbianym przez wszystkich shounenem, który na tę chwilę nie jest wystarczająco mroczny, a kiedy próbuje być mroczny i tak dostaje bajkowe zwieńczenia wątków. Oczywiście oglądać będę, bo mimo wszystko miło jest zobaczyć lubianych bohaterów w akcji. Gagi też trzymają tutaj poziom, a walki aż przyjemnie się obserwuje.
Dragon, Ie wo Kau
Stricte komediowa seria, która powinna bawić gagami. I tu jest słowo klucz: powinna. A jak jest? Niektóre żarciki trafiają, a niektóre są przesadzone oraz niepotrzebne. Sama historia nie wydaje się zjawiskowo ciekawa, ani też nie ma w sobie nic, co trzymałoby widza na dłużej... Chociaż nie! Jest jedna rzecz, a nawet nie rzecz, lecz osoba - Dearia! Niesamowicie piękny elf, dla którego wciąż daję Dragon, Ie wo Kau szansę, bo póki co przewiduję tu przeciętniaka.
Fruits Basket: The Final
I mamy to! Ostatni sezon Fruits Basket i nareszcie wszystkie wątki romantyczne zostaną rozwiązane! Oczekuję dużo, w szczególności, że do tej pory nie zawiodłam się na tej historii i bohaterach pod względem humorystycznym oraz dramatycznym. Wiem, że będę płakać, ponieważ autorka doskonale wie, gdzie dziabnąć, żeby zabolało. Już ledwo się powstrzymywałam przed łzami przy pierwszym odcinku, gdy widziałam załamanie Tooru oraz wsparcie, jakie jej dały Hana i Arisa. Ogólnie czekam z niecierpliwością na rozwiązanie klątwy zodiaków i mam nadzieję, że otrzymamy szczęśliwe zakończenie dla większości bohaterów. Z pewnością jest to seria, którą trzeba nadrobić, jeśli do tej pory po nią nie sięgnęliście.
Fumetsu no Anata e
Do tej pory nic z nowych serii nie zachwyciło mnie tak bardzo jak Fumetsu no Anata e. Klimatem przypomina Mushishi, gdy tylko pomyśli się o wędrówce Ginko oraz przeróżnych historiach ludzi, których napotykał na drodze. Tutaj mamy podobnie - ta zagadkowa istota po przybraniu formy chłopca po prostu szła przed siebie, dopóki nie spotkała dziewczynki, March, której opowieść na tę chwilę jeszcze się nie skończyła. Przypuszczam, że istota potem wyruszy dalej, by poznawać coraz to inne osoby i wynosić z tego doświadczenia. I właśnie jest to niesamowicie wciągające oraz świetnie zrealizowane. Te opowiastki nie pozostawiają widza obojętnym, jest dużo wzruszeń, śmiechu oraz niepewności, jak zakończą się losy poszczególnych postaci. Jestem przekonana, że szykuje się perła sezonu!
Hige wo Soru. Soshite Joshikousei wo Hirou
Sądziłam, że dostanę coś podobnego do Domestic Kanojo. Że wyleje się ściek patologicznych relacji i uformują się różne trójkąty i inne wielokąty, które nie wniosą żadnego głębszego wątku. I po obejrzeniu dwóch odcinków... odetchnęłam z ulgą, że jednak się myliłam. Otrzymaliśmy całkiem lekką obyczajówkę o porządnym, miłym 26-latku i licealistce, która kieruje się zastanawiającymi wartościami w życiu. Cieszę się, że nie przybrało to formy romansu (jeszcze nie przybrało), a zamiast tego mamy prawie że relację ojciec-córka, gdzie Yoshida stara się naprostować dziewczynę i nauczyć ją większego szacunku do siebie. Niby nie dzieje się nic specjalnego, ale miło się ogląda te zwyczajne perypetie. Taka dosyć lekka seria na odmóżdżenie.
Ijiranaide, Nagatoro-san
Od początku śmierdziało mi to Uzaki-chan, a zważając, że Uzaki uznałam za serię skrajnie irytującą i niezdatną do oglądania, obawiałam się, że Nagatoro również pójdzie w odstawkę po kilku minutach oglądania. Ijiranaide, Nagatoro-san przypomina materiał na potencjalnego hentaia, ale przez cenzuralne perypetie jakoś się trzyma na krawędzi komediowego romansu. Nie jest to jeszcze granica irytacji, która by mnie odstraszyła, ale nie ma też tutaj czegokolwiek, co by wywoływało we mnie pozytywne odczucia (nie licząc oświetlenia na włosach Nagatoro). Jest przeciętnie i zapewne tak pozostanie.
Koi to Yobu ni wa Kimochi Warui
Jeden z romansów, na którego ekranizację czekałam z niecierpliwością, ponieważ jeśli przy mandze fantastycznie się bawiłam, to przy animowanej wersji musiało być podobnie. Tak zakładałam i z ulgą odkrywam, że Koikimo zapewnia niezwykle zabawną rozrywkę. Nie jest to poziom Horimiyi, ale urocze jest przyglądanie się relacji Ryou oraz Ichiki. To, że powoli się na siebie otwierają i stają się naturalniejsi w swoim towarzystwie uznaję za plus. Przypuszczam, że będzie to najlepszy romans tego sezonu i warto go obserwować.
Kyuukyoku Shinka shita Full Dive RPG ga Genjitsu yori mo Kusoge Dattara
W momencie, gdy bohater wszedł do gry, popełnił przypadkowe morderstwo i stał się celem psychopatycznej przyjaciółki z dzieciństwa, stwierdziłam, że to jest seria, której warto bliżej się przyjrzeć. Nie dość, że graficznie prezentuje się prześlicznie, to nie spodziewałam się, że fabuła okaże się tak dziwna, że aż wciągająca. Po dwóch odcinkach jestem zaintrygowana, jakie będą kolejne posunięcia Hiroshiego, żeby wyjść z tego dosłownego szamba. Nie jest to zbyt ambitna seria, ale gwarantuje ciekawe, nieschematyczne rozwiązania. Całkiem nieźle sprawdzi się jako odmóżdżacz po ciężkim dniu pracy.
Mairimashita Iruma-kun 2nd Season
Zważając, że pierwszy sezon napakowano infantylnością, banalnymi rozwiązaniami i żenującymi sytuacjami, był to zupełnie inny poziom niż manga, która szczerze bawi swoimi gagami. Dlatego co zrozumiałe jakoś specjalnie nie czekałam na kontynuację. Jednak jak już wyszła, to z przymrużeniem oka zerknęłam na pierwszy odcinek i co zaskakujące - nie zabolało. A nawet nie wywołało negatywnych odczuć. Sam wątek pierścienia zapowiada się dobrą historią, którą mam nadzieję nie spłycą do dziecięcego poziomu.
Mars Red
Po dwóch odcinkach zachwyciłam się trzema rzeczami. Po pierwsze genialny ending w wykonaniu Hyde'a, który od ponad tygodnia przynajmniej raz dziennie przesłuchuję. Po drugie całkiem zgrabna kreska, która cieszy oczy. A po trzecie powiązanie odcinków ze sztukami teatralnymi. Do tej pory otrzymaliśmy Salome oraz Romeo i Julię, cudownie połączone z tragizmem przedstawionych wampirów. Poza tym sam wątek tej specjalnej jednostki pilnowanej przez zwykłego człowieka nasunęło mi skojarzenie z Psycho Pass, ale tylko w tym względzie, ponieważ serie różnią się diametralnie. Szanuję również kreację wąpierzy, lecz mimo tych pozytywnie odbieranych elementów, fabularnie Mars Red plasuje się póki co na przeciętniaka, ale łudzę się, że jeszcze czymś mnie zaskoczy.
Mashiro no Oto
W ten oto sposób odkryłam w sobie miłość do nowego instrumentu, jakim jest shamisen. Przysłuchiwanie się tradycyjnym japońskim melodiom okazało się po prostu miodem dla moich uszu i z odcinka na odcinek jestem coraz bardziej oczarowana. Nawet animacja gry nie zawiera w sobie niepotrzebnego CGI, tylko jest płynna, dynamiczna i przykuwająca spojrzenie. Sama historia prowadzona jest luźno z nutą dramatu w tle. Gagi są zabawne i zasadniczo z przyjemnością ogląda się poczynania Setsu vs. reszta normalnego świata. Zdecydowanie warto zapoznać się z Mashiro no Oto.
Shadows House
Shadows House wydaje się jedyną w tym sezonie serią, której nie potrafię rozgryźć. Napakowana tajemniczością, mrokiem oraz nasuwająca wiele pytań, których odpowiedzi pozostają póki co nieosiągalne. Kim (czym) są dokładnie arystokraci, gdzie znajduje się ich posiadłość, dlaczego ludzie nie uważają się za ludzi i godzą się na bycie "żywymi lalkami"... Po prostu sekret goni tu sekret i jest na tyle intrygująco, że na pewno obejrzę do końca. Coś czuję, że klimatem dorówna pierwszemu sezonowi The Promised Neverland.
Slime Taoshite 300-nen, Shiranai Uchi ni Level Max ni Nattemashita
Mangę uznaję za świetną isekaiową komedię, na której zawsze wybitnie dobrze się bawię. Dlatego niecierpliwie czekałam na ekranizację, bo wiedziałam, że się nie zawiodę. Że zanimowane gagi będą na równie dobrym poziomie co pierwowzór - i tak też się stało. A co jeszcze lepsze - głównej bohaterce podkłada głos Aoi Yuuki, utalentowana seiyuu kojarzona głównie za rolę Tanyi z Youjo Senki czy też Kumoko z Kumo desu ga nani ka?. Dlatego ogromnie się cieszę, słysząc ją w kolejnej popisowej roli. Samą serię, co zrozumiałe polecam z całego serca, ponieważ miło jest się przyglądać perypetiom nieśmiertelnej wiedźmy pragnącej jedynie lenistwa, która w rezultacie wpada na same problematyczne istoty.
Tensura Nikki
Spin-off o człowieku zreinkarnowanym w szlam.
W oczekiwaniu na kontynuację drugiego sezonu studio 8bit uraczyło nas dodatkowymi historyjkami z uniwersum Tensei shitara Slime datta ken. Tudzież nie dostaniemy nic nowego, co by popchnęło dalej fabułę, ale z drugiej strony nie zabraknie tutaj smaczków, na które nie było czasu podczas emisji głównej serii. Jak przebiega codzienne życie mieszkańców Tempest, jakie obowiązki ma Rimuru i ogółem, co się działo za kulisami, gdy nikt nie musiał walczyć o życie. Jest lekko, niezobowiązująco i w miarę zabawnie. Zapewne fanom serii spodoba się taki dodatek.
Tokyo Revengers
Przypuszczałam, że otrzymamy coś w stylu Youjo Senki - kolejny bohater zostaje wepchnięty pod pociąg, więc widz po prostu czekał na przeniesienie go do innego świata. Isekaiowe podstawy? Odhaczone! Jednak o dziwo seria powędrowała bardziej w stronę Boku dake ga Inai Machi, czyli cofnięcie się w czasie i próba uratowania dziewczyny, którą bohater kochał. I jak to się sprawdza? Ten sci-fi klimat połączony z gangsterką? Na szczęście na tyle interesująco i bez zbędnego naciągania, że aż z przyjemnością przyjmuje się kolejne odcinki. Już kilka razy Tokyo Revengers udało się mnie zaskoczyć. Podoba mi się również, że nie brakuje tutaj realnej brutalności i że zanim Takemichi spełni pomniejsze cele, musi wpierw kilka razy się potknąć i znaleźć zupełnie inne rozwiązania w swojej patowej sytuacji. Warto w tym sezonie zwrócić uwagę na ten tytuł.
Yuukoku no Moriarty 2nd Season
Jak tu się nie zachwycać, gdy wraca bohater, który wstrząsnął swą genialnością w 2020 roku? Jak tu nie krzyczeć z radości, gdy po raz kolejny można obserwować gierki mistrza manipulacji, Moriarty'ego? Drugi sezon co zrozumiałe wprowadza nowe, choc bardzo dobrze znane fanom Sherlocka, postacie, jakimi przykładowo są: Mycroft, charyzmatyczny brat Sherlocka, oraz Irene, kobieta potrafiąca namieszać w umysłach geniuszy. Dobrze zaczęto i wierzę, że jeszcze lepiej zrobi się później, kiedy Moriarty zaprezentuje swoje wyszukane gierki.
Zombieland Saga: Revenge
Drugi sezon o zombie idolkach!Pierwszy sezon wspominam bardzo dobrze - było tam wiele szaleństwa, niebanalnego humoru i okazało się, że połączenie zombie z idolkami całkowicie można uznać za udane. Zwłaszcza jeśli są osoby takie jak ja, czyli niekoniecznie zachwycające się tematem zespołów muzycznych o słodkich dziewczynkach... Czekałam długo na kontynuację, bo aż trzy lata i gdy już przyszło co do czego, początek Revenge uznałam za niezbyt zachęcającą przystawkę (piszę po obejrzeniu jedynie pierwszego epizodu). Zabrakło tego niespodziewanego kopnięcia jak przy pierwszym sezonie i zamiast tego studio poszło w spokojne rytmy i wyjaśnianie jak to Franchouchou zeszło na psy. Jednak mam nadzieję, że się rozkręci i że zombie idolki wrócą ze swoim dawnym, cudacznym klimatem.
Recenzja do pierwszego sezonu (KLIK!)
Moje faworyty:
Fruits Basket: The Final
Fumetsu no Anata e
Mashiro no Oto
Shadows House
Od poprzedniego sezonu nie mogę się zabrać za oglądanie niczego, ale Mars Red i jego powiązania ze sztukami to jest anime idealne dla mnie, więc to jedno w końcu kiedyś zobaczę na pewno!
OdpowiedzUsuńTeż właśnie miałam problem! Poprzedni sezon tak zapełniał mi czas wieloma seriami, że zanim się z nich wygrzebałam, to sezon wiosenny już od kilku tygodni witał kolejną ogromną dawką ciekawych anime D:
UsuńMars Red zaiste ma potencjał, więc mam nadzieję, że nie zepsują tego dobrze budowanego klimatu ^^
Oglądam tylko Boku, ale czekam aż wyjdzie cały sezon i dopiero wtedy ruszę, bo nie jestem w stanie czekać a nowy odcinek :D
OdpowiedzUsuńWłaśnie też czekam, aż wyjdzie trochę więcej :D Zaś najbardziej się niecierpliwię czekaniem na nowe odcinki Fumetsu no Anata e, które szczerze polecam ^^
UsuńW tym sezonie na bieżąco oglądam:
OdpowiedzUsuńKoi to Yobu ni wa Kimochi Warui które uwielbiam. Po opisach i pierwszym odcinku (w którym zachowanie głównego bohatera było lekko creepy) nie spodziewałam się tak uroczego i zabawnego romansu
Drugi sezon Moriartego - lekko mnie zawiódł, w najnowszych odcinkach jest lepiej ale na początku było za mało samych braci a za dużo Jamesa Bonda (niezbyt podoba mi się takie łączenie uniwersów- za każdym razem jak słyszę to imię to nie potrafię traktować postaci poważnie a Adler zapowiadała się na początku dużo lepiej)
I po twojej opinii zaczęłam Slime Taoshite 300-nen -i nie żałuję ^^
Czekam na koniec sezonu by obejrzeć na raz w całości Kyuukyoku Shinka shita Full Dive RPG. Mam ogromne oczekiwania bo Shinchou Yuusha tego samego twórcy oryginału uwielbiam. I Tokyo Revengers, motyw Erased połączony z gangami zapowiada się interesująco.
Zamówiłam pierwszy tom mangi Shadows House więc na razie zaczekam z oglądaniem. I ciągle się waham nad Fumetsu no Anata e, czy kontynuować najpierw mangę czy obejrzeć anime.
Drugi sezon Moriartyego niestety wprowadza trochę naciąganych rozwiązań (dalej mnie gryzie to działko w mieście i kopnięcie monety, która idealnie trafia w cel), ale zdecydowanym plusem jest rozwój akcji :D I tak, mogli jakoś inaczej przemianować Irene :/
UsuńCieszę się, że przekonałam do Slime Toashite 300-nen <3
O! A o tym że Full Dive i Shinchou Yuusha jest od tego samego twórcy - nie wiedziałam :O To tłumaczy ten wybitnie dziwny humor xd
Cóż... W przypadku Fumetsu no Anata e anime skończy się szybciej niż manga, więc myślę, że nie zaszkodziłoby obejrzeć, a później sprawdzić jak to wypada w oryginalne :3