Ariana dla WS | Blogger | X X

poniedziałek, 28 października 2019

[Inne] - Pierwsze wrażenia sezonu jesiennego 2019

Jesień nadeszła, a z nią przybyło sporo kontynuacji takich jak: Boku no Hero Academia, Chihayafuru, High Score Girl, Psycho Pass, Shokugeki no Souma i wszystko pięknie, ładnie, bo na pewno z przyjemnością się je obejrzy. Jednak niestety nie znajdziecie na poniższej liście wrażeń z kontynuacji (prosty powód: wolę się za nie zabrać, gdy wyjdzie więcej odcinków). Dlatego skupiłam się jedynie na nowszych historiach - ciekawych, obiecujących lub po prostu mile zapychających mój wolny czas.

Ahiru no Sora

Sora Kurumatani dopiero zaczyna liceum, ale już jest pewien, że przystąpi do klubu koszykówki. Nie ważne, że sam klub przypomina melinę gangu, a jego członkowie nie mają w zamiarze w ogóle dotykać piłki. Jednak dzięki Sorze i jego pasji klub-porażka powoli przechodzi przemianę, a on sam udowadnia, że w koszykówce nie chodzi tylko o wzrost, czy też o talent.

Koszykówka nie jest dla mnie sportem, nad którym mogłabym się pozachwycać (co innego siatkówka...) i chociaż mam sentyment do Kuroko no Basket, to bierze się to przede wszystkim z miłości do bohaterów oraz więzi, jakie między sobą stworzyli. Dlatego za Akiru no Sora zabrałam się z myślą, że tutaj także otrzymam ciekawe postaci. I tak właściwie od dwóch odcinków jestem zauroczona parką bliźniaków, a w szczególności Afro-san, który jest kwintesencją kpiny oraz tumiwisizmu. Poza tym mogę liczyć w tej serii na stare, naiwne "chcieć, to móc" oraz "co z tego, że jestem niski, skoro dzięki wysiłkowi, ambicjom oraz pasji - dam radę!" (tak, mamy tu syndrom Hinaty, chociaż Sora nie jest głupawy). Ogólnie rzecz ujmując - nie spodziewam się zbyt wiele. Szykuje się zwykła sportówka z całkiem niezłymi gagami i liczę, że żadne "wpadanie z Zone", jak w przypadku KnB, się nie zdarzy.

Babylon

Wszystko zaczyna się od najazdu prokuratory na firmę farmaceutyczną podejrzaną o nielegalne działania. Niby prosta sprawa, ale niedługo po tym następuje podejrzanie dziwne samobójstwo, które może wiązać się nie tylko z firmą, lecz również z nadchodzącymi wyborami.

Seria z typu poważniejszych, przy których trzeba trochę pogłówkować, zastanowić się i przede wszystkim nie pogubić. Po dwóch odcinkach ciężko stwierdzić, w jakim kierunku idzie historia, a tym bardziej wysnuć jakiekolwiek wnioski, prócz jednego: sprawa jest naprawdę zagmatwana i tajemnicza. Ale to właśnie czyni ją interesującą. Babylon ma potencjał i byleby utrzymał poziom do samego końca.

Beastars

W tym antropomorficznym świecie, gdzie zwierzęta mięsożerne oraz roślinożerne starają się żyć w zgodzie oraz przyjaźni, dochodzi do morderstwa. Na terenie szkoły ginie roślinożerca, przyjaciel Legosiego, wilka o miłej naturze, który od urodzenia postrzegany był jako ten przerażający oraz znienawidzony. Przez to wydarzenie szkoła oraz życie Legosiego zacznie powoli się zmieniać...

Prawdopodobnie nie jestem jedyną, która nazywa Beastars: "Zootopią (Zwierzogrodem) w wydaniu japońskim". Lecz oprócz tej zbieżności w relacji wilk-królik (lis-królik w Zootopi), konfliktu między mięsożercami i roślinożercami oraz warstwy kryminalno-thrillerowej, to są to zupełnie różne serie, które zapewne będzie się uwielbiać w równym stopniu. Nie ukrywam, że kreska trochę drażni, ale da się jej wybaczyć, kiedy zwrócimy uwagę na: po pierwsze kreację tego świata, po drugie sprawę morderstwa (mam nadzieję, że zostanie umiejętnie poprowadzona), po trzecie intrygujące postaci skrywające swoje sekreciki, a po czwarte klimat zapewniający w odpowiednich momentach dreszcze na skórze. Czuję, że szykuje się najlepsza seria sezonu!

Choujin Koukousei-tachi wa Isekai demo Yoyuu de Ikinuku yo desu!

Polityk, wynalazca, doktor, magik, fechmistrzyni, biznesmen, dziennikarka-ninja. Siedmiu nastoletnich geniuszy współczesnego świata ulega katastrofie lotniczej, lecz zamiast zginąć - trafiają do fantastycznego świata.

W tym sezonie jest spory wysyp isekaiów, lecz wiadomo - moją uwagę zyskują jedynie serie, które posiadają potencjał na pokazanie czegoś nowego, niemęczącego i nieskrajnie głupiego. No i tak trafiłam na siódemkę geniuszy, która może przenieść współczesne techniki i pomysły do świata magicznego średniowiecza. Jest tutaj trochę niedorzeczności oraz absurdu (sam pomysł żeby nastolatkowie posiadali miano światowych geniuszy, jest trochę za bardzo naciągane), ale te pierwsze odcinki zaskarbiły sobie moją ciekawością. Szczególnie chodzący w garniturze kapitalizm.

Honzuki no Gekokujou

Motosu Urano, kobieta kochająca książki, ginie tragicznie przygnieciona ich ciężarem. Jednak zaraz po tym trafia do ciała Maine, małej dziewczynki żyjącej w świecie, gdzie książki są towarem bardzo rzadkim i co biedniejsi nie mają szans, chociażby je zobaczyć. Zdruzgotana bohaterka postanawia samodzielnie zająć się tworzeniem i pisaniem książek, lecz zanim nastąpi satysfakcjonujący efekt końcowy - czeka ją jeszcze długa i mozolna droga.

Długo czekałam na zekranizowanie tej historii, bo jest to isekai, który trafia w gusta książkoholików. W końcu książki są tu napędem fabularnym i z błogą przyjemnością możemy obserwować zmagania słodkiej bohaterki, starającej się rozpowszechnić ich tworzenie oraz czytanie. Ogląda się naprawdę przyjemnie, zwłaszcza, że zachowany jest jako taki realizm. Do tego mnóstwo ciepła oraz sympatii dla Maine oraz pozostałych postaci, którzy nie pozostają obojętni. Zdecydowanie miła odskocznia od innych nadmuchanych magią isekaiów.

Houkago Saikoro Club

Historia skupia się na dziewczętach grających po szkole w planszówki.

Tak, wszyscy znamy ten zabieg. Trzy słodkie licealistki robiące urocze rzeczy - kto tego nie kocha?  W każdym razie jest to dobry haczyk dla otaku szukających nowych waifu, jednak mnie! skusiła przede wszystkim perspektywa grania w planszówki. Tym bardziej, że bohaterki prezentują gry, które istnieją i w które można zagrać w kafejkach z planszówkami lub po prostu - kupić je. Nie przeczę, ciekawy zabieg marketingowy. Zaś sama seria wydaje się na tę chwilę zwyczajnym uprzyjemniaczem czasu. Niestety - bez większych fanfar.

Mairimashita! Iruma-kun

Co zrobić, gdy rodzice dla pieniędzy postanawiają zaprzedać duszę diabłu? A co gorsza - Twoją duszę? I ciało? W wyniku takiej właśnie niewdzięcznej transakcji czternastoletni Iruma zostaje zaadoptowany przez podstarzałego demona, któremu zamarzyło się posiadanie wnuka. A że świeżo upieczony dziadek bierze sobie swoją nową rolę bardzo do serca, w trosce o edukację chłopaka, posyła go do szkoły dla demonów. Nie to, że obecność człowieka w takiej placówce jest wskazana, czy nawet... bezpieczna. Chcąc nie chcąc Iruma musi wykorzystać wszystkie możliwe pomysły, nawet te najbardziej szalone, by ukryć swoje prawdziwe pochodzenie i nie zostać pożartym przez kolegów z klasy.

Znając mangę, jestem nieco zawiedziona, że ekranizacja jest prezentowana jak bajeczka dla dzieci (widać to w kresce, openingu oraz prezentowaniu niektórych scen). Ale nie zmienia to faktu, że miło zobaczyć po raz kolejny te cudownie zabawne gagi. Śmiać się - pośmieję. Sympatię do bohaterów wyrobiłam sobie już przy czytaniu mangi. Miło też usłyszeć dopasowanych seiyuu. Na pewno z przyjemnością obejrzę do końca.

Mugen no Juunin: Immortal

Po tym jak zamordowano jej ojca, a matkę zgwałcono i porwano, nastoletnia Rin przysięgła, że zemści się na ich oprawcach. Pomoc postanowiła szukać w osławionym i poszukiwanym Manijm, nieśmiertelnym szermierzu.

Pierwszy odcinek był ogromnym zaskoczeniem - obraz tak skakał, że dostałam oczopląsu, do tego pełno krwi, porozrzucanych części ciała i ogólna makabra. Gore jak się patrzy! A później obraz się uspokoił i dostaliśmy parę szukającą zemsty - oczywiście krew i kończyny dalej latają. Na razie ciężko coś stwierdzić o reekranizacji. Na pewno jest tu wiele śmiałości w pokazywaniu nieładnych rzeczy, fabuła skupia się na krwawych walkach i obawiam się, że seria popadnie w powtarzalność. Jednak plus idzie za postać nieśmiertelnego Majina, który nie ważne, jak zostanie pokiereszowany i tak się zaśmieje oraz plus za Rin, kobietę potrafiącą się obronić. Czas pokaże, czy Blade of the Immortal zaprezentuje coś zjawiskowego.

Ore wo Suki nano wa Omae dake ka yo

Amatsuyu uważa się za przeciętnego licealistę, dlatego niemałą niespodzianką jest chwila, gdy zostaje zaproszony na weekendowe spotkanie wpierw ze starszą o rok przewodniczącą szkoły, Cosmos, a następnie z przyjaciółką z dzieciństwa, Himawari. "Szykują się wyznania" - tak sobie można pomyśleć i rzeczywiście, wyznania następują. Jednak obie dziewczyny przyznają, że kochają się w przyjacielu Amatsuyi i pragną jego wsparcia. Jednocześnie wokół bohatera zaczyna kręcić się ponura, niezbyt atrakcyjna Sumireko, która wydaje się znać prawdziwe oblicze Amatsuyi, a tym samym jako jedyna obdarza go szczerą miłością.

Pierwsze dwa odcinki to było pomieszanie z poplątaniem, ale takie pozytywne, ponieważ seria zaprezentowała wiele zabawnych sytuacji z pięciokątem. Tak - z pięciokątem! I to nie harem! Jeszcze... Ogólnie widać, że Oresuki stara się wyjść ze schematów, gagi są śmieszne, prawdziwe oblicze głównego bohatera - rozbrajające i aż miło się ogląda te miłosne dramaty. Oczywiście przypomina to nieco inne serie (YahariOre, Hyouka), lecz warto dać temu szansę!

Moje faworyty:

Babylon

Beastars

A Wy? Co w tym sezonie oglądacie?

2 komentarze:

  1. Z anime, które opisałaś zerkałam tylko na Babylon ^^ A najbardziej cieszę się, że w tym sezonie jest nowe Psycho-Pass!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę że mamy podobne uwielbienie do Psycho Pass :D Ja na razie czekam, aż wyjdą wszystkie odcinki i wtedy ruszę z całością na raz ^^

      Usuń