TYTUŁ: Bastard
AUTOR: Carnby Kim & Young-chan Hwang
ROK: 2015-2017
LICZBA ROZDZIAŁÓW: 94
GATUNEK: Tajemnice, Dramat, Psychologiczne, Romans
OPIS SERII:
"W moim domu jest seryjny morderca!"
Jin Seon jest wątłym i cichym chłopcem, który nigdzie nie może znaleźć swojej bezpiecznej ostoi. Nie ma przyjaciół, a w szkole go gnębią oraz traktują jak śmiecia, ale jego to nie obchodzi. Uważa to za mało znaczący problem. W końcu... Jin ma większe obawy i lęki, o których nie może nikomu powiedzieć. A wszystko związane jest z jego ojcem. Miłym, zawsze uśmiechniętym, pomocnym biznesmenem. Tylko Jin zna jego mroczną stronę i wie, że sprzeciw wobec ojca równa się śmierć.
FABUŁA:
Kiedy wejdziecie na MAL w kategorię "Top Manhwa", dostrzeżecie, że na pierwszym miejscu znajduje się ten oto Bękart. I tak tam sobie bywa od kilku miesięcy, bardzo doceniany, wychwalany i ogólnie rzecz biorąc niepokonany (wciąż czekam, aż coś go przebije w MAL-owej popularności). Człowiek się zastanawia: co jest takiego w tym komiksie, że mało kto o nim słyszał, a zajmuje medalowe złoto? Sprawdziłam i stwierdzam, że tak się poprawnie buduje napięcie w historiach psychologicznych, a jeśli coś jest zrobione dobrze, to trzeba to pochwalić.
Teoretycznie fabuła nie jest skomplikowana. Mamy żyjącego w patologicznym środowisku chłopca, który musi pomagać swojemu ojcu-seryjnemu mordercy w "łapaniu ofiar". Nie chce tego robić i będzie się starał powstrzymać tatusia przed dalszym mordowaniem - jego chęć sprzeciwu związana jest z poznaniem nowej uczennicy Kyun, która staje się jego przyjaciółką, a także chcąc nie chcąc zyskuje zainteresowanie ojca. A jeśli seryjny morderca się tobą interesuje, wiedz, że czeka cię koniec marny. Jin ma świadomość, że jeżeli chce obronić przyjaciółkę musi stać się silniejszy. Nie tylko fizycznie, ale też psychicznie, ponieważ do tej pory żył w ciągłym strachu, że jak się nie sprawdzi, to ojciec też się go pozbędzie. Przez cały komiks obserwujemy przemianę głównego bohatera, który od wątłego, słabego, cichego i trzymającego się z boku chłopczyka, stara się zwalczyć wewnętrzne demony, a tym samym szuka rozwiązań, by powstrzymać zło przed dalszym mordowaniem. Brzmi prosto i typowo.
Jednak, jak wspominałam, liczy się sam proces zaprezentowania historii, a jest on zrobiony poprawnie. Z napięciem i ciągłymi zwrotami akcji, które determinują rozmaici bohaterowie. Do tego zdecydowanie próba realistycznego podejścia do tematu jest godna pochwały. To, że bohaterom nie zawsze wszystko wychodzi lub to, że wiele rzeczy komplikuje się samo z siebie, a rozwiązania nie są tak oczywiste do przewidzenia. Jedyne, co mam za złe autorom to niepotrzebny dla mnie wątek drugiego seryjniaka oraz nieprzekonująca kwestia, że Jin nie mógł po prostu zgłosić ojca na policję. Tłumaczono to tym, że on także poszedłby do więzienia, ale... Cóż, dalej mnie to nie przekonuje.
Jednak, jak wspominałam, liczy się sam proces zaprezentowania historii, a jest on zrobiony poprawnie. Z napięciem i ciągłymi zwrotami akcji, które determinują rozmaici bohaterowie. Do tego zdecydowanie próba realistycznego podejścia do tematu jest godna pochwały. To, że bohaterom nie zawsze wszystko wychodzi lub to, że wiele rzeczy komplikuje się samo z siebie, a rozwiązania nie są tak oczywiste do przewidzenia. Jedyne, co mam za złe autorom to niepotrzebny dla mnie wątek drugiego seryjniaka oraz nieprzekonująca kwestia, że Jin nie mógł po prostu zgłosić ojca na policję. Tłumaczono to tym, że on także poszedłby do więzienia, ale... Cóż, dalej mnie to nie przekonuje.
BOHATEROWIE:
Warstwa psychologiczna jest na wysokim poziomie. Głównie ze względu na Jina i jego wewnętrzne rozterki. Autorzy zgrabnie ugryźli temat "bycia wychowywanym przez mordercę". Nie raz się zastanawiałam, dlaczego Jin, jeśli od małego obserwował hobby ojca, sam nie powinien traktować mordowania jako coś zwyczajnego. Sami rozumiecie - odwrócenie wartości, chłopiec uczony od dziecka, że zło jest dobre, nie będzie myślał, że robi coś nie tak. Dopiero styczność z resztą społeczeństwa, mogłaby mu dać trochę do namysłu... Jednak historia nie idzie w takim kierunku. Bohater wie, co jest ogólnie przyjęte jako złe, a co jako dobre. Dlatego zastanawiałam się, skąd mu się to wzięło? Czy nie powinien być taki jak ojciec? Na szczęście odpowiedź mnie usatysfakcjonowała i sprawiła, że uwierzyłam w takie rozwiązanie. Oczywiście, nie jest również tak, że Jin jest przykładem świętego człowieka - w końcu od kilku lat pomagał ojcu w "łapaniu ofiar", brał w tym wszystkim czynny udział, dosłownie ma krew na rękach. I to jakoś oddziałuje na jego psychikę. Cierpi na koszmary, walczy ze swoją stroną, która uznaje zabijanie oraz wielokrotnie zastanawia się, czy nie jest taki sam jak tata. Te wewnętrzne rozterki do samego końca zostały fantastycznie ukazane. Podobnie stosunek do rodzica - wyobrażanie go sobie jako demoniczny byt było świetnie wymyślone i zrealizowane.
Jin jest gwiazdą tej manhwy, lecz inne postaci są także interesujące. Szkolny dręczyciel, Manny, którego ciężko było zrozumieć, a jego losy najbardziej mnie zaskoczyły. Kyun zdawała się mądrą, ułożoną dziewczyną, ale przez to, że traktowała Jina z uprzedzeniami, miałam ochotę ją udusić. Robiła wiele głupot, a jej niewinność (oraz naiwność) doprowadzały mnie do szewskiej pasji. I w końcu postać ojca - najbardziej zagadkowa, najbardziej tajemnicza. Człowiek o wielu twarzach, któremu do samego końca życzy się jak najgorzej, a kiedy następuje ostatni rozdział, to w moim przypadku czuje się do niego jedynie żal. Szkoda mi się go zrobiło, ot co. Przez cały czas odgrywa rolę wielkiego zła, nic tylko by mordował niewinne kobiety, lecz bywa przedstawiany w sytuacjach, które po zakończeniu nabierają zupełnie innego sensu. Kiedy pozna się prawdę o tym człowieku, inaczej się na niego patrzy (oczywiście nie usprawiedliwiam jego czynów).
GRAFIKA I PODSUMOWANIE:
Grafika jest bardzo dobrze wykonana, oklaski za wiele horrorystycznych ujęć czy psychodelicznych wykrzywień twarzy, działających na wyobraźnię. Bastard jest ciekawie skonstruowaną manhwą, którą błyskawicznie się pochłania i pozostaje w myślach na dłuższą chwilę. Lecz czy uznać ją za serię godną pierwszego miejsca? Sama nie jestem pewna. Na pewno nie oceniam jej tak wysoko, choć oczarowała mnie swoim mrokiem i podejściem do tematu. Dla sympatyków chorych więzi między ojcem a synem - polecam. Dla fanów psychologicznego gatunku - zachęcam. Ogólnie nie widzę żadnych przeciwwskazań, byście nie przeczytali Bękarta.
Tu zostawiam link, gdzie można za darmo przeczytać webtoona: KLIK!
OCENA:
Fabuła: 7
Bohaterowie: 7+
Grafika: 8
Ocena ogólna: 7+
Co do opisu fabuły trochę trudno mi się odnieść, bo manhwy nie czytałam, ale co do grafiki to się zgodzę - prezentuje się bardzo dobrze, współgra z tematyką. A do tego wydaje się ciekawa. Fajnie, że ją podlinkowałyście, z chęcią ją przeczytam w wolnym czasie :)
OdpowiedzUsuńSzybko się czyta, więc zanim się obejrzysz, już będzie koncówka. Kiedy skończysz, daj znać, jakie wrażenia :3
UsuńMatko boska przenajświętsza, ta czcionka w dymkach... Przecież to aż boli w oczy xd W całej manhwie jest taka?
OdpowiedzUsuńWcześniej nie zwracałam uwagi, że coś z nią jest nie tak xd. Ale tak, właśnie taka jest przez cały czas. Pamiętaj, że ważniejsza fabuła! :p
UsuńHaha no postaram się zwracać uwagę na fabułę :P Świetna recenzja
UsuńA dziękuję, dziękuję :3
UsuńPo przeczytaniu podziel się swoimi wrazeniami (jestem ciekawa czy do końca ta kreska będzie ci przeszkadzać xd)