Ariana dla WS | Blogger | X X

poniedziałek, 28 maja 2018

[Inne] - Yare Yare #5

Yare Yare nie było od... dawna, ale cała idee tych postów miała polegać na podsumowaniach miesiąca, gdzie dzielimy się z Wami wartymi uwagi animcami, mangami i innymi elementami związanymi z azjatyckimi fenomenami. A z tej racji, że w tym miesiącu trochę poszalałam z oglądaniem anime i czytaniem mang, postanowiłam zaprezentować Wam co ciekawsze tytuły.

ANIME


1. Arakawa Under The Bridge
Pewnego dnia Kou Ichinomiya zostaje zaczepiony przez jakieś nieznośne smarki i w rezultacie zawieszają jego spodnie na moście. Pomoc mu proponuje pewna blondynka łowiąca w tym samym czasie ryby, jednak według rodzinnego motta Kou odmawia, nie chcąc być jej dłużnym. Wspina się  samodzielnie po gacie i kiedy już ma je dosięgnąć, okazuje się że metalowa belka została oznaczona jako "do naprawy" i poluzowana spada wraz z nieszczęśnikiem do rzeki. Sprawa kończy się tak, że blondynka ratuje mu życie, a on musi spłacić swój dług. A czego może chcieć dziewczyna mieszkająca pod mostem i upierająca się, że jest kosmitką z Wenus? Oczywiście miłości!
Kiedy myślałam, że już żadna seria stworzona przez Japończyków mnie nie zaskoczy, trafiłam niespodziewania na Arakawa Under The Bridge. I choć widziałam jedynie pierwszy odcinek już jestem w stanie stwierdzić, że będzie to bardzo mózgowstrząsowa seria. Poznałam już dziewczynę z Wenus i zarządcę rzeki, pana Kappę, i jestem zaniepokojona przyszłymi dziwnymi gośćmi (tym bardziej, że widzę na plakacie faceta w stroju zakonnicy). Ale hej! przecież nie może być tak źle, prawda? Jest zabawnie i dziwnie... Lecz o to chodzi!

2. Drifters (OVA)
Odcinek 13 i 14 nie włączony do głównej serii.
Czyli nie ma to jak się dowiedzieć po ponad pół roku, że w grudniu 2017 roku wypuszczono w końcu dwa kolejne epizody Driftersów, które rozgrywają się zaraz po ostatnim odcinku głównej serii. W zasadzie nie popchnęły jakoś znacząco fabuły do przodu, ale ukazały nowe postaci i pewne informacje związane z Endsami oraz przyszłą wojną między Driftersami. Dlatego jeśli ktoś jeszcze nie wiedział o tych OVA, radzę się przyjrzeć, bo warto.

3. Ibara no Ou
Na świecie rozpoczęła się nowa epidemia o nazwie Meduza i każdy zarażony w ostatecznym studium zamienia się w kamień. Śmiertelność wynosi 100% i nie ma żadnego lekarstwa, które mogłoby powstrzymać tę zagadkową chorobę. Dlatego też pewna organizacja ogłasza projekt, w którym wybrane jednostki zostaną na kilkadziesiąt lat poddane "zimnemu snowi", by w nadziei czekać na odkrycie lekarstwa. Kiedy uczestnicy projektu w końcu zostają wybudzeni, odkrywają, że ośrodek oplatają ciernie i wszędzie roją się dziwne istoty, które chcą ich pożreć. Ze stu sześćdziesięciu osób przeżywa siódemka. Pragnąc się dowiedzieć, co się wydarzyło, próbują dostać się na powierzchnię. Jednak nikt nie spodziewa się, że prawda może okazać się zbyt przytłaczająca.
Jako film Ibara no Ou sprawdziło się całkiem nieźle. Pomysł na wirus, nawiązanie do Śpiącej Królewny, złożona i ciekawie poprowadzona historia, tajemnice, które nie do końca zostają wyjaśnione i ta oniryczna (senna) narracja. Przez pierwszą połowę naprawdę dobrze się bawiłam, obserwując z niepokojem jak bohaterowie dążą naprzód, żeby dowiedzieć się, jak długo spali i co się stało z ich światem. Jednak później zaczęło się robić... dziwnie i tak w zasadzie sama nie jestem pewna, czy czuję zadowolenie z tego zakończenia. Sporo rzeczy pozostało dla mnie nieodkryte, a największej pretensje mam do CGI, które tutaj zdecydowanie wyglądało sztucznie. Jeśli lubicie sci-fi i coś nieoczywistego, możecie obejrzeć Ibara no Ou.

4. Kamisama Hajimemashita: Kako-hen
Kontynuacja drugiego sezonu, skupiająca się na przeszłości Tomoe i przedstawiająca ostatni arc mangi.
Tak jak w przypadku Drifters (OVA) dowiedziałam się o Kako-hen po czasie. A gdy już obejrzałam te cztery odcinki to nic tylko chciało mi się płakać, ponieważ po pierwsze mam już pewność, że nie będzie trzeciego sezonu, a po drugie to już koniec historii o Nanami i Tomoe. Koniec jednego z najlepszych romansów. Nie wiem jak z Wami, ale mnie będzie ich brakowało i wiem, że nie obejdzie się bez skompletowania mangi i przeczytania jej na nowo.

5. Stranger: Mukou Hadan
Pewien chłopiec ucieka wraz ze swoim psim przyjacielem przed chińskimi żołnierzami, którzy chcą go wykorzystać w pewnym rytuale. Po drodze spotyka ronina, Nanashiego, z którym się zaprzyjaźnia i kiedy dochodzi do krytycznego puntu, ten postanawia pomóc chłopcu.
Film rozgrywający się w okresie Sengoku (XV-XVI wiek), który chciałam obejrzeć głównie ze względu na końcową bitewną scenę, widzianą przypadkowo na youtubie. Ten ostateczny pojedynek jest najpiękniejszym elementem filmu i nie jestem pewna, czy kiedykolwiek widziałam coś równie dobrze zrobionego. Cała historia była interesująca, dobrze się przyglądało zacieśnianiu się więzi chłopca i Nanashiego, ale nie ukrywam, że zdarzyły się również momenty monotonne, które miałam ochotę przewinąć, bo w zasadzie nic nie wnosiły. Ponadto najbardziej zaskakujące okazało się w fabule negatywne ukazanie Japończyków; wytknięcie ich największych wad dotyczących fałszywej lojalności, czy też zacofania mentalnego. Nie spodziewałam się, że na coś takiego się odważą. Podsumowując Sword of the Stranger było ciekawym widowiskiem, ale wątpię, żebym chciała w przyszłości jeszcze raz się temu przyjrzeć.

MANGA


1. Boku no Kanojo wa Saikou desu!
Perypetie o dwójce znajomych, którzy zostali parą, i ich codziennym życiu.
Manga wychodząca na bieżąco, gdzie póki co udostępniono sześć rozdziałów, a każdy z nich składa się z mini podrozdziałów przybliżających nam różne codzienne sytuacje z życia pewnej wyjątkowej pary. To, co najważniejsze - jest zabawnie i uroczo.


2. Bokutachi ga Yarimashita
Historia skupia się na czwórce przyjaciół, którzy są szczęśliwi i zadowoleni ze swojej nudnej zwyczajnej codzienności. Jednak pewnego dnia, gdy jeden z nich zostaje pobity przez chuliganów z innej szkoły, przyjaciele postanawiają się dla zabawy na nich zemścić - mianowicie wysadzić ich w powietrze. Przez to wydarzenie ich zwyczajne i nudne życie przestaje istnieć.
Tak w zasadzie nie wiem co mnie podkusiło, żeby obczaić Bokutachi ga Yarimashita. Kiedy zaczęłam, to w zasadzie zauważyłam, że to jest takie ble ble o wspaniałości normalności i przez to chciałam sobie odpuścić. Lecz gdy akcja się zagęściła i bohaterowie centralnie wpadli na pomysł wysadzenia delikwentów oraz ZROBILI TO, stwierdziłam, że trzeba się temu dokładniej przyjrzeć. Samo zdarzenie z wysadzeniem trwa krótko i dalej historia skupia się na psychice oraz emocjach głównych bohaterów. Przypatrujemy się jak sobie radzą ze stresem, poczuciem winy i strachem, że mogą zostać odkryci i w rezultacie trafią do więzienia. I to jest chyba najpiękniejsze w tej mandze, ta psychologiczna warstwa, która pokazuje realne ludzkie uczucia oraz to, co najgorsze związane z człowiekiem, gdy znajduje się w kryzysowej sytuacji. Nie ma tu pięknych i prostych rozwiązań, nie ma chwalebnych i cnotliwych osób, tu jest wywlekany cały brud i prawdziwe oblicza. Historia sama w sobie zahacza o realizm - widać to w kresce, szczególnie przy twarzach bohaterów, a także w prowadzeniu wydarzeń, które mają logiczne wytłumaczenia. Przypominało mi to trochę Oyasumi Punpun, tylko że tam jest bardziej abstrakcyjnie i symbolicznie, zaś tutaj jest wszystko podawane sarkastycznie a następnie wprost. Bokutachi ga Yarimashita to fenomen.

3. Gokushufudou
Nieśmiertelny Tatsu jest ex-yakuzą, który zamiast obcinać innym palce, teraz paraduje w fartuszku i robi za przykładnego domowego mężusia.
Czyli coś, co jest krótkie acz komicznie. Po sześciu rozdziałach uśmiałam się nieźle z codziennych obowiązków ex-yakuzy. Patrzenie jak robi słodkie bento lub radzi sobie z nagabywaczami lub też jego relacja z żoną - cud miód. To jest właśnie to, co każdy potrzebuje do odstresowania się.

4. Jinrou Game
Pewnej nocy Nishina Airi zostaje porwana, a kiedy się budzi, odkrywa, że znajduje się w pomieszczeniu z innymi równie zagubionymi rówieśnikami. Jak się po niedługim czasie okazuje, zostali wybrani do rozegrania gry. Każdemu uczestnikowi zostaje przydzielona rola - wilka albo mieszkańca - i muszą zachować ją w tajemnicy. Ich głównym zadaniem jest znalezienie wilków i każdego dnia muszą wytypować swojego podejrzanego. Na tego, co padnie najwięcej głosów - zostaje przez uczestników zamordowany. Zadaniem zaś wilków jest zabijanie jednej osoby w nocy. W ten sposób zwyciężyć mogą albo mieszkańcy albo wilcy.
Tak, brzmi to jak sztampowy battle royale jakich wiele. Tak, jest to sztampowy battle royale, nie wnoszący nic nowego prócz zasad gry. Ale przez małą liczbę rozdziałów (18) nie jest to taka męcząca seria. Owszem, dopatrzyłam się kilku wad, takich jak: spłycenie fabuły i postaci, czy też wiele niewyjaśnionych wątków, które pogłębiły tę historię. Mimo to czytało mi się przyjemnie i z ciekawością obserwowałam poczynania bohaterów oraz ich desperackie poszukiwanie wilków. Jednego bardzo prosto odkryć, kiedy ma się pewność, że nie jest nim główna bohaterka (to nie spoiler), ale z drugim miałam większy kłopot. Sama idea tej gry, jej zasady i więzi łączące postaci, również wydały mi się interesujące i wnosiły coś nowego, tym bardziej kiedy zwrócimy uwagę, że manga ma kontynuację (którą właśnie zaczęłam i jest jeszcze lepiej niż w pierwszej odsłonie - mowa o Jinrou Game: Beast Side). Jinrou Game, gdyby została bardziej dopracowana byłaby genialna, ponieważ ma spory potencjał. Fanom tego gatunku polecam zapoznanie się z niniejszym tytułem, a ci co chcą zacząć przygodę z jakimś dobrym battle royalem polecam przeczytać Doubt albo Grę w Króla lub obejrzeć Btooom albo Danganronpę.

5. Honzuki no Gekokujou
Motosu Urano kocha książki i właśnie przez nie zostaje zabita w wyniku trzęsienia ziemi, które zwaliło na nią całkiem spory stos knig. Jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, ponieważ Motosu budzi się w nowym świecie i nowym ciele jako pięcioletnia dziewczynka. Poszukując w tym nowym nieznanym środowisku swoich ukochanych książek, odkrywa, że są one towarem rzadko spotykanym i bardzo drogim. Dlatego też obiera sobie za cel stworzenie własnych książek i rozpowszechnienie ich na cały kraj.
Seria typu Isekai, ale tym razem z nowym pomysłem i oryginalnymi rozwiązaniami. Przyglądanie się realnym problemom, z którymi musi zmagać się nasza bohaterka w ciele pięciolatki jest naprawdę urocze i ciekawe. Sam pomysł, żeby nie robić z niej jakiejś wojowniczki, która musi uratować świat, tylko "zwyczajną" dziewczynkę próbującą rozpowszechnić książki i czytanie, zasługuje na uznanie. Manga jako okruchy życia w świecie fantasy sprawdza się doskonale, a sama główna heroina jest przesympatyczna.

6. Violence Action
Kikuno Kei, pseudonim Kay, jest z jednej strony normalną studentką, a z drugiej pracuje jako morderczyni do wynajęcia.
Manga o niezbyt fajnym tytule, ale zawierająca bardzo intrygującą treść i przede wszystkim - bohaterkę. Nie ukrywam, że czytam to głównie ze względu na Kay, która jest słodką acz zabójczą dziewczyną i przez swoje rozbrajające podejście do życia po prostu wydaje się niesamowita. Aż miło się przygląda jej akcjom i jej "niewinnemu" charakterowi. Nie mogę się doczekać, żeby przyjrzeć się jej przeszłości i czynnikom, które sprawiły, że jest taką osobą.

2 komentarze:

  1. Gokushufudo kocham bardzo od pierwszego rozdziału <3 W ogóle w ostatnim czasie wychodzi strasznie dużo mang, które mi się podobają :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie też wyczajam ostatnio same dobre tytuły :3
      Polecisz coś? :D

      Usuń