Ariana dla WS | Blogger | X X

czwartek, 31 grudnia 2015

[Inne] - Podsumowanie sezonu jesiennego 2015

Słowem wstępu po pierwszych wrażeniach z sezonu jesiennego 2015 w końcu nastąpił czas na podsumowanie dotychczasowych serii, które miałyśmy przyjemność - lub nie - oglądać. (OLA DOPISZ COŚ) (OK!) Nie będziemy tutaj opisywać, które serie nam się dokładnie za co podobały, bo to pojawi się w poszczególnych recenzjach. Zdecydowałyśmy, że wybierzemy kilka kategorii i do nich przypasujemy odpowiednie anime. Stąd też w dalszej części zobaczycie według nas: najlepsze i najsłabsze anime, najlepszy opening i ending, najlepszą i najsłabszą grafikę oraz najlepszą i najbardziej irytującą postać.

Najlepsze anime:


Według Powie [Ognista strzała-sama]: One Punch Man
Jak dla mnie to był oczywisty wybór, bo już po odcinku wiedziałam, że ta seria jest wyjątkowa i przebija swoją ekscentrycznością i oryginalnością każde anime tego sezonu. Słyszałam i widziałam już wiele razy jak ludzie mówią/piszą, że anime jest kiepskie, lepsza manga. Zapewne tak jest. Ale jako osoba, która mangi nie czytała, tylko przygodę z One Punch Manem zaczęła dopiero od anime - zachwycam się, emocjonuję i ogólnie rzygam tęczą przy każdym odcinku. Jak dla mnie wszystko jest tutaj na 10 i żałuję, że ukazało się tak mało odcinków :/.


Według Puchie [Jellyfish-chan]: K: Return of Kings
Wiele osób może protestować, że to anime nie było wcale takie wow i dobre i w ogóle można się nim jarać. Sama się z tym zgodzę, że wybitny ten sezon nie był, choć mi się bardzo podobał. Po prostu ze wszystkich serii, które oglądałam, tą można określić mianem "najlepszej". W [K] jestem zakochana od kiedy obejrzałam pierwszy sezon, także już ten fakt dodawał tej serii +10 do fajności. Także nieważne, co kto powie: dla mnie to anime było fajne i zyskuje tytuł najlepszego, bo nic lepszego nie obejrzałam. 


Najsłabsze anime:


Według Powie [Ognista strzała-sama]: Kowabon
Spodziewałam się czegoś lepszego, czegoś straszniejszego, ale z każdym odcinkiem ta seria stawała się coraz bardziej żałosna. Zamiast przerażać, zmuszała mnie albo do śmiechu albo do kręcenia głową z zażenowania. Duch, który pojawiał się sporadycznie w pierwszych odcinkach był straszny, ale później dawali go w tak dużych ilościach, że widz w końcu się przyzwyczaił i nudził - mimo tego, że odcinki trwały niecałe 5 minut. Nie wspominając jeszcze o tej okropnej grafice...


Według Puchie [Jellyfish-chan]: Dance with Devils
Nie oczekiwałam od tego anime czegokolwiek... W sumie nie wiem, po co w ogóle zaczynałam je oglądać. Pięć odcinków przez które ledwo udało mi się przebrnąć były wprost okropne. Zmarnowałam czas sięgając po tą serię. Ogólnie jest to praktycznie kopia "Diabolik Lovers" i jeżeli chodzi o poziom słabości: to obydwie wypadają dla mnie podobnie. Obie produkcje są naprawdę słabe i niegodne uwagi. Jedyne czym "Dance with Devils" różni się od "Diabolik Lovers" jest to, że zawiera w sobie elementy musicalu. Dlatego raz na jakiś czas ktoś, niczym w bajce Disneya, zaczyna śpiewać. I nieważne czy to po prostu przechadzając się po bibliotece czy walcząc z jakimiś stworami. 


Najlepszy opening:


Według Powie [Ognista strzała-sama]: Noragami Aragoto
Miałam dylemat pomiędzy OP z One Punch Mana, a pomiędzy Noragami - jak dla mnie oba zasługują na uznanie, bo mogę ich słuchać w kółko. No, ale postawiłam na coś graficznie kulejącego i podobnego do OP z pierwszego sezonu. Dlaczego? Bo muzyka bardzo klimatyczna i idealnie pasująca do nastrojów z Aragoto i samego Yato. Kyouran Hey Kids!! odsłuchałam już w wersji metalowej, angielskiej i instrumentalnej i nadal mi się nie nudzi.

''Kyouran Hey Kids!!'' - THE ORAL CIGARETTES


Według Puchie [Jellyfish-chan]: Rakudai Kishi no Cavalry
Openingi dzielę na trzy grupy: pominąć przy oglądaniu odcinka, można znieść przy oglądaniu odcinka oraz fajne piosenki, których mogę posłuchać ot tak. "Identity" znalazło się w tej ostatniej grupie. Chociaż nie doszło do tego od razu, ponieważ na początku nie byłam przekonana, tak szybko zostałam fanką. Oprócz utworu, który naprawdę mi się podoba, to muszę przyznać, że oprawa graficzna, która pojawiła się w openingu, jest naprawdę fajnie zrobiona, choć trochę spoileruje. 

"Identity" - Mikio Sakai


Najlepszy ending:


Według Powie [Ognista strzała-sama]: Subete ga F ni Naru: The Perfect Insider
Tak jak przy wyborze najlepszego anime sezonu, tak tutaj nie miałam problemu z wyborem endingu. Ogólnie nie przepadam za powolnymi i melancholijnymi kawałkami - chyba że naprawdę chwycą mnie za serce - dlatego zazwyczaj pomijam ED i nie słucham ich do końca. Ale jeśli czasem trafią się równie dynamiczne co openingi, tak słucham ich nachalnie i z przyjemnością. Przy Subete ga F ni Naru dynamika, skoczność i jakaś pokrętna melancholia są obecne i słucha się tego bardzo dobrze. Tak samo graficzne wykonanie jest inne i hipnotyzujące - nic tylko słuchać i oglądać do końca.

''Nana Hitsuji'' - Scenarioart


Według Puchie [Jellyfish-chan]: K: Return of Kings
Nie słucham endingów. Dla mnie odcinek kończy się w momencie, kiedy ending się zaczyna. I prawdopodobnie nie słuchałabym ich, gdyby nie fakt, że zostałam do tego zmuszona na rzecz podsumowania sezonu jesiennego. I w sumie nie żałuję, bo piosenka z "K: Return of Kings" zdobyła moje serce. Nie słyszałam wcześniej o tym zespole, ale dzięki temu utworowi od jakiegoś czasu maniakalnie ich słucham. Co więcej żałuję, że w przypadku drugiego sezonu "K" ta piosenka nie została wybrana na opening, który wypadł naprawdę słabo.

"Kai" - CustomiZ


Najlepszy bohater:


Według Powie [Ognista strzała-sama]: Saitama
Na pewno nikt się nie spodziewał, że wybiorę łysego herosa, który rozwala wszystko i wszystkich na swojej drodze oraz który ma gdzieś co inni o nim mówią, póki nie nazwie się go ''łysym"(sarkazm). Po prostu nie widzę nikogo prócz Saitamy w kategorii najlepszy bohater, bo od jego wyglądu do charakteru nie da się go nie lubić i nie podziwiać. Wersja miękki Saitama (czyli kiedy ma głowę i oczy jak piłka) zawsze pokazywała jakieś brudne prawdy na temat społeczeństwa XXI wieku, mówiła mądre a zarazem głupkowate rzeczy i była śmiechowa, a kiedy pojawiała się wersja badass Saitama... O... To była wszędzie rozpierducha i czuło się z serii bijącą powagę. Do tego należy mu się uznanie za bezinteresowność i ratowanie tego świata, pomimo świadomości jacy ludzie bywają okropni i destrukcyjni.
Chciałam jeszcze wymienić postaci, które również zasługują na miano najlepszych bohaterów, ale zajęły honorowe miejsca: Yato (Noragami), Mikaela i Guren (Owari no Seraph) oraz Shiki (Subete ga F ni Naru).

Według Puchie [Jellyfish-chan]: Fushimi Sarahiko
Zastanawiałam się kogo wybrać, bo jednak nikt nie wydał mi się na tyle godny uwagi, abym zasłużył na miano najlepszego bohatera, a jednak - na szczęście, bo Powie by mnie zabiła - na ratunek przybył mi Fushimi. Jego postać poznajemy już w pierwszym sezonie, gdzie pokazany jest jako zdrajca, który wiecznie bije się z Yatą. Nieważne co się dzieje, spotkanie tej dwójki byłych przyjaciół zawsze kończy się bójką. Czegoś podobnego spodziewałam się i w drugim sezonie, a jednak doszło do pewnej zmiany. 
Poświęcono mu troszeczkę więcej czasu, pokazując go jako ciekawą postać i zmienną. I uwierzcie mi, że najchętniej rozwinęłabym się na temat tego, dlaczego zwróciłam na niego uwagę, ale niestety nie pozwalają mi na to spoilery. Wiedzcie jednak, że Fushimi staje się o wiele bardziej interesujący i nie zachowuje się jak skończony idiota - no dobrze, momentami dalej taki jest, ale można na to przymknąć oko. 
Chciałabym wymienić honorowo jakieś postacie, ale niestety nie znalazłam nikogo godnego uwagi. 



Najbardziej irytujący bohater:


Według Powie [Ognista strzała-sama]: Yui Komori
Tak jak lubię Diabolik Lovers, tak nienawidzę głównej heroiny - Yui. Moja niechęć do niej wzrosła wraz z drugim sezonem w którym jej szare komórki prawdopodobnie zostały wyssane z krwią i stała się jeszcze głupsza. Do tego dochodzi jej większa niemożność w podejmowaniu decyzji oraz w obronie własnej, która ograniczyła się jedynie do jęków bólu i mówienia: ''Nie...". Boże, kobieto, jeśli ci się nie podoba to z kolana mu w krocze! A poza tym jak cię ktoś porywa, to nie zachowuj się, jakby ci się to podobało! Dobra, rozumiem, natłok bishy wampirów, ale - uch! - weź się ogarnij!
Wybierając irytującego bohatera rozważałam również Moe Nishinosono, która też była wkurzająca, ale przy niej nie miałam tej ochoty walnięcia w laptop.


Według Puchie [Jellyfish-chan]: Postacie z Rakudai Kishi no Cavalry i Dance with Devils
No nie byłam w stanie zdecydować się na tylko jedną osobę. Zbyt ciężki wybór pośród takiego ogromu wkurzającej bandy debili. Dlatego musiałam wymienić ogólnie wszystkie postacie z tych dwóch, wspomnianych w podtytule, anime.
W "Dance with Devils" nie było ani jednej postaci, którą choć minimalnie bym polubiła... Wszystkie sprawiały, że miałam ochotę powiesić się na gumce od majtek. Były płytkie, denne i denerwujące. Dawno nie spotkałam się z tym, aby w trakcie jednego sezonu denerwowało mnie aż tyle osób. 
Jeżeli chodzi o "Rakudai Kishi no Cavalry" to była jedna postać, która mnie nie denerwowała, ba!, którą lubiłam. Mowa o Alice, który/która (cholera jasna...) był/była dosyć interesującą personą. Już pomijając kwestię płci, to momentami miałam wrażenie, że tylko Alice myśli logicznie pośród bandy kretynów. Naiwny i "wspaniały" Ikki wkurzał, a Stella dogadałaby się z Inoue ze względu na częstotliwość wymawiania imienia ukochanego. Nie wiem jakim cudem byłam w stanie obejrzeć to do końca... 


Najlepsza grafika:


Według Powie [Ognista strzała-sama]: One Punch Man
No, wybaczcie, ale tak jak mówiłam One Punch Man zasługuje na uznanie pod każdym względem, a najbardziej przy grafice, która jest zniewalająca. Madhouse znowu się spisało, ponownie pokazali na co ich stać i na pewno wybulili mnóstwo pieniędzy, żeby ta seria prezentowała się tak atrakcyjnie. Kolory są nasycone, bohaterowie ci główni i poboczni dopracowani - dzięki bogom nie było tych 3D pachołków - potwory i ich mutacje niesamowite. A największym podziwem darzę przedstawienie ruchu, akcji, dynamiki i szczegółowości. To jest wręcz ambrozja dla oczu! Ledwo się powstrzymywałam, żeby nie otwierać ust w wielkie O i nie gapić się tak w ekran.


Najsłabsza grafika:


Według Powie [Ognista strzała-sama]: Kowabon
Sądziłam, że będzie to bardziej dopracowane niż Aku no Hana. Sądziłam, że nie zawiodę się na grafice i nie będę cierpieć, skoro odcinki są tak krótkie. Dlaczego zawsze muszę się mylić?! Ta technika - jakkolwiek się nazywa - jest okropna. Moje oczy krwawią! Dobra, doceniam starania reżyserów, że chcieli zrobić coś oryginalnego, ale im to nie wychodzi i raczej już nie wyjdzie! Jeśli w przyszłości wyjdzie coś o takiej kresce/nie kresce to na pewno nie będę oglądać, nawet jeśli będzie to mega ambitne albo mega polecane.


Puchie nie wyraża swojego zdania na temat grafiki, ponieważ nie obejrzała żadnego anime, w którym byłaby kreska bardzo jej przeszkadzająca lub zachwycająca. Niemniej zgadza się z tym, że Kowabon wygląda strasznie. 

PODSUMOWANIE:


Według Powie [Ognista strzała-sama]:
Jak dla mnie był to dobry sezon, bo obejrzałam w całości, aż siedem serii (okej, skłamałam, bo odcinki Kowabonu coś mozolnie wychodzą i jeszcze go nie skończyłam). Przy pierwszych wrażeniach miałam dobrego nosa, bo jak się okazało One Punch Man jest genialną serią - teraz zostaje mi jedynie uciułać piniążki na mangę. Noragami Aragoto okazał się równie zjawiskowy, dramatyczny i wciągający - Team Yato! Diabolik Lovers More Blood był pierwszym anime, które skończyłam i nie ważne co ludzie mówią mi się podobało i chcę trzeci sezon jak najszybciej, bo na pewno wyjdzie. Subete ga F ni Naru, myślałam że nic z tego nie wyjdzie, ale po monotonnych pierwszych odcinkach seria okazała się niezła, intelektualne rozkminy były dobre, a zakończenie to mnie nawet zaskoczyło. Owari no Seraph: Nagoya Kessen-hen także mi się podobało, chyba nawet bardziej niż pierwszy sezon, bo w końcu zaczęło się coś wyjaśniać i było więcej Miki <3.
Do rozczarowań przede wszystkim zalicza się Kowabon ze swoją oczokrwawiącą grafiką i znużeniem. Young Black Jack też nie był sukcesem, ponieważ absurd i naciągaństwo okazało się tutaj na porządku odcinkowym, a brak realizmu w postaciach wkurzał - bardzo. W tym sezonie odłożyłam (jeszcze nie wiem czy na zawsze porzuciłam) jedną serię, między innymi haremówkę: Dance with Devils, która swoim musicalem mnie przerosła. Przez to też wysunęłam wniosek, że jedna haremówka na sezon wystarczy, bo im więcej, tym bardziej mój mózg przesiąka mdlejącą słodkością i głupotą.
Teraz zostaje mi jedynie czekać na sezon zimowy, który mam nadzieję okaże się bardziej owocny i lepszy :3.

Według Puchie [Jellyfish-chan]:
Chciałabym móc powiedzieć, że ten sezon był dobry, ale w gruncie rzeczy mi nie podszedł. Z początku było to spowodowane brakiem czasu, a więc wzięłam się za oglądanie jedynie czterech serii, z których do końca udało mi się obejrzeć jedynie dwie. I nie wiem czy problem polegał na tym, że dobrałam sobie niewłaściwe anime do oglądania, czy chodziło o to, że po prostu cały ten sezon był kiepski, ale według mnie był to okres posuchy. 
Żadne anime nie było w stanie mnie zachwycić. Mimo że czekałam na kontynuację [K], to i tak nie mogę powiedzieć, że drugi sezon był równie dobry jak pierwszy. Rakudai było według mnie również kiepskie, a przez Sakurako-san oraz Dance with Devils nawet nie udało mi się przebrnąć do końca. Więc co dobrego mogę powiedzieć na temat tego sezonu? Chyba jedynie to, że w związku z tym, że nie oglądałam za dużo anime miałam czas inne rzeczy do roboty. Czy można to zaliczyć jako szczęście w nieszczęściu? 
Sezon jesienny 2015 jest dla mnie skreślony. Wolę się od niego odciąć i więcej nad nim nie zastanawiać. Sezon zimowy zapowiada się o wiele ciekawiej, jest kilka serii, które mnie zaciekawiły, więc liczę, że za jakiś czas będę w stanie napisać wam w takim podsumowaniu, że zachwyciły mnie serie, które pojawiły się zimą.

6 komentarzy:

  1. Uważam, że w ogólnym rozrachunku ten sezon był całkiem całkiem, chociaż oglądałam mało i dobrałam sobie raczej serie pod swój gust, więc z niczym się nie męczyłam. Trochę rozczarował mnie drugi sezon K, bo uważam, że pierwszy był zdecydowanie lepszy. Za to pozytywnie zaskoczył mnie drugi sezon Owari no Seraph, chociaż ostatni odcinek mogli sobie darować. xP Na plus również Noragami i wciąż kontynuowane Heavy Object. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgodzę się, że pierwszy sezon K był lepszy. Jednak bez Mikoto to już nie jest to samo. Bardzo brakowało mi jego postaci.

      Usuń
  2. A ja sie po tej notce poczułam zachęcona do Dance with Devils XDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, bardzo ciekawa zależność, biorąc pod uwagę, że zostało określone słabym anime :P

      Usuń
  3. Oj tak, One Punch Man zdecydowanie jest wyjątkowy. Co do K: Return of Kings, wciąż nie dokończyłam poprzedniej części. Z Kowabon szybko zrezygnowałam. THE ORAL CIGARETTES <3 Nie oglądałam Rakudai, jednak opening rzeczywiście brzmi całkiem nieźle. Przypomniałaś mi, że mam jeszcze nadrobić Subete ga F… w sumie trochę mi się nie chce… Poza tym mam jeszcze do nadrobienia Young Black Jack i Ushio to Tora, zanim będę mogła ostatecznie mieć sezon jesienny za sobą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wyjątkowy, że potrzebuję kupić sobie mangę XD
      Z Kowabonu też bym zrezygnowała, ale krótkość odcinków jest tutaj jak najbardziej na plus. THE ORAL CIGARETTES <3
      Subete ga F ni Naru okazało się ciekawą serią z zastanawiającym zakończeniem i ogólnie ogromem pytań, które po sobie zostawiło. Polecam :D

      Usuń