Ariana dla WS | Blogger | X X

czwartek, 26 maja 2016

[Recenzja mangi] - "Kimi ga Uso o Tsuita"

TYTUŁ: Kimi ga Uso o Tsuita
TYTUŁ ANGIELSKI: You told a lie
AUTOR: Yorita Miyuki
ROK: 2009-2010
LICZBA ROZDZIAŁÓW: 12
LICZBA TOMÓW: 3
GATUNEK: Shoujo, Supermoce, Dramat

OPIS SERII:

Saki nienawidzi kłamstwa od kiedy jako dziecko została oszukana przez własnego ojca. Zamiast dotrzymać obietnicy o szybkim powrocie do domu, mężczyzna porzucił rodzinę. Przez lata ból spowodowany tym wydarzeniem towarzyszył dziewczynie. Już jako uczennica liceum przeżywa wstrząs, kiedy niemal umiera w wypadku samochodowym. Gdy budzi się w szpitalu okazuje się, że zyskała niesamowitą zdolność - możliwość rozpoznania, kiedy ludzie dookoła niej mówią kłamstwa. Można to nazwać darem, można to nazwać przekleństwem... Faktem jest jednak, że kłamcy otaczają dziewczynę.

I can see people's lies...

FABUŁA:

Życie Saki wali się w jednej chwili. W wyniku wypadku samochodowego umiera jej matka, a ona zyskuje zdolność rozpoznania, kiedy ludzie kłamią. Postacie przyjmują wtedy dla dziewczyny formę czarnych sylwetek, które wracają do normy, gdy ponownie mówią prawdę. Po wypadku wcale nie jest lepiej. Okazuje się, że jej chłopak chce z nią zerwać, o czym dowiaduje się dzięki swojej umiejętności. Jej rodzina debatuje nad jej losem i chcą się zaopiekować Saki dopiero, gdy okazuje się, że odziedziczyła spory majątek po matce. W tym momencie zostaje zarzucona kłamstwami ze strony - jak można by pomyśleć - najbliższych. Szczęśliwie w jej mieszkaniu pojawia się jedna osoba, która nie kłamie: Midori. Chłopak przedstawia się jako starszy brat Saki i obiecuje ją chronić za wszelką cenę. I co najważniejsze - mówi prawdę.

Po wydarzeniach wprowadzających i przedstawiających, jak Saki zyskała swoją zdolność oraz jej pierwszy kontakt z nią, pojawia się seria trzech krótkich historyjek. Przedstawiają one różne formy kłamstwa. Pierwsza z nich pokazuje tak zwane "białe kłamstwo", które ma służyć ochronie chorego dziecka. Druga skupia się za to na wytworzeniu bezpiecznego dla siebie świata przez rozpowiadanie kłamstw. Myślę, że te dwie opowieści są najciekawsze i najbardziej godne uwagi w całej historii. Dzięki nim można się zastanowić nad ideą kłamstwa, co można wybaczyć i dlaczego powinniśmy (lub nie) kłamać. Co prawda były one dosyć przewidywalne i od początku miało się pewność, jak się zakończą, ale i tak czytałam je z zainteresowaniem.

Niestety nie są one zbyt długie i następnie fabuła traci na wartości. Wydarzenia skupiają się na rozterkach sercowych Saki (pojawia się standardowy, irytujący trójkąt miłosny) oraz na największym kłamstwie w całej historii, dotyczącym rodziny głównej bohaterki.

W tym momencie zaczęłam się nudzić. Saki ma do wyboru dwóch chłopaków i cóż... Ja zadecydowałabym inaczej na jej miejscu. Cały wątek romantyczny jest bardzo krótki, nie ma w nim żadnych ogromnych wydarzeń, na których robi się "aww". Nie ma scen przy których uśmiecha się do ekranu, kibicując postaciom, aby były razem. Po prostu najpierw są singlami, a potem parą. A następnie jest koniec historii. Ot, cały wątek romantyczny w tej mandze. Nie wykazał się on żadną oryginalnością, bo można było przewidzieć jego bieg już od samego początku.

Jeżeli chodzi o największy sekret, to również powiedziałabym, że można było przewidzieć rozwiązanie od pierwszych rozdziałów. Miałam cichą nadzieję, że nie stanie się tak, jak myślałam, ale niestety! Autorka brnęła dalej w przewidywalność, sprawiając, że czytelnik nie musiał się wiele zastanawiać nad tym, co będzie potem. Ta manga na pewno nie jest cliffhangerem.

Bardzo brakowało mi tego, że nie pojawiło się więcej historii dotyczących różnych form kłamstwa. Mam wrażenie, że dałoby się jeszcze kilka wymyślić i przedstawić je, pokazując przygody Saki. Mimo nadziei, że otrzymam więcej takich opowieści, nie doczekałam się ich.

Podsumowując, historia nie budziła we mnie jakichś wielkich emocji. Nie czytałam Kimi ga Uso o Tsuita z walącym sercem, zastanawiając, co będzie na następnej stronie. Po prostu była przeciętną historią, która miała potencjał, ale niestety nie został on w pełni wykorzystany. A szkoda.

BOHATEROWIE:

Saki jest ciekawą postacią. Mimo że momentami mnie irytowała, to przez większość czasu uznawałam ją za całkiem pozytywną i taką "do rany przyłóż". Była empatyczna, pełna współczucia, zawsze chciała pomagać i nie dawała sobie w kaszę dmuchać. Pod tym względem darzyłam ją sporym szacunkiem. Z niektórymi elementami za to nie potrafiłam jej zrozumieć. Była o tyle twarda, że po śmierci matki nie rozpaczała, nie za bardzo w ogóle to wspominała, chociaż kobieta była dla niej najważniejsza. Pod tym względem był to pewien zgrzyt. Spodziewałam się, że będzie to trochę bardziej przeżywać, ale jak widać nie miała takiej potrzeby. Podobało mi się też to, że chociaż miała świadomość kłamstwa dookoła siebie, nie uznawała go zawsze za bardzo złą rzecz. Potrafiła spojrzeć na nie trochę inaczej i czasami nawet sama się do niego posuwała. Ogólnie rzecz ujmując była bardzo ludzka. Rzadka ślamazarna istota, ani wyidealizowana panienka.

Gorzej sprawa miała się z Midorim, który uznawał się za największego cierpiętnika w całej historii. W jego przypadku dostawałam momentami białej gorączki, kiedy widziałam jego poczynania. Miałam ochotę wejść do mangi i nim potrząsnąć. Nawet mimo poznania jego przeszłości, nie potrafiłam spojrzeć na niego przychylnie. O ile Saki była dynamiczna, tak Midori przez większość czasu był raczej flegmatyczny i kluskowaty rozmemłany.

Obawiam się jednak, że w przypadku dwóch głównych bohaterów mamy zbyt silną próbę doświadczenia postaci przez jakieś tragiczne wydarzenia z życia. Wiem, że wiele może się zdarzyć, ale w przypadku twórców, to łatwo przekroczyć im tę granicę. Z przykrością muszę zauważyć, że autorka trochę za bardzo balansowała na cienkiej linii między normalnością a przesadą.

Pozostałe postacie są ciekawie wykreowane, poznajemy je w mniejszym lub większym stopniu. Bohaterowie drugoplanowi jak Kou, Shiho czy Mami są pokazane jako postacie z przeszłością. Każda osoba zachowuje się w określony sposób ze względu na to, jakie życie miała. Głównie dlatego większość zyskała moją sympatię, chociaż zapewne wiele osób mogłoby na przykład nie lubić Mami.


GRAFIKA:

Kiedy czyta się mangi z okresu 2005-2010, można zauważyć pewne podobieństwo w kresce. I tutaj jest właśnie ten charakterystyczny rodzaj kreski dla mang shoujo z tego okresu. Osobiście nie jestem jego wielką fanką, ale postaram się o obiektywizm. Jeżeli chodzi o kwestię staranności, to często autorka zawalała. Niektóre elementy były po prostu niedopracowane, a zachowanie proporcji leżało i kwiczało. Jednocześnie kilka stron później wszystko było idealnie. Niestety takich potknięć dotyczących dopracowania wizerunku postaci było więcej niż tych bezbłędnych. Warto zwrócić też uwagę na fakt, że tła praktycznie nie istnieją. Rzadko kiedy się pojawiają, a jeżeli tak, to są one raczej czymś wrzuconym na zasadzie a niech mają i się cieszą, że coś jest.

Niemniej muszę przyznać, że bardzo podoba mi się zabieg graficzny zastosowany na okładkach tomów. I za to Kimi ga Uso o Tsuita dostaje ode mnie plusa.
I don't want to hurt her, so I will lie.

PODSUMOWANIE:

Podsumowując, jeżeli miałabym określić tę mangę w jednym słowie, to jest ona przeciętna. Z jednej strony historia miała ogromny potencjał, ale z drugiej nie został on dobrze wykorzystany i ostatecznie fabuła wypada kiepsko. Bohaterowie mimo że są ciekawi i mam wrażenie, że należą do najlepszej elementów w mandze, to dostajemy w pakiecie kiepskiego Midoriego. Grafika chociaż wydaje się być pozornie całkiem niezła, to w sumie nie jest dobra.

Nie jest to również coś, co zapada szczególnie w pamięć. Powie w pierwszej chwili nawet nie wiedziała, że już kiedyś czytała Kimi ga Uso o Tsuita. Ogólnie rzecz ujmując nie powiem, że straciłam czas, czytając tę historię, ale są zdecydowanie lepsze na świecie i bardziej godne uwagi.

OCENA:

Fabuła: 6
Bohaterowie: 8
Grafika: 4
Ocena ogólna: 6

6 komentarzy:

  1. Jak zaczynałam czytać recenzje to pomyślałam, że zapowiada się całkiem całkiem ta manga, ale im dalej w recenzję tym coraz bardziej odniosłam wrażenie, że to nie dla mnie XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak przeczytałam opis tej serii, to też spodziewałam się czegoś zupełnie innego niż otrzymałam, więc cię rozumiem :P

      Usuń
  2. Zawsze szkoda zmarnowanego potencjału. :c
    No ale przynajmniej manga skończyła się na trzech tomach, a nie ciągnęła się dłużej, co mogłoby być mocno uciążliwe, skoro tyle tu przewidywalności. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby wykorzystali potencjał, to i manga mogłaby być dłuższa (i do tego ciekawa). Niestety nie zrobili tego, więc w sumie dobrze, że jest krótka.

      Usuń
  3. Wow wow, czytałam to kiedyś!
    No nie było tak źle, ale świetnie też nie było. Ogólnie motyw ludzkiego wykrywacza kłamstw był całkiem ciekawy, ale ten chłopak trólower mnie denerwował swoją krystalicznością. Dałam nawet 7/10 kiedyś na MALu, zaszalałam XDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Motyw fajny, o tym też pisałam w recenzji, że potencjał to miało, ale go w pełni nie wykorzystali. Ten gościu mnie też wkurzał...

      Usuń