TYTUŁ DRAMY: Daytime Shooting Star
NA PODSTAWIE: manga Hirunaka no Ryuusei
REŻYSERIA: Takehiko Shinjo
DATA PREMIERY: 24 marca 2017
CZAS TRWANIA: 1 h 59 min
CZAS TRWANIA: 1 h 59 min
Suzume przenosi się z niewielkiej wsi do nowej szkoły w Tokio. To tam rozpoczynają się jej pierwsze historie miłosne. Dziewczyna skrywa uczucia do swojego nauczyciela, Satsukiego Shishio, z którym związek wydaje się niemożliwy. Czy Suzume zwróci uwagę na swojego kolegę z klasy Daikiego Mamurę, który zaczyna darzyć ją uczuciami?
Zacznę od tego, że manga bardzo mi się podobała. Ostatnich rozdziałów, które czytałam na bieżąco, wyczekiwałam z niecierpliwością. Chciałam jak najszybciej dowiedzieć się, kogo ostatecznie wybierze Suzume, chciałam zobaczyć, jak skończą poszczególne postacie, które zdążyłam szczerze polubić. A ponieważ tak bardzo podobała mi się ta historia, to zabolało mnie to, że drama została tak bardzo okrojona z istotnych oraz lubianych przeze mnie wydarzeń.
Zanim zjedziecie na dół strony, aby napisać gniewny komentarz: wiem, że w dramie nie można ująć wszystkiego, co jest istotne, jednak w przypadku Daytime Shooting Star naprawdę wiele wydarzeń zostało pominiętych przez co historia wydaje mi się niespójna. Jasne, ktoś, kto nie jest zapoznany z mangą może się domyślać niektórych wątków i dopowiedzieć sobie historię, ale czy naprawdę o to chodzi? Ze względu na to tempo wydarzeń jest niepokojąco szybkie i dla wielu może wydawać się wręcz nienaturalne.
Personalnie najbardziej zabolało mnie to, jak niewiele czasu zostało poświęcone na historię Yuyuki Nekoty, która była moją ukochaną postacią w mandze. W dramie nie zdążymy jej nawet znielubić (co moim zdaniem dla całej historii istotne), a jej rozpoczęcie przyjaźni z Suzume bierze się praktycznie znikąd. Co więcej całkowicie pozbyto się jej historii romantycznej, którą bądź co bądź uważam za słodką. Ale dobra, rozumiem: drama jest za krótka, aby wszystko ująć.
Wspomniałam, że przez tempo zatracamy postać Yuyuki. Nie jest ona jedyną postacią, którą spotkał ten los. Nigdy nie byłam wielką fanką Mamury, jednak w dramie zrobiono z niego piąte koło u wozu, skupiając się na pokazaniu przede wszystkim uczuć Suzume do Shishio. Mamura schodzi na drugi plan, stając się jakąś poboczną postacią, która pojawia się tylko w sytuacji, kiedy Suzume ma kryzys uczuć do senseia... Zresztą sama główna bohaterka wydaje mi się nieco wypluta ze swojej barwnej i przyciągającej odbiorcę osobowości. A szkoda.
Mimo tych licznych zażaleń, to miło było odświeżyć sobie tę historię mimo marszczenia nosa, bo hej, to kompletnie nie tak... Dzięki temu poczułam chęć na oglądanie fanvidów z Hirunaki no Ryuusei oraz powrót do mangi! Także może wkrótce ją sobie odświeżę. Ale dramę raczej wyprę z pamięci.
Co zasługuje na pochwałę, to fakt, że nie postawiono tutaj na urzeczywistnianie nienaturalnych scen mangowych. Niektóre pozycje, miny, rumieńce i zachowania potrafią się sprawdzić TYLKO w mandze albo w anime. Gdy próbują je odtworzyć prawdziwi ludzie w prawdziwym filmach, robi się dziwnie. Bardzo dziwnie. W związku z tym cieszę się, że oszczędzono nam tego cierpienia w przypadku Daytime Shooting Star i reakcje bohaterów są zabawne, acz dalej normalne.
Sama gra aktorska również nie była wcale taka zła. Możliwe, że gdyby rozłożyć to na serię odcinkową, to aktorzy mogliby się lepiej wykazać. Jednak po obejrzeniu już pewnej liczny dram, stwierdzam, że aktorzy mogli wypaść o wiele gorzej. Dlatego cieszę się, że udało im się zagrać, tak jak to zrobili.
Podsumowując, Daytime Shooting Star to bardzo fajna historia, którą próba przekształcenie w dramę wykastrowała. I ani naturalność zachowań postaci, ani znośna gra aktorka nie sprawią, że będę się pozytywnie odnosić do tej pozycji. Może i da się to obejrzeć w leniwy wieczór z miską popcornu, ale jeżeli ktoś chce w pełni odebrać tę historię, to niech sięgnie do mangi, bo naprawdę warto.
Sama gra aktorska również nie była wcale taka zła. Możliwe, że gdyby rozłożyć to na serię odcinkową, to aktorzy mogliby się lepiej wykazać. Jednak po obejrzeniu już pewnej liczny dram, stwierdzam, że aktorzy mogli wypaść o wiele gorzej. Dlatego cieszę się, że udało im się zagrać, tak jak to zrobili.
Podsumowując, Daytime Shooting Star to bardzo fajna historia, którą próba przekształcenie w dramę wykastrowała. I ani naturalność zachowań postaci, ani znośna gra aktorka nie sprawią, że będę się pozytywnie odnosić do tej pozycji. Może i da się to obejrzeć w leniwy wieczór z miską popcornu, ale jeżeli ktoś chce w pełni odebrać tę historię, to niech sięgnie do mangi, bo naprawdę warto.
PS: Czy podobają Wam się recenzje dram? Chcecie, aby tego typu postów pojawiło się więcej na Animaniaczkach? Dajcie znać w komentarzach pod postem!
Na pewno przeczytam recenzję później, tylko mała uwaga do tytułu postu: Hirunaka no Ryusei to film kinowy, drama to serial telewizyjny/komórkowy ;).
OdpowiedzUsuńO! No widzisz, nie wiedziałyśmy o tym - człowiek uczy się całe życie. Będziemy stosować to rozróżnienie w tytułach postów, jednak wszystkie posty tego typu będą trafiać do zakładki "Recenzje dram". Niestety szablon uniemożliwia nam rozdrobnienie się :P
UsuńNawet nie wiedziałam , że film zrobili XDD Ale nie wiem czy obejrzę. Teraz bardziej skupiam się na nadganianiu oscarowych filmów, których jeszcze nie widziałam. :P Ale może kiedyś, jak sobie przypomnę to obejrzę. Tak bardziej z ciekawości, niż dla przeżycia, bo mangę bardzo lubię. :3
OdpowiedzUsuńO, no to miłego nadrabiania filmów Oscarowych :D Mam nadzieję, że Ci przypadną do gustu (oby bardziej niż mnie!).
Usuń