TYTUŁ: Tamako Market
ROK: 2013
STUDIO: Kyoto Animation
LICZBA ODCINKÓW: 12
GATUNEK: Komedia, Okruchy życia
OPIS SERII:
Historia skupia się na dziewczynie mieszkającej w dzielnicy handlowej, gdzie jej rodzina od kilku pokoleń prowadzi sklep z mochi. Pewnego dnia Tamako przypadkiem poznaje Derę, gadającego ptaka, który postanawia zostać z dziewczyną na dłużej, by ziścić swój cel, jakim jest znalezienie narzeczonej dla księcia. Przy okazji Dera zapoznaje się z mieszkańcami dzielnicy handlowej oraz innymi specyficznymi znajomymi Tamako.
FABUŁA:
Znacie to uczucie, kiedy trafiacie na serię, o której nic nie wiecie, ponieważ nigdy o niej nie słyszeliście, nikt o niej nie mówi ani nie pisze, więc zasadniczo nie macie zielonego pojęcia, czego się spodziewać? Bardzo przepadam za takimi seriami, bo kiedy pojawia się wielki hype o animcach z bieżącego sezonu, lubię sobie poszukać czegoś sprzed kilku lat, czegoś niepozornego, co nie zostało jeszcze zaspoilerowane i jak najbardziej jest niespodzianką. Tak własnie trafiłam na Tamako Market, studia Kyoto Animation.
W żadnym wypadku nie jest to wymagająca seria. Ot, komedia oraz okruchy życia, czyli lekkie i zabawne perypetie nastolatków, które w głównej mierze rozgrywają się w dzielnicy handlowej, gdzie mieszka nasza protagonistka kochająca mochi, Tamako. Punktem zapalnym jest oczywiście pojawienie się Dery, gadatliwego ptaka, który powoli zapoznaje się ze światem Tamako i w ten sposób my także odkrywamy: poszczególne sklepy z dzielnicy handlowej, sympatycznych właścicieli, kochaną rodzinę Tamako, jej przyjaciół oraz sąsiada z naprzeciwka, który jest w niej od dawna zakochany. Dlatego można też rzec, że fabuła przede wszystkim skupia się na relacjach międzyludzkich oraz problemach dnia codziennego, typu: w jakim kształcie zrobić mochi na daną okazję, jak się przygotować na festiwal i pokaz mażoretek oraz w jaki sposób pomóc dzielnicy handlowej rozbłysnąć i zyskać większą popularność. Oczywiście podałam teraz jedne z ważniejszych wydarzeń w serii, ale pojawiają się także problemiki te pozornie mniej ważne, które przyciągają naszą uwagę i rozśmieszają, jak chociażby dieta Dery.
Jako obyczajówka Tamako Market sprawdza się idealnie. Nie jest nudno, ponieważ cały czas coś się dzieje, jak nie w szkole, to w dzielnicy, jak nie w dzielnicy, to w domu. Mnóstwo zabawnych wydarzeń, przez co odcinki zlatują w błyskawicznym tempie, a całość ogląda się z ogromną satysfakcją. Do tego anime wyróżnia się od innych obyczajówek tym, że nie skupia się głównie na szkole, tylko na dzielnicy i w większej mierze dorosłych bohaterach, pojawia się kwestia klubu mażoretek, których nigdy nie spotkałam w mandze czy anime, mochi jako przysmak całoroczny, odgrywający tutaj ważką rolę, a ponadto nie uświadczymy tutaj typowych, wyświechtanych już wątków. Nie zobaczymy trójkątów miłosnych, schematycznych szkolnych problemików oraz wyolbrzymionych dramatów. Seria na tle innych wypada wyjątkowo oryginalnie i naturalnie.
Wydaje mi się, że najważniejszy jest tu wątek przyjaźni, takiej trwałej, mogącej przenosić góry i jest to bardzo przyjemne w oglądaniu, kiedy trójka przyjaciółek nawzajem sobie pomaga i nie zachowuje się sztucznie wobec siebie. Wspomniałam również o sąsiedzie zakochanym w Tamako, lecz nie spodziewajcie się zbyt wiele, ponieważ wątek romantyczny zostaje tutaj jedynie wprowadzony, acz nierozwinięty. Ma szansę zabłysnąć dopiero w sequelu, filmie Tamako Love Story, który trzeba koniecznie obejrzeć po tych dwunastu odcinkach!
W żadnym wypadku nie jest to wymagająca seria. Ot, komedia oraz okruchy życia, czyli lekkie i zabawne perypetie nastolatków, które w głównej mierze rozgrywają się w dzielnicy handlowej, gdzie mieszka nasza protagonistka kochająca mochi, Tamako. Punktem zapalnym jest oczywiście pojawienie się Dery, gadatliwego ptaka, który powoli zapoznaje się ze światem Tamako i w ten sposób my także odkrywamy: poszczególne sklepy z dzielnicy handlowej, sympatycznych właścicieli, kochaną rodzinę Tamako, jej przyjaciół oraz sąsiada z naprzeciwka, który jest w niej od dawna zakochany. Dlatego można też rzec, że fabuła przede wszystkim skupia się na relacjach międzyludzkich oraz problemach dnia codziennego, typu: w jakim kształcie zrobić mochi na daną okazję, jak się przygotować na festiwal i pokaz mażoretek oraz w jaki sposób pomóc dzielnicy handlowej rozbłysnąć i zyskać większą popularność. Oczywiście podałam teraz jedne z ważniejszych wydarzeń w serii, ale pojawiają się także problemiki te pozornie mniej ważne, które przyciągają naszą uwagę i rozśmieszają, jak chociażby dieta Dery.
Jako obyczajówka Tamako Market sprawdza się idealnie. Nie jest nudno, ponieważ cały czas coś się dzieje, jak nie w szkole, to w dzielnicy, jak nie w dzielnicy, to w domu. Mnóstwo zabawnych wydarzeń, przez co odcinki zlatują w błyskawicznym tempie, a całość ogląda się z ogromną satysfakcją. Do tego anime wyróżnia się od innych obyczajówek tym, że nie skupia się głównie na szkole, tylko na dzielnicy i w większej mierze dorosłych bohaterach, pojawia się kwestia klubu mażoretek, których nigdy nie spotkałam w mandze czy anime, mochi jako przysmak całoroczny, odgrywający tutaj ważką rolę, a ponadto nie uświadczymy tutaj typowych, wyświechtanych już wątków. Nie zobaczymy trójkątów miłosnych, schematycznych szkolnych problemików oraz wyolbrzymionych dramatów. Seria na tle innych wypada wyjątkowo oryginalnie i naturalnie.
Wydaje mi się, że najważniejszy jest tu wątek przyjaźni, takiej trwałej, mogącej przenosić góry i jest to bardzo przyjemne w oglądaniu, kiedy trójka przyjaciółek nawzajem sobie pomaga i nie zachowuje się sztucznie wobec siebie. Wspomniałam również o sąsiedzie zakochanym w Tamako, lecz nie spodziewajcie się zbyt wiele, ponieważ wątek romantyczny zostaje tutaj jedynie wprowadzony, acz nierozwinięty. Ma szansę zabłysnąć dopiero w sequelu, filmie Tamako Love Story, który trzeba koniecznie obejrzeć po tych dwunastu odcinkach!
BOHATEROWIE:
Zaczynając od Tamako to jest bardzo wesołą, przyjazną, optymistyczną, mochiżerną dziewczyną, acz troszkę niedomyślną w niektórych sprawach (ehm! miłosnych). Zaraz ktoś sobie pomyśli, że takie dziewczyny są najgorsze, bo ich optymizm wywołuje w widzu atak irytacji, lecz od razu wam powiem, że z Tamako jest inaczej. Ona dosłownie zyskuje sympatię każdego, ponieważ nie jest głupkowatą postacią, lecz wielką działaczką, niosącą bezinteresowną pomoc każdemu w potrzebie. Bardzo polubiłam jej charakter, zarówno zalety i słabości, dlatego uważam ją za jeden z mocniejszych pozytywów tej serii.
Inni bohaterowie, których także można uznać za znaczących, są różnorodni pod względem charakteru oraz jednych bardziej się lubi, a innych mniej. Raczej nie kojarzę postaci, którą bym tutaj znienawidziła lub żeby irytowała mnie swoim zachowaniem. Lubiłam każdego, a najbardziej zapadli mi w pamięci: rzemieślniczka Kanna, która by tylko coś wymierzała i naprawiała, przeuroczo zakochany po uszy Mochizou, zabawny Dera, słodka młodsza siostra Anko oraz ojciec Tamako, który niby grał twardziela, ale również miał miętkie serce. Ogólnie rzecz biorąc wszyscy byli tutaj przeuroczy, dlatego też oglądało się ich perypetie z nieznikającym uśmiechem na ustach.
Inni bohaterowie, których także można uznać za znaczących, są różnorodni pod względem charakteru oraz jednych bardziej się lubi, a innych mniej. Raczej nie kojarzę postaci, którą bym tutaj znienawidziła lub żeby irytowała mnie swoim zachowaniem. Lubiłam każdego, a najbardziej zapadli mi w pamięci: rzemieślniczka Kanna, która by tylko coś wymierzała i naprawiała, przeuroczo zakochany po uszy Mochizou, zabawny Dera, słodka młodsza siostra Anko oraz ojciec Tamako, który niby grał twardziela, ale również miał miętkie serce. Ogólnie rzecz biorąc wszyscy byli tutaj przeuroczy, dlatego też oglądało się ich perypetie z nieznikającym uśmiechem na ustach.
GRAFIKA:
Czego tu można oczekiwać po Kyoto Animation (ehm! Violet Evergarden, Koe no Katachi)? Na pewno zawsze przepięknie wykonanej grafiki! Wspaniale wykonane artystycznie tła, zabawa światłem i strukturami, które w innych seriach wychodzą płasko (mowa tu oczywiście o wodzie). Nic się nie rozjeżdża, nic nie prezentuje się nieproporcjonalnie, wszystko jest dopięte na ostatni guzik do ostatniego odcinka. Postaci charakterystycznie rysowane są przesłodkie, "miękkie" i miło się na nie patrzy. Każdy element jest dopracowany i nic dodać, nic ująć - miód dla oczu.
MUZYKA:
Jak to bywa w obyczajówkach, muzyka jest spokojna, swojska i bardzo pozytywna. I choć z OST-ów kojarzę tylko jeden, który pojawiał się zawsze w dzielnicy handlowej (klik!), to niestety reszta przeszła bez większych fanfar - dosłownie wleciały jednym uchem i wyleciały drugim, nie zostawiając po sobie żadnego śladu. Jednak moją miłość zyskała piosenka, którą Tamako od dawna szukała. Po prostu złoto! Słuchając tę konkretną piosenkę porządnie się wzruszyłam. Co do samego openingu skończyło się na pierwszym odsłuchaniu, ponieważ jakoś nie przypadł mi do gustu. Owszem, wesoło, skocznie, ale jak ktoś woli mocniejsze brzmienia, to op nie wpadnie mu w ucho. Zaś ending był ciekawy, miło się go nuciło, szczególnie ten początek: "ma-wa-ru, mawaru, recordo!".OP - "Dramatic Market Ride" by Tamako (Aya Suzaki)
ED - "Neguse" by Tamako (Aya Suzaki)
PODSUMOWANIE:
Tamako Market sprawdza się jako seria relaksująca i niewymagająca głębszego myślenia. Miła dla oczu kreska, sympatyczni bohaterowie i lekka oraz zabawna fabuła zapewniają dobrą zabawę. Ogląda się przyjemnie od początku do końca, a na niedosyt polecam obejrzenie sequelu, filmu Tamako Love Story, który rozwiązuje nieskończone wątki i pokazuje dalsze losy naszych kochanych bohaterów. Polecam, ponieważ śmiech to zdrowie.
O jej. Dodaję Was do obserwowany, bo moja droga z anime i mangami dopiero się rozpoczyna :D
OdpowiedzUsuńWygląda pięknie! Historia nie musi być skomplikowana, skoro prezentuje taką cudną grafikę <3
Kasikowykurz
Jeśli zaczynasz dopiero przygodę z anime to myślę, że Tamako Market na pierwszy strzał powinno przypaść ci do gustu - oczywiście, jeśli lubisz komedie i spokojne perypetie bohaterów :D
UsuńSerię kojarzę, a bardziej nawet sequel - gdzieś kiedyś czytałam, że jest całkiem niezły i można go w zasadzie obejrzeć bez znajomości głównej serii. Jakoś tak zapadło mi to w pamięć i tak właśnie planowałam zrobić, jednak po Twojej recenzji zaczyna mnie ciekawić i "Tamako Market". :D
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że można obejrzeć film bez znajomości Tamako Market, ale zdecydowanie nie wypatrzysz smaczków, które nawiązują do prequela i będzie to znacznie uboższe widowisko ><. Polecam jednak najpierw te dwanaście odcinków, które szybko się ogląda i po tym, na deser, Tamako Love Story :3
Usuń