Ariana dla WS | Blogger | X X

poniedziałek, 27 kwietnia 2020

[Inne] - Pierwsze wrażenia sezonu wiosennego 2020

Trochę spóźnione, ale stworzone ze szczerością i pozytywnym akcentem pierwsze wrażenia sezonu wirusowego, znaczy wiosennego. W porównaniu do zimy zostałam mile zaskoczona, ponieważ tak wiele interesujących serii pojawiło się na rynku japońskim. Nie zabrakło tu shounenów, isekaiów, komedii romantycznych, trochę dramatu i całkiem satysfakcjonujące kontynuacje, na które  cierpliwie się naczekałam. Zapraszam do czytania, a nade wszystko do oglądania!


Arte

Florencja. XVI wiek. Od dzieciństwa pasją Arte była sztuka, a dokładniej jej tworzenie. Niestety żyje w czasach, w których kobiecie (a tym bardziej kobiecie z arystokracji) nie przystoi uprawianie zajęć przeznaczonych jedynie dla mężczyzn, a malunek i rysownictwo właśnie do nich należą. Mimo to dziewczyna się nie zniechęca i postanawia znaleźć mistrza, pod którego skrzydłami rozwinie swój talent. Mistrzem tym okazuje się pewien wycofany malarz o imieniu: Leo.

Renesans od zawsze znajdował się w mojej mocnej trójce ulubionych epok, dlatego przyjrzenie się Arte było wyższą koniecznością. Trzeba było sprawdzić i tyle, bo renesans, bo sztuka i kobieta próbująca spełnić swoje - niemożliwe na te czasy - ambicje. Sam pomysł jest interesujący, przyglądanie się fizycznym zmaganiom bohaterki oraz jej próbie udowodnienia, że kobiety nie są w niczym gorsze, idealnie wpasowuje się w dzisiejszy feminizm. Seria jest bardzo klimatyczna i całkiem przyjemnie cieszy. Kibicuję tej z lekka naiwnej i głupkowatej Arte oraz czekam na jej dalsze osiągnięcia. Ogółem zaliczam anime jako uprzyjemniacz czasu.

Fruits Basket 2

Drugi sezon o naiwno-niewinnej dziewczynie i zgrai dziwaków potrafiących zamieniać się w zodiakalne zwierzęta.

Pierwszy sezon wspominam niezwykle miło - zostawił po sobie bardzo pozytywne i ciepłe uczucia. Wierzę, że drugi sezon zrobi to samo, tudzież: doprowadzi mnie do łez, rozczuli nad cudownie wykreowanymi postaciami, rozbawi i pozostawi pod ogromnym wrażeniem. Z tych wszystkich serii właśnie Fruits Basket zapewne wyciśnie ze mnie najbardziej skrajne emocje.

Fugou Keiji: Balance: Unlimited

Daisuke Kanbe, znamienity detektyw z nieograniczonymi środkami pieniężnymi, potrafi rozwiązać każdą skomplikowaną sprawę i jest pewien, że wszystko da się rozwiązać za pomocą pieniędzy. Jego partnerem zostaje Haru Katou, wierzący w sprawiedliwość i ceniący ludzkie życia, śledczy, który nie zgadza się z materialnym podejściem Daisuke.

Tjaaa... Wszystko pięknie, ładnie, detektywistyczna seria z dwoma skrajnie różnymi bohaterami, którzy załatwiają sprawy na swój sposób. ALE mimo wszystko te dwa odcinki zostawiły po sobie dziwny posmak. Posmak niekoniecznie dobrej abstrakcyjności, wyolbrzymień oraz nierealności. A skoro rozgrywa się to w świecie zbliżonym do naszego jako taka realność powinna zostać zachowana. Tak, gryzie mnie ta akcja z helikopterem i bazuką. Tak, gryzie mnie również nieograniczona ilość gotówki Daisuke. Nie wiem do końca, w jakim kierunku to zmierza i nie jestem pewna, czy mi się to spodoba. Póki co anime balansuje na granicy czegoś ciekawego i z potencjałem, a czegoś chaotycznego i naciąganego. Dlatego czas pokaże (a dokładniej dowiemy się w przyszłym sezonie, ponieważ przez zaistniałą sytuację na świecie seria została przerwana i przeniesiona na letni termin). A poza tym na plus idzie kreska oraz TEN genialny opening i TEN genialny ending!

Honzuki no Gekokujou 2

Drugi sezon o książkoholiku przeniesionym do innego świata.

Chyba nic mnie tak nie ucieszyło w tym sezonie jak powrót Maine (Myne) i jej kolejne zmagania - tym razem z mieszkańcami kościoła i obowiązkami kapłanki. Na tę chwilę jestem w pełni zadowolona z przebiegu wydarzeń - zmiany zachodzące w bohaterce oraz jej wpływ na nowe postaci odbieram z ciepełkiem na sercu. Podobnie jej kolejne pomysły wzięte z poprzedniego życia, tudzież stworzenie pizzy. Nie mówiąc też o tym, że nareszcie dorwała się do książek! Czekanie z tygodnia na tydzień w tym przypadku jest naprawdę męczące i najlepiej by było, gdyby ta seria nigdy się nie skończyła.

Recenzję pierwszego sezonu znajdziecie tutaj! (KLIK!)

Kaguya-sama: Love Is War 2

Drugi sezon o "kto pierwszy wyzna swoje uczucia, ten przegrywa!".

Zachwytów w tym sezonie nie ma końca, bo oto kolejna kontynuacja jednej z najlepszych komedii romantycznych wszech czasów! Tak. Wielki powrót szaleństwa Chiki, zastraszonego przez życie Ishigamiego oraz dwójki w sobie zakochanych - Kaguyi oraz Miyukiego - którzy za nic w świecie nie chcą wyznać sobie uczuć. Gagi się nie znudziły, wręcz ich dobra passa trwa, a śmiechów również nie widać końca. To jest to, na co czekałam. To jest to, co zapewni mi dobrą niezobowiązującą rozrywkę.

Kakushigoto

Historia skupia się na Gotou Kakushi, samotnie wychowującym swoją córkę ojcu, który za wszelką cenę próbuje zachować przed nią w tajemnicy swój zawód, jakim jest profesjonalne rysowanie wulgarnych mang.

Wśród tych wszystkich nowych serii, najbardziej miłym zaskoczeniem na tę chwilę okazało się nic innego jak: Kakushigoto. Pocieszna historia o relacji ojca z córką. Opowiastka, która prawdopodobnie chce skorzystać z triku Angel Beats... Czyli na razie jesteśmy na etapie, że wszystko nas śmieszy - bo jakby miało być inaczej, gdy widzimy starania Gotou by nie zawieść swojej słodkiej córeczki. Gagi są przednie, a Hiroshi Kamiya jak zwykle doskonale sprawdza się jako główny seiyuu. Jednak każdy z nas wie również, że ta zabawna historia skrywa w sobie wielki smutek i prawdopodobnie wielkim smutkiem się zakończy. Za to pokochałam Angel Beats i przez to powoli zakochuję się w Kakushigoto. Warto do tego zerknąć, ponieważ wyczuwam tu potencjał na najlepsze anime sezonu ^^.

Otome Game no Hametsu Flag shika Nai Akuyaku Reijou ni Tensei shiteshimatta...

W wieku ośmiu lat Katarina Claes, córka arystokraty, przez uderzenie w głowę nagle przypomina sobie poprzednie życie, kiedy to była zafiksowaną na punkcie gier otome otaku. Okazuje się, że całkiem przypadkiem znalazła się w jednej z takich gier i że przyszła jej do odegrania niezbyt chwalebna rola, mianowicie zła wcielonego, które pod koniec zostaje zamordowane. Nie chcąc by scenariusz gry się spełnił, Katarina stara się pokierować swoim losem tak, by przeżyć i nie wtrącać się wielokąty miłosne.

Nie jest to szczyt ambicji, ani tym bardziej jeden z uwielbianych przeze mnie isekaiów. Jednak swoje zadanie spełnia, gdyż zapewnia satysfakcjonujące odmóżdżenie. Przez trzy odcinki obserwowaliśmy usilne próby ośmioletniej Katariny, by zmienić nastawienie wszystkich męskich postaci plus dwóch dziewczyn. Było zabawnie, uroczo, pozytywnie odbieram przedstawienie bohaterów jako dzieci oraz przyznaję, że zaskakująco dobrze się to ogląda. Poniekąd dopiero teraz zaczniemy prawdziwą miłosną rozgrywkę, ale cieszę się, że jakieś podstawowe podłoże zbudowano. Jako seria niezobowiązująca  i niepobudzająca do myślenia sprawdza się świetnie.

Princess Connect! Re:Dive

Główny bohater budzi się pozbawiony wszelkich wspomnień (czyli jest źle), nawet ma trudności ze zrozumieniem, czym są pieniądze (czyli jest piorunująco źle!). Jednak na swojej drodze spotyka najpierw kapłankę, która będzie mu służyć z oddaniem, później potężną acz naiwną księżniczkę, która w żołądku ma czarną dziurę, a następnie zdystansowaną dziewczynę z kocimi uszkami i ogonkiem. Razem stworzą drużynę, by... no właśnie tutaj tkwi problem. Bo właściwie bohater nie pamięta, co ma zrobić i czy w ogóle ma coś zrobić.

*Bierze głęboki wdech* To mi tak śmierdzi Konosubą, tym Konosubowym humorem i klimatem, tą Konosubową głupkowatością i absurdalnością, tym Konosubowym free stylem. Ale nic dziwnego, skoro dyrektorem jest Takaomi Kanasaki, który w Konosubie maczał palce. Oczywiście paczka z Princess Connect! Re:Dive nie jest tak wybitnie dziwna jak paczka Kazumy z maniaczką wybuchów, bezużyteczną boginią i masochistycznym rycerzem. Niestety bohaterowie wydają się tutaj dosyć oklepani i niezbyt interesujący, ale seria bardzo stara się nadgonić to humorem. Póki co najbardziej uśmiałam się na tym słodkim grzybku z pierwszego odcinka, lecz już przy drugim epizodzie zauważyłam, że żarty będą się powtarzać lub będą pojawiać się okazyjnie. Czas pokaże, czy anime zaskoczy czymś nowym, czy po prostu skończy jako przeciętniak.

Shokugeki no Souma: Gou no Sara

Piąty (PIĄTY!) sezon o gotowaniu i orgazmach podczas jedzenia.

Naczytałam się wiele negatywnych opinii dotyczących ostatniego arcu Shokugeki no Souma, dlatego nie oczekuję zbyt wiele. W zasadzie to już od ostatniego sezonu nie oczekuję zbyt wiele po tej serii. Zrobiła się przewidująca, nużąca i straciła ten czar obecny w pierwszym sezonie. A szkoda, bo zazwyczaj bawiłam się przednio przy wykonywanych daniach oraz pojedynkach. Jednak skupmy się na Gou no Sara - wiemy, że jest niepotrzebny; że antagonista jest cringowy; że ogólnie ten arc mógł pojawić się wcześniej; że gotowanie zeszło na piąty plan i że nic nie zwiastuje, by sytuacja miała się jakoś polepszyć. Choc byłoby miło, gdyby studio zaserwowało nam własne zakończenie. Na tę chwilę jestem na nie - jak większość naszej małej otakowej społeczności.

Tower of God

Do tej pory Bam znał i przyjaźnił się jedynie z Rachel - dziewczyną, która wyciągnęła go z ciemności. Lecz w pewnym momencie Rachel postanowiła spełnić swoje marzenie, dlatego zostawiła Bama i weszła samotnie do Wieży. Chłopiec nie chcąc jej stracić, rusza za przyjaciółką i dzielnie stawia czoła wyzwaniom czekającym go na kolejnych piętrach niebezpiecznej Wieży.

Trochę łopatologicznie opisałam tę serię, ale zamysł jest prosty - bohater przemierza piętra Wieży, pokonuje/rozwiązuje kolejne próby, zyskuje nowych przyjaciół i szuka Rachel. Proste? Proste. Webtoona planowałam przeczytać od dawna, ale jakoś nigdy nie było mi z nim po drodze. Stąd poniekąd radość, że mogę się przekonać za pomocą anime, czy seria jest warta uwagi. I jaki jest ogólny wniosek? Warto poznać. Chociaż pomysł wydaje się prosty, intrygującą sprawą są wyzwania oraz bohaterowie skrywający tajemnice oraz posiadający własne uzasadnione motywy wspinania się po Wieży. Na pewno obejrzę do końca, lecz nie oczekuję jakichś większych zaskoczeń. Poza tym jedyny zarzut przy tej serii mam do Bama, który na tę chwilę jest po prostu niewidoczny i nijaki. Lecz to też jakaś miła odmiana, gdy weźmiemy pod uwagę, że zazwyczaj główni bohaterowie BARDZO się wyróżniają.

Moje faworyty:


Honzuki no Gekoujou 2
Kaguya-sama: Love is War 2
Kakushigoto

A Wy? Co w tym sezonie oglądacie?

13 komentarzy:

  1. Trochę jak moje oglądanie seriali: dużo, dużo jeszcze więcej. Ja wciąż próbuję skończyć Fairy Tail, ale oglądanie z M. stanowczo wydłuża :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojaaa *0*, porwałaś się jedynie na pierwszy sezon Fairy Tail czy również na te kolejne, nowsze? Sama mam sporo do nadrobienia z tej serii, ale jakoś tak... muszę znaleźć większy zapał ><

      Usuń
  2. W sumie to najbardziej zainteresowało mnie Kakushigoto. Z pewnością obejrzę, bo zapowiada się dobry dramat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zasadzie, gdybym nie brała pod uwagę kontynuacji - to tak, Kakushigoto jest najbardziej interesujące z tego wszystkiego :D

      Usuń
  3. Aktualnie porzuciłam sporo z serii, które zaczęłam, jednak Arte nie odpuszczam. Też bardzo przyjemnie mi się to ogląda. Fruits Basket podobnie. :D
    TAK! Opening i ending (chcę jego pełną wersję! już!) do Fugou Keiji są genialne! A co do samego anime, to mam podobne odczucia. Słyszałam od koleżanki, że seria jest na podstawie książki z lat 50. (czy coś koło tego), która kiepsko się zestarzała.
    Honzuki widziałam na razie tylko jeden odcinek. Kaguyę też przerwałam, ale brat wspominał, że chce obejrzeć, więc chyba będziemy nadrabiać. ;D
    Kakushigoto kupiło mnie już w momencie, gdy zrozumiałam piętrowy pun w tytule. XD Trochę mnie jednak irytuje jak te wszystkie bohaterki dookoła myślą, że do nich podbija.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Everybody wanna do, what they wanna wanna do" - uzależniające! Wiedziałam, że na podstawie książki, ale nie spodziewałam się, że aż tak wiekowej >< Słyszałam też coś o dramie lub filmie, jestem ciekawa, jak to się prezentuje w wydaniu aktorskim XD A znając przesadność Japończyków muszą być niezłe jaja!

      Gdyby tak mój brat lub ktokolwiek chciał ze mną oglądać anime... ;-;

      Potwierdzam, podobna irytacja względem bohaterek z Kakushigoto, zwłaszcza w przypadku nauczycielki ><

      Usuń
  4. Gdy sama przyglądałam się temu sezonowi nie brałam pod uwagę oglądania "Kakushigoto", ale teraz chyba zmienię zdanie i zerknę na to anime. Chociaż ten smutek, o którym piszesz trochę mnie niepokoi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smutek wisi w tle, ale nie brakuje też humoru :D Cieszę się, że zachęciłam! Jeśli ci się spodoba, daj znać :3

      Usuń
  5. ja to się śmieję, że netfliks wypuszcza kolejny sezon bakiego
    jak to nazwałem kiedyś
    ,,to debilne lanie się po mordach"
    w przeciwieństwie do ,,inteligentnego i dobrego lania się po kordach", jakim jest wybitna mango kengan ashura
    W każdym razie także ten
    Fugou Keiji: Balance: Unlimited wyglądało ciekawie
    Ale przeczytałem Wasz opis
    i srogie top kek XD
    Bazuka, helikopter, po co się ograniczać
    Może jeszcze tommy gun na wampiry wink wink referencja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauważyłam, że mnóstwo jest zachwytów nad Bakim i choć sama nie widziałam/nie czytałam jakoś nie zachęca mnie "zwyczajne lanie się po mordach". Do tej pory wydawało mi się, że Kengan Ashura jest w podobnym charakterze zrobione ><
      Przy Fugou Keiji ma się podobne odczucia jak przy Subete ga F ni naru - niby ciekawie, ale coś jest meh
      Wink wink - nie skłamię, mówiąc, że nie wiedziałam, o co chodzi, ale czy to... nawiązanie do Fallout?

      Usuń
    2. Baki jest... No nie ukrywajmy, glupie.
      Kengan Ashura to z kolei manga (anime okroili) moim zdaniem wrecz w pewien sposob wybitna i po zapoznaniu sie z caloscia moge tylko powiedziec, ze chyle czola przed autorami. Mnostwo postaci, kazda konsekwentnie prowadzona i przechodzaca rozwoj, ciekawe interakcje miedzy nimi, wciagajace walki, brak plot armoru dla bohaterow, niestandardowe rozwiazania, ogolem fabula nieschematyczna wbrew pozorom. Mozna sie latwo zniechecic poczatkami, zwlaszcza, ze kreska na poczatku meh, ale zalicza mega poprawe potem. Tu kazda z pozoru glupia czy na pierwszy rzut oka wrecz paranormalna rzecz ma potem dalej w fabule przyziemne wyjasnienie, pierwsze wrazenie dotyczace postaco bywa bardzo mylace.
      No i duzo waznych postaci lgbt, ktore nie sa elementami komicznymi hehe, a to w mandze tego typu jest doslownie ewenementem. Lubie generalnie lanie sie po mordach, wiec doceniam to, ze autorzy faktycznie siedza w temacie i robia risercz, wiadomo, ze przerysowanie i czasem rzeczy prawie z kosmosu, ale przy takim Bakim KA jest wrecz kurcze realistyczne xD No i jak byla scena z walka w parterze zawodnika z mma, to zdecydowanie widzialem, co sie dzieje i co moze wydarzyc dalej, wiec jednak przelozenie jakiekolwiek jest.
      Ale i tak najwieksza sila to postacie. Oj tak.

      Tylko nie Subete ga F ni naru, nie dalem radu zabrnac dalej niz kilka odcinkow...

      To wepchnieta na sile JoJo referencja, jestem normikiem, wybacz xD Tam jeden z bohaterow zamiast sie pierdolic z magicznymi mocami czy innym szajsem po prostu wyjal (nie wiadomo skad xD) tommy guna i wystrzelal w wampira magazynek xD

      Usuń
    3. W takim razie widzę potrzebę, a wręcz konieczność do zapoznania się po pierwsze z Kengan Ashura, a po drugie z Jojo :3 Choc zapewne najpierw sięgnę po anime w tych dwóch przypadkach ><

      Usuń
    4. Anime Kengan Ashura to tak srednio ma sens, inna sprawa z JoJo

      Usuń