Ariana dla WS | Blogger | X X

poniedziałek, 19 marca 2018

[Recenzja anime] - "Kakegurui"

TYTUŁ: Kakegurui
ROK: 2017
STUDIO: MAPPA
LICZBA ODCINKÓW: 12
GATUNEK: Dramat, Gry, Psychologiczne, Szkolne

OPIS SERII:

W Hyakkaou panuje oryginalna zasada zdobywania respektu. Jeżeli chcesz być na szczycie łańcucha pokarmowego i żyć jak król, musisz wygrywać w grach hazardowych z innymi uczniami. Bo jeżeli przegrywasz i robisz sobie długi, stajesz się podkategorią człowieka. To do tej szkoły trafia Jabami Yumeko, która balansuje na pograniczu geniuszu oraz szaleństwa.

FABUŁA:

Kiedy zaczęłam oglądać Kakegurui, pomyślałam sobie: wow, to będzie dobre. Od pierwszych odcinków szczerze wciągnęłam się w tę serię i wypisywałam wiadomości do Powie, że jestem pełna zachwytów, ochów i achów. Nie potrafiłam zrozumieć jej sceptycznego podejścia do tej produkcji, który uargumentowała potencjalną schematycznością. Z trudem przechodzi mi to przez klawiaturę, ale moja droga nemezis miała rację.

Z początku produkcja jest świetna. Oglądając ją człowiek myśli sobie, że dostaliśmy grupę barwnych postaci, fascynujący system szkolny, w którym twoje znaczenie w szkole zależy od tego, jak dobry w hazardzie jesteś - ogólnie rzecz ujmując można powiedzieć, że zapowiada się super. W pierwszych odcinkach można zauważyć świeży pomysł, który wciąga widza jak ruchome piaski.

Niestety potem wszystko się psuje w imię zasady "wszystko co piękne kiedyś się kończy". Seria popada w wir schematów, każdy jeden pojedynek bohaterów jest taki sam. Od razu wiadomo, że Jabami wyjdzie z każdej sytuacji bez szwanku, a nawet jeżeli coś jej się stanie, to na dość, że w ogóle się tym nie przejmie, to jeszcze odgryzie się tak szybko i skutecznie, że wszyscy będą cierpieć. Bo wiecie, tu każdy jest zbyt przekonany o swojej wspaniałości. I to do tego stopnia, że skacząc z ich ego na IQ można by się zabić.

Historia skupia się na pojedynkach Jabami z poszczególnymi członkami samorządu uczniowskiego. Najpierw takową osobę poznajemy w sytuacji, w której pokazana jest ich wspaniałość, następnie rozpoczyna się pojedynek z Jabami, która jest przez nich wyśmiewana i niedoceniana. Przez chwilę Jabami przegrywa, a potem łup! Członek samorządu uczniowskiego cierpi katusze, a Jabami wygrywa z szaleńczym uśmieszkiem na twarzy. Możecie mi zarzucić spoilery, ale przysięgam: tam każdy odcinek toczy się w ten sposób, więc nie nazwałabym tego zdradzaniem fabuły.

W pewnym momencie pojawia się skrawek jakiejś wewnętrznej intrygi. Jest on nam podrzucany przez kilka odcinków w sekundowych scenach. Są one tak krótkie, że tworząc obraz tej intrygi powstałabym minutowa scena. W związku z tym, jak możecie się domyślić, właściwie niczego się nie dowiadujemy. Nasz apetyt niby jest zaostrzany, ale ostatecznie czuję się wkurzona i zrezygnowana, zamiast zaciekawiona.

Teoretycznie oglądało mi się to w porządku. Szybko, łatwo, bez większego zastanowienia. Na początku byłam szczerze podekscytowana. Jednak potem... potem coś umarło i niestety zaczęło dodatkowo śmierdzieć. Niby końcówka sezonu coś tam ratuje, pokazując, że intryga pewnie zostanie rozwinięta w następnym sezonie, ale można się tylko zastanawiać, czy to wystarczy.

BOHATEROWIE:

Ostatnimi czasy postacie damskie dominują popkulturę w imię pokazania, że kobiety również mogą ratować świat, jednak w przypadku Kakegurui popadliśmy ze skrajności w skrajność. Oglądając tę produkcję mogłoby się wydawać, ze szkoła nie jest wcale koedukacyjna, bo mężczyzn za wielu tam nie uświadczymy. W gruncie rzeczy poza no-name'ami, którzy stanowią dekorację, pojawia się trzech, którzy niejako mają znaczenie dla fabuły. A i tak są oni najsłabiej zbudowanymi postaciami ze wszystkich, ponieważ są jednowymiarowi i w gruncie rzeczy nieciekawi. Spójrzmy choćby na jednego z głównych bohaterów: Ryoutę, który najlepiej potrafi ukrywać się pod kamieniem i mamrotać pod nosem porady dla szalonej Jabami, która na marginesie i tak za bardzo go nie słucha.

Wspomniana Jabami reprezentuje drugą grupę postaci, które pojawiają się w tej produkcji: ogarnięte szaleństwem hazardu kobiety. Ten typ jest tutaj powielany i obracany na wszystkie możliwe sposoby w imię inności. Jednak w gruncie rzeczy wszystkie te postacie mają wspólne cechy, które czynią je niezwykle podobnymi i schematycznymi.

Schematy te umacnia fakt, że nie poznajemy przeszłości żadnej z tych postaci. Może czasem zostaną wspomniane jakieś dwa zdania dotyczące tego, dlaczego jedna postać straciła oko. Jednak ani razu nie poznajemy motywacji danej osoby. Nie wiemy, dlaczego stały się one takimi, jakimi teraz są. A to z kolei silnie umacnia ich jednowymiarowość. Wydaje się, że twórcy chcieli otoczyć wszystkie postacie woalem tajemnicy, jednak jest on tak ogromny, że nie trzeba dużo wysiłku, aby pomyśleć, że tak naprawdę twórcy po prostu nie poświęcili za dużo czasu na kreację bohaterów.

Powiedziałabym, że postacie stają się ciekawe dopiero na sam koniec ostatniego odcinka, gdzie zostaje odsłonięty rąbek tajemnicy. Jednak stawiam, że zostało to wykonane zaledwie w imię zastosowania popularnego hangcliffera i zachęcenia widzów do potencjalnej kontynuacji. Szkoda tylko, że nikt nie pomyślał o tym wcześniej.

Postacie nie przechodzą też praktycznie żadnej przemiany. Niby są szalone, niby mogą wywołać u kogoś dreszcz emocji, niby mogą zdenerwować, ale... Ale i tak wydają się płaskie, a niewiele jest gorszych rzeczy niż spłaszczenie potencjalnie ciekawych postaci.

GRAFIKA:

Grafika jest najmocniejszą stroną tego anime. Kiedy zaczęłam oglądać Kakegurui, pomyślałam sobie: tak, to może być najlepsza grafika tego sezonu. Widać, że poświęcono sporo czasu na indywidualną kreację wyglądu każdego bohatera. Dostrzegamy to w wielu elementach: makijażu, fryzurach, drobnostkach związanych z mundurkiem.

Twórcom udało się też postawić na interesującą mimikę twarzy. Może się ona wydawać brzydka, może wywoływać dreszcze, ale to dobrze. Taki był cel, o to chodziło. Skoro ktoś jest szalony (a jak wspomniałam wcześniej, ta cecha jest tutaj eksploatowana na wszystkie możliwe sposoby), to pokażmy to również w jego aparycji, ruchach oraz zachowaniu. I to udało się uzyskać na wysokim poziomie.

Podobnie sprawa ma się w przypadku animacji. Przyznaję, zdarzają się dość mocno statyczne sceny, ale bądźmy szczerzy: wiele razy chodzi o grę w karty, a ta nie wymaga ogromu ruchu, czyż nie? W związku z tym pomijając drobne potknięcia, na które da się spokojnie przymknąć oko, animacja była naprawdę dobra.

MUZYKA:

Muzyka w Kakegurui bardzo mi się podobała. Może ta znajdująca się w tle nie jest jakaś niesamowita i powalająca na kolana, ale pasuje do przedstawianych wydarzeń, delikatnie je podkreśla i dodatkowo emocjonuje. Z kolei o wiele większy sukces odniósł opening, który był coverowany przez wiele osób. Seria skradła serca wielu fanów anime, a opening stał się szeroko rozpoznawalny. I wcale mnie to nie dziwi, bo również uważam go za uzależniający, a co za tym idzie: idealnie pasujący do osób, które popadły w nałóg hazardu.


PODSUMOWANIE:

Kakegurui było na językach wszystkich. Co więcej, miało stanowić niesamowitą produkcję, która będzie godna uwagi. Czy faktycznie tak się stało? Cóż, seria bez wątpienia ma wiele zalet, które cieszą widza, jednak nie sposób przymknąć oko na nużące wątki fabularne, których powtarzalność skutecznie zniechęca do dalszego oglądania. Nie żałuję, że poświęciłam czas na to anime i zapewne obejrzałabym drugi sezon, jednak podejdę do niego ze sporą dawką rezerwy.

OCENA:

Ocena fabuły: 6
Ocena bohaterów: 5
Ocena grafiki: 9
Ocena muzyki: 7
Ocena ogólna: 6+

11 komentarzy:

  1. Myślałam, że tylko ja tak niechętnie oglądałam ta serię, bo zewsząd słyszałam same zachwyty ;///;

    OdpowiedzUsuń
  2. TheAnimeHunter20 czerwca 2019 00:19

    Nie aż takie okropne - 6+ to bardzo w punkt ocena, czyli takie ponad przeciętność z przebłyskami czegoś fajniejszego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, ma swoje wady, ale i tak sprawia masochistyczną przyjemność podczas oglądania XD

      Usuń
  3. Ja mam kompletnie inne zdanie o tym anime. Uważam iż jest wspaniałe nie tylko pod względem grafiki ale i pod względem fabuły. Chociaż spodziewałam się co będzie to byłam pełna emocji. Ja sama oceniam to anime 10/10, ponieważ według mnie jest niesamowite.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście wiele osób zachwyca się serią i my to szanujemy :D Jednak według nas można było lepiej poprowadzić historię, bardziej nieprzewidywalnie i z większą realnością, jak przykładowo w Kaijim, gdzie każda hazardowa rozgrywka przyprawia widza o nerwowe palpitacje serca :3
      I potwierdzam, kreska jest zjawiskowa :D

      Usuń
  4. Pamiętam jak zaczęłam przypadkowo oglądać tę serię - bardzo się wkręciłam ( uwielbiam klimat gier - chętnie przeczytałabym, obejrzała więcej takich mang, anime, w których temat survial games występuje) - ta anime podobała mi się od strony graficznej. Podobał mi się też pomysł przeniesienia gier hazardowych na poziom decydujący o popularności w szkole.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie polecam Kaijiego, gdzie tam dosłownie stawia się swoje życie na szali - również są gry hazardowe, ale na o wiele groźniejszym poziomie :3 Z mang zaś mogę polecić Alice in Borderland.

      Usuń
    2. Kijiego zapisałam - jak na groźniejszym to tym bardziej dla mnie :-)
      Alice ( jestem w połowie) i mega walczę ze sobą czy przeczytać przed obejrzeniem drugiego sezonu czy zafundować sobie spoiler( jestem i w serialu i mandze zakochana i szukam czegoś w takich mega podonych klimatach )

      Usuń
    3. Ja na twoim miejscu dokończyłabym mangę xd
      I mogę też polecić coś nowego, co pojawiło się na Netflixie - Squid Game :D Bardzo ciekawa i emocjonująca seria.

      Usuń