TYTUŁ ANGIELSKI: First Love Limited
ROK: 2009
STUDIO: J.C.Staff
STUDIO: J.C.Staff
LICZBA ODCINKÓW: 12
GATUNEK: Komedia, Romans, Szkolne, Shoujo
OPIS SERII:
Każda zdrowo dojrzewająca nastolatka w pewnym momencie swojego szkolnego życia zaczyna interesować się płcią męską. Wyszukiwanie danej osoby w tłumie, sekretne rzucanie spojrzeń i uśmiechów, szybsze kołatanie serca oraz myśli krążące wokół tego jedynego... Oho! To właśnie pierwsza miłość! Jednakże nie jest tak, że każde dziewczę znajdzie swoją sympatię od razu. Niektóre potrzebują czasu, by dostrzec do tej pory niedostrzegalnych, by niedostrzegalni przejęli inicjatywę albo żeby trafić na kogoś przypadkiem i proszę, puf!, jesteś już zadurzona po uszy.
Przypadek Ayumi skupia się początkowo na chęci znalezienia tego jedynego - obojętnie kto, byleby wyznał jej miłość! I jak na ironię losu niespodziewanie znikąd wyłania się przerażająca, ogromna bestia, która z lekkim rumieńcem na twarzy wręcza dziewczynie list miłosny. Szok, niedowierzanie, a duch powoli wylatuje z ciała. Lecz: gambare, Ayumi! Twoja własna historia pierwszej miłości dopiero zaczyna się pisać!
FABUŁA:
Jeśli dobrze kojarzę to jakieś polskie wydawnictwo rzuciło się na wydanie mangi i jest wysoce prawdopodobne, że właśnie to podkusiło mnie do zobaczenia animowanej wersji. No bo, co komu zaszkodzi obejrzenie głupiutkiej komedii romantycznej, tym bardziej, że została wypromowana w Polsce? Cóż, mnie pomogła rozładować stres, spięcia i napięcia oraz należycie spełniła swoją funkcję, bo rozbawiła prawie że do łez. Tak, już dawno się tak nie uśmiałam na jakiejś serii - chyba ostatnio to było z Prison School. Czasem głupkowate zachowania bohaterek, innym razem nieporozumienia, a jeszcze do worka śmieszków należy wrzucić zabawnie przedstawione schematy. Po prostu głupawka przy każdym odcinku!Oczywiście po opisie i przyjrzeniu się pierwszemu odcinkowi można by pomyśleć, że cała uwaga będzie skupiać się na Ayumi i jej problemach miłosnych, a tak naprawdę otrzymujemy różne historie w jakimś stopniu powiązane ze sobą. Czy to znające się ze sobą osoby, których nie podejrzewałoby się o znajomość, czy zakochiwanie się w tej samej osobie - powiązania są obecne i tak manipulowane, że jesteśmy niejednokrotnie zaskakiwani. Do tego każdy przypadek fatalnego, bądź mniej zakochania bazuje na często spotykanych schematach. W przypadku Ayumi to jest chłopak budzący strach swoim wyglądem a tak naprawdę skrywający wrażliwe wnętrze oraz kłopot, którego brata wybrać. Nie powiem, żeby zakończenie tego misz maszu mnie usatysfakcjonowało... Mamy kompleks starszego brata, kompleks młodszej siostry, trójkąty-czworokąty miłosne, zauroczenia z dzieciństwa, piękną dziewczynę która jako obiekt swoich westchnień wybiera zboczonego przeciętniaka, dziewczynę która jest tą silniejszą i śmielszą w związku, całe to ''notice me, senpai'' oraz jeszcze wiele innych przypadków w przeciągu tych dwunastu epizodów. Wszystko co znacie z historii romantycznych, znajdziecie właśnie w tej serii, a jest to tak cudownie i zabawnie ukazane, że powinno się spodobać każdemu, kto lubi ten gatunek. Jeśli miałabym wybrać swoje ulubione wątki to byłyby nimi problem dużych piersi i pływania, senpai i jego świętobliwość oraz związek bishoujo z kappą. To najbardziej ruszyło moje serce i tym właśnie postaciom przyglądałam się uważniej. Do tych mniej lubianych zaliczyłabym kompleks braciszka, który jakoś nie wypalił i irytował swoją dziecinnością.
Dość zabawną kwestią jest także to, że Hatsukoi Limited jest skierowane nie tylko do żeńskiej publiki. Ha! No właśnie. Chłopcy mogą to obejrzeć ze względu na dwa elementy. Pierwszy, że mogą podbudować swoje ego, widząc, że nawet taki kappa jest w stanie zdobyć najpiękniejszą dziewczynę w szkole. A drugi, bo majteczki. Pełno wszelakich scen z majteczkami w roli głównej i kobiecymi piersiami. Co szokujące: wszystkie niby atrakcyjne dziewczęta mają płaskie dupy, ale co ja się tam będę czepiać japońskich standardów...
Jak już podrywać to na lizaki! |
BOHATEROWIE:
Jak na lekką komedię romantyczną przystało wszyscy mają charaktery proste jak budowa cepa - chociaż ja nadal nie mam zielonego pojęcia jak to jest zbudowane. Wiemy jakimi uczuciami się kierują, jakie przyziemne problemiki mają i o czym myślą w danym momencie, bo bądźmy ze sobą szczerzy: wszystko widać po ich twarzach! A jak nie widać, to dostajemy jak na tacy ich przemyślenia typu: ''Lubię go, ale jak mam mu to powiedzieć?". Bohaterowie nie mają żadnych egzystencjalnych rozkmin, a ich uczucia nie są poplątane jak w innych ambitniejszych romansach. Najważniejsze jest to, że są sympatyczni, głupkowaci i co za tym idzie: zabawni. Popełniają gafy, nie potrafią się czasem przyznać do skrywanych miłości albo działają w nielogiczny sposób - czyli robią to wszystko, co każdy zakochany. Miałam wiele chwil wzdychania typu; ''Oooo, jakie to urocze'' oraz poczucie, że to bardzo słodkie, kiedy te postaci w tak nieudolny sposób wyznają co im leży na sercu.Oczywiście jakoś specjalnie nie przywiązałam się do kogokolwiek oraz nie wzbudzili we mnie skrajnej nienawiści bądź miłości do siebie. Jednych polubiłam bardziej, innych mniej, ale moje emocje można uznać za zwiewne.
GRAFIKA:
Nic wybitnego, ani specjalnego. Nie będę się dużo rozpisywać nad kreską, skoro wydawała się taka typowa, a nawet przeciętna. Czasem troszkę przypominała mi Toradorę (szczególnie te twarze), ale sama nawet nie wiem dlaczego, bo w Toradorze była porządniejsza. Nadal mnie mierzi rysowanie dziewczyn z płaskodupiem i większe przykładanie się do przedstawiania bielizny dziewczęcej. Często się również zdarzało, że części ciała u niektórych się rozjeżdżały i wyglądało to dosyć przerażająco (tak jak na obrazku numer dwa powyżej, patrz: oczy dziewczyny z kucykami). W każdym razie twórcy nie bawili się z kreską i stworzyli ją tak prosto jak prosta jest seria. Wszystko stonowane, miękkie i łagodne...
MUZYKA:
Pospolite shoujo rytmy ze słodkim soundtrackiem w żadnym przypadku nie wyróżniającym się na tle innych anime. Nic godnego słuchania oraz zapamiętania. Poza tym bardziej niż OP przypadł mi do gustu ED, który jest jednym z tych, które dręczą mnie dzień i noc. Szczególnie ten mocny, wyrazisty początek: hajikeru limited! Bardzo uroczy nie tylko rytmicznie, ale również sam tekst - so romantic. Miły dla ucha okazał się też ending nr 2, który ukazuje historię bohaterów podczas spędzania świąt Bożego Narodzenia.
PODSUMOWANIE:
Teraz czas na chwilę prawdy: Hatsukoi Limited jest dobrym anime ze względu na ukazanie tych przeróżnych schematycznych historii romantycznych i powiązaniach bohaterów. Bardzo przyjemnie się ogląda, a odcinki strasznie szybko zlatują. Bohaterowie nie są skomplikowani w odbiorze i darzy się ich chwilową sympatią. Uroku dodaje słodka muzyczka z endingiem na czele. Sama z chęcią zabiorę się za mangę i porównam do wydarzeń w animowanej wersji. Polecam jeśli chcecie się pośmiać i zrelaksować.OCENA:
Fabuła: 7
Bohaterowie: 6
Grafika: 5
Muzyka: 5
Ocena ogólna: 6
Już od dłuższego czasu zastanawiam się nad mangą, ale jakoś wciąż nie mogę się zdecydować, więc może na początek zabiorę się za anime. Jestem ciekawa, jak zostały przedstawione te schematy. ;)
OdpowiedzUsuńJa powiem tyle: po obejrzeniu anime, które może nie jest aż tak ambitne, nabrałam ochoty na przeczytanie mangi, ale to może za jakiś czas, jak trochę zatrę wspomnienia z tej serii :D Polecam na odprężenie się lub odmóżdżenie - przyjemna i satysfakcjonująca seria :3
Usuń