Ariana dla WS | Blogger | X X

wtorek, 18 lipca 2017

[Inne] - Yare yare #4

Ale cóż to się pojawia? Dawno zapomniane Yare, yare, o którym wszyscy zapomnieli i nic sobie z tego nie robili? Tak, moi drodzy, czwarta odsłona krótkich polecjanek i przemyśleń na temat rzeczy, które działy się w czerwcu i do tej pory w lipcu. Z opóźnieniem, ale jest! Oto one! Krótkie, acz konkretne! Przepraszam za zwłokę...

ANIME

1. Tales of Zestria The Cross
Ten moment, kiedy tak wsiąkłaś w dany gatunek, że każda nowa seria, którą zaczynasz musi być z tego właśnie gatunku. Nic innego cię nie zadowoli. Nic! W tym przypadku, na obecny czas, nie zadowala mnie nic prócz fantasy. A kiedy ujrzałam pochwalną pod pewnymi względami recenzję (o tutaj!) o Tales of Zestria The Cross, stwierdziłam: tak zachwalasz grafikę? zaraz się przekonam co w niej olśniewającego. I zostałam porażona cudowną kreską, która łączy 2D i 3D i wychodzi z tego takie cacko, że nic tylko przyglądać się z podziwem. Soundtrack mroczny i swawolny, a fabuła! Bosz, ta fabuła wciąga i ekscytuje. Różnorodni bohaterowie, gdzie każdy odgrywa jakąś znaczącą rolę, serafiny, Sorey, Alisha i w ogóle cały ten świat wydaje się niesamowicie dobrze skonstruowany. Podziwiam. Oczywiście, nie daję serii 10/10, ale klasyfikuję je jako dobre anime, które spodoba się wielbicielom tego gatunku. Warto też zerknąć ze względów, tak jak mówię, technicznych, ponieważ ufotable zrobiło coś nieziemskiego.
2. Grisaia no Kajitsu
Czyli dlaczego mój masochizm zmusza mnie do wracania na stare śmieci. Grisaię zaczęłam z jakieś dwa lata temu...? Chyba? Przerwałam po czterech odcinkach z myślą, że kiedyś do tego wrócę i wróciłam. Teraz. I czuję się z tym faktem źle. Dlatego się wyżalę. Ogólnie jest to haremówka z jednym facetem, który nie ma emocji i jest zabójcą oraz kilkoma psychicznie chorymi laskami lub laskami z traumą. Skusił mnie gatunek psychologiczny, ale jako że jestem sceptycznie nastawiona do haremówek żeńskich to ogląda się to topornie (musi być naprawdę dobry i ciekawy harem, żeby rozbudzić moją ciekawość - przykład: Konosuba). Postaci na pierwszy rzut oka są cliche, wydają się typowymi wkurzającymi laskami, które tylko hymają i zarzucają włosami albo zachowują się głupkowato i tsunderowato. Jednak to, co jest zastanawiające, to to, że każda z nich skrywa bardzo brudny sekret, na tyle brudny, żeby dać to anime do gatunku psychologiczne (póki co poznałam sekret tsundere, która miała z jakiegoś powodu rozdwojenie jaźni i to okazało się nawet intrygujące). Nie powiem, że gdyby akcja została poprowadzona w trochę ciekawszym kierunku (wycinając głupkowate sceny i idiotyczne dialogi) i tak skupić się na poważnych problemach tych dziewczyn to seria okazałaby się naprawdę dobra. A tak? Tkwię na szóstym epizodzie i męczę się z myślą, że powinnam przebrnąć przez ten patologiczny ecchi cyrk pozornego cliche, bo jednak coś poważnego i dramatycznego w Grisai istnieje. Dlaczego wspominam o tej dziwnej serii tutaj? Bo może zainteresuje niektórych i spodoba Wam się bardziej niż mnie. Na pewno przypadnie do gustu haremówkowiczom. I tym co lubią dużo ecchi.

3. Mahoutsukai no Yome: Hoshi Matsu Hito
W oczekiwaniu na anime, które pojawi się na jesień, postanowiłam przyjrzeć się trzem OVA, które aktualnie wychodzą i... trochę mnie zaskoczyło, że pokazują wydarzenia z dalszej fabuły, ale też miło poznać ten kawałek z życia Chise, który nie miałam jeszcze okazji poznać. Przygoda z biblioteką w lesie i ukazanie wyobcowania dziewczyny, może to dziwnie zabrzmieć, ale jest interesującym widowiskiem. Czekam na trzeci odcinek z utęsknieniem. (Gdyby ktoś nie wiedział, to mangę wydaje JG - polecam!).
4. Doukyuusei
Uwielbiam filmy animowane, a szczególnie gdy są lekkie, oryginalne i mają w sobie to coś, co porusza serce. Doukyuusei jak najbardziej tknął mnie emocjonalnie i zostawił z melancholijnymi myślami. Ponieważ wobec tej historii nie da się przejść obojętnie. Niby zwyczajny shounen-ai, niby czytałam mangę i nie byłam tak poruszona, lecz w filmie, możliwe że dzięki muzyce, kolorom i seiyuu, historia ta została odebrana przeze mnie inaczej. Cudowny początek relacji między dwoma licealistami, którzy przygotowują się do śpiewania w chórze i odkrywają, że nie są wobec siebie obojętni. Proste, acz chwytliwe. I jedyną moją uwagą jest, że nie pasował mi głos podkładany Kusakabe - gdy się odzywał miałam cały czas przed oczami Izayę. No, ale ogólnie polecam i film i mangę!

MANGA

1. Why did men stop wearing heels? Jimmy Kim
Kim Manseok jest przeciętnym facetem, który nie zwraca na siebie niczyjej uwagi. Jednak nikt nie wie, że potajemnie jego pasją są damskie buty i to nie byle jakie! bo na obcasie. Lubi je kolekcjonować, szczególnie te drogie i rzadkie, oraz zamieszczać ich zdjęcia na dość rozsławionym blogu, który prowadzi pod pseudonimem. Jego reputacja zostaje narażona, gdy pewien dziwny facet odkrywa jego sekret i postanawia go zaszantażować: albo powiem wszystkim o twoim fetyszu obuwniczym albo... będziesz moją muzą. Jakby na to nie patrzeć: wybór jest tylko jeden.
Jeśli już zabierać się za jakieś manhwy to najlepiej takie z przytupem, a Why did men stop wearing heels? jak na razie pokazuje całkiem ciekawą historię z zadatkiem na shounen-ai, ale jednak skupiającą się na fetyszu/uzależnieniu od pięknych butów. Przyznaję, że rysunki obuwia są tutaj najlepszym elementem, zaraz potem historie z nimi związane (nie spodziewałam się tylu informacji o butach), a następnie dwójka głównych bohaterów, którzy drą koty, ale jednak podzielają wspólną pasję. Nie ukrywam: czekam, w jakim konkretnym kierunku to wszystko się potoczy.

2. 19 Days Old Xian
Słodkie i zabawne perypetie dwóch przyjaciół, którzy znają się z dzieciństwa oraz ludzi, którzy ich otaczają.
Jak już czyta się Tamen de Gushi to nie można nie zajrzeć także do 19 Days. Rysowane w podobnym stylu, pokazujące śmieszne historie z życia dwóch dziwaków, wywołujące uśmiech przy każdym nowym rozdziale. 19 Days ma świetną kreskę, zwłaszcza jeśli chodzi o pokazanie nagich klat bohaterów i ich szczupłych sylwetek (*o*), lekkie i krótkie scenki z życia codziennego zapewniają dobrą rozrywkę i tej manhwy nie da się nie pokochać, ponieważ poczuciem humoru trafia w serca czytelników. Świetna! Polecam!

3. Mosspaca Advertising Department Old Xian & Tan Jiu
Codzienne, acz nadzwyczajne, życie autorki 19 Days i autorki Tamen de Gushi, które zajmują się różnymi aspektami reklamy. Nie brakuje tutaj również pobocznych historyjek.
Waaa! Nieśmiertelny duet! Tworzy razem manhwę! To jak spełnienie marzeń, aż chce się płakać... Jak można było oczekiwać: spora dawka humoru łączy się z ogromną ilością absurdu, ale to wszystko po wymieszaniu tworzy ciekawy koncept na komiks. Owszem, można się pogubić przy wielu opowiastkach albo stracić wątek przy natłoku dialogów, które stricte przekazują treść reklamową, ale sama świadomość, że autorki tworzą razem i że ich kreski się przenikają i że w ogóle dorównują sobie żartem jest niesamowitą sprawą! Fani nie powinni się zawieść.

4. Rising a Bat (Bagjwi Sayug) Jade
Park Min Gyeom cierpi na chorobę, wskutek której jego organizm wytwarza ponadprzeciętną ilość krwi, dlatego też musi ją co jakiś czas oddawać, żeby zachować zdrowie. Pewnego wieczoru zostaje napadnięty przez pół wampira, Kim Chun Sam, który bez pytania wgryza mu się w szyję. Gdy okazuje się, że obydwoje chodzą do tej samej szkoły, nawiązuje się między nimi relacja żywiciel-żywiący, a po jakimś czasie nawet coś głębszego. Lecz nic co wydaje się takiego proste, wcale takie nie będzie.
Dziękuję z góry Myszy, która poleciła mi niniejszy komiks, a który pochłonęłam w jeden dzień zakochując się wolną częścią mojego serca w dwójce głównych bohaterów. Dawno nie czytałam czegokolwiek o wampirach, co by tak bardzo mi się spodobało i też dawno nie przywiązałam się do losów postaci, którym kibicowałam, żeby wszystko ułożyło się jak najlepiej. Bez dwóch zdań jest to niesamowita manhwa ze swoimi mrocznymi stronami, która podkreśla problem poczucia samotności i wyobcowania. Romans budowany jest na poziomie z realnymi problemami, a kreacja Park Min Gyeoma i Kim Chun Sama jest cudowna (nie wspominając o rodzicach tego drugiego - wspaniali!). Uwielbiam kreskę i historię. Na pewno kiedyś przeczytam jeszcze raz.

5. Our relationship is... (Something About Us) Lee Yunji
Od zawsze uważali siebie jedynie za najlepszych przyjaciół. Inni myśleli inaczej, widząc w nich potencjał na wspaniałą parę. Znają się od kilku lat, ale dopiero na studiach coś w ich relacji zaczyna się zmieniać, a może to już się działo przy pierwszym spotkaniu? Jak sobie poradzą ze swoimi uczuciami najlepsi przyjaciele?
Istnieje taka niepisana zasada w mangach i manhwach: chłopak i dziewczyna nie mogą być tylko najlepszymi przyjaciółmi. To nie ma szans na przetrwanie. Wszyscy o tym wiedzą. Oczywiście, na pewno zdarzają się wyjątki, ale sama jeszcze nie natrafiłam na szczerą przyjaźń chłopak-dziewczę. Zawsze któreś musi się wyłamać i zakochać w przyjacielu/przyjaciółce. I tak też mamy tutaj. Niby sztampowo, niby nic nowego, ale jeśli ktoś zatęsknił za typowymi historiami, które da się przewidzieć, a które i tak ściskają serducho, to ta manhwa jest dla nich. Tyle dobrze, że najwyraźniej dwójka bohaterów od początku czuła do siebie miętę, tylko szkoda, że wynajdują między sobą tyle niepotrzebnych problemów... Eh... Jednak i tak dobrze się czyta po łebkach i jakieś emocje wyciska, więc jest git.

6. Blue Heaven Tsutomu Takahashi
Największy i najbardziej luksusowy statek Blue Heaven z bogatymi osobistościami przemierza ocean, nie spodziewając się, że po drodze może natrafić na jakieś niedogodności... Gdy przepływają obok podejrzanie cichej łódki, postanawiają ją sprawdzić, a tam znajdują pełno plam krwi i jedynie dwóch ocalałych. Co się stało? Kim są ocalali? Gdzie reszta załogi? Z odpowiedziami zmierzą się niedługo pasażerowie Blue Heaven, którzy nie wiedzą, że na pokładzie znalazł się żądny krwi szaleniec...
Jak się zabierałam za czytanie, nie przyjrzałam się wcześniej opisowi, przez co strasznie się zawiodłam, że historia została zbudowana na tak oczywistym schemacie. Spodziewałam się większej dawki tajemnic, jakichś potworów albo czegoś niewidocznego, co będzie wprowadzało strach i rzeź. A tak? Dostałam autostopowicza okrętowego, który wprowadza chaos na statku plus kilku dziwnych wariatów, którzy uważali się za panów życia i śmierci. Na szczęście gdy już oswoiłam się z tą myślą, że to zwykli ludzie mordują, przyglądałam się z ciekawością, jak potoczy się ta krótka historia i jak skończy nasz główny killer. Kibicowałam mu - był bardzo dobrze skonstruowaną postacią, która miała zrąbaną psychikę, ale zachowywała jakiś pokrętny rozsądek. Uważam Blue Heaven za dobrą mangę, ale za nic nie wydałabym piniążków, ponieważ, aż tak nie zachwyciła, by trzymać ją na półce. Wrócić do niej - też nie zamierzam. Jednakże przeczytać można.

7. Ookami Shoujo to Kuro Ouji Ayuko Hatta
Erika od początku liceum kłamie swoim koleżankom, że ma chłopaka, a to wszystko po to, żeby nie stracić z nimi kontaktu i mieć tematy do rozmów. Kiedy jej kłamstwo może wyjść na jaw, postanawia zrobić na mieście zdjęcie obojętnie jakiemu przystojniakowi. Udaje się. Tylko, że później okazuje się, że pstryknęła fotkę chłopakowi, który nie dość, że chodzi do jej szkoły to do tego jest znany jako Książę, przystojny i czarujący chłopak zdobywający serca każdej dziewczyny. W akcie desperacji Erika wyjaśnia mu sytuację, a ten miło proponuje, że może udawać jej chłopaka pod warunkiem, że... obróci się trzy razy dokoła własnej osi, poda mu rękę i zaszczeka. W rezultacie: on udaje jej chłopaka, a ona jego psa. Czy Erika wyjdzie dumnie z całej tej sytuacji jako człowiek? Czy może zostanie wiernym pupilkiem sadystystycznego księcia?
Czarny Książę i Wilczyca ostatnio zabłysnęli na polskim rynku, a mi zrobiło się tak jakoś sentymentalnie, bo dawno temu zaczynałam mangę dwa razy i do tej pory nie skończyłam, a byłam ciekawa jak ten romans się skończy, że postanowiłam: dobra, teraz albo nigdy. I teraz, po zakończeniu, po wzruszeniu się na ostatnich rozdziałach, po łzach radości, stwierdzam: ludzie, przeczytajcie tę mangę jeśli kochacie romanse! Pełna i szczegółowa recenzja pojawi się jakoś w sierpniu!

8. Boku wa Mari no Naka Shuuzou Oshimi
Isao Komori po cichu i w ukryciu podkochuje się w pięknej licealistce, którą widuje w supermarkecie. Nic by się nie zmieniło w ich relacji-braku-relacji, gdyby pewnego ranka nie odkrył, że obudził się w jej ciele. Poszukując prawdziwej Mari, Isao musi poradzić sobie w ciele licealistki i zachowywać się tak, by nie wzbudzić niczyich podejrzeń.
Mylą się ci, co myślą, że jest to manga o zamianie ciał między przeciwnymi płciami i zakochiwaniu się w sobie. Przebijam tę bańkę mylnych przekonań: nie jest to schematyczna historia i chodzi w niej o coś innego. Nie zdradzając szczegółów, przez cały czas myślałam, że Mari kryje się gdzieś w swoim ciele i pozwala Isao na zapoznanie zabawnego życia licealisty. Dlatego, gdy okazało się, że fabuła zahacza o psychologię, zrobiło się jeszcze bardziej interesująco, a manga nabrała charakteru. Nie uważam, że jest to cudowne dzieło, ale na pewno zawierające w sobie jakiś głębszy problem, które czytelnik chce poznać. Samo pokazanie zachowania faceta w kobiecym ciele różniło się od tych typowych zachowań, jakie można spotkać w innych historiach. Boku wa Mari no Naka wybija się ze schematów i jedyne co nie wiem jak osadzić to przedstawienie scen ecchi - czy były znośne? czy drażniące? nie wiem.

INNE

1. Strong Woman Do Bong Soon
Czyli kiedy nadchodzi czas do spotkania naszej dwójki i przesiadywania na chacie - musi pojawić się jakaś drama, najlepiej koreańska. Tym razem padło na silną Do Bong Soon, która jednym ciosem może wysłać faceta na księżyc. Jednak jest pewne ograniczenie jej super mocy - nie może wykorzystywać jej do złych celów, bo inaczej ją straci i dostanie trądu. Przez zbieg okoliczności zostaje wynajęta jako ochroniarz jednego bogatego, przystojnego, sarkastycznego, wrednego typka, któremu grozi niebezpieczeństwo, a w międzyczasie musi uważać na gang z którym zadarła, bandytami, którzy nie wiedzą, że nie można jej zaczepiać oraz podejrzanym mężczyzną, który do tej pory zabił jedną kobietę, a dwie inne porwał. Jak sobie poradzi z całą tą sytuacją bohaterka, nie... poprawka: Jak sobie poradzi z uciążliwym szefem i jego dziwnymi życzeniami?! Czas pokaże.
Śmiesznie, absurdalnie, ale bohaterowie są słodcy w tych swoich przepychankach i walkach słownych. Póki co za mną trzy odcinki, ale widowisko jest niesamowite, choć wątek kryminalny uważam tutaj za wielki kicz. Jednak dla dwójki głównych bohaterów jestem w stanie go przeboleć.

8 komentarzy:

  1. O anime niestety się nie wypowiem, bo o ile kojarzę niektóre tytuły, tak żadnego nie oglądałam, ale cieszy mnie obecność "Boku wa Mari no Naka" na tej liście! O ile ten tytuł wspominam ok, tak mangaka zdobył moje serce "Aku no hana", więc polecam zapoznać się także z tą odsłoną jego twórczości!
    (anime to dla mnie żart, Oshimi ma taką cudną kreskę, a oni stworzyli potwora ;_;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie widziałam anime Aku no Hana, które nie wspominam zbyt dobrze, choć szanuję nawiązania do twórczości Baudelaire. Może manga bardziej mnie przekona :D

      Usuń
  2. Seria gier Tales of ____ to klasyczna serie gier istniejaca od lat 90tych
    ZACNY Gust

    Owoc Grisaii (czy jak to sie tlumaczy), próbowałem grac w VNke bo anime jest "spłycone i ocenzurowane" - wymiękłem i się poddałem przyznaje sie bez bicia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też wymiękam na Grisaii, nie wiem czy dociągnę do końca plus reszta sezonów...

      Usuń
  3. Wydawalo mi się, że autor 19 Days jest facetem.... czyli jednak to kobieta, (bo piszesz "autorki")?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wydaje mi się, że autorka.
      (Sprawdziłam jeszcze na wiki i oni tam piszą o autorze ,she, więc chyba kobieta - pamiętajmy że wikipedia jest bardzo wiarygodnym źródłem :D)

      Usuń
  4. Oj tak, "Tales of Zestiria" ma naprawdę przepiękną kreskę, fabuła też wciąga. "Mahoutsukai no Yome" zostawię sobie na później, na razie w planach mam nadrabianie mangi. "Doukyuusei" (co powtarzam przy każdej nadarzającej się okazji) kocham całym sercem. ♥ Nie pamiętam, żeby głos Kusakabe przywodził mi na myśl Izayę (tak samo jak cały czas zapominam, że Natsume też podkłada głos właśnie Kamiya Hiroshi), ale może to kwestia tego, że po takim czasie zdążył go już skutecznie wyprzeć.
    "19 Days" śledzę od dawna i niecierpliwie wyczekuję kolejnych rozdziałów. "Mosspaca..." dopiero w planach. Co do "Raising a bat" jak najbardziej się zgadzam! "Ookami Shoujo..." jakiś czas temu zaczęłam czytać i bardzo przypadło mi do gustu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rising Bat! <3
      Cieszę się, że zgadzamy się w wielu kwestiach, a skoro mamy podobne gusta, jestem otwarta na propozycje mangowe i animowe! :3

      Usuń