Ariana dla WS | Blogger | X X

poniedziałek, 9 kwietnia 2018

[Inne] - Podsumowanie sezonu zimowego 2018

Kolejna zima za nami! Żegnamy mrozy oraz śnieg, którego prawie wcale nie było, żegnamy ciepłe płaszcze i puchowe kurtki - tęsknić za waszą niewygodą nie będziemy, a nade wszystko kończymy z sezonem zimowym 2018. Mówimy mu: było fajnie, łzawo i zaskakująco, ale czas to skończyć. Raz a porządnie.

Najlepsze anime


Według Powie [Ognista strzała-sama]: Violet Evergarden
Przy pierwszych wrażeniach moimi faworytami była Violet Evergarden oraz Sora Yori mo Tooi Basho. Serię o dziewczynkach wyruszających na Antarktydę uznaję za naprawdę udaną i wyjątkową - wiele się można z niej nauczyć, a także wybitnie uśmiać i powzruszać. Jeśli jeszcze do niej nie zajrzeliście - naprawcie to i odpalcie natychmiast pierwszy odcinek. Lecz jak można zauważyć Antarktyda nie wygrywa kategorii najlepszego anime, ponieważ bezkonkurencyjną produkcją jest  w tym przypadku Violet Evergarden. Długo wyczekiwana, nie bez przyczyny wielce wychwalana i graficznie przepiękna seria o dziewczynie piszącej listy i próbującej zrozumieć słowa: "Kocham cię". Można by pomyśleć, że szał na Violet jest zbyt przesadzony, że nie sprosta oczekiwaniom wielu otaku, dlatego od razu mówię, że nieważne jak dużo oczekujecie, Violet temu sprosta. A nawet zaskoczy swoją epickością. Już nie mówię o pięknej kresce, ale o samej fabule i bohaterce - i jedno, i drugie rozrywa serce widza i skleja je na nowo. Nie jestem w stanie zliczyć, na ilu odcinkach płakałam (o wiele za często), ani na ilu zostałam poruszona mądrościami oraz dramatem ludzkich losów. Violet Evergarden zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie i bez wątpienia powinna zostać zaliczona do grona najlepszych anime wszech czasów. Jeśli nie wierzycie - przekonajcie się sami.

Najsłabsze anime


Według Powie [Ognista strzała-sama]: Ito Junji: Collection
Oficjalnie straciłam nadzieję na to, że jakiekolwiek studio będzie w stanie wyprodukować naprawdę dobry animowany horror. Tak, nie ma co się łudzić - od kilku lat Japończycy nie raczą nas żadnym strasznym seanse, nawet sławny Junji Ito nie ratuje sytuacji. Słyszałam sporo o Mistrzu Japońskich Horrorów i jego mangach mrożących krew w żyłach. Dlatego przed obejrzeniem anime myślałam sobie: "Dobra, zobaczmy, co też niepokojącego wymyślił". I tak po skonsumowaniu niestrawnych dwunastu odcinków, zamiast podziwu, jestem w stanie jedynie stwierdzić: "Tego się nie da oglądać". Nie w tym sensie, że jest tak straszno, że aż się bałam patrzeć na poszczególne historie, lecz po prostu jest tak żałośnie i nudno, że aż się odechciewa oglądania po trzech odcinkach. Zdarzyły się opowieści, które miały w sobie to coś, co przyciągało swoją tajemnicą, przykładowo o tym pięknym mężczyźnie, który przepowiadał na skrzyżowaniu ulic albo o przypadku faceta, który jak spał to się starzał. Jednak głównie historie wywoływały we mnie obrzydzenie, irytację, a także nieograniczone znużenie (odcinki z Soichim uważam za najgorsze). Bohaterowie bez wyjątku wydawali się płascy, nijacy i skrajnie głupi - albo miało się do nich obojętny stosunek, albo wkurzali swoim irracjonalnym zachowaniem. Grafika średnia z wieloma kalectwami i tylko muzyka, a dokładniej opening, jest godny uwagi i pochwały. Ogólnie Ito Junji: Collection zostawił po sobie nieprzyjemny posmak i nie zachęcił do czytania mang Mistrza Japońskiego Horroru.

Najlepszy opening


Według Powie [Ognista strzała-sama]: Ito Junji: Collection
Przed chwilą wygwizdałam serię, a teraz się okazuje, że posiada najlepszy opening w całym sezonie (o ironio!). Tak jak wcześniej o THE PINBALLS nie słyszałam, tak od usłyszenia w pierwszym odcinku cudownego głosu wokalisty, nie mogę się doczekać, aż zaśpiewają także do innych anime. Piosenka idealnie wpasowuje się w horrorystyczny klimat, który miała nam zapewnić cała seria, i pozostawia widza z przyjemnymi ciarkami na skórze. Do wyróżnionych openingów zaliczyłabym "Flashback" z Kokkoku (niestety serii nie oglądałam, ale w piosence zakochałam się od pierwszego odsłuchania), "Slide Ride" z Death March (ciekawie skonstruowany utwór, jakby pozlepiany z różnych stylów), Overlord II i "GO CRY GO" (wspaniały OxT, który nie zawodzi) i oczywiście Devilman: Crybaby "Man Human" (prosty, acz z charakterem).


Najlepszy ending


Według Powie [Ognista strzała-sama]: Koi wa Ameagari no You ni
Aimer jest dla mnie jednym z żeńskich guru japońskiej muzyki. Jej głosu nie da się pomylić z żadnym innym i zawsze gdy ją słyszę, czuję zachwyt ponad wszystko. Kocham w jej wykonaniu ending z Zankyou no Terror oraz z Koutetsujo no Kabaneri. W tym sezonie również pokazała klasę przy melancholijnym ed z Koi wa Ameagari no You ni. Nie da się odsłuchać tego utworu z obojętnością. Przyjemne dla ucha okazały się również piosenki z Overlorda II (MYTH & ROID i jej miłosna pieśń jak zwykle cudna) oraz z Devilman: Crybaby (co tu dużo gadać: najlepszy soundtrack tej zimy).


Najlepszy bohater


Według Powie [Ognista strzała-sama]: Violet Evergarden
Jestem osobą, która nie znosi postaci nieokazujących emocji i zachowujących się jak roboty/lalki, a jeśli przyjrzymy się Violet to ona zachowuje się w ten sposób przez połowę odcinków. Jednak tak jak przypadki z innych anime wydają się absurdalne, tak Violet ma logiczne i przykre usprawiedliwienie, które powoduje, że widz ją rozumie, współczuje jej i chce ją przytulić, nie powstrzymując się przed wylewaniem łez. Violet-lalka próbuje zrozumieć, czym są emocje, a także odkryć znaczenie słów: "Kocham cię". Szukając odpowiedzi i natrafiając na poszczególne osoby, sama zaczyna się zmieniać i dostrzegać, że ona również jest zdolna do uczuć. Właśnie ta jej wewnętrzna przemiana jest niesamowita i poruszająca, a kulminację tego wszystkiego (jej nieradzenia sobie z silnymi emocjami) można w szczególności zobaczyć w 9 epizodzie. Violet jak najbardziej zasługuje na miano najlepszej bohaterki.

Postaci wyróżnione:

  • Saiki Kusuo z Saiki Kusuo no Psi nan 2
  • Momonga z Overlord II
  • Mii oraz Isao z Miira no Kaikata


Najbardziej irytujący bohater


Według Powie [Ognista strzała-sama]: Miki Makimura
O świętej Miki pisałam trochę w recenzji Devilman: Crybaby. Bohaterka tak dobra, że do rany przyłóż, patrząca na świat przez różowe okulary i dopatrująca się w każdym dobra (nieważne, że jakiś psychol zabija dzieci, Miki wie, że on tak naprawdę jest dobry i należy mu wybaczyć). To jest taki typ osoby, która po zmoknięciu przez ulewę właduje się do mieszkania starszego mężczyzny i wprosi mu się do łazienki, żeby się umyć. Typ osoby, która widząc krzywdę i niesprawiedliwość, napisze na Internecie poemat-opinię, ale sama nie dokona czynnego działania. Typ osoby, która traktuje swoją przyjaciółkę jak powietrze i zero, ale chce zbawiać cały świat. Proszę państwa! Oto Miki Makimura! Najgorsza shoujo stworzona tylko na potrzeby symbolizowania czystego dobra!

Najlepsza grafika


Według Powie [Ognista strzała-sama]: Violet Evergarden
Nie oszukujmy się - oczywistym jest, że Violet musiała wygrać w tej kategorii. Nawet gdyby ktoś mnie zapytał, gdzie była najlepsza grafika, uwzględniając wszystkie serie, jakie do tej pory widziałam, odpowiedziałabym bez wahania: Violet Evergarden. Kyoto Animation poszło na całość i stworzyło arcydzieło, które prawie w każdym detalu jest idealne. Dynamika, kolorystyka, emocje postaci, ruch powietrza i wody, kadrowanie... To wszystko tworzy magiczny klimat, niespotykany do tej pory w żadnej serii. Prawdziwa perła dla smakoszy obrazu.

Najsłabsza grafika


Według Powie [Ognista strzała-sama]: Ito Junji: Collection
Nie było tragicznie, ale da się zauważyć, że wielokrotnie Studio Deen nie radzi sobie z proporcjami postaci czy dynamiką. Jako że jest to "horror", mogli bardziej pobawić się się cieniowaniem czy efektami, które wywołałyby grozę. A tak, to w zasadzie otrzymujemy średniej jakości kreskę z wieloma potknięciami, która albo bawi swoją karykaturalnością, albo wywołuje obrzydzenie.


Podsumowanie


Według Powie [Ognista strzała-sama]:
Sezon zima 2018 okazał się całkiem... niezły. O WIELE lepszy niż jesienny 2017. Największą przyjemność przy oglądaniu sprawiła mi: Violet Evergarden (epickie anime!), Sora Yori mo Tooi Basho (najlepsza niespodzianka tego sezonu), Saiki Kusuo 2 (oczywista oczywistość, że to najlepsza komedia-parodia ever), Devilman: Crybaby (który zakończeniem i przesłaniem zostanie w mojej pamięci przez długi-długi czas), Miira no Kaikata (najsłodsza seria, jaką widziałam w życiu, nic tylko ochy i achy), Death March (bo nadal jestem zdania że wykoksowane postaci są moimi ulubieńcami) i Overlord II (trochę fabularnie nie porwało, ale sam fakt, że w końcu mogłam obejrzeć kontynuację sprawiło, że mój zachwyt nad tą serią nie zmalał). Koi wa Ameagari no You ni zapowiadało się romansem, ale w rezultacie okazało się bardziej okruchami życia z miłym przesłaniem. Seria idealna na zrelaksowanie się po ciężkim  dniu. Zawiodłam się na kontynuacji Dagashi Kashi, które przez pierwszą połowę męczyło i dopiero pod koniec rozkręciło się i pokazało w końcu coś nowego, świeżego... A kompletną porażką jest bez dwóch zdań Ito Junji: Collection. BADZIEWIE. Pod koniec też wspomnę o największym trollu tego sezonu, czyli Poputepipikku - nie wiem, co obejrzałam, ale moja paćka w głowie jest całkiem-całkiem zadowolona.
Żegnam sezon zimowy i z radością witam wiosenny, który już pokazał mi ciekawe i dobrze zapowiadające się serie oraz kontynuacje (chyba i tak wszyscy już wiedzą, że najlepszym anime wiosny 2018 będzie Mahou Shoujo Ore - hi hi hi).

  • Violet Evergarden 10/10
  • Mahoutsukai no Yome (kontynuowane z poprzedniego sezonu) 10/10
  • Saiki Kusuo no Psi nan 2 8/10
  • Sora Yori mo Tooi Basho 8/10
  • Devilman: Crybaby 7/10
  • Overlord II 7/10
  • Miira no Kaikata 7/10
  • Death March kara Hajimaru Isekai Kyousoukyoku 6/10
  • Koi wa Ameagari no You ni 6/10
  • Overlord: Ple Ple Pleiades 2 6/10
  • Poputepipikku 5/10
  • Dagashi Kashi 2 5/10
  • Ito Junji: Collection 3/10

Według Puchie [Jellyfish-chan]:
Między pierwszymi wrażeniami a podsumowaniem udało mi się obejrzeć tylko dwie produkcje z tego sezonu. Niestety inne obowiązki uniemożliwiły mi poświęcenie czasu na japońską animację. Trzymam się nadziei, że sezon wiosenny będzie dla mnie łagodniejszy i znajdę więcej czasu na oglądanie anime (choć biorąc pod uwagę obronę, wątpię). Niemniej dwie produkcje, które udało mi się obejrzeć były fajne i będę je miło wspominać.

  • Violet Evergarden 9/10
  • Miira no Kaikata 7/10

5 komentarzy:

  1. Violet obejrzę na pewno. Netflix jest to szkoda nie skorzystać. XD Ale Ito... Aż jestem ciekawa to sprawdzić, gdyż mangi nawet lubię i ciekawie będzie zobaczyć co się nawyczyniało w adaptacji. :D
    Amier <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co zaś się tyczy Miki z Devilmana to... cóż... tam każda postać była bardzo nijaka i podstawiona tylko po to by pokazywała jakieś "wartości" - dobre czy złe. Zapowiadało się ciekawie, ale po ostatnim odcinku w głowie tylko dźwięczało mi "WTF?!".

      Usuń
    2. Miałam dokładnie to samo przy Devilmanie, kiedy po skończeniu ostatniego epizodu było wielkie: "Cooooo?". Ogólnie to podobał mi się ten remake i przy oglądaniu, owszem, postaci irytowały, ale po zakończeniu nawet zrobiło mi się ich szkoda, szczególnie Akiry i Ryo ;-;
      Obejrzyj Violet i przygotuj się na wielką dawkę płaczu i szlochów :P

      Usuń
  2. Oj tak, oglądając Violet zdecydowanie można się popłakać. Piękna seria. Uff, cieszę się, że jednak nie brnęłam dalej w Ito Junji: Collection, ale przynajmniej opening się wybronił. I zgadzam się co do "Ref:rain". ^^
    Dla mnie "Poputepipikku" to było jednak za dużo. Obejrzałam jeden odcinek z bratem, bo był tej serii ciekawy (a rzadko się zdarza, żeby sam proponował jakieś anime), ale więcej bym chyba nie zniosła. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzy ostatnie odcinki Ito Junji wyglądały tak, że po prostu co jakiś czas je przewijałam z nudów i wciąż dało się wyłapać tą bezsensowność ><
      Poputepipikku jest... specyficzne. Po prostu sieczka z mózgu po dwunastu epizodach XD

      Usuń