Nie owijając w bawełnę od razu powiem, jak się sprawy mają. Sezon letni jest najzwyczajniej w świecie słaby! Tak słaby, że aż zaczynam podejrzewać jakiś spisek. Komedie, które nudzą. Horrory które nie straszą. I tak właściwie jedynie kontynuacje znanych serii trzymają na tę chwilę znośny poziom. Dlatego najlepiej nie mieć zbyt wygórowanych oczekiwań. Z tą przestrogą zapraszam do poznania kilku anime, które bawią, denerwują, ale też mogą okazać się w przyszłości miłymi niespodziankami...
Tjaaa... Wszystko pięknie, ładnie, detektywistyczna seria z dwoma skrajnie różnymi bohaterami, którzy załatwiają sprawy na swój sposób. ALE mimo wszystko te dwa odcinki zostawiły po sobie dziwny posmak. Posmak niekoniecznie dobrej abstrakcyjności, wyolbrzymień oraz nierealności. A skoro rozgrywa się to w świecie zbliżonym do naszego jako taka realność powinna zostać zachowana. Tak, gryzie mnie ta akcja z helikopterem i bazuką. Tak, gryzie mnie również nieograniczona ilość gotówki Daisuke. Nie wiem do końca, w jakim kierunku to zmierza i nie jestem pewna, czy mi się to spodoba. Póki co anime balansuje na granicy czegoś ciekawego i z potencjałem, a czegoś chaotycznego i naciąganego. Dlatego czas pokaże... A poza tym na plus idzie kreska oraz TEN genialny opening z TYM genialnym endingiem!
Re:Zero 2
Deca-Dence
Minęło wiele czasu, od kiedy na Ziemi pojawiły się niebezpieczne formy życia (Gadolle), które doprowadziły do prawie całkowitego wymarcia ludzkości. Ci, co przetrwali mieszkają teraz w ogromnej, ruchomej militarnej fortecy (Deca-dence) i co jakiś czas odpierają ataki agresywnych potworów. Głównymi bohaterami są: pozytywnie nastawiona Natsume, która marzy o walce z Gadollami oraz realista Kaburagi, który pogodził się z losem i po prostu robi, co musi. Wkrótce wspólnymi siłami zmienią swoje losy.
Pierwsze dwa odcinki niezaprzeczalnie zaskoczyły. Postapo. Klimaty a la Shingeki no Kyojin (głównie ze względu na sposób walki oraz broń), do tego mobilna maszyna przypominająca Ruchomy zamek Hauru, bądź Zabójcze maszyny. Wielkie robaczki przywodzące na myśl te z Black Bullet. I dodajmy jeszcze entuzjastyczną bohaterkę i jej surowego mentora, czyli motyw stary jak świat... Zasadniczo na pierwszy rzut oka anime przypomina zlepek najróżniejszych serii. Może to odstraszyć, a zarówno może zaciekawić, jeśli tych podobieństw się nie dostrzega (bo na przykład dopiero zaczyna się przygodę z anime). Mnie to nie zraziło, bo od pewnych schematów nie da się uciec, ale zawsze można je przekształcić w coś oryginalnego. Widać to już w drugim epizodzie, który nagle wywrócił całą historię do góry nogami i zaprezentował coś dziwnego, oczobolącego ze względu na kolorystykę i jeszcze bardziej odrealnionego, przez co nie wiadomo, co tak właściwie myśleć o Deca-Dence. Mam mieszane uczucia i mówiąc szczerze żaden element tej historii nie spodobał mi się na tyle, bym chciała zostać z tą serią na dłużej. Zapowiada się średniak i sama nie jestem pewna, czy dotrwam do końca.
Fugou Keiji: Balance Unlimited
Daisuke Kanbe, znamienity detektyw z nieograniczonymi środkami pieniężnymi, potrafi rozwiązać każdą skomplikowaną sprawę i jest pewien, że wszystko da się rozwiązać za pomocą pieniędzy. Jego partnerem zostaje Haru Katou, wierzący w sprawiedliwość i ceniący ludzkie życia, śledczy, który nie zgadza się z materialnym podejściem Daisuke.
Tjaaa... Wszystko pięknie, ładnie, detektywistyczna seria z dwoma skrajnie różnymi bohaterami, którzy załatwiają sprawy na swój sposób. ALE mimo wszystko te dwa odcinki zostawiły po sobie dziwny posmak. Posmak niekoniecznie dobrej abstrakcyjności, wyolbrzymień oraz nierealności. A skoro rozgrywa się to w świecie zbliżonym do naszego jako taka realność powinna zostać zachowana. Tak, gryzie mnie ta akcja z helikopterem i bazuką. Tak, gryzie mnie również nieograniczona ilość gotówki Daisuke. Nie wiem do końca, w jakim kierunku to zmierza i nie jestem pewna, czy mi się to spodoba. Póki co anime balansuje na granicy czegoś ciekawego i z potencjałem, a czegoś chaotycznego i naciąganego. Dlatego czas pokaże... A poza tym na plus idzie kreska oraz TEN genialny opening z TYM genialnym endingiem!
Maou Gakuin no Futekigousha
Po 2000 latach niegdyś najpotężniejsza istota świata, Władca Demonów Anos Voldigoad, ponownie się odradza, by siać zamęt. Jednak czeka go spore zaskoczenie, ponieważ świat się zmienił, panują spokojne czasy, a wszystkie demony wydają się rozpaczliwie słabe.
Nie mam zielonego pojęcia, do czego ta seria dąży, ale prawdą jest, że bawię się przy niej najlepiej. Nic dziwnego, kiedy przyjrzymy się głównemu bohaterowi, który przekracza pojęcie OP i dosłownie może wszystko. Zabicie kogoś tylko rytmem swojego serca, podniesienie zamku i rzucenie nim jak frisbee, zabicie boga czasu... Anos jest absurdalnie megamocny i z odcinka na odcinek jedynie wyczekuję, czym też mnie zaskoczy. Bez wątpienia jest to przyjemnie odmóżdżająca seria, przy której człowiek się uśmieje. Zaś oryginalne podejście do problemów mimo wszystko wywołuje podziw.
Re:Zero kara Hajimeru Isekai Seikatsu 2
Drugi sezon o dresiarzu w innym świecie i jego mocy do zmartwychwstawania.
Zważając na to jak niewiele dobrych serii pojawia się w tym sezonie, Re:Zero najprawdopodobniej okaże się najlepszym, co mogło nas tu spotkać. W porównaniu do pierwszego sezonu historia rozwija się w znacznie ciekawszy sposób - pojawienie się Wiedźmy Chciwości, Echidny, wątek z Sanktuarium, nareszcie rozwinięcie przeszłości Subaru i problem związany z nowymi Grzechami. Zapowiada się iście interesująco i z ogromnym oczekiwaniem wypatruję kolejnych odcinków. Warto obejrzeć, zwłaszcza kiedy przymknie się oko na irytującego głównego bohatera i nijaką pół elfkę! Szkoda jedynie, że sezon drugi został podzielony na dwie części i na drugą połowę poczekamy sobie do 2021...
Shokugeki no Souma: Gou no Sara
Naczytałam się wiele negatywnych opinii dotyczących ostatniego arcu Shokugeki no Souma, dlatego nie oczekuję zbyt wiele. W zasadzie to już od ostatniego sezonu nie oczekuję zbyt wiele po tej serii. Zrobiła się przewidująca, nużąca i straciła ten czar obecny w pierwszym sezonie. A szkoda, bo zazwyczaj bawiłam się przednio przy wykonywanych daniach oraz pojedynkach. Jednak skupmy się na Gou no Sara - wiemy, że jest niepotrzebny; że antagonista jest cringowy; że ogólnie ten arc mógł pojawić się wcześniej; że gotowanie zeszło na piąty plan i że nic nie zwiastuje, by sytuacja miała się jakoś polepszyć. Choc byłoby miło, gdyby studio zaserwowało nam własne zakończenie. Na tę chwilę jestem na nie - jak większość naszej małej otakowej społeczności.
Sword Art Online: Alicization - War of Underworld 2
Piąty sezon o Kirito, który jako Kirito spisuje się bardzo Kiritowo i tylko czekać, aż tutaj pozamiata i zgarnie całą chwałę.
Niedawno się chwaliłam, że podczas pandemii udało mi się nadgonić całe SAO - od pierwszego sezonu (który wciąż uważam za najlepszy, oczywiście jeśli weźmiemy pod uwagę, że w ostatecznym rozrachunku jest to ogólnie bardzo średnia seria), aż do teraz, do War of Underworld 2. Na tę chwilę bawię się naaawet dobrze i głównie doceniam wizualne prezentacje pojedynków. Vector vs. Bercouli - prawdziwy majstersztyk, a zakończenie wycisnęło ze mnie nie mało łez. Poza tym w końcu znalazłam swoich ulubionych bohaterów - Scheta oraz Iskahn całkowicie podbili moje serce! Łudzę się, że ich historia skończy się zasłużonym happy endem. Na opamiętanie Kirito również czekam, ale nie z jakimś większym utęsknieniem. Przypuszczam, że WoU 2 bez dwóch zdań spodoba się fanom serii. Grafika jest na dobrym poziomie, walki także prezentują się zjawiskowo, a nakama power idzie pełną parą. Lecz nie zapominajmy, że jest to SAO, czyli nie brakuje tu: często bezsensownych działań, dziewczyn, które niby są silne, ale jednak potrzebują ratunku oraz Kirito, który ostatecznie zabłyśnie najjaśniej i uratuje cały świat. Bo to Kirito.
The God of Highschool
Wszystko zaczyna się od turnieju, który ma wyłonić najsilniejszego licealistę wszech czasów! Biorą w nim udział specjaliści z różnych dziedzin walk, w tym Mori Jin, którego siła nie jednego zadziwi...
Sądziłam, że The God of Highschool będzie znacznie ciekawsze niż Tower of God i przy pierwszym odcinku wręcz wypełniała mnie pewność, że ten humor, ten świat i bohater zdecydowanie przebijają ToG. Jednak po drugim i trzecim epizodzie mój zapał momentalnie zgasł, ponieważ tak jak Tower of God kryło w sobie wiele złożoności i tajemnic, tak The God of Highschool na tę chwilę wydaje się najzwyklejszą nawalanką. A mnie mordobicie aż tak nie pasjonuje, tym bardziej że jest podrasowane sporą dawką absurdu. Na tę chwilę jestem zniechęcona i wątpię, żeby coś zmieniło moje zdanie.
Mój faworyt
Re:Zero 2
Sezon jest słaby - zgadzam się! Nie mówię to u anime, bo idzie mi to słabo. Ostatnio włączyłam Devilman Crybaby (chyba tak) i jakbym się odbiła od ściany. Zapowiedź boska, a pierwsze odcinek zgroza :D. Co ostatnio odpalam to albo słabe, albo nudne, ale w ogóle wkurza ><
OdpowiedzUsuńDevilman:Crybaby jest... specyficzne. Jednak przyznam, że najbardziej się je docenia po obejrzeniu całości :D Popełniłam nawet o nim notkę: https://animaniaczki.blogspot.com/2018/02/recenzja-anime-devilman-crybaby.html
UsuńMam nadzieję, że znajdziesz coś niedługo, co się spodoba i przyciągnie uwagę na dłużej. Zawsze mogę coś polecic :3 Filmy, seriale, anime, mangi, książki - zależy, jakie klimaty lubisz ^^
Nawet nie zaczęłam oglądać wychodzących obecnie serii. Widziałam pierwsze odcinki Fugou Keiji: Balance Unlimited przed przerwą, ale nie miałam ambicji wracać do tej animacji. Może spróbuję Maou Gakuin no Futekigousha, ale w sumie chciałabym dokończyć jeszcze Tower of God ^^
OdpowiedzUsuńFugou Keiji wciąż utrzymuje ten sam niezbyt satysfakcjonujący poziom :/ Ale jak najbardziej polecam Maou Gakuin no Futekigousha :D A Tower of God warto dokończyć i najlepiej kontynuować historię z manhwą :3
UsuńOd kilku lat tylko czytam zapowiedzi, bo szukam czegoś, co by dało początek powrotu do oglądania, ale bez skutecznie. Ostatnio sięgnęłam po starsze serie (mentalnie wciąż siedzę w 2005-2012), ale też nie mogłam się jakoś wkręcić o: Z takich najnowszych tytułów (które już nie są pierwszej świeżości) to chyba Made in Abyss widziałam, więc jestem kompletnie zacofana w tym temacie, haha :D.
OdpowiedzUsuńMoją najlepszą poradą będzie: obejrzeć najlepsze serie danego sezonu, które oceniam w podsumowaniach :D Np. Id: Invaded, Kakushigoto, Kaguya sama Love is War, Dorohedoro, Kanata no Astra itd...
UsuńMade in Abyss jest przegenialną serią! :3 Oglądałaś również filmy? Ja się dopiero do nich zabieram. Plus wciąż oczekuję drugiego sezonu ><
U mnie jakoś ciężko z oglądaniem ostatnio... Na bieżąco oglądam tylko Fugou Keiji (dwa pierwsze odcinki bardzo mnie odrzuciły, ale potem robi się coraz lepiej), a tak to nic jeszcze nie ruszyłam, chociaż parę serii mam na oku.
OdpowiedzUsuńNa pewno sprawdzę Deca-Dence. Miałam w planach The God of Highschool, ale chyba jednak sobie odpuszczę.
Przyjdzie też czas na kontynuowanie Re:Zero... tylko czy ja jeszcze pamiętam co tam się działo? XD I koniecznie kontynuacja Oregairu, tylko czekam aż będzie mi się chciało cokolwiek oglądać. ^^''
Nawet nie wpadłabym na to, żeby zerknąć na Maou Gakuin, ale teraz jestem ciekawa co to. :D
Ja dalej próbuję się przekonać do Fugou Keiji, bo ciężko idzie oglądanie tych wszystkich absurdów :/
UsuńThe God of Highschool możesz sobie odpuścić - chyba że lubisz proste nawalanki.
Co do Re:Zero drugi sezon rozgrywa się stricte po pierwszym, tudzież: po pokonaniu wieloryba, kiedy wracają z pola bitwy. Teoretycznie wystarczy ci jedynie ten fakt, by zacząć drugi sezon, ponieważ po pierwszym odcinku zaczyna się zaraz nowy arc z Sanktuarium, który jest niesamowicie klimatyczny :D Dlatego polecam jak najszybciej się zabrać i nie zrażać pierwszym epizodem, w którym dzieje się dużo i chaotycznie, ale z kolejnymi akcja naturalnie zwalnia.
Z Oregairu mam problem z głównymi bohaterkami, które niemiłosiernie mnie irytowały >< Stąd moja przygoda z tą serią skończyła się na pierwszym sezonie...